niedziela, 2 kwietnia 2017

Zmarł ksiądz Mieczysław Maliński


W 15 stycznia w Krakowie zmarł ks. Mieczysław Maliński, dr nauk teologicznych, kaznodzieja, płodny pisarz i publicysta. Miał 93 lata.




Przyjaciel papieża Jana Pawła II, legendarny kaznodzieja, człowiek powszechnie szanowany ...

Aliści...

Wszystko to skończyło się w 2005 roku, kiedy został oskarżony oto, że był tajnym współpracownikiem SB pseudonim "Delta". Z dnia nadzień stał się nikim.Zmarł w zapomnieniu.

W archiwalnych dokumentach IPN nie ma jednak podpisanego przez ks. Malińskiego zobowiązania do współpracy, a tzw. teczka pracy “Delty” jest pusta. Jedynie w teczce personalnej z 1971 r. TW Delta zachował się kwestionariusz osobowy z danymi ks. Malińskiego i uzasadnieniem, że powinien on zostać pozyskany do współpracy, bo ma możliwość dotarcia m.in. do Karola Wojtyły, niektórych biskupów i profesorów.
W 2007 r. ks. Maliński napisał w swojej autobiografii “Ale miałem ciekawe życie”, że nie zgodził się nigdy na współpracę ze Służbami Bezpieczeństwa, pomimo wielokrotnego nalegania ze strony funkcjonariuszy SB. “Nie podpisałem ani nie wyraziłem zgody, a wprost przeciwnie, wielokrotnie odmawiałem zgody na taką współpracę, a przez długi czas nawet na jakąkolwiek rozmowę, co odnotowują w swoich papierach pracownicy SB. To dopiero potem zmieniłem sposób traktowania tych ludzi” – podkreślał duchowny.

całość- kliknij tutaj


Chcielibyśmy być jak skała, jak stal albo jak dąb. A my - z gliny. W niej tu i ówdzie kawałek szlachetnego marmuru, nierdzewnej stali. Obiecujemy i zapominamy. Jesteśmy pewni i wątpimy. Angażujemy się i odstępujemy. Podziwiamy i gardzimy. Grzeszymy i żałujemy.

Chcielibyśmy, by bliźni nasi byli jak te posągi ze spiżu, z marmuru albo z betonu. A oni tacy ja my: z gliny. Tylko trochę w nich szlachetnego kruszcu. I przyrzekają, a potem nie dotrzymują. I są wierni, a potem odchodzą. I kochają, a potem zdradzają. I są cyniczni we dnie, a płaczą po nocach. Upadają, i znowu się podnoszą.


ks Mieczysław Maliński.

1 komentarz:

  1. Maglu bije się w klatę , że aż łomot po powiecie echem się roznosi,a tajni samorządowcy wpadają w rezonans niepewnego jutra. Nawet Galek i Serafina z Korsa dokonują retrospekcji,czy czasem czego nie podpisali. Radwański zabrał konia i zaszył się w skansenowskich szuwarach. Bardan z Jagodzińskim łypie okiem na Kirkut ,licząc w razie czego na wsparcie pobratymców.
    Wesoła ta wiosna.

    OdpowiedzUsuń

Komentarz ukaże się po akceptacji przez administratora.