czwartek, 2 lipca 2015

Zapytania ofertowe po kolbuszowsku


Burmistrz narzeka, że mu  miejscowi biznesmeni się nie zrzeszają, nie chcą współpracować  z Urzędem Miasta, a nawet nie przychodzą na organizowane specjalnie dla nich spotkania.Mimo iż oferowany jest bufet kawowy , a nawet obiady.

Aliści...

Urząd Miasta wydaje co roku poza przetargami, wyłącznie na podstawie zapytań ofertowych, kilkaset tysięcy złotych. Milion? Dwa miliony? Nikt tego nie wie, bo to tajemnica burmistrza, a radni boją się zapytać. Mniejsza oto.

W jaki sposób przeprowadzane są te zapytania ofertowe?Dlaczego informacji o tym nie ma na stronach internetowych urzędu?

Czy nie jest tak ( jak wieść gminna niesie), że urzędnicy zwracają się do zaprzyjaźnionego biznesmena, że można zarobić. Ten zwraca się znajomego po  fachu, o podbicie oferty wyższej niż sam składa i na tej podstawie dostaje zamówienie.Tak to działa? Inaczej? Jak?

Dlaczego w Kolbuszowej nie jest normą publikowanie takich zapytań na stronie urzędu i dlaczego nie wybiera się z przynajmniej 3-4-5 ofert?Co trzeba zrobić aby taką ofertę dostać?



13 komentarzy:

  1. Magiel Twoje ostatnie pytanie jest pytaniem retorycznym ,bo wcześniej już podałeś dokładną instrukcję jak to działa i to nie tylko w Kolbuszowej ,ale i w całym powiecie , a być może jeszcze dalej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dlatego powinno być wszystko opublikowane, jasne i dostępne nie tylko dla znajomków i prywaty urzedników

      Usuń
  2. Gdzie więc jedyny leśny ludek ten tropiciel młodzieży i krzywo świecących światełek w święta? zamiast węszyć na skate parku i w krzokach to może wyprostowałby tych prywaciarzy he?

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak jest Urzedzie Gminy ,Starostwie,Itp,tylko gdzie te służby od tych spraw?

    OdpowiedzUsuń
  4. prawda jest taka że miasto moglo by zaoszczedzic mase kasy na przetargach oraz zapytaniach ofertowych gdyby wymogli nie byly zaporowe , jak ogromne doswiadczenie czy udzial w duzych inwestycjach , przetrgi dotyczace kompleksowego wykonania i tak sprowadzaja sie do wspolpracy z iloscia X podwykonawcow , kase za to bierze wykonawca generalny ktory niejednokrotnie nie zna sie na zakresie prac swoich podwykonawcow , ta kasa powinna pozostac w UM a sprawe inwestycji kontrolowac pracownik z UM do tego delegowany badz nawet zatrudniony na umowe o dzielo , przyklad ogrodek jordanowski - ile firm brało udzial jako podwykonawcy ?
    mamy w kolbuszowej wiele firm budowlanych , brukarskich , ogrodniczych , budujacych place zabaw a ich udzialo ? = 0 zl = 0 zl odprowadzonych podatkow VAT i CIT do kasy UM z tytulu udzialu w tej inwestycji

