niedziela, 14 października 2012

Pogrom Żydów w Kolbuszowej w 1946 roku

W wielu miejscach w internecie powielana jest informacja że w Kolbuszowej w 1946 roku miał miejsce pogrom Żydów.







Wygląda na to na powielaną ciągle bez sprawdzenia informację.
Redaktor Radwański w Korso Kolbuszowskim na podstawie archiwów IPN udowodnił że jest to nieprawda.Warto podjąć próbę nagłośnienia tego artykułu i "wymazania" tej mylnej informacji.

Ludzie i Żydzi

„Bij Żyda! Zabij Żyda!” – te okrzyki dwa lata po wyparciu Niemców z Kolbuszowej znów zabrzmiały na kolbuszowskim rynku. Czy można mówić o pogromie?

W wielu miejscach można znaleźć wzmiankę o tym, że 24 września 1946 roku w Kolbuszowej doszło do pogromu żydowskiego. Co się wtedy stało? Postanowiliśmy to sprawdzić. Poza wzmianką o pogromie i dacie 24 września 1946 roku nic więcej o wydarzeniu w internecie i publikacjach prasowych i książkowych nie ma. Czy mogło wtedy dojść do pogromu?
Tłum rabował sklepy
Pytanie nie jest bezzasadne, bowiem już w 1918 i 1919 roku chrześcijańscy mieszkańcy Kolbuszowej i okolic bili, rabowali i zabijali swoich żydowskich sąsiadów. Pierwsze niepokoje zaczęły się, gdy ustąpiła austriacka władza, w listopadzie 1918 roku. Już 3 listopada tłum zaczął rabować żydowskie sklepy. - Widziałem w rynku w biały dzień rabujące tłumy chłopów, bab, a najwięcej niedorostków. Gdy wjeżdżałem rabunek trwał. Gdy wieczór wyjeżdżałem rabowano ciągle, wyrzucając ze sklepów towary i dzieląc między siebie. Żydzi poukrywali się w mieszkaniach – czytamy w pamiętnikach Hupki. Żydów oskarżano o bolszewizm, co w wypadku ortodoksyjnej i chasydzkiej w większości Kolbuszowej brzmi kuriozalnie. Chłopi odbijali sobie też chude lata wojenne, kiedy handlowali z żydowskimi kupcami. Najgorsze działo się jednak w pierwszych dniach maja 1919 roku. W Raniżowie i Sokołowie Małopolskim doszło do pogromów, podobnie było w Kolbuszowej. Znów tłum zaczął rabować żydowskie sklepy. - Przyszło wojsko, które po bezskutecznem kilkakrotnem wezwaniu do rozejścia się, dało dwie salwy w górę. Na to z tłumów padły strzały na wojsko i rannych zostało kilku żołnierzy. Wtedy wojsko dało salwę w tłum. Tłum jednak ogromny, odrzuciwszy rannych rzucił się naprzód i rozbroił wojsko odbierając karabiny i amunicję, poczem zaczęła się już bez przeszkody masakra Żydów, z których kilku zamordowano a wielu poraniono. Cała Kolbuszowa splądrowana. Pijani rabusie leżą jak trupy na ulicach – opisuje sytuację Hupka. Rabusie mieli poczucie całkowitej bezkarności, mówiło się, że posłowie pozwolili bić i rabować Żydów z okazji majowego święta. Sytuację uratowało dopiero wejście podhalańczyków, którzy pojmali najaktywniejszych rabusiów, a jednego rozstrzelali po doraźnym sądzie na łąkach nad Nilem. W dwudziestoleciu międzywojennym stosunki układały się już bardziej poprawnie. Jak pisze Naftali Zalesic w swoich wspomnieniach „Jewish boyhood in Poland”, jakkolwiek wśród kolbuszowian byli antysemici, żydowscy mieszkańcy miasta byli pełnoprawnymi jego mieszkańcami i tak też mogli się czuć, gdyż poważniejszych incydentów w międzywojniu już nie było.
Fala pogromów
