Radni kolbuszowscy będą jutro na Komisji Rolnictwa, debatować o ile podnieść sobie diety. Ledwo wiążą koniec z końcem i muszą wyjadać (bardzo) słone paluszki na sesji Rady Miejskiej.
Nikt jednak z nich nie mówi, o wcale nie małych korzyściach, jakie może się mieć, będąc radnym.
Przede wszystkim, można załatwić robotę dla całej najbliższej rodziny, a nawet dalekich pociotków.
Dostać drogę z dywanikiem asfaltowym pod samą chałupę, lampę, uzbrojenie i zmianę planu zagospodarowania dla swoich działek, a nawet darmową ziemię na podniesienie poziomu swoich nieruchomości (żeby patrzeć na innych z góry). Nawet koledzy z branży, mogą dostawać lukratywne kontrakty i brać nas jako podwykonawcę. I inne takie i tym podobne profity.
Nie należy też zapominać o tym, że służby miejskie się nie czepiają, szanując to, że pracuje się społecznie, bez wynagrodzenia.
Czyli jest całkiem nieźle. Oczywiście radni
Naszej Wielkiej Lasowiackiej Stolicy tego nie dostają i dlatego wyjadają paluszki i chcą większej diety.
I tu sobie przypomnieliśmy, że radny
Michał Karkut, lata temu wycierał biurka w jakiejś rządowej agencji, za jakieś marne cztery dychy rocznie.
Azaliż.... zaczęła się wtedy walka o obwodnicę
Naszej Wielkiej Lasowiackiej Stolicy. Do Warszawy jeździła delegacja przedstawicieli miejscowej władzy, radnych i biznesu. Czyli burmistrz, radny Karkut i Pan Prezes. Operatywny radny, wpadł w oko właścicielowi biznesu, który zatrudnił go w swojej firmie.
I proszę, jak na miejscowe warunki, Pan Michał zarabia całkiem nieźle.
Gdzie byłby teraz, gdyby nie był radnym?
Tu podpowiadamy, że gdy się jest sprzedawcą, bycie samorządowcem pomaga w pracy, gdzieś tak od 10% w górę. Pod warunkiem jednak, że na swoim oficjalnym koncie na Facebooku, nie uprawia się prymitywnej nagonki politycznej.