piątek, 31 sierpnia 2012

Działaj z Kuźnią!

Na blogu Kuźni pojawił się apel;

Serdecznie zapraszamy wszystkich, którzy chcieliby włączyć się w różnorodne akcje i przedsięwzięcia organizowane przez Stowarzyszenie KUŹNIA na spotkanie, które odbędzie się 5 września (środa) o godz. 18.00 w budynku przy ul. Narutowicza 5 (sala na piętrze). Jeśli masz trochę wolnego czasu i chęci do działań społecznych przyłącz się do nas :)

Sami opisują  się tak...

Stowarzyszenie Inicjatyw Lokalnych KUŹNIA to warsztat działania kilkunastu osób na rzecz animacji lokalnej. Obszarem naszych fascynacji jest przede wszystkim kultura, sztuka i akcje społeczne. KUŹNIA powstała z chęci ku COŚ zrobieniu, z potrzeby urozmaicenia form spędzania wolnego czasu, także – dialogu o rzeczach istotnych, a w końcu – z wiary, że razem można więcej! 
Chcielibyśmy, aby podejmowane przez nas projekty były pozytywną energią inspirującą do działania, a także przyjemnym akcentem w codziennym życiu naszego małego miasteczka i jego okolicy… 

Podpisując się pod myślą prof. L. Kołakowskiego, iż „nie jesteśmy stworzeni do próżniactwa absolutnego” nazwaliśmy się kowalami, gdyż KOWAL to:
Kolbuszowski
Ochotnik
Wspierania
Animacji
Lokalnej.

czwartek, 30 sierpnia 2012

Bareja w Raniżowie




Na ostatniej sesji rady gminy wójt odmówił odpowiedzi na pytania w sprawie podsłuchów.
I co mi pan zrobisz?

Pieniędzy nie ma już na nic,budżet się wali.Wójt nie ma pomysłu na to na program naprawczy,a radni boją się go zwolnić.Jedyną szansą jest gminne referendum w sprawie odwołania wójta .Inicjatywę w tej sprawie mogą  (teraz już muszą) podjąć sami mieszkańcy.



Ciekawe wypowiedzi są też w  Radio Leliwa   kliknij  >>tutaj<<

Skąd tak Aqilla panie Zuba?

W kwietniu burmistrz Zuba twierdził że negocjuje z firmą Wiktoria...Miesiąc temu był przekonany  że firma Wiktoria wycofała się z inwestycji w Kolbuszowej,a na jej miejsce weszła firma (inny podmiot) Aqilla.
(inny podmiot)






Prawda jest jednak taka że firma Wiktoria po prostu zmieniła nazwę w listopadzie zeszłego roku na Aquilo.
Z kim więc negocjuje Zuba?Z Wiktorią?Aqilla? A może z Aquilo?

kliknij  >> tutaj<<

Czego jeszcze nie wie burmistrz Zuba za kilkanaście tysięcy złotych miesięcznie?

Dzisiaj ciąg dalszy tej żenady.



Społeczeństwo obywatelskie




Społeczeństwo obywatelskie – społeczeństwo charakteryzujące się aktywnością i zdolnością do samoorganizacji oraz określania i osiągania wyznaczonych celów bez impulsu ze strony władzy państwowej.

Mianem społeczeństwa obywatelskiego określa się takie społeczeństwo, w którym do minimum ograniczona jest ingerencja władzy politycznej w życie obywateli. W takim społeczeństwie obywatele z własnej inicjatywy tworzą odpowiadające ich potrzebom formy życia gospodarczego, społecznego i kulturalnego.

W Kolbuszowej oddaliśmy wszystko w ręce "władzy",układu  kilku osób które robią tu, co im się tylko żywnie podoba.Często wbrew naszym interesom.
Dzisiaj kolejna sesja rady miejskiej.Warto przyjść posłuchać,zobaczyć na własne oczy warto,należy i czy w ogóle można ,pozostawić tych ludzi bez jakiejkolwiek kontroli społecznej.

środa, 29 sierpnia 2012

Wójt Fila w szafie.

Na blogu radnego Ozgi można się dowiedzieć że...

Wójt przedstawił dwa warianty:
Wariant I:
Szkoła Podstawowa Posuchy – likwidacja
Szkoła Podstawowa Staniszewskie i Zielonka zaniżenia stopnia organizacyjnego do kl. I-III

Wariant II:
Szkoła Podstawowa Staniszewskie i Zielonka zaniżenia stopnia organizacyjnego do kl. I-III


Ile oszczędności przyniesie to do budżetu gminy?
Czy szkoły można prowadzić w tym samym kształcie tylko oszczędniej?
Jakie dodatkowe koszty będą musieli ponieść rodzice gdy zlikwiduje się te placówki?
Jakie skutki społeczne spowoduje  zlikwidowanie tych szkół?
Czy reorganizacja  administracji gminnej nie przyniesie  większych korzyści do budżetu gminy?

W tym samym czasie wójt lekka ręka chce  zwiększenia wydatków na Zakład Utrzymania Porządku ( dodatkowe 60 tys. zł),oraz na Gminny Ośrodek Kultury Sportu i Rekreacji (dodatkowe 65 tys. zł).
Gdzie tu logika oszczędnościowa?

Tematem numer jeden podczas jutrzejszej sesji ma być sprawa zakupu oraz wykorzystywania urządzeń podsłuchowych. Jest to niewątpliwie kwestia, która przez ostatnie tygodnie stała się bardzo popularna zarówno na terenie samej Gminy Raniżów ale i nie tylko. O „aferze podsłuchowej” w Raniżowie mówiło się w TVP Rzeszów, Super Nowościach, Gazecie Wyborczej oraz innych portalach informacyjnych. Jestem bardzo ciekaw co na ten temat powie jutro wójt. Mam nadzieje, że się postara i przygotuje jedną spójną wersje ponieważ jak do tej pory takowej brakowało.

Na miejscu radnego Ozgi zapytałbym się, dlaczego w takim razie nie nagrywane są sesje rady gminy?






Czego Józef Fryc nie wie?

Jak piszą w naszym ulubionym miejscowym portalu informacyjnym Kolbuszowa 24,na sesji rady miejskiej ,radny Fryc powiedział;

- Komisja finansowa i Rada Miejska w tej kwestii zasadniczej nie dyskutowała, a zezwoliła jedynie inwestorowi na przekonywanie mieszkańców do słuszności swoich planów. Tylko na takim etapie poprzestała i czeka na efekty tego przekonywania. Tymczasem okazuje się, że jest wielki problem. Nie ma takiego problemu. 

- My czekaliśmy i czekamy nadal. Nie ma żadnych decyzji w tej sprawie. Było tylko i wyłącznie głosowanie na komisji finansowej, która w ten sposób jak gdyby dała zielone światło inwestorowi do tego, żeby przekonał społeczeństwo do swoich planów. I to jest wszystko, co zrobiła Rada Miejska i burmistrz Kolbuszowej. Jesteśmy zdumieni tym, że jest taki nacisk, aczkolwiek rozumiemy mieszkańców, którzy nie życzą sobie czegoś takiego we własnym terenie.


Czyli co?Rada miejska,burmistrz wpuścili tutaj inwestora aby przekonał społeczeństwo do swoich planów ale zapomnieli przeprowadzić z nim negocjacji co ma budować, na jakich warunkach?
Ciekawe jak można podjąć decyzje nie wiedząc na przykład;
1.Jakie podatki mieli by płacić na rzecz gminy rolnicy którzy użyczaliby  swojej ziemi pod turbiny?
2.Jakie stawki naliczane były by za drogi dojazdowe?
3.Kto płaciłby odszkodowania za spadek wartości działek?
4.Kto odpowiedzialny byłby za rekultywacje terenu po zaprzestaniu eksploatacji urządzeń?
5. Jakie inwestycje w zamian za pozwolenie na budowę inwestor wykonałby na naszym terenie?
6. Jakie doświadczenie  ma inwestor w prowadzeniu tego rodzaju inwestycji?

To podstawowe informacje jakie powinniśmy dostać z Urzędu Miasta,bez których nie można podjąć tak ważnej decyzji.
Odstawiliście panowie amatorszczyznę,wpuszczacie nas wszystkich w maliny.Dlaczego?

Teraz coś ciekawszego.
Jakie podatki i w jakiej wysokości będzie płacił Fitcom na rzecz naszej gminy?Od wartości fundamentu? Całej turbiny?Czy tylko od prowadzenia działalności gospodarczej?
Jakby nie patrzeć zdezelowany wiatrak to najwyżej 20-30 tys euro ,więc tych pieniędzy nie będzie dużo.
Więc jaka to dla nas korzyść?Założę się  jednak o skrzynkę piwa ,że jeszcze nie ma podpisanej umowy z Fitcomem ile i za co ma płacić.
Tak dba się o nasze interesy.

30 sierpnia kolejna sesja rady miejskiej.Jeśli  radni nie podejmą na niej jasnych decyzji w sprawie farm wiatrowych,będziemy musieli sami zgłosić swój projekt Obywatelskiej Uchwały w tej sprawie.







wtorek, 28 sierpnia 2012

Le Moor w Cieszanowie


"Niedziela, 26 sierpnia, Cieszanów Rock Festiwal. Piękna pogoda, wieje lekki wietrzyk, słoneczko grzeje, senna publika siedzi przed małą, drewnianą sceną. Niektórzy z nich szukają miejsca w cieniu; na trawie i krawężniku powoli robi się ścisk. Zespoły po kolei wchodzą i schodzą, aż wreszcie, po prawie dwugodzinnym opóźnieniu, kolbuszowska kapela Le Moor zaczyna stroić instrumenty. Pusta do tej pory przestrzeń przed samą sceną zapełnia się; fani zwabieni dźwiękami saksofonu i trąbki powoli się schodzą.