Podobna jak w czasie odzyskania niepodległości fala pogromów przetoczyła się przez Polskę w 1946 roku. Jeszcze rok wcześniej, w sierpniu 1945 roku w Krakowie doszło do pogromu  - mieszkańcy miasta bili i rabowali swoich żydowskich sąsiadów w dzielnicy Kazimierz. W najgłośniejszym i najtragiczniejszym, pogromie kieleckim zginęło ponad czterdzieści osób. Żydów mordowano pałkami i kamieniami, zabijali zwykli mieszkańcy miasta. Wielu tych, którzy przetrwali Zagładę zginęło też tego lata w pociągach. Liczbę ofiar tzw. akcji pociągowej, w czasie której ciągle migrujący Żydzi byli wyciągani z pociągów i mordowani szacuje się na około dwustu osób. W sumie szacuje się, ze wskutek powoijennych pogromó zginęło około tysiąca osób. Wśród antysemickich zajść wymienia się też wydarzenia w Mielcu (okoliczni chłopi pobili kilku Żydów) i w Kolbuszowej 24 września 1946 roku. Trudno jednak na ich ślad natrafić we wspomnieniach mieszkańców Kolbuszowej czy publikacjach na temat powojennej historii naszego regionu. Co się zatem wtedy stało? Aby to sprawdzić skontaktowaliśmy się z rzeszowskim oddziałem Instytutu Pamięci Narodowej. Okazało się, że IPN ma dokumenty dość szczegółowo opisujące tamte wydarzenia.  
Bij Żyda!
Jest późne, wrześniowe popołudnie. Izaak Brott, 37-letni rzeźnik z Kolbuszowej siedzi przed domem na rynku, na schodach sklepu, rozmawia ze swoim młodszym bratem, Nissanem, którego jednak wszyscy nazywają Froimem, z zawodu kupcem. Razem z nimi jest Izak Sztub, kolbuszowski szklarz Majer Sztub, urodzony w Żabnie koło Krakowa kupiec. Tuż obok na słupku na trawniku przysiadł Władysław Władysław Staniszewski z Sędziszowa. Codziennie bywa w Kolbuszowej, więc pewnie przysiadł porozmawiać ze znajomymi.
W pewnym momencie z pobliskiej, szumnie później nazywanej w dokumentach sądowych restauracją knajpy „Partyzant” wychodzi trzech pracowników kolbuszowskiego Urzędu Bezpieczeństwa. Andrzej Urban, Władysław Ożóg i Jan Tęcza. Wszyscy mają już trochę w czubie. Kiedy Tęcza będzie zeznawał przed sądem, wielu rzeczy nie będzie mógł sobie przypomnieć. Urbanowi coś nie podoba się w Staniszewskim. Czy to, że siedzi z Żydami, czy też w pijanym widzie bierze go za Żyda (Izak Sztub powie później śledczemu, że krzyczał do Staniszewskiego „ty Żyd!”) – trudno powiedzieć. Podchodzi do mężczyzny i krzycząc „Bij Żyda”, uderza go w głowę. – Jak ja cię uderzę, to cię rodzona matka nie pozna – ostrzega Staniszewski. Tęcza widząc, że zanosi się na awanturę, wciąga kolegów do knajpy. Tam rozrabiają dalej – tłuką szklankę, szarpią listonosza.
Zabij Żyda
Tymczasem na motocyklu nadjeżdżają z Kolbuszowej Górnej Stanisław Piotrowski i Władysław Wilk. Podbiega do nich Izaak Brott i Majer Sztub. Proszą, żeby zrobili porządek z pijanymi kolegami, którzy zaczepiają Żydów. „Naser mater z Żydami” – odpowiada Piotrowski i odjeżdża. Zezna później, że chciał kupić żarówkę do motocykla. Zezna też, że skargi Brotta wcale nie zlekceważył, tylko kazał mu zadzwonić do Franciszka Sołtysa, szefa kolbuszowskiej UB. Froim Brott rzeczywiście zadzwonił na milicję z siedziby komitetu Żydowskiego, ale z zeznań świadków nie wynika, by mundurowi jakoś zareagowali.
W tej sytuacji Izak Brott postanawia załatwić sprawę sam. Może dlatego, że jeszcze przed wojną służył w Kołomyi w huculskim pułku piechoty, może dlatego, że z grupy siedzącej przed jego domem jest najstarszy. Kiedy pijani awanturnicy wychodzą z „Partyzanta”, podchodzi do nich i zwraca im uwagę. Pyta, czemu się awanturują. Andrzej Urban i Władysław Ożóg  z okrzykiem „Bij Żyda, zabij Żyda” rzucają się na niego i zaczynają bić po twarzy. Izak Brott chowa się w knajpie. Urban nie goni go, zamiast tego wyjmuje służbowy pistolet i zaczyna strzelać do stojącego nieopodal Froima. Strzela, żeby zabić, pociąga za cyngiel kilka razy. Na szczęście jest zbyt pijany, żeby trafić i Froim ucieka. Słysząc strzały, Piotrowski i Wilk wracają. Widzą zbiegowisko – przed domem Brotta i knajpą zebrało się już sporo gapiów. Wilk próbuje uspokoić Urbana i Ożoga, w końcu udaje mu się zaciągnąć ich na posterunek (obecnie znajduje się tam przedszkole). O wszystkim dowiaduje się Franciszek Sołtys, szef kolbuszowskiego UB. Informuje o wszystkim Wojewódzki Urząd Bezpieczeństwa w Rzeszowie. Wygląda na to, że wszystko rozejdzie się po kościach, ale następnego dnia z Rzeszowa przychodzi rozkaz: aresztować Urbana i Ożoga.
