niedziela, 20 maja 2012

W mojej głowie... Kolbuszowa



Specjalnie dla czytelników tego bloga z całej Polski,Stanów Zjednoczonych,Wielkiej Brytanii,Włoch,Irlandii,Francji,Niemiec,Kanady,Czech,Hiszpanii,Szwecji,Norwegii,
Litwy,Izraela,Rosji oraz Raniżowa. ;)


Janusz Koń mieszkał długie lata we Francji, gdzie był mało znanym piosenkarzem... był bardzo fajnym miłym, uśmiechniętym,wysokim, szczupłym chłopakiem z gitarą .

Poszukujemy zdjęć,wspomnień o panu Janie do artykułu o tym ciekawym, ale nieznanym szerszemu audytorium człowieku.

( kolbuszowskimagiel@gmail.com )


9 komentarzy:

  1. Piękna piosenka, ciekawe slajdy, nasuwa się pytanko czy macie pozwolenie od właściciele tego pięknego czarnego autka na publikacje jego numeru rejestracyjnego ?:) Tak z ciekawości pytam, no chyba że jest Wasze to ok:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapewniamy że nie mamy nawet pozwolenia od pana Radwańskiego, na publikacje zdjęcia jego słynnego stoickiego stołeczka.Ani nawet (o zgrozo) od żadnej z kilkudziesięciu osób które wpadły w pole widzenia obiektywu.Jesteśmy normalni.;)

      Usuń
    2. Stołęczek jak dotąd nie zgłaszał roszczeń. Trwa jednak ustalanie, czy stołęczek jest osobą publiczną, czy nie, więc wszystko może się wyklarować.

      Usuń
    3. Najgorsze że może się okazać, że to zwykły taboret,a z takimi trzeba uważać.;)

      Usuń
  2. Janusz miał brata, Zbyszka. Mieszka we Francji. Skontaktuj się z nim.

    OdpowiedzUsuń
  3. Pamętam pewien wieczór w K2. Janusz w białym grubym golfie, wesoły, przyjazny, ale jakby nie z tej bajki. Otoczony grupką kolegów w pewnym momencie wyciągnął gitarę i zaczął swoje ballady. Piosenka o Kolbuszowej musiała być już znana jego kompanom, bo szybko podchwycili refren. To odmieniło ten sztywny lokal i panującą w nim atmosferę. Przynajmniej na ten jeden wieczór :) Jeszcze długo potem słyszało się tę pieśń na ustach kolbuszowskiej młodzieży powracającej z ognisk i innych kameralnych, bynajmniej nie abstynenckich imprez ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Byłam z nim wtedy. Nie miał z sobą gitary, wziął ją od koncertującego wtedy w k2 gitarzysty. Wcześniej jednak dość zdecydowanie, ale kulturalnie, bo taki zawsze był, zwrócił młodym uwagę, że nie słuchają grającego zespołu (wtedy były takie grane wieczory w k2, szkoda, że to zanikło), tylko głośno rozmawiają. Ostatni raz widziałam wtedy Janusza:(
    R.I.P., Jasiu.
    TW

    OdpowiedzUsuń
  5. Mój opis, to opis przypadkowego obserwatora, więc umknęła mi kwestia własności gitary ;) Ale rzeczywiście to był jeden z tych koncertowych wieczorów...

    Po tamtym wieczorze ktoś podesłał mi link, pod którym są wpisy osób z rodziny JK - nie wiem, czy uda się ich w ten sposób namierzyć, ale... http://w250.wrzuta.pl/audio/9yY22FylVSY/janusz_kon_-_kolbuszowa

    OdpowiedzUsuń

Komentarz ukaże się po akceptacji przez administratora.