    OdpowiedzUsuń
  5. Zapytania ofertowe są bezpłatne. Każdy inwestor może się po nie zwrócić bezpośrednio informując o przetargu, bądź poprzez publikację np. na stronie internetowej właściwego organu.
    Przetargi w praktyce powinny wyglądać tak, że gdy on następuje, zainteresowane strony mogą na niego przyjść (potencjalni kontrahenci). W Polsce od wielu lat najważniejsze kryterium to cena (wystarczy popatrzyć na autostrady...) Komisja weryfikuje zapytania ofertowe, wybiera najtańszą opcję, chyba, że kontrahent nie do końca zapoznał się z PZP i SIWZ i nie spełnia warunków przetargu, wówczas zostaje powołany w celu doniesienia brakujących dokumentów lub do wyjaśnienia. Gdy mu się to dalej nie udaje, to zostaje odsunięty od przetargu i wygrywa kolejna osoba spełniająca ww. warunki.
    Publikacja wygranego przetargu lub firm startujących do niego nie musi być nigdzie zamieszczana. Zamawiający nie ma obowiązku rozpisywania całych kosztorysów kilku firm na stronie internetowej, logiczne przecież, że istnieje konkurencja. Cena materiału i marży za wykonane roboty jest tajna każdego przedsiębiorstwa. Potencjalni kontrahenci przychodzący na przetargi mogą mieć kartkę i długopis, by napisać sobie ceny ofertowe, które zostają wygłoszone po otwarciu kopert. Wykonawcy na tym powinno najbardziej zależeć, żeby następnym razem zbliżyć się do ceny wywoławczej i wygrać przetarg.
    Nie jestem urzędnikiem ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dodam jeszcze, bo skleroza, że oprócz ceny ważny jest termin realizacji, który możliwy jest do wykonania. Zamawiający wyznacza ten termin w SIWZ.
      Kontrahent w swojej ofercie nie może przekroczyć wpisem daty ww. terminu, bo wtedy też zostaje odsunięty od przetargu, mimo, że ma najniższą cenę.
      Wykonawca ma prawo do roszczeń np. za roboty dodatkowe, które zostały pominięte w projekcie przez projektanta, bądź też wynikły z zapotrzebowania w trakcie prowadzonych prac. Wówczas termin realizacji zamówienia może być przedłużony, o ile Zamawiający wyrazi na to zgodę, ale ma obowiązek do dopłacenia za dodatkowe roboty nie ujęte w przetargu.
      Często Zamawiający żąda wadium za udział w przetargu, referencje od innych Inwestorów oraz innych dokumentów firmowych. Na tej zasadzie sprawdzane jest zapytanie ofertowe, które otrzymuje Inwestor (Zamawiający).
      Proste Panie Magiel?
      Nie wiem skąd te błazeńskie pytania niewiedzy w postępowaniu przetargowym...
      Urzędnikiem nie jestem, przedsiębiorcą, czy też budowlańcem również nie. Wystarczy czytać ze zrozumieniem, powtóreczka z matury może?

      Usuń
    2. Niepotrzebnie się podniecasz, Magiel pisze o zapytaniach ofertowych ,a nie o przetargach.To są dwie różne rzeczy.
      Przetarg trudno ustawić, chociaż i to jest możliwe. W zapytaniach ofertowych jest już jednak wolna amerykanka.
      Skoro twierdzisz, że miasto ogłasza zapytania ofertowe na swojej stronie internetowej, to podlinkuj takie dotyczące dostawy materiałów biurowych.

      Usuń
    3. może, ale nie musi.
      Obczaj inne urzędy, czy mają takowe informację. Napisane jest, że pośrednio (strony internetowe) lub bezpośrednio do dostawców, z którymi ma się już dobry upust. Po 3 długopisy fakt, jest sens pisać zapytanie ofertowe... Urzędy pewnie raz na kwartał kupują takie bzdury. Btw. Nie było nic napisane o TYM mieście, tylko ogólnie. Piszą urzędnicy, lub nie.

      Usuń
    4. http://www.kolbuszowa.pl/content/category/1/53/220/
      co prawda nieaktualizowane, ale prowadzone były takowe sprawki.

      Usuń
    5. W Kolbuszowej "materiały biurowe" warte są jakieś 60-90 tysięcy rocznie.Skąd mamy wiedzieć że urzędnicy kupują za 60 ,a nie za 120 tysięcy?Kto to sprawdza?
      Popatrz na pierwsze z brzegu zapytanie ofertowe. Sprawdzono tylko dwóch oferentów i wybrano tego który jest najdroższy w okolicy.Czy Magiel nie ma więc racji?

      Usuń
    6. Magiel ma rację.W ten sposób wycieka z budżetu kilkaset tysięcy złotych rocznie.Nikt tego nie sprawdza bo radni są na bardzo niskim poziomie wiedzy merytorycznej jak powinien działać samorząd. Ci co mają wiedzę , mają jednak i profity i kółko się zamyka.

      Usuń
    7. życie...

      Usuń

Komentarz ukaże się po akceptacji przez administratora.