czwartek, 11 grudnia 2025

Oświadczyny przewodniczącego Burka

 


Przeczytaliśmy oświadczenie trzech przewodniczących rady powiatu.


więcej- kliknij tutaj


Trudno nie odnieść wrażenia, że to  wygląda jak donos do prokuratury z paragrafu 212. Pewnie nie przeszło, bo zburzył się Nasz Jakże Umiłowany Poseł.

Raz, że nie wypada wsadzać do pierdla swojego przyszłego koalicjanta.
Dwa, prezes Kaczyński szuka winnego spadku w sondażach. A podwyższanie sobie pensji w takim momencie to nie najlepszy przedwyborczy pomysł. Prawda Panie pośle?

Na wszelki wypadek przeczytaliśmy statut powiatu (i to trzy razy). 
Panie Mieczysławie! Nigdzie nie ma tam napisane, że europosłowi Buczkowi należy dać głos tylko w sprawach różnych.


W Statucie stoi jak byk, że przewodniczący  otwiera i zamyka dyskusje nad  każdym z punktów, oraz że może udzielić głosu gościom.

Tak więc nie udzielenie głosu podczas dyskusji nad uchwałą jest tylko i wyłącznie  pomysłem (żeby nie powiedzieć -wymysłem) przewodniczącego który w sposób istotny zawęża prawo mieszkańców do udziału w sesji powiatu, oraz procesie uchwałodawczym  co jest niezbywalnym prawem każdego obywatela. Naszym zdaniem przewodniczący Burek w sposób bezprawny ogranicza to prawo, sprowadzając  prace rady tylko  i wyłącznie do roli maszynki bez większego zastanowienia, głosującej  to co przedstawia starosta.

Każdy mieszkaniec ma prawo do uzyskiwania informacji o działalności organów władzy publicznej. Choć prawo to jest szeroko rozumiane (obejmuje m.in. dostęp do dokumentów i posiedzeń), możliwość aktywnego udziału w dyskusji (zabierania głosu) jest ściśle związana z pełnym realizowaniem zasady jawności i kontroli publicznej.
Ograniczenie tego prawa jest dopuszczalne wyłącznie ze względu na określone w ustawach ochronę wolności i praw innych osób i podmiotów gospodarczych oraz ochronę porządku publicznego, bezpieczeństwa lub ważnego interesu gospodarczego państwa (Art. 61 ust. 3 Konstytucji RP).

Zasada jawności działania władz  została ujęta w art. 8a Ustawy o samorządzie powiatowym i jest konkretyzacją konstytucyjnego prawa do informacji. Choć sama ustawa nie daje automatycznego prawa do zabrania głosu w każdym punkcie obrad mieszkańcom, to statut powiatu może i powinien określać zasady, na jakich mieszkańcy mogą zabierać głos na sesji, aby zasada jawności była faktycznie realizowana.

Dobrą praktyką w wielu radach powiatu, jest udzielanie głosu mieszkańcom podczas dyskusji nad poszczególnymi uchwałami. Przewodniczący Mieczysław Burek nie zamierza tego realizować, dlatego jest to dobry punkt wyjścia do odwołania całej Rady Powiatu i wybrania nowej, która będzie respektować  podstawowe prawa mieszkańców.

Zanim to jednak nastąpi, można – a nawet należy – wystąpić z wnioskiem do rady o zmianę Statutu Powiatu Kolbuszowskiego i dodanie punktu:

§ X. Udzielanie głosu mieszkańcom podczas dyskusji nad uchwałami

  1. Przewodniczący Rady, po zamknięciu listy mówców spośród Radnych, może dopuścić do głosu mieszkańców powiatu w sprawach objętych dyskusją nad projektem uchwały.

  2. Mieszkańcy, którzy zamierzają zabrać głos, są zobowiązani zgłosić ten zamiar do Przewodniczącego Rady ustnie przed rozpoczęciem danej dyskusji, podając imię, nazwisko oraz adres zamieszkania.

  3. Łączny czas wystąpień mieszkańców w dyskusji nad jednym projektem uchwały nie może przekroczyć, np., 20 minut. Przewodniczący Rady może ograniczyć czas pojedynczego wystąpienia do, np., 5 minut.

  4. Mieszkańcy zabierają głos w kolejności zgłoszeń, po uprzednim udzieleniu głosu przez Przewodniczącego Rady.

  5. Przewodniczący Rady może odmówić udzielenia głosu mieszkańcowi, którego wypowiedź nie dotyczy przedmiotu obrad lub gdy przekroczony został łączny czas przeznaczony na wystąpienia mieszkańców.


Jakby na to nie patrzeć, Rada Powiatu Kolbuszowskiego, zatrzymała się mentalnie gdzieś w latach '80 ubiegłego wieku. I to wszystko pod szyldem (miejscowego) Prawa i Sprawiedliwości,  którego starosta Kardyś jest przewodniczącym.
A w sondażach PiS szoruje już po 25%. Naprawdę nie wiecie dlaczego?


14 komentarzy:

  1. Przecież żaden Burek czy inny Kardyś tego nie wydumali bo niby jak. Musi tam radca od prawa jakiś wybitny robić na stanowisku a przede wszystkim robić z siebie rzadko spotykanego durnia.

    OdpowiedzUsuń
  2. No proszę, władza znów wie lepiej, co mieszkańcom wolno. Jak widać, demokracja w Kolbuszowej działa tylko wtedy, gdy jest wygodna dla rządzących.