"Lemoory" zaczynają od piłkarskiej piosenki, refleksji z życia wokalisty, Doriana Pika, który w Kolbuszowskim Klubie Sportowym - "Kolbuszowiance" gra od dawna. Prezentują także najnowszy, jeszcze nie nazwany kawałek odnoszący się do, cytuję, "absurdów w tym kraju", czyli nagłośnionych ostatnio afer z firmą Ambergold i piosenkarką Korą Jackowską, który miłośnicy zespołu przyjmują z entuzjazmem. Nie mogło oczywiście zabraknąć najbardziej znanej piosenki, która zresztą swego czasu budziła pokaźne kontrowersje, zwłaszcza z powodu teledysku do niej nagranego - "Dam ci dychę", "Taktownego Umierania" z tekstem Jana Brzechwy, coveru kapeli Kult "Lewe lewe loff" w całkiem nowym, energicznym wydaniu i spolszczonej wersji "Should I stay, or should I go" zespołu The Clash.
 Po każdym utworze rozlegają się głośne brawa i krzyki, atmosfera jest naprawdę przyjemna. Sami muzycy również są rozluźnieni - nieśmiały na codzień Dorian "rozkręca" się na scenie skacząc po niej i cały czas nawiązując kontakt z fanami. Z pewnych powodów klawiszowiec (Krzysztof Białek) i trębacz (Kamil Kozak) nie byli obecni na koncercie, jednak ich zastępcy ( ... i Krzysztof Surdyka) spisali się równie dobrze, co reszta grupy.
 Publika coraz bardziej się ożywia, z kilkudziesięciu gardeł słychać urywki tekstów, parę osób skacze przed sceną. Na kogo bym nie spojrzała, widzę uśmiechy. No, może przesadzam - było kilka osób, które twierdziło, że to nie jest cały potencjał Le Moora. Że mogą więcej. Oczywiście, przecież człowiek cały czas się rozwija. Może za kilka lat kapela będzie tak dobra, że zagra nie na scenie Alternatywnej, ale na głównej? Wszystko przed nami i, oczywiście, przed nimi.

Le Moor kończy swój występ piosenką zarazem przedstawiającą członków zespołu i żegnającą publiczność, utrzymaną w bardzo rock'n'rollowych klimatach. "Nie ma w tym kraju gorszego wokalu", śpiewa Dorian. Oj, zapewniam, że mnóstwo się takich znajdzie. Potem, już po zejściu ze sceny, usłyszawszy krytykę wokalista odpowiada, że na całkowicie "obcym" terenie nie pokazali całego swojego potencjału, ponieważ nie czuli się zbyt pewnie. Cóż, chyba była to tylko marna wymówka... Podsumowujac: cały koncert został przyjęty dość entuzjastycznie, jak na małą Scenę Alternatywną."


Burmistrz Zuba zapomniał

Burmistrz Zuba opowiadał na ostatniej sesji że żadna farma wiatrowa na terenie gminy Kolbuszowa nie powstanie.Tymczasem  30 listopada 2009 roku wydał pozwolenie na "Budowę elektrowni wiatrowej o łącznej  maksymalnej mocy docelowej 2000 kW.Zapomniał?






Co ciekawsze, wójt sąsiedniej gminy Cmolas, pan Gałek, na podstawie takich samych dokumentów wybrał zupełnie inną drogę postępowania i wydał inną decyzję.


 





Może więc w ramach no nie wiem ...akcji czyste ręce,przejrzysta gmina burmistrz Zuba wytłumaczy nam czym różni sie Cmolas od Kolbuszowej?Dlaczego tam wg prawa nie można budować ,a u nas bez problemu zasypuje się   zabytkową fosę ,wycina lasy i wydaje pozwolenia na budowę farm wiatrowych.

Następna sesja Rady Miejskiej już 30 sierpnia.Warto przyjść  posłuchać i zobaczyć to na własne oczy.




poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Burmistrz Zuba pokazuje

Sekretarz Bochniarz przysiadła na dokumentach dotyczących farm wiatrowych Fitcomu i Wiktori/Aquilo. Nikomu ich nie pokaże bo... są pewnie jeszcze zbyt ciepłe.
W pobliskiej gminie Cmolas takich ceregieli nie robią i w ramach akcji czyste ręce,przejrzysta gmina (czy może z poczucia przyzwoitości) publikują wszystko  w internecie.
Tam znaleźliśmy dokument opisujący teren gminy Cmolas  pod kątem przydatności pod budowę farm wiatrowych.



Czyli burmistrz Zuba ,wydając zgodę na budowę farmy wiatrowej dla Fitcomu, pominął to że leży ona na terenie Mielecko-Kolbuszowsko-Głogowskiego  obszaru Chronionego Krajobrazu oraz , pokazał dokładnie gdzie ma dyrektywy Enii Europejskiej.
Ciekawe co powie na ten temat przewodniczący Komisji Rewizyjnej, na najbliższej sesji RM która odbędzie się  już 30 sierpnia.

Demokracja energetyczna.

W Niemczech 81% inwestycji w energię odnawialną to inwestycje komunalne,małych firm ,czy też prywatnych użytkowników. Tylko 19% to inwestycje wielkich korporacji.
Jeśli dopuścimy do monopolizacji energetyki (także wiatrowej) przez wielkie korporacje to ... ceny energii będą cały czas rosły.Jeśli natomiast zaczniemy sami ją produkować nawet w niewielkich przydomowych turbinach,panelach słonecznych,małych turbinach wodnych to rozbijemy monopole.Będziemy mieli czystsze środowisko i tanią energię.
Jeśli firma Aquilo postawi u nas te 30 turbin to dostanie zwrot do 80% kosztów  + będzie zarabiać na sprzedaży  energii.Czy  wtedy ceny energii elektrycznej spadną?Nie.Jeśli jednak  te same pieniądze co Aquilo dostaniemy my ,zbudujemy kilkaset małych (różnego rodzaju) przydomowych mini elektrowni to zyski będziemy czerpać my sami bezpośrednio.Będziemy mniej kupować energii od monopolistów i będą musieli oni obniżać ceny.

Niedługo kolejna sesja Rady Miejskiej.Może burmistrz powie nam  dlaczego gmina  (jeśli jest to tak opłacalne dla inwestorów zewnętrznych) nie założy spółki komunalnej i sama nie postawi tych 30 turbin?
Czy wtedy można było by negocjować z monopolistami ceny energii elektrycznej?Jak pan myśli panie Burmistrzu?
Warto to przemyśleć,przeliczyć.Niemcom się to opłaca może więc i nam?A może ktoś w urzędzie  opracuje wzorcowe programy budowy przydomowych instalacji produkujących energię elektryczną?Gdzie się udać ,gdzie napisać jakie podkładki zdobyć,jakie i gdzie można dostać  dotacje,zwroty.To chyba przyniesie nam więcej korzyści niż "konsultacje" z inwestorem mającym tylko 100 tys wkładu własnego + brak doświadczenia w budowaniu czegokolwiek.



niedziela, 26 sierpnia 2012

Hudacy szaleją...

.... tą razą w Ostravie.
Z przykrością jednak stwierdzamy że pan Jarko Mazur wyprowadził się do... Rzeszowa . :(

sobota, 25 sierpnia 2012

W co gra radny Fryc?



Przetarłem oczy ze zdumienia, gdy przeczytałem "Korso Kolbuszowskie", w którym opublikowało stanowiska wszystkich radnych wobec budowy farm wiatrowych. Joanna Serafin, dziennikarka odpowiedzialna za gminę Kolbuszowa, telefonicznie zapytała ich, jakie będzie ich stanowisko, gdyby na jednym z posiedzeń Rady Miejskiej pojawiła się uchwała w sprawie farm wiatrowych.

Jak zagłosowaliby kolbuszowscy radni, gdyby na sesję trafiła uchwała umożliwiająca budowę farm wiatrowych na terenie gminy Kolbuszowa?

Stanisław Długosz: Na stan obecny jestem przeciw budowie. Zdanie mógłbym zmienić, gdyby uregulowana była sprawa minimalnej odległości farm od zabudowań i gdyby była zgoda społeczeństwa na taką inwestycję w gminie.

Julian Dragan: Jeśli nie dostałbym upoważnienia od jakiejś konkretnej grupy, np. Rady Sołeckiej w Weryni, żeby głosować na „tak”, wówczas jako radny miejski wstrzymałbym się od głosu.

Józef Fryc: - Z radnym udało nam się skontaktować, jednak ze względów zdrowotnych poprosił nas o rozmowę w innym terminie.

Tadeusz Guzek: W tej chwili nie wiem, jaką decyzję bym podjął. Na pewno opinia społeczeństwa lokalnego jest w tym przypadku najważniejsza. Również istotna jest kwestia ustalenia odległości wiatraków od zabudowań.

Kazimierz Guzior: Byłbym przeciwny budowie farm wiatrowych. Głosowałbym na „nie”.

Michał Karkut: Jeśli inwestor montowałby nowoczesne turbiny i ich lokalizacja znajdowałaby się w odpowiedniej odległości od zabudowań – 2000 m lub więcej – to jestem na „tak”. W przeciwnym wypadku nigdy zgody na taką inwestycję z mojej strony nie będzie.

Krzysztof Kluza: Jestem przeciwny budowie farm wiatrowych. Uważam, że lepszym sposobem pozyskiwania energii odnawialnej są farmy fotowoltaiczne.

Stanisław Mazur: Na dzień dzisiejszy nie ma tak dokładnej wiedzy w tym temacie, żeby głosować przeciw. Dlatego gdyby doszło do głosowania, wstrzymałbym się od głosu.

Paweł Michno: Będę głosował przeciw. Uzasadnienie według mnie nie jest potrzebne.

Marek Opaliński: Jako przewodniczący mam wpływ na to, co trafia pod głosowanie na sesjach. Na dzień dzisiejszy nie ma takiego wniosku, chyba że będzie to wniosek radnych. Ale ze względu na to, że firma Aquilo nie wywiązuje się ze wstępnych uzgodnień, a mianowicie konsultacji społecznych, moje głosowanie byłoby na „nie”.

Dorian Pik: Jeżeli mieszkańcy mówią „nie”, to nie wyobrażam sobie, żebym zajął inne stanowisko w tej sprawie. Natomiast uważam, że należy doprowadzić do rozmów inwestora z mieszkańcami zainteresowanych miejscowości. Jeśli on ich nie przekona, to dla mnie nie ma nawet tematu.

Zbigniew Pytlak: Jeśli doszłoby do głosowania, byłbym przeciwny budowie farm w naszej gminie. Według mnie już same umowy z mieszkańcami na dzierżawę gruntów są podejrzane.

Stanisław Rumak: Głosowałbym przeciw. Na chwilę obecną moje uzasadnienie nie jest potrzebne.

Józef Rybicki: W tej chwili nie mam jeszcze wypracowanego zdania na temat budowy farm wiatrowych. Nie podjąłem jeszcze decyzji, jakbym zagłosował.

Jan Sitko: Na pewno głosowałbym przeciw.

Andrzej Skowroński: Będę głosował zgodnie z wolą naszego społeczeństwa.

Jan Stobierski: Ciężko mi decydować za mieszkańców, którzy mieszkają kilkanaście kilometrów ode mnie. Obecnie jestem przeciwny budowie farm wiatrowych na terenie naszej gminy. Być może w przyszłości zmienię zdanie, ale tylko wtedy, gdy mieszkańcy się na taka inwestycję zgodzą i jeśli inwestor zaproponuje zarówno rolnikom dzierżawiącym grunty jak i gminie konkretne korzyści z tego tytułu. Na razie są to tylko ochłapy.

Bronisław Wiktor: Zagłosowałbym przeciwko.

Emil Wilk: Słucham ludzi, patrzę na to, co się dzieje i zastanawiam się nad tym, jakbym zagłosował. Są trzy możliwości. Zagłosuję „za”, „przeciw” lub wstrzymam się od głosu.

Krzysztof Wilk: Ze względu na to, że jestem za energią odnawialną, głosowałbym na „tak”. Taką decyzję podjąłbym jednak tylko wtedy, gdyby była akceptacja tej inwestycji ze strony społeczeństwa. Patrząc na to, co się obecnie dzieje, na protesty ze strony mieszkańców, głosowałbym przeciw budowie farm wiatrowych w naszej gminie. 









piątek, 24 sierpnia 2012

Fila strzela sobie w stopę.

Na reaktywowanym  portalu informacyjnym Kolbuszowa24 czytamy;

Wójt Daniel Fila przyznał, że urządzenie zakupił i zainstalował, ale nikogo nie podsłuchiwał. Jak przekonywał, miał być to bat na urzędników, żeby byli mili w stosunku do petentów. – Każdy w urzędzie o tym wiedział – tłumaczy wójt Raniżowa.

Według (zmienionych kolejny raz ) zeznań wójta, urzędnicy wiedzieli że są monitorowani przez urządzenia podsłuchowe-czyli nie ma sprawy.
Jednak (tu podpowiadamy prokuratorowi) petenci nie byli o tym informowani i za to powinien Fila trafić za kratki.

Ta szafa wydaje  się jakby znajoma....






Ludzie listy piszą.....













czwartek, 23 sierpnia 2012

Obywatelski projekt uchwały



Według posłów PiS elektrownie wiatrowe są w Polsce budowane często zbyt blisko domów.

Autorzy nowelizacji chcą zmienić Prawo Budowlane i Ustawę o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym w celu "ochrony obywateli przed szkodliwym wpływem niekontrolowanego rozpowszechnienia instalacji wytwarzających energię wiatrową".

Zgodnie z projektem PiS, elektrownie wiatrowe o mocy powyżej 500 kW mają być budowane z uwzględnieniem 3-kilometrowej strefy ochronnej, a elektrownie wybudowane przed wprowadzeniem w życie planowanych przepisów mają zostać do nich dostosowane do końca 2017 r., co wg. autorów projektu wynikać ma z 5-letniego okresu zwrotu inwestycji w elektrownie wiatrowe.


Burmistrz Zuba jest (niby) z PiS,podobnie jak część rady .Przywódca większości w radzie-Józef Fryc popierał w wyborach posła Chmielowca z PiS.Nikt w Radzie Miejskiej nie zrobi nic przeciwko woli mieszkańców.Stwórzmy więc obywatelski projekt uchwały "Ochrony obywateli przed szkodliwym wpływem niekontrolowanego rozpowszechnienia instalacji wytwarzających energię wiatrową".
Wprowadźmy 3 kilometrową strefę ochronną w gminie Kolbuszowa.Do tego możemy podpiąć strefę ochrony krajobrazu dla skansenu.Nie bądźmy "przeciwko"bądźmy "za".Za wprowadzeniem jasnych regulacji prawnych dla tych co chcą inwestować w naszej gminie.



Obywatelski projekt uchwały może złożyć grupa co najmniej 300 mieszkańców gminy Kolbuszowa wpisanych do stałego rejestru wyborców, o którym mowa w art. 18 ustawy z dnia 5 stycznia 2011 r. Kodeks wyborczy (Dz. U. z 2011 r., Nr 21 poz. 112).
Jakoś nie widzę, żeby w statucie MiG Kolbuszowa było jasno doprecyzowane, co powinien zawierać / jak wyglądać obywatelski projekt uchwały, z innego więc bip’a:
Obywatelski inicjatywa musi zawierać następujące informacje:
- pismo przewodnie skierowane do Przewodniczącego Rady Miasta z podaniem osoby upoważnionej przez projektodawców do kontaktów w przedmiotowej sprawie, w tym do wprowadzania autopoprawek w projekcie;
- projekt uchwały parafowany przez radcę prawnego;
- listę mieszkańców popierających przedkładany projekt;


Awaria portalu Kolbuszowa24....cd

Wygląda na to  że kłopoty Kolbuszowa24 są poważniejsze niż przypuszczano.Tu przypomina mi się włamanie do "Kolbuszowa w Sieci", oraz niezłego portalu "Kolbuszowianki". Obydwa zostały zniszczone i zniknęły ( na jakiś czas) z sieci.Mam nadzieję, że nie będzie tak w tym przypadku.





środa, 22 sierpnia 2012

Awaria na portalu Kolbuszowa24.

Popularny portal informacyjny Kolbuszowa24 jest od kilkudziesięciu godzin zawieszony.
Jak się dowiedzieliśmy (ze źródeł niezwykle poinformowanych) stało się to po wywiadzie przeprowadzonym z wójtem z Raniżowa.Po wyjściu w/w z siedziby redakcji, chłopaki  na szafie podczas podlewania kwiatków, znaleźli przypadkowo coś takiego.



Po podłączeniu tego czegoś do komputera redakcyjnego portal Kolbuszowa24 uległ awarii.Prace nad usuwaniem usterki trwają.Wezwano na pomoc radnego Sobolewskiego ale... cudów nie należy się po nim spodziewać.

Akcja liść dębu!

Jak  się dowiadujemy z Super Nowości (mojej ulubionej regionalnej gazety), miłościwie panujący burmistrz Zuba rozwiązuje  problemy mieszkańców na zasadzie akcji.A to akcja zbierania śmieci,wieszania psów na mediach,akcja taka owaka...teraz mamy  mieć akcję pisania listów do właścicieli domów, na których są różne niezbyt miłe dla oka napisy.



Czy w Kolbuszowej nie może być normalnie?Czy urzędnicy,straż miejska nie mogą wszystkiego załatwiać od ręki?Jest problem dzwonimy na numer zgłoszeniowy w urzędzie,albo wysyłamy e-maila   i ktoś to od razu załatwia. Takie łatwe do zrobienia, a burmistrz za kilkanaście tysięcy złotych miesięcznie nie może wpaść na tak genialnie prosty sposób.On woli organizować akcje.

P.s.Tak na marginesie- Czym w urzędzie zajmuje się pan Jan Wiącek?

wtorek, 21 sierpnia 2012

Wójt Fila zmienia zeznania....

Teleexpres...


Raniżowski Tytanik tonie ale  orkiestra zawsze do końca...

Burmistrz Zuba buduje tą razą dom weselny.


Burmistrz ogłosił wszem i wobec na ostatniej sesji, ze bez zgody mieszkańców (czytaj: wyborców) nie będzie forsował lokalizacji żadnych inwestycji, nawet tak arcyrozwojowych i proekologicznych jak 200 metrowe wiatraki. 
Ciekawe czy miał tez na myśli mieszkańców osiedla Zakątek przy ul. Wolskiej, którzy protestują przeciwko budowaniu im pod oknami czegoś co nazwano eufemistycznie obiekt gastronomiczno-hotelowo-usługowy. W zgodnym zamyśle burmistrza i inwestora ma to być cóś takiego niemałego żeby można było dobrze zabalngować. Co prawda będzie hałas w nocy, ale za to w dzień może być nawet spokojnie. No a poza tym będzie piękniej, a nawet cudniej przy skansenie co jakoś zrównoważy przygnębiający widok tych starych, prymitywnych chałup i drewnianych (a jakże!) wiatraków co ino stoją i prądu nie dają. Nic zatem dziwnego, że pierwszy protest odrzucono jako stojący na przeszkodzie pożytkowi (może jeszcze nie publicznemu, ale od czegoś trzeba zacząć) ,a poza tym burmistrz podobno nie zrozumiał o co chodzi podpisanym tam współobywatelom. Drugi zamieciony pod dywan czeka na kontrolę czystości.
Podobnie jak w w przypadku turbin wiatrowych, burmistrz unika jak ognia ustanowienia strefy ochronnej-w tym wypadku krajobrazu.
W czystej wodzie trudniej coś złowić?


poniedziałek, 20 sierpnia 2012

Dialog władzy ze społeczeństwem.



Jak się dowiadujemy z wypowiedzi  Józefa Fryca na sesji  Rady Miejskiej, od zeszłego roku prowadzone były zakulisowe rozmowy  z właścicielami firmy Wiktoria/Aquilo ,  w sprawie planowanej budowy  farmy wiatrowej .Spotykali się z nimi radny Fryc,przewodniczący rady Opaliński ,oraz burmistrz Zuba.O czym rozmawiali?Tego nie wiemy, żadne informacje na ten temat nie ukazały się ani w lokalnej prasie,ani nawet na stronach internetowych Rady Miasta czy też  Urzędu Gminy.Ściśle tajne, im mniej ludzie wiedzą, tym dla... no właśnie dla kogo i dlaczego lepiej?Czy działo się to, aby w naszym szeroko pojętym interesie?Myślę że wielu mieszkańców  zaciekawiły by informacje na temat podatków jakie płaciłby inwestor do naszego budżetu,jakie posiada zabezpieczenia finansowe,ubezpieczenia od skutków ubocznych swojej działalności itp itd.To podstawowe informacje które  my mieszkańcy powinniśmy wiedzieć .Niestety wychwalany pod niebiosa burmistrz Zuba,rada miejska nie prowadzą żadnego dialogu ze społeczeństwem.Wszystko załatwiane jest gdzieś po kątach,po cichu.A później szok że ludzie protestują.
Ciekawe co się stanie jak wyjdą na jaw przepychanki z nowym domem weselnym pod skansenem?Też mamy spać spokojnie?

Pan Józef Fryc zaskoczył szczerością.Przyznał  że spotykał się z inwestorem: na stadionie,na terenie fundacji.Pan Fryc jest współwłaścicielem firmy , która  zainteresowana jest w powstaniu takiej inwestycji .Ktoś taki obiekt musi zabezpieczać, ochraniać,jest to potencjalny konflikt interesów.Dlaczego więc pan Fryc nie spotykał się (dla własnego dobra) z inwestorem na terenie Urzędu Gminy i do tego przy świadkach?
Popełniacie panowie podstawowe błędy i ten protest przeciwko turbinom ,jego forma to skutek waszej nieudolności.
W Waszym interesie, jest teraz jak najszybsze przegłosowanie uchwały o 2-3 km strefie ochronnej , dla zabudowy  mieszkaniowej .Im szybciej to zrobicie tym lepiej dla nas wszystkich..






niedziela, 19 sierpnia 2012

Uwolnić Magla!

Wczoraj (jak donoszą źródła niezwykle poinformowane) pod domem burmistrza zebrało się kilkadziesiąt osób z transparentem "Uwolnić Magla" .Z zapalonymi świeczkami protestowali przeciwko przetrzymywaniu Magla w piwnicy kolbuszowskiego włodarza..To nieprawda.Nie zostałem też (jak donosili życzliwi) uduszony przez wójta z Raniżowa.
Nie wyjechałem  na wyspy Bora Bora z panią Marleną,ani też nie zasiedziałem się w "Galicji" z redaktorem z Super Nowości.Nie poprosiłem też o azyl w ambasadzie Ekwadoru.
Po prostu najzwyczajniej w świecie, seria awarii technicznych odcięła mnie od internetu.Sprowadzony specjalista komputerowy (lat 13), potwierdził moje przypuszczenia, że to pewnikiem skutek  klątwy, rzuconej przez którąś z  zazdrosnych przyjaciółek .
W poniedziałek wracam do normalnego rozkładu jazdy.

czwartek, 16 sierpnia 2012

Burmistrz Zuba kłamie...

Na sesji 9 sierpnia, burmistrz Zuba uspokajał że na terenie gminy Kolbuszowa, nie powstanie żadna farma/siłownia wiatrowa







Jednak 29 kwietnia na sesji RM  powiedział   że siłownię wiatrową będzie budował Fitcom.
Będzie to drobne 5-7  turbin wiatrowych ale kto by się tam tym przejmował.




Wygląda na to, że burmistrz Zuba robi sobie z posła Chmielowca,radnych ,nas wszystkich kosmiczne jaja.

Protestujmy dalej,zbierajmy podpisy a poseł Chmielowiec niech przeformułuje swoje pytania.

środa, 15 sierpnia 2012

Cisza przed burzą.



Poseł  Chmielowiec jak obiecał na sesji tak zrobił-przesłał burmistrzowi pytania na temat turbin wiatrowych.
Dlaczego  jednak dotyczą one tylko  Aquilo, skoro  wątpliwości budzą procesy inwestycyjne także innych firm?Jeszcze ciekawsze jest to że na sesji zarzucano mediom nierzetelność i rozdmuchanie ponad miarę sprawy turbin.Mimo to, burmistrz nie kwapi się do publicznego wyjaśnienia wątpliwości a na portalu urzędu króluje relacja z festiwalu Piosenki Radosnej dla Ciała i Ducha. Jest t o arogancja,ignorancja czy "tylko" pośpieszne zamiatanie afery pod dywan?

Always on my mind

Może nie trzymalem cię w ramionach
Kiedy czułaś się samotna
I chyba nigdy ci nie powiedziałem
że jestem bardzo szcześliwy ze należysz do mnie
Jeżeli kiedykolwiek czułaś ze nie jesteś dla mnie najważniejsza
Wybacz – byłem ślepy



wtorek, 14 sierpnia 2012

System wartości w przebudowie.

Ten blog mnie przerósł.Myślałem że będzie to mała enklawa w internecie,  gdzie  zagląda w porywach kilkadziesiąt osób miesięcznie,mniej lub bardziej mi znajomych.Teraz obserwuje ten blog , kilka tysięcy osób.To co piszę ,jest w Kolbuszowej (i okolicach) w ten czy inny sposób komentowane.
Z przerażeniem zauważyłem  ,że kilka moich wyrażonych tu opinii (czasem nie do końca przemyślanych) miało,ma negatywny wpływ na niektóre osoby .Pół biedy gdy dotyczy to urzędników którzy za to co robią, biorą całkiem konkretne pieniądze.Gorzej ,gdy uderza to w ludzi, którzy pracę na rzecz naszej społeczności ,wykonują społecznie.

Wygląda na to, że całkiem nieświadomie ukrzyżowałem radnego Pawła Michnę.To człowiek wielce zasłużony dla naszej społeczności. To nie tylko nauczyciel ,ale przede wszystkim prawdziwy pedagog wychowawca młodzieży,propagator kultury w szeroko rozumianym sensie.Za to ,należy mu się szacunek-tego nie odbierze mu nikt.
Nie podoba mi się jednak  to co robi jako radny,ale jest on mimo wszystko jednym z najlepszych naszych przedstawiciel w Radzie Miejskiej.W sprawie turbin wiatrowych jako jeden z nielicznych osób w radzie ,od początku wyrażał  swoje (negatywne) zdanie na ich temat.Rozmawiał,dyskutował spierał się na argumenty,w internecie,w mediach,sesjach Rady Miejskiej.Wielu jego kolegów z rady , na to nie było stać.Moje wpisy mogły u nieuważnego czytelnika ,pozostawić mylne wrażenie o jego  poglądach i postępowaniu .

Paweł-przepraszam.

Kolbuszowski Magiel



Fila udusi Sobolewskiego?


Rządy Fili przestały być dla gminy obojętne czy szkodliwe. One są już niebezpieczne. Ktokolwiek będzie rządził po Fili, wpadnie w kosmiczne bagno.Nie jestem mieszkańcem gminy Raniżów, ale widzę  że to już nawet nie śmiesznie czy strasznie, to jest tragiczne. Mam powody przypuszczać, że prawdziwe zadłużenie gminy przekroczyło 60 procent. A pieniędzy nigdzie ni ma.
Podobnie jest w sąsiednich gminach ale tam przynajmniej jest jakaś "opozycja" ,ludzie starają się rozmawiać,dyskutować jak wyjść ze spirali zadłużenia.W Raniżowie tego nie ma,wszyscy tylko patrzą co  zrobi ,co zrobi wójt?A co on może teraz zrobić?Udusi publicznie Sobolewskiego?Bez przesady... chociaż lepiej odpukać w niemalowane.
 Fila sam nie zrezygnuje, radni nie zrobią jak zwykle nic .Sprawą podsłuchu zajmie się pewnie tylko  komisja rewizyjna której przewodniczącym jest Sudoł, mający trzy osoby z rodziny w zakładach podległych gminie, z synem włącznie.Kolejną aferę zamiecie się w Raniżowie pod dywan.Nikt jednak, nie myśli o tym, co będzie za rok, że to wszystko się wali,że pieniądze  się skończyły.Nie ma planu naprawczego,ba nie wiadomo nawet  jak wygląda  prawdziwy stan budżetu.

Wójt Fila jest członkiem zarządu wojewódzkiego PiS,wizytówka tej partii.Dlaczego PiS mu nie pomoże?Dlaczego posłowie Ożóg,Chmielowiec ,starosta Kardyś nie złoża prywatnej wizyty w urzędzie w Raniżowie?Można przy okazji sprowadzić kilku sprawnych księgowych i zrobić nieoficjalny audyt finansów gminy.Zobaczyć jak naprawdę  wygląda sytuacja i znaleźć sposoby wyjścia z kryzysu.Być może, (jeśli rzeczywiście wójt nie radzi sobie nawet sam ze sobą) ,poprosić go o ustąpienie ze stanowiska.

Wygląda jednak na to, że mieszkańcy sami muszą złożyć wniosek o referendum w sprawie odwołania wójta.
Im szybciej tym lepiej dla nich samych.





poniedziałek, 13 sierpnia 2012

Chcemy żyć u siebie...

Wczoraj po wyjściu z kościoła jak wielu mieszkańców dostałem poniższą ulotkę.Wręczyła mi ją młoda dziewczyna przepiękna wręcz.Podpisałem się też  pod listą protestacyjną która miała w drugiej ręce.Prawdę mówiąc, to tak mnie zauroczyła że podpisałbym się nawet pod.... aktem małżeństwa. :) Z takimi wolontariuszkami żadna farma wiatrowa nie wygra.

Gratuluję organizatorom odwagi,profesjonalizmu,rozmachu całej akcji.Dziękuje za poświęcony czas nam wszystkim czas.

Siem dzieje!!!


Precz z komuną!


Wczoraj starszym mieszkańcom Kolbuszowej przypomniał się 1989 rok.Oplakatowane miasto,przed kościołami młodzi mili ludzie rozdający ulotki. Mieszkańcy otwierają  szeroko oczy,rozdziawiają buzie ze zdziwienia. Nie mogą uwierzyć w to, co się dzieje. Rozmawiają, dyskutują, pytają.Zbierane są podpisy.To nie jest  teraz jednak  protest przeciwko władzy, tylko przeciwko sposobowi jej wykonywania.

W czwartek na sesji Rady Miejskiej burmistrz Zuba obiecał że na terenie gminy żadna farma wiatrowa nie powstanie.Wtórowali mu przewodniczący rady Opaliński oraz Fryc.Nie powiedzieli jednak że w 2009 roku burmistrz wydał pozwolenie na budowę farmy w Weryni.Jest budowana mimo iż nie(?) zmieniono nawet planu zagospodarowania przestrzennego.To jawne kpiny z nas wszystkich.

Warto posłuchać tego co mówił burmistrz na sesji Rady Miejskiej 26.04.2012 kliknij   >>tutaj<<
Jeśli mamy spać spokojnie to co firma Fitcom buduje wWeryni?

Urzędnicy miejscy czytają tego bloga do porannej kawy.Jeśli się mylimy,dezinformujemy,przeinaczamy to dlaczego nikt z nich (dzień dobry panie burmistrzu! ) tego w komentarzach nie prostuje?Ten blog jest najbardziej poczytnym na terenie naszego powiatu,miejscem w jakimś tam stopniu opiniotwórczym warto więc chyba poświecić kilka minut aby przedstawić swoje stanowisko.Przecież "gmina " nie  należy tylko  do burmistrza,radnych ,posła tylko do nas wszystkich.Napiszcie nam co tak naprawdę  w sprawie turbin wiatrowych się  dzieje.Tu i teraz. Nie czekajcie na kolejną sesje ,to przecież  dopiero 30 sierpnia.




niedziela, 12 sierpnia 2012

Wszystkiemu winne media...

Na czwartkowej sesji rady miejskiej mogliśmy się dowiedzieć że .... nic się nie stało,nic się nie dzieje i że żadna farma wiatrowa na terenie gminy nie powstanie.Powstać nie może bo... burmistrz nie zrobi nic przeciwko woli społeczności naszej gminy.Całemu zamieszaniu winne są media , które tylko podgrzewają atmosferę podając nieprawdziwe informacje.Aquilo farmy wiatrowej nie zbuduje i można spokojnie iść do domu.Wyrażano na różne sposoby zdziwienie po jaką cholerę mieszkańcy zebrali 1500 podpisów skoro nasz umiłowany burmistrz trzyma rękę na pulsie?Achom i ochom nie było końca, jaki to nasz Zuba Jan mądry,przewidujący i byle Marcowi za nos wodzić się nie pozwoli.No wzór gospodarza i w ogóle,a ludziom żyje się dostatniej.

Wszyscy jednak  doznali dziwnej amnezji i zapomnieli że .... burmistrz  wydał już zezwolenie na budowę farmy wiatrowej w Weryni w 2009 roku,dla firmy Fitcom.Ma tam stać 5-7 starych turbin zdemontowanych Bóg jeden nawet wie gdzie.Burmistrz podał to (cytując za panią Bochniarz) do publicznej wiadomości w siedzibie Urzędu Miejskiego w Kolbuszowej, ul. Obrońców Pokoju 21, 36-100 Kolbuszowa, pokój nr. 20 . Można sobie nawet to wyobrazić.Na środku pokoju (nr 20) stoi na krześle burmistrz i czyta (miastu i światu) obwieszczenie o turbinach a pani sekretarz Barbara Bochniarz z wypiekami na twarzy słucha dobrej nowiny.Później wpadają sobie w ramiona zadowoleni że nikt o tym (co za ulga) nie usłyszał.
Moim  zadaniem naruszony został w ten sposób art 49 K.P.A. o zwyczajowym zawiadomieniu stron-powinno to być zebranie wiejskie.Na sesji burmistrz powiedział  coś jeszcze ciekawszego.... od 2004 roku nie zostały wprowadzone żadne zmiany do Planu zagospodarowania przestrzennego zezwalające na budowę farmy wiatrowej.To co? Fitcom buduje tą farmę na kartę rowerową?

W Kolbuszowej jest afera z farmą wiatrową, ale nie budowaną przez Aquilo ale przez Fitcom.
O tym jednak ani  Fryc,ani Opaliński ani nawet umiłowany burmistrz nie pisnęli ani słowa.Zamiatanie afery trwa.Zbierajmy więc dalej podpisy,protestujmy.
Może coś to da-kto wie?

 kliknij  >> tutaj<<

30 sierpnia kolejna sesja Rady Miejskiej.Zapraszamy-atrakcji nie zabraknie...  : (

 

sobota, 11 sierpnia 2012

I co mi Magiel zrobisz....?

Wróćmy do "informacji" jakiej udzieliła nam pani sekretarz Barbara Bochniarz na stronie UM.


O fakcie wszczęcia postępowania w przedmiotowej sprawie informował w trybie art. 74 ust. 3 w/w ustawy oraz art. 49 ustawy K. p. a. wszystkich zainteresowanych o możliwości zapoznania się z dokumentacją sprawy, składania uwag i wniosków w formie pisemnej, elektronicznej i ustnej, w terminie 21 dni licząc od dnia podania ogłoszenia do publicznej wiadomości w siedzibie Urzędu Miejskiego w Kolbuszowej, ul. Obrońców Pokoju 21, 36-100 Kolbuszowa, pokój nr. 20 . Należy dodać, że w trakcie przeprowadzonego w tej sprawie postępowania żadnej reakcji ze strony mieszkańców nie było, nie wpłynęła w tej sprawie żadna uwaga ani żaden wniosek.

Tłumacząc z polskiego na nasze....

3. Jeżeli liczba stron postępowania o wydanie decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach
przekracza 20, stosuje się przepis art. 49 Kodeksu postępowania administracyjnego.


Art. 49. Strony mogą być zawiadamiane o decyzjach i innych czynnościach organów administracji publicznej przez obwieszczenie lub w inny zwyczajowo przyjęty w danej miejscowości sposób publicznego ogłaszania, jeżeli przepis szczególny tak stanowi; w tych przypadkach zawiadomienie bądź doręczenie uważa się za dokonane po upływie czternastu dni od dnia publicznego ogłoszenia.

Kto z mieszkańców Kolbuszowej  i okolic zagląda to tajemniczego pokoju nr 20?
Burmistrz uznał że "zwyczajowy przyjęty sposób" jest to ogłoszenie na stronie internetowej BiP oraz tablicy  w Urzędzie Gminy.   I co mi Magiel zrobisz....?

Ano można...naszym zdaniem "zwyczajowe" zawiadomienie o  tak dużej inwestycji  jest to zebranie wiejskie ,na którym dokładnie informuje się mieszkańców co to za dziadostwo firma Fitcom  ma postawić we wsi.Zapewne informacja o 5-7 zdezelowanych turbinach, ucieszyła by mieszkańców niezmiernie.
Jest to dobry punkt wyjścia, aby burmistrza Zubę wywieźć na taczkach-jest ktoś chętny na taką posadę?
Nieźle płacą i można sobie rano wypić kawę ,czytając w Kolbuszowskim Maglu o swoich wyczynach.





Wójt Fila zapomniał...

- 20 kwietnia 2012 roku w Urzędzie Gminy Raniżów dwie pracownice znalazły w referacie podatkowym na szafie urządzenie podsłuchowe. Fakt ten bały się zgłosić na policję w obawie przed zemstą wójta i zwolnieniem z pracy.

....
prywatnie zakupiłem sobie takie urządzenie, chyba 400 zł kosztowało. To wykrywacz podsłuchów. W tym roku kupiłem, być może w styczniu, na pewno początek roku to był - wyznaje wójt Fila.

Więcej... ..>>tutaj<<



Czytaliśmy to ze dwa razy  i nie rozumiemy...to jak?Wójt  Fila założył podsłuch na szafie i później kupił wykrywacz podsłuchów bo... zapomniał gdzie go położył?


Dowiedzieliśmy się, że sprawą podsłuchu, o którym pracownicy poinformowali nas i redakcję Gazety Wyborczej radni zajmą się na najbliższej sesji. Ta wiadomość na wielu spadła jak grom z jasnego nieba. A gazeta opisująca pluskwy podsłuchowe w urzędzie sprzedała się dziś jak ciepłe bułeczki. 

Wiecej .. >>tutaj<<


Śmiechu warte...
O aferze podsłuchowej wiadomo w Raniżowie od kwietnia,na tym blogu też o tym pisano wielokrotnie.Dlaczego więc nikt z radnych nie stanął w obronie napastowanych urzędniczek?Dlaczego nikt z nich nie złożył doniesienia do organów ścigania?Dlaczego nie zapytano się wójta o celowość zakupu urządzeń podsłuchowych?Teraz jest afera bo napisały o nich media regionalne?

400 zł na wykrywacz,tysiące na "monitoring",powiększanie administracji i.... nagle okazuje się że trzeba likwidować szkoły bo gminna zbytnio zadłużona.Czy jest to tylko i wyłącznie wina wójta?





piątek, 10 sierpnia 2012

Paweł Michno kłamie?


Na swoim blogu  radny Paweł Michno tryumfalnie ogłosił;

... zgody mieszkańców nie ma i o tym mówił właśnie burmistrz, zaznaczając, że nie zrobi nic bez zgody społeczeństwa naszej gminy. Dlatego jestem pewien, że wiatraków u nas nie będzie. Na szczęście.

W 2009 roku burmistrz Zuba bez konsultacji społecznych,bez raportu oddziaływania na środowisko po cichu,byle jak,byle było, wydał zgodę na budowę farmy wiatrowej w Weryni.Postawionych zostanie tam 5- 7  turbin które zdemontowane były na zachodzie Europy jako przestarzałe i nie nadające się do użytku. U nas mogą wyć ,klekotać dymić -ludzie odporniejsi.
Czyli co panie  Pawle?Kłamie pan, czy o tym nie wie, bo wstydził się pan oto przez 3 lata zapytać?To będą w gminie turbiny czy nie?Zmieniono plan zagospodarowania czy budowane są one niezbyt (jeszcze) legalnie?

Podobny scenariusz próbowano realizować z Aquilo.Inwestor miał załatwić wszystkie podkładki i kolanem ,byle jak ,byle jak najszybciej wszystko przepchnąć.Prawdopodobnie by się to udało, gdyby nie  seria wpisów na kilku blogach  w kolbuszowskiej strefie internetowej.To ruszyło lawinę.Potem były artykuły w Super Nowościach,audycji w Radio Leliwa,na portalach eKolbuszowa, Kolbuszowa24.Później sprawą zainteresował się poseł  Chmielowiec,zaczęło się zbieranie podpisów.To była/jest prawdziwa akcja obywatelskiego nieposłuszeństwa.Przez ten czas Urząd Gminy ,burmistrz milczał jak zaklęty a pani sekretarz Bochniarz przysiadła papiery-i co mi pan zrobisz?Na tym ma polegać rola lokalnej władzy?
Dlaczego nikt nas nie informował co się dzieje,  dlaczego ktoś łazi zupełnie bez sensu po wsiach,albo rozsyła anonimowe ulotki?
Teraz  pan Michno stara się zatrzeć pamięć o tych faktach pisząc (swoją) historię od nowa.

Pan poseł Chmielowiec wystąpił wczoraj jako rzecznik nas wszystkich, zadając na  sesji pytania  burmistrzowi Zubie-dziękujemy w swoim imieniu oraz dużej części mieszkańców.Każda inna osoba uznana była by za Magla i musiała by emigrować co najmniej za ocean. ;) Inna sprawa ,że poseł Chmielowiec był wczoraj niezwykle dokładnie wyprasowany....czyżby to on?

Aquilo farmy wiatrowej  u nas nie zbuduje.To przykład że warto  walczyć o swoje prawa.Mamy nadzieję że na tym zainteresowanie mieszkańców tym co dzieje się w Kolbuszowej się nie skończy.




czwartek, 9 sierpnia 2012

Nie lękaj się!

Byliśmy w Banku Spółdzielczym w sprawie pożyczki na budowę domku gospodarczego.Małe  to, to ma być, zaledwie 5x5 metra.W sam raz, aby pomieścić rosnącą stertę listów ,od wielbicielek  i wielbicieli (cóż taka teraz moda) ,naszego niebywałego talentu.Sama pani Bochniarz pisze kobyły na drobne 10 stron!.Zszokowała nas jednak ilość podkładek, jakie trzeba przedłożyć .Potrzebny jest nawet, wyrys z Planu Zagospodarowania Przestrzennego.
Tu nas olśniło.Jeśli na pożyczkę na taką mała budę potrzeba tyle papieru urzędowego, to ile potrzeba na... no nie wiem co... na przykład budowę farmy wiatrowej?Przecież pan na przykład ,przykładowy pan Fitał, nie  nosi w kieszeni kilkuset tysięcy zbędnych złotych.Też musi gdzieś złożyć podanie o pożyczkę.Też zobowiązany jest złożyć wyrys z  Planu Zagospodarowania Przestrzennego.Jeśli nie ma w nim zaznaczonej opcji budowy farm wiatrowych ,to takiej pożyczki nie otrzyma.Inwestycja ruszyła więc... co jest takiego w tym planie, że można taką budowę rozpocząć?Nie były przeprowadzane konsultacje społeczne w tej sprawie ,nie uchwalano(?) zmiany w tym "Planie" ?Opcji jest kilka, a i okazja wyśmienita, aby się co nie co dowiedzieć.

Dzisiaj w MDK o godzinie 13 rozpocznie się sesja Rady Miejskiej w Kolbuszowej.Nasza przyszłość zależeć będzie od decyzji radnych, które podejmą w ciągu najbliższych kilku tygodni.Jako mieszkańcy mamy prawo i obowiązek zadawać pytania na temat nie tylko planowanych farm wiatrowych.
Przyjdźmy chociażby tylko po to, aby swoja obecnością wesprzeć tych którzy nie boją się myśleć i mówić.

Najbardziej w życiu żałujemy tego,czego nie zrobiliśmy.



środa, 8 sierpnia 2012

Hudacy po czeskiej stronie...

Nasza najlepsza kapela muzyczna Hudacy wojażują .Dziś Czechy niedługo Słowacja,później Strasburg... kiedy Kolbuszowa?
W dniach 8. - 12. sierpnia 2012 Hudacy udają się na warsztaty muzyki ludowej w czeskiej Ostrawie. Będą uczyć się tam piosenek czeskich słowackich i węgierskich. Zakończeniem warsztatów będzie festiwal muzyki ludowej, który odbędzie się 
11 sierpnia. Podczas festiwalu każdy zespół zaprezentuje piosenki, których nauczył się podczas warsztatów oraz utwory z własnego repertuaru.

>> kliknij tutaj<< (skąd ja ją znam?Tylko na 70%?)





Back to the future.

Skoro farmy wiatrowe są tak zyskowne to ... dlaczego nie możemy  (jako Urząd Gminy) założyć spółki komunalnej i wybudować w Kolbuszowej 50 wiatraków?Wtedy wszystkie zyski zostały by na miejscu,a za ewentualne straty płacilibyśmy sami.A jeśli potencjalny inwestor zbankrutuje to ... kto będzie płacił za demontaż turbin,uzbrojenia ,rekultywację?Też my.

Z drugiej strony dlaczego po prostu  nie ustalimy strefy ochronnej dla turbin wiatrowych na 2000 metrów,jak to bywa w cywilizowanym świecie? Wtedy niech wchodzą tu inwestorzy z caluśkiego świata i niech stawiają nawet 1000 turbin.
Kto za?




9 sierpnia w MDK o godzinie 13 rozpocznie się sesja Rady Miejskiej w Kolbuszowej.Nasza przyszłość zależeć będzie od decyzji radnych, które podejmą w ciągu najbliższych kilku tygodni.Jako mieszkańcy mamy prawo i obowiązek zadawać pytania na temat nie tylko planowanych farm wiatrowych
Przyjdźmy chociażby tylko po to, aby swoja obecnością wesprzeć tych którzy nie boją się myśleć i mówić.

Idealne dla półgłówków z Europy wschodniej


Dla przypomnienia wpis z 18 czerwca 2012....

W 2009  wydano pozwolenie na budowę elektrowni wiatrowej w Weryni.Powstanie tam od  5 do 7  turbin wiatrowych (w zależności od widzi mi się inwestora). Pośpiech i tempo z jakim przeprowadzono ten proces decyzyjny,brak konsultacji społecznych, budzi podejrzenia. Tym większe  że urząd gminy nie umieścił  wszystkich dokumentów dotyczących tej bulwersującej sprawy, na swojej stronie internetowej,mało - unika tego jak ognia.

Dodatkowo sekretarz urzędu pani Barbara Bochniarz poucza nas że;
Należy nadmienić, że z treści obowiązujących przepisów w tym zakresie jasno wynika, że Organ właściwy do wydania w tym zakresie decyzji nie mierzy i nie waży wpływu turbiny wiatrowej na środowisko ale w oparciu o właściwie zebrane dokumenty w sprawie dokonuje szczegółowej analizy oraz określa i ocenia.

Wiec też idąc śladem pani Barbary analizujmy...


Czyli bez względu na wariant ,pan Fitał zainstaluje w Weryni turbiny Micon M 530,Vestas V 39,Eercon E 44.Stare nie spełniające wymogów duńskich rupiecie które wciska się  na rynkach Europy Wschodniej ,Azji,Afryce, Ameryce Południowej ,gdzie normy ochrony środowiska ,nie są dostosowane do aktualnej wiedzy naukowej.
Burmistrz ze Starosta zafundowali nam to, co ze względów bezpieczeństwa demontuje się w Danii.
Należy się więc zastanowić czy  w oparciu o właściwie zebrane dokumenty burmistrz ze starosta  ocenili ten złom?Z informacji dostępnych w internecie wynika, że wyje to jak jasna cholera,często cieknie,co oczywiście  (wg kolbuszowskich urzędników) nie ma większego wpływu na środowisko.


Mafia


Wyjaśnienie tajemnicy zabójstwa gen. Marka Papały zmiecie ze sceny dużą część polskich elit Najpierw były dziwne powiązania znanych osobistości z półświatkiem i tajnymi służbami. Potem zdarzały się przerzuty broni do krajów objętych embargiem oraz wielkie transporty (po kilka ton) narkotyków, za którymi stali gangsterzy, ludzie tajnych służb i powiązani z nimi biznesmeni i politycy. Powstawały wtedy spółki za pieniądze z funduszy operacyjnych tajnych służb (firmowane przez znanych obecnie biznesmenów), w nielegalne interesy wchodziły dawne centrale handlu zagranicznego. A potem w dziwnych okolicznościach zaczęły ginąć osoby, które o tych interesach wiedziały lub były w nie uwikłane. \"Nie ma w Polsce mafii, jest tylko zorganizowana przestępczość\" - mówili kolejni ministrowie spraw wewnętrznych i sprawiedliwości III RP, choć ślady istnienia mafii widzieliśmy na każdym kroku. Dopiero sejmowe komisje śledcze ujawniły skalę tej gangreny. I okazało się, że kluczem do polskiej mafii jest zabójstwo gen. Marka Papały, byłego komendanta głównego policji

Cicha ekspansja mafii trwała do 19 lipca 1997 r. Wtedy to w wypadku samochodowym zginął poseł ziemi radomskiej Tadeusz Kowalczyk, członek Klubu Parlamentarnego na rzecz Akcji Wyborczej Solidarność. Kowalczyk był wcześniej członkiem Politycznego Komitetu Doradczego przy ministrze spraw wewnętrznych. Już po jego śmierci okazało się, że od lat współpracował z gangsterami i byłymi oficerami tajnych służb. To Kowalczyk poręczył za Stanisława M., uznawanego za jednego z bossów podziemia. To on współpracował z braćmi D. z Radomia, handlującymi m.in. bronią. Ustaliliśmy, że przed śmiercią Kowalczyk co najmniej kilka razy spotykał się z Markiem Papałą, wtedy zastępcą komendanta głównego policji. 


całość

wtorek, 7 sierpnia 2012

Frycowe już zapłacone.

Na ostatnie posiedzenie Komisji Rolnictwa ,rady miejskiej  wparował Filip z konopi.Filip z Aquilo?Kopacz z Aquilo?Jakoś tak,i zażądał wprowadzenia do porządku obrad punktu dotyczącego farm wiatrowych.Wzburzyło to przewodniczącego Fryca  ,który wyraźnie ugięty pod ciężarem 1500 podpisów pod listami sprzeciwu budowie farm wiatrowych-odmówił.Sprawa turbin ma być omawiana na specjalnym posiedzeniu komisji, tylko temu zagadnieniu poświęconym.Brawo! Nareszcie jasne,konkretne i co najważniejsze profesjonalne  podejście sprawy .Do tego czasu radzimy panu Filipowi,Kopaczowi (?) (kto to w ogóle jest?) przygotowanie prospektu reklamowego firmy Aquilo.Chętnie dowiemy się jakim majątkiem dysponuje ta firma,jaką działalność prowadzi,jakie ma doświadczenie w realizacji tak dużej inwestycji?Przecież burmistrz,radni nie powierzą rozkopania pól uprawnych na kilkuset hektarach pierwszemu lepszemu chętnemu bez doświadczenia,zabezpieczenia,ubezpieczenia.Chyba że się mylimy i pan burmistrz Zuba ma jakieś inny (jak to u niego) nowatorski pomysł.

9 sierpnia w MDK o godzinie  13  rozpocznie się sesja Rady Miejskiej w Kolbuszowej.Mamy nadzieję że zjawią się tam właściciele firmy Aquilo,panowie Radosłw Marzec oraz Stanisław Marzec i przedstawią nam swoje palny i środki za które mają zamiar, tak wielką inwestycje zrealizować.Mile widziane będą sprawozdania finansowe Aquilo z ostatnich powiedzmy 5 lat.

P.s. Firmowy prospekt radzimy wydrukować tą razą na papierze kredowym z idealną jakością druku.Poprzednie "reklamy" na papierze toaletowym, pozostawiły fatalne wrażenie i wzbudziły podejrzenia w stosunku do kondycji finansowej firmy Aquilo.




Wspólnik Pruszkowa


Jarosław Sokołowski, pseudonim Masa, świadek koronny w sprawie gangu pruszkowskiego, twierdzi, że Jacek Dębski, zamordowany w kwietniu były prezes Urzędu Kultury Fizycznej i Turystyki, nawiązał kontakty z liderami przestępczego podziemia już 7-8 lat temu. To wtedy poznał szefów "Pruszkowa" - Andrzeja Kolikowskiego (Pershinga), braci Danielaków: Leszka (Wańkę) i Mirosława (Maliznę), Andrzeja Zielińskiego (Słowika) i samego Masę. Mniej więcej w tym samym czasie kontakty z przestępczym podziemiem nawiązał Ireneusz Sekuła, wicepremier w rządzie Mieczysława Rakowskiego.

O nominacji Dębskiego na prezesa UKFiT miała przesądzić rozmowa odbyta w restauracji w Katowicach. Obok samego Dębskiego i Masy wzięli w niej udział biznesmen Wojciech Paradowski, jeden z posłów AWS oraz dwaj przedsiębiorcy ze Śląska, którzy zbili majątek na przemycie papierosów i spirytusu. Poseł przedstawił potem kandydaturę Dębskiego politykom akcji i została ona przyjęta.

Partnerzy
Kontakty Dębskiego z Leszkiem Danielakiem nasiliły się w drugiej połowie 1999 r. Danielak znany był jako zapalony kibic, szczególnie interesowała go piłka nożna i koszykówka. Wraz ze swoim bratem Mirosławem inwestował w przemysł turystyczny: kupił m.in. dwa terminale promowe, cztery ośrodki wypoczynkowe, kilka linii autobusowych. W 1999 r. Dębskiego i Wańkę kilkakrotnie widziano na meczach dwóch podwarszawskich klubów trzeciej ligi piłki nożnej, sponsorowanych przez braci Danielaków.
Wedle zeznań Masy, na kilku spotkaniach towarzyskich (na początku 2000 r., już po śmierci Andrzeja Kolikowskiego) w których oprócz Dębskiego uczestniczyli bracia Danielakowie, Paweł Miller (pseudonim Małolat), biznesmen Stanisław M. z Gdańska oraz dwóch warszawskich adwokatów, snuto plany wspólnych przedsięwzięć po odejściu Dębskiego z Urzędu Kultury Fizycznej i Turystyki, czego się spodziewał po przewidywanej zmianie statusu UKFiT. Danielakowie przekonywali, że większość ich interesów stanowią przedsięwzięcia legalne (tak samo utrzymywał Stanisław M.), w które inwestuje wiele znanych warszawskich osobistości, więc zapraszają Jacka Dębskiego do współpracy. Oferta miała zostać przyjęta.

poniedziałek, 6 sierpnia 2012

Gwatemala nie dostrzega iż elita władzy kradnie.

Na swoim blogu radny Paweł Michno napisał ciekawą rzecz;

Cały czas przewija się temat wiatraków, krążą listy zbieranych podpisów, głosów przeciwnych wystawianiu farmy wiatrowej na terenie gminy. Do mnie nikt nie dotarł. Co bym wtedy zrobił? Podpisał bym listę. Nie jestem zwolennikiem tego projektu w tej formie, jaką się nam funduje. Zresztą spora część radnych niewiele wie na ten temat, na sesjach i komisjach (przynajmniej tych, których jestem członkiem) nikt nie zadaje pytań w tym kierunku, nikt o tym nie mówi. Dlatego milczę i ja. Na razie...choć jesteśmy non stop wywoływani do tablicy w tym temacie. Mój głos jest przeciwny stawianiu wiatraków na terenie naszej gminy. Za blisko domów, zaburzony krajobraz, tak zresztą piękny w naszej gminie. Dlaczego nikt jasno nie wyjaśni o co chodzi i kto stoi za firmą mającą budować farmę. Nie chcę swojej wiedzy opierać jedynie na wiadomościach z kilku blogów i artykułów sponsorowanych z "Korso Kolbuszowskiego". Ludzie się boją tej inwestycji, a nikt nie potrafi im wyjaśnić po ludzku jak jest na prawdę.

całość

Czyli radni miejscy, nie tylko mają nikła wiedzę na temat największej potencjalnej inwestycji na naszym terenie, ale też....wstydzą się   zapytać oto urzędników.


9 sierpnia w MDK o godzinie  13  rozpocznie się sesja Rady Miejskiej w Kolbuszowej.Nasza przyszłość zależeć będzie  od decyzji radnych, które podejmą w ciągu najbliższych kilku tygodni.Jako mieszkańcy mamy prawo i obowiązek zadawać pytania na temat nie tylko planowanych farm wiatrowych
Przyjdźmy chociażby tylko  po to, aby swoja obecnością wesprzeć tych którzy nie boją się myśleć i mówić.


Będzie prasa,radio,telewizja.Doskonała okazja aby zaprezentować naszą gminę i to za zupełna darmochę.
Dlatego mile widziane będą słynące z urody miejscowe panie.Mamy też cichą nadzieje, że nie zabraknie kwiatu  kolbuszowskiego dziennikarstwa w osobie pani Marleny Bogdan  w jakiejś niebanalnej kreacji.Zarezerwowaliśmy dla pani  (u dyrektora Sitki) wygodny fotelik (nierekonstruowany) w miejscu w którym na pewno nie będzie ciekło z sufitu.




Burza w ogródku jordanowskim.

Brak nadzoru budowlanego po raz kolejny odbija się  czkawką.


Największy i chyba brzemienny w skutkach ślad pozostawiła burza w Ogródku Jordanowskim. Ku mojemu zaskoczeniu połowa terenu jeszcze dziś stała w wodzie, w tym dopiero co położona kostka! Czy będzie się ona nadawała jeszcze do użytku? Czy pieniądze zostały "utopione"? Obawiam się, że kilkumiesięczna praca poszła na marne...smutne...A może wystarczyło podnieść teren o metr, może półtora wiedząc, że sytuacje z zalewaniem tego terenu już wcześniej występowały. Ogródek zaczynał nabierać rumieńców, aż do feralnego piątku. Co teraz? Ludzie są oburzeni...nie burzą, ale zmarnowanymi pieniędzmi.

Idąc w sobotę koło południa obok ogródka już z daleka dostrzegłam malownicze zielsko po pas! Rzeczywiście budowa wygląda dzięki temu dużo lepiej, bo gruzowisko pokryło się dziką zielenią. Niestety to, co zobaczyłam z bliska trochę mnie zmartwiło. Cały ogródek jordanowski od strony północnej tonął w wodzie. Przypomnę, że deszcz padał (lał, ok) w piątek wieczorem i w nocy, ale w sobotę nie było nigdzie po nim ani śladu, a w ogródku prawdziwy potop :( Czy władze o tym wiedzą? Czy nie pora na wyrównanie terenu skoro już teraz taka powódź? Rozumiem, że murek od północy ochrania sąsiadów przed przelewaniem się wody, ale po co taka inwestycja, skoro tak łatwo wyłączyć ją z użytku?







Człowiek mafii

Z naszych ustaleń wynika, że Stanisław M. nie jest rolnikiem, ale człowiekiem zamieszanym najpoważniejsze mafijne przestępstwa ostatnich 20 lat. Znają go doskonale policjanci zwalczający przestępczość zorganizowaną. Spytaliśmy o niego kilkunastu byłych i obecnych funkcjonariuszy, którzy od lat 90. zajmowali się rozpracowywaniem zorganizowanych grup przestępczych. Według ich relacji, Stanisław M. był jednym z głównych organizatorów przemytu papierosów i alkoholu do Polski w latach 90.
- Przypisywaliśmy mu wwiezienie do Polski pięciuset ciężarówek ze spirytusem i papierosami - mówi funkcjonariusz, który przed laty rozpracowywał M. Ktoś, kto przerzucił tyle ciężarówek papierosów i spirytusu musiałby zarobić fortunę. W Polsce takie ilości tego towaru przerzucała jedynie mafia.
Przemyt alkoholu i papierosów po upadku komunizmu był dla polskich przestępców jednym z najbardziej dochodowych zajęć w historii. Głównymi organizatorami przemytu byli gangsterzy, którzy w latach 80. znaleźli się w Niemczech, głównie w Hamburgu. - Stanisław M. był tam jedną z najważniejszych postaci — mówi policjant. Był w najbliższym otoczeniu "Nikosia" czy Zdzisława N., który zginął potem w eksplozji ładunku wybuchowego.
I tak w pierwszej połowie lat 90. zaczęły wpadać w Polsce transporty przemycanego spirytusu i papierosów, których nadawcą była firma M. z Hamburga. Mechanizm był  podobny: zgodnie z listem przewozowym ciężarówka jechała na Litwę, ale nigdy tam nie docierała. W jakimś magazynie rozładowywali ją żołnierze gangów, a towar był rozcieńczany, rozlewany do butelek jako wódka i sprzedawany gdzie popadło.
Udało nam się dotrzeć do dwóch śledztw, w których przewija się nazwisko Stanisława M.: w Jeleniej Górze i Bydgoszczy. Oba w pierwszej połowie lat 90. W obu śledczy podejrzewali, że M. był organizatorem. W obu przypadkach prokuratura wystawiła list gończy, z tym, że Jelenia Góra oskarżała go o zorganizowanie i kierowanie przemytem, a Bydgoszcz o posługiwanie się lewym paszportem. - W tamtych czasach przemyt spirytusu czy papierosów był przestępstwem skarbowym - mówi policjant, rozpracowujący wtedy Stanisława M. - Sądy nie chciały uwzględniać wniosków o areszt. Dlatego listy gończe były sporym sukcesem.
Rzeka spirytusu




