Wczoraj w sejmie następna runda przepychanek słownych i kolejne głosowania.
O 13.52.53 głosowano skład jakiejś tam komisji. Poseł Zbigniew Chmielowiec zagłosował tak jak większość PiS.
O 13.54.00 (po 67 sekundach) głosowano ważną uchwałę o "in vitro". W tym czasie Nasz Jakże Umiłowany Poseł pozbierał zabawki i …poszedł na obiad?
Wygląda na to, że nie chciał narazić się prezesowi Kaczyńskiemu , ani (tym bardziej) proboszczowi Pępkowi.
W rezultacie podpadł obydwóm.
Azaliż... szkoda, że tylko nas to jeszcze dziwi.