sobota, 13 września 2014

Książę Marcin Lubomirski

Jak każdy młodzieniec możnego rodu, książę Marcin pobierał edukację w krajach Europy Zachodniej. Szczególny to był „uniwersytet” – pobyt księcia Marcina obfitował w pijatyki, hulanki, hazardowe gry w karty. Postawny i urodziwy młodzian nie stronił i od płci pięknej, za nic mając kanony obyczajowości. Taki tryb życia wymagał pieniędzy – póki ich starczało: hulaj dusza!, a gdy zabrakło, to samo nazwisko książęcia otwierało kiesy bankierów. Sielanka trwała do momentu kresu wytrzymałości ojca księcia Marcina. Rosnące w szybkim tempie długi sprawiły, że w trybie przymusu ściągnięto hulakę i utracjusza do kraju. Przydomki „Łotrzyka”, „Rozbójnika" w opisach historyków przylgnęły później – gdyż książę Marcin w swoim barwnym życiu parał się także i rozbojem:

Ponieważ służba w wojsku pruskim nie przebiegała zgodnie z oczekiwaniami Lubomirskiego, powrócił on w 1759 z częścią towarzyszy do kraju. Kompania założyła swoją bazę w Kamieniu pod Częstochową, majątku Franciszka Lubomirskiego, stryja Marcina. Książę zawarł układ ze stacjonującymi niedaleko Rosjanami – w zamian za 20% łupu jego ludzie mieli napadać na transporty do Prus. Subordynacja nie była mocną stroną podwładnych Marcina, dochodziło do działań na własną rękę. Bandytów schwytano i osądzono. Lubomirski stanął przed sądem wojskowym oskarżony o dezercję, samowolne przyjęcie obcej służby, rabowanie kupców i spowodowanie śmierci jednego z nich. Otrzymał wyrok dożywotniej twierdzy, zamieniony dzięki wstawiennictwu ojca na 15 lat więzienia.

Nie jest jasne, co kierowało księciem w przystąpieniu do konfederacji barskiej. Tu można snuć tylko domniemania: więzienie i wynikająca zeń awersja do władzy, może awanturnicza żyłka, a może i ambicja, że nie może zabraknąć w tym zrywie Lubomirskiego? W każdym razie wiadomo, że już na początku lipca 1768 r. powołał konfederację województwa sandomierskiego.

Zaangażowanie Kolbuszowej (bazy zaopatrzeniowej i wypadowej Lubomirskiego), w trwające kilka lat działania wojenne, przyniosło w rezultacie dotkliwe zniszczenia w dobrach kolbuszowskich i ich poważne zadłużenie. Najbardziej ucierpiała sama Kolbuszowa. Między innymi w odwet za złupienie przez podkomendnych Lubomirskiego Dębicy i Strzyżowa, oddział konfederacki regimentarza Łubieńskiego najechał mu w 1769 r. miasto, rujnując przy tym pałac kolbuszowski.

całość

7 komentarzy:

  1. Dzięki, Maglu!
    nie tylko o najnowszych zdarzeniach można przeczytać TYLKO I WYŁĄCZNIE na Twoim blogu.
    Szacun.

    OdpowiedzUsuń
  2. Z doswiadczen znamy,ze reinkarnacja jest faktem. Dzis Karol ma na jmie Jozek!

    OdpowiedzUsuń
  3. Interesujący artykuł. Okazuje się, że swoją ciekawą historię mogą mieć nie tylko słynne, mające bogatą i znaną tradycję historyczną metropolie, ale również małe i mniej znane miasteczka, jak Kolbuszowa.

    OdpowiedzUsuń
  4. Maglu dopadl Cie stres przedwyborczy? Wyrzuty sumienia?

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciebie tylko to pierwsze

    OdpowiedzUsuń
  6. Jaja.Magiel ma sumienie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kłania się nisko radio Erewań.
      Nie sumienie tylko -dusze. Nie magiel tylko żelazko.

      Usuń

Komentarz ukaże się po akceptacji przez administratora.