- "Posiedzę dzień, może dwa, może nawet tydzień. Ale i tak stąd wyjdę", tak powiedział do mnie M. po zatrzymaniu - opowiada funkcjonariusz, który prowadził sprawę przeciwko Stanisławowi M. I faktycznie. Kilka dni po zatrzymaniu M. w prokuraturze zjawił się poseł Tadeusz Kowalczyk, członek politycznego komitetu doradczego przy Ministrze Spraw Wewnętrznych. Jakiś czas później Kowalczyk został wyrzucony z komitetu. Wyrzucił go minister Milczanowski, kiedy przeczytał sporządzony przez policję raport o jego związkach ze zorganizowaną przestępczością.
Obie sprawy przeciwko Stanisławowi M. zakończyły się niczym. Prokuratura bydgoska umorzyła zarzuty dotyczące posługiwania się lewym paszportem, a zarzuty w śledztwie jeleniogórskim przedawniły się. Tymczasem raczkujące wydziały do walki z przestępczością zorganizowaną policji wzięły Stanisława M. na celownik. Dotarliśmy do co najmniej dwóch rozpracowań, w których celem był M. „Bilard”, prowadzony przez policję w Gdańsku, dotyczył jego działalności w Trójmieście. M. prowadził tam kasyno. Policja podejrzewała, że załatwił koncesję w ministerstwie finansów za 100 tysięcy dolarów łapówki, a interes służy do prania pieniądze przez gangsterów. - Faktycznie, Persching póżniej twierdził, że pieniądze ma bo wygrywał w kasynie. W tym kasynie - mówi były policjant z Gdańska.
Według policjantów Stanisław M. był też zaangażowany w „Zielone Bingo”, czyli założoną przez ludzi Pruszkowa spółkę, która miała stworzyć centrum hazardu na Śląsku. Ale ten interes nie wypalił.




W trójmieście M. uchodził za człowieka bliskiego Nikodema Skotarczaka, ps. Nikoś. Ale Skotarczak, który zaczął rościć sobie pretensje do roli szefa zorganizowanej przestępczości na Pomorzu, podpadł zarządowi Pruszkowa i został zlikwidowany w zamachu w 1998 roku. W tym samym okresie Stanisław M. zniknął z Trójmiasta i przeniósł się na Pomorze Zachodnie.
Z naszych informacji wynikało, że został pobity przez „Słowika” w jednej z dyskotek w Sopocie. Być może obawiał się, że podzieli los „Nikosia” i dlatego tak nagle zniknął.
W tym czasie trwało inne rozpracowanie Stanisława M., ciekawsze od sprawy "Bilard". Było ono prowadzone na najwyższym szczeblu, pod kryptonimem „Rzeka”. Policja podejrzewała, że Stanisław M. w porozumieniu z braćmi D.: Wańką i Malizną, organizują przemyt spirytusu do Polski na niespotykaną wcześniej skalę. Czynności w tej sprawie były intensywne, jednak akcja została przerwana około roku 1997 roku. Z relacji funkcjonariuszy wynika, że w tym okresie odeszło z pracy wielu doświadczonych funkcjonariuszy i rozpracowanie straciło impet, a z czasem zostało przerwane.
A kiedy akcja „Rzeka” została przerwana, bracia D. na kilka lat zmonopolizowali import kokainy z Ameryki Południowej. Ciekawe, co w tym czasie robił Stanisław M.?
Prawdziwa fortuna
Właśnie w tym czasie Stanisław M. zaczyna zajmować się inwestycja mi w nieruchomości. Przejmuje dom wczasowy w Świnoujściu i przerabia go na hotel. Położony w ekskluzywnej dzielnicy nadmorskiej Świnoujścia obiekt stał się miejscem, które odwiedziła czołówka polskiego świata przestępczego: „Baranina”, „Słowik”, „Malizna” i „Wańka”. - „Oczko” trenował tu w parku swoich mięśniaków, pompki im kazał robić o szóstej rano - mówi były pracownik Stanisława M. Jak twierdzi, w hotelu odbywały się tajne spotkania, zwykle podczas imprez w pobliskiej dyskotece.




Byli pracownicy wspominają też polityków, którzy przewinęli si wśród gości. - Bywał tu Leszek Piotrowski, w czasie kiedy był wiceministrem. On siedział w barze, a BOR-owcy przed wejściem To była sensacja - opowiada. Twierdzi, że w hotelu bywał też były senator Aleksander Gawronik, który później został skazany m.in. za interesy z Pruszkowem oraz znany samorządowiec z Dolnego Śląska.
Stanisław M. obsesyjnie dba o prywatność. Nie pokazuje się publicznie. - Zdarzało się tak, że rano dostawaliśmy telefon do niego, a popołudniu on miał już trzeci z kolei numer - mówi jeden z byłych pracowników hotelu Stanisława M. - Znikał, nie wiadomo gdzie jeździł. Zachowywał się bardzo dziwnie.
Kupuje kolejne firmy i nieruchomości w całej Polsce. Po kilkunastu latach kontroluje kilkadziesiąt podmiotów gospodarczych. Sam albo przez firmy posiada nieruchomości o wartości kilkudziesięciu milionów złotych. W interesach stara się unikać rozgłosu. Kiedy po przejęciu przez jedną z jego spółek majątku upadającej wrocławskiej Jedynki wybucha skandal, zwraca nieruchomości. Dla ludzi którzy mają z nim styczność szybko staje się jasne, że M. dysponuje prawdziwą fortuną, chociaż nikt nie potrafi sobie wytłumaczyć, skąd ona pochodzi. Jedni myślą, że to pieniądze gangsterów z „Pruszkowa”, inni, że jakaś wyprana fortuna z zagranicy. Ale większość jest zgodna: Stanisław M. jest jedynie zarządzającym.
Jak wyprać miliony
Jakim cudem człowiek zamieszany w najpoważniejsze mafijne przestępstwa ostatniego dwudziestolecia stał się jednym z bohaterów afery w kościelnej komisji majątkowej. Dziś ten wątek jest badany przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego, która z zasady nie udziela żadnych informacji na temat sprawy. Mimo to w sprawie działki na Białołęce pewne jest to, że człowiek z taką biografią jak Stanisław M. nie robi przypadkowych interesów. Co w takim razie łączyło go z pełnomocnikiem kościoła Markiem P.? Może dzięki nieruchomościom Stanisław M. znalazł świetny sposób na wypranie pieniędzy? Zgodnie z aktem notarialnym za ziemię zapłacił ułamek wartości. Zarazem w akcie notarialnym był zapis mówiący, że elżbietanki wypłacą mu równowartość ceny działki w przypadku, gdyby transakcja nie doszła do skutku. Można się zatem domyślać, że te dziwne postanowienia były gwarancją innej, tajnej umowy. Może więc Stanisław M. przekazał pieniądze za wartą ok. 200 mln nieruchomość pod stołem? W takim przypadku mogły to być pieniądze, które pochodziły z nielegalnych źródeł. W zamian dostawał działkę. Po jej sprzedaży dostawał całkowicie legalną gotówkę.
Ten mechanizm to wręcz idealny sposób na wypranie pieniędzy. To jednak tylko jedna z hipotez, którą można stworzyć na podstawie informacji do których dotarliśmy.




Pochodzeniem fortuny Stanisława M. powinny być zainteresowane instytucje zwalczające w Polsce przestępczość zorganizowaną. Tyle, że kiedy rozmawialiśmy z przedstawicielami różnych instytucji, ci nie wiedzieli kim jest Stanisław M. - W Polsce nikt nie ponosi prawnej odpowiedzialności za zwalczanie przestępczości zorganizowanej - mówi były szef MSWiA Marek Biernacki. - Oczywiście, różne instytucje mają obowiązek się nią zajmować. Ale w praktyce oznacza to przerzucanie się odpowiedzialnością.
Policjanci, którzy prawie 10 lat temu brali udział w rozbijaniu „Pruszkowa” dziś z ironią odpowiadają na pytania o majątek gangsterów. - Z tego co wiem, zajętych zostało 19 800 złotych i to właściwie przypadkiem - mówi jeden z nich.
Nasze pytania o odbieranie majątków przestępców nie wzbudziły żadnego zainteresowania w prokuraturze generalnej. Po kilku tygodniach milczenia rzecznik stwierdził, że w tym temacie PG nie dysponuje żadną wiedzą i poradził, żeby podpytać w policji. Trudno się dziwić: roku temu zostało zlikwidowane biuro przestępczości zorganizowanej, a znaczna część doświadczonych śledczych odeszła albo przerzuca niepotrzebne dokumenty w wydziałach sądowych. U pozostałych dominuje frustracja i zniechęcenie sytuacją w prokuraturze. Zwalczanie przestępczości zorganizowanej zostało zdecentralizowane i oddane w ręce osób o małej wiedzy i doświadczeniu.
- Najpoważniejsza przestępczość nigdy się nie cofa. Nie działa na nią prewencja. Z mafią się walczy. Kiedy państwo odpuszcza, kiedy się obudzi, będzie za późno - mówi jeden z najbardziej doświadczonych polskich funkcjonariuszy.