Zarzuty
Na obu mężczyznach ciążą ciężkie zarzuty. Mają odpowiadać za próbę wywołania antysemickich rozruchów, próbę zabójstwa i nieuprawnione użycie broni. Koledzy z UB rewidują ich i zamykają do cel. Jeden z osadzonych chce jednak zadzwonić na milicję do Staniszewskiego, by ta powiadomiła rodzinę, że ich krewniak siedzi i że trzeba zabrać jego rzeczy z UB w Kolbuszowej. Ożóg i Urban idą na wartownię zadzwonić i już, oczywiście nie wracają. Zostaje wysłany za nimi list gończy. Przed sądem stanie też dwóch funkcjonariuszy, którzy mieli służbę w czasie ich ucieczki – Stanisław Piotrowski (szef skarży się na niego, że nic nie robi, żeby rozbić antykomunistyczny oddział „Lisa”, podejrzewa, że jest w zmowie z partyzantami, jak się po latach okaże, niesłusznie) i Józef Sondej (dobry pracownik, ale za często chodzi do domu rodzinnego, jak twierdzi Sołtys; to chodzenie opłaci mu się zresztą,  bo kiedy zostanie skazany na rok więzienia za niedopełnienie obowiązków służbowych, chora, 65-letnia i zostawiona bez pomocy w gospodarce matka wstawi się za nim, co razem z podobną prośbą kolegów z oddziału partyzanckiej Armii Ludowej wyciągnie go zza krat). To z akt ich sprawy poznamy przebieg wydarzeń z 24 września. Piotrowski będzie też odpowiadał przed sądem za to, że nie zareagował, gdy usłyszał, że jego podwładni biją ludzi, a gdy po usiłowaniu zabójstwa Fromm Brotta Wilk usiłował zatrzymać niedoszłych morderców, Piotrowski stał razem z gapiami i przyglądał się. W akcie oskarżenia Piotrowskiego trafiamy na kuriozalne zdanie, które wiele mówi o stosunku instytucji państwowych i części ówczesnej społeczności do Żydów: „Funkcjonariusze (…) zauważyli przed restauracją Partyzant dużo ludzi i kilku żydów” (pisownia oryginalna).  
Pogrom czy „pogrom”?
Niewątpliwie, wydarzenia, jakie rozegrały się na kolbuszowskim rynku 24 września mogły skończyć się tragicznie i miały podłoże antysemickie. Nie były jednak masowe – sprawców było dwóch, dwóch mężczyzn, z czego jeden był narodowości polskiej zostało pobitych, jeden otarł się o śmierć od kuli, ale tłum, który zebrał się pod restauracją „Partyzant” pozostał obojętny, nikt poza Froimem, który zadzwonił na milicję z Komitetu Żydowskiego, nie wzywał pomocy, nikt też nie posłuchał nawoływań Ożoga i Urbana, żeby bić Żydów. Jeśli wczytamy się w dokumenty tej sprawy, zobaczymy obraz powojennego chaosu i niewątpliwej pobłażliwości, z jaką kolbuszowskie UB potraktowało antysemickie wybryki swoich podwładnych. Przede wszystkim jednak zobaczymy obraz zwykłej ludzkiej społeczności, w której ludzie siadają po pracy przed domami, żeby porozmawiać ze sobą, w której są jednostki pozbawione uprzedzeń, jest większość, która jest obojętna i są jednostki, których złe czyny kształtują opinię całej zbiorowości.
Janusz Radwański


2 komentarze:

  1. I'd like to thank you for the efforts you have put in writing this website.

    I really hope to check out the same high-grade blog posts
    from you in the future as well. In fact, your creative writing abilities has
    inspired me to get my own website now ;)

    OdpowiedzUsuń

Komentarz ukaże się po akceptacji przez administratora.