    OdpowiedzUsuń
  3. To nie rada, tylko teatr kukiełek sterowanych przez starostę. I to jeszcze kiepski teatr.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziwnym trafem ograniczenia zaczynają się wtedy, gdy ludzie chcą mówić o czymś niewygodnym. Przypadek? Nie sądzę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Władza, która boi się ludzi, to władza, która ma coś do ukrycia. Inaczej się tego nie da wyjaśnić.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak im tak bardzo przeszkadzają mieszkańcy, to może niech robią sesje w bunkrze. Przynajmniej będzie zgodnie z ich podejściem do jawności.

    OdpowiedzUsuń
  7. Po tych wszystkich akcjach naprawdę czas na referendum. Rada oderwana od rzeczywistości nie powinna rządzić powiatem.

    OdpowiedzUsuń
  8. Gdyby nie mieszkańcy, to żaden z Panów radnych nie siedziałby dziś za tym stołem. Może warto o tym pamiętać.

    OdpowiedzUsuń
  9. Cała sytuacja pokazuje, jak łatwo lokalna władza przyzwyczaja się do funkcjonowania w wygodnej, zamkniętej bańce, w której mieszkańcy mają siedzieć cicho, a radni mają tylko podnosić rękę wtedy, kiedy trzeba. Utrudnianie zabierania głosu, ignorowanie jawności i chowanie się za własną interpretacją statutu to nie „styl przewodniczącego”, ale realne ograniczanie demokratycznego udziału obywateli. A jeśli przewodniczący Burek uznał, że mieszkańcy przeszkadzają mu w prowadzeniu sesji, to chyba najwyższy czas zadać pytanie: kto tu jest dla kogo? Rada powiatu nie jest prywatnym klubem, a sesja nie jest akademią ku czci starosty.

    OdpowiedzUsuń
  10. Jakby w tym komitecie referendalnym zasiadałby Magiel, to byłaby duża szansa aby tę radę odwołać.

    OdpowiedzUsuń
  11. Prawo do informacji i udziału w debacie publicznej nie jest łaską przewodniczącego Burka, ani gestem dobrej woli radnych. To fundament samorządu. Jeśli władza powiatowa tego nie rozumie, to tym bardziej trzeba przypominać im o obowiązkach, a nie o „zwyczajach”. Głos mieszkańców jest elementem kontroli społecznej, która ma chronić przed nadużyciami, patologiami i niegospodarnością. Zamknięcie tego kanału to zawsze pierwszy krok do tworzenia układów, które działają poza światłem reflektorów. Dlatego zmiana statutu to nie fanaberia — to obrona normalności.
    Popieram w tym autorów tego bloga.

    OdpowiedzUsuń
  12. Konflikt wokół udzielania głosu mieszkańcom odsłania głębszy problem — powiatowe władze funkcjonują w modelu hierarchicznym, niepartycypacyjnym. Rada stała się narzędziem do zatwierdzania decyzji starosty, a nie miejscem debatowania nad kierunkiem rozwoju powiatu. Ograniczanie dyskusji to sposób na utrzymanie kontroli nad narracją i uniknięcie trudnych pytań o inwestycje, wydatki czy konflikty personalne. Jeśli ta praktyka będzie kontynuowana, powiat straci to, co jest najważniejsze w samorządzie — lokalną współodpowiedzialność. Dlatego wniosek o zmianę statutu jest nie tylko zasadny, ale wręcz konieczny, jeśli powiat ma wrócić na tory przejrzystości i jawności.

    OdpowiedzUsuń
  13. Gmina Raniżów do powiatu rzeszowskiego, Widełka do Gminy Głogów.
    Czas zakończyć te żenujące cyrki kolbuszowskich nieudaczników, którzy interes własny przekładają nad dobro mieszkańców.

    OdpowiedzUsuń
  14. Czasem człowiek patrzy na to wszystko i aż mu w duszy gra smutek. Bo jak urząd ma czyste ręce, to nie boi się pokazać, co w papierach siedzi. A tu jakby każdy dokument był jak jajko pod kwoką tylko patrzeć, żeby nikt nie zajrzał, bo się wszystko rozsypie.

    U nas na wsi, jak sasiad coś ukrywa, to wiadomo, że zaraz będzie kłopot. A tu? Zamiast normalnie odpowiedzieć, to zasłanianie się przepisami, odmowy, kręcenie… Jakby człowiek prosił o worek zboża, a nie o informację, która powinna leżeć na stole jak chleb na niedzielę.

    I tak człowiekowi żal, bo żyjemy w powiecie, gdzie wystarczyłoby zwykłe "proszę, tu jest" , a byłoby po sprawie. Ale jak zaczyna się takie kombinowanie, to serce mówi jedno: coś tam mocno zgrzyta. Bo porządna robota światła się nie boi.

    Nie wiem, co oni tam chowają, ale jak ktoś ucieka od odpowiedzi szybciej niż cielak od zimnej wody, to znak, że nie wszystko jest takie, jak powinno. Człowiek tylko chciał jasności, a wyszło jak zwykle mgła, wymówki i drzwi zamknięte.

    I tyle od serca. Bo to nasze sprawy, nasze pieniądze i nasza cierpliwość, która też kiedyś ma swoją granicę.

    OdpowiedzUsuń

Komentarz ukaże się po akceptacji przez administratora.