Zgodnie z dyrektywami EU, miejscowa administracja nałożyła obowiązek na samorządy