Trwa w kolbuszowskim kawałku internetu, ożywiona dyskusja,nad tym kim tak naprawdę jesteśmy.Z jednej strony dbamy bowiem o przeszłość,stawiamy pomniki,zmieniamy nazwy ulic,nadajemy imiona wszystkiemu dookoła.Z drugiej psuje ten obraz niszczejąca synagoga czy zdewastowany (przez nas) kirkut.
Poniżej ciekawy głos naszego krajana mieszkającego teraz w Warszawie.
Osoba ta opowiedziała mi między innymi o kolbuszowskiej Synagodze z połowy XIX wieku, którą teraz Żydzi z Warszawy chce sprzedać i o „najazdach” rodzin żydowskich na mieszkańców domów wokół rynku, z pretensjami, że to ich własność. Nawet kilka filmów z tym związanych już widziałem, co potwierdza tę wypowiedź. Do tego wiem, że przed wywiezieniem Żydów z Kolbuszowej podczas II wojny światowej, wielu z nich swój dobytek zdołało sprzedać, w czym Niemcy nie przeszkadzali, bo mieli w tym własny interes, drenaż i polskich kieszeni. Wiedzieli przecież, co z nimi wkrótce się stanie i liczyli na dodatkowe zyski, z tym związane. Teraz Żydzi, nawet do tego nieuprawnieni, przyjeżdżają i twierdzą, że to ich własność, nie bacząc nawet na papiery sprzedaży im pokazywane? To jakiś nonsens i nonszalanckie zachowania, które z rozsądkiem żydowskim się kłócą.
Drugi powód, o jakim usłyszałem, to właśnie owa licząca ponad 200 lat Synagoga, obiekt stanowiący jeden z najcenniejszych w Kolbuszowej zabytków. Podczas wojny zdewastowali ją hitlerowcy, po wojnie w latach pięćdziesiątych (1955-1959) była odbudowana i mieściło się w niej Muzeum Kultury Ludowej, w którym były też eksponaty z judaikami związane, sam je widziałem. To murowany budynek wzniesiony na planie prostokąta w stylu klasycystycznym. Na sklepieniu głównej sali modlitewnej zachowały się pozostałości polichromii autorstwa W.Drewnickiego z 1903 roku, zamalowana obecnie białą farbą. Parę lat temu budynek ten został oddany Fundacji Ochrony Dziedzictwa Żydowskiego i teraz niszczeje. Miasto chciało go odkupić, na muzeum lub sale koncertową, a Żydzi postawili zaporowe ceny. Dodam, że za budynek przez miasto, czyli mieszkańców Kolbuszowej, odrestaurowany i przez długi czas utrzymywany. Przyznam, że to musi mieszkańców Kolbuszowej boleć i temu się nie dziwię. Zresztą w Biblii napisano o handlujących w Świątyni Żydach, ale o handlujących Świątynią nie słyszałem – to jakiś kolejny etap historii i oburzeniu z tego powodu się nie dziwię.
Czy sytuację tę uda się jakoś wyjaśnić dla obopólnych korzyści i uspokojenia nastrojów? Trudno powiedzieć, choć można by uzyskać pieniądze z Unii Europejskiej na odrestaurowanie tego obiektu i sensowne wykorzystanie. Pozytywnym przykładem takiej współpracy z Fundacją Ochrony Dziedzictwa Żydowskiego jest rewitalizacja kompleksu synagog w Kraśniku, gdzie ma powstać Centrum Kulturalne, czyli jest w takim postępowaniu precedens. W Kolbuszowej jakoś nikomu z tym jak dotąd nie po drodze, a szkoda, bo w tym mieście przecież Żydom nigdy nie było źle, od dawnej historii począwszy, na dniu dzisiejszym kończąc. Czyżby to taki był wymiar wdzięczności – biznes przede wszystkim? Choć nie chciałbym nikogo oceniać lub urazić pochopną oceną sytuacji.
.....
Zastanawiam się też, czy tolerancyjność Kolbuszowej nie należy do zamierzchłej i to bardzo zamierzchłej przeszłości. Z jednego jestem tylko bardzo dumny, z herbu mojego miasta, zwanego powszechnie "Sztamą", to ewenement na światową skalę, który o czymś pozytywnym świadczy. Szkoda tylko, że w jego cieniu tak wiele się działo i toczą się historie, o których wspominam. Odbiegają one od wskazanej przez pomysłodawców herbu odwiecznej sztamy i tolerancyjności mieszkańców Kolbuszowej, a onegdaj oni z tego słynęli. Uważam też, że nieporozumieniem jest brak dbałości o dane na ten temat zamieszczane w różnych publikacjach, może najpierw od tego warto byłoby zacząć - począwszy od tablicy pamiątkowej na Kierkucie, tam powinny znaleźć się pełne i bezbłędne dane, które tu przytaczam, a może nawet w paru językach zapisane na marmurowej płycie.Adam Jan Skowroński Warszawa 13.02.2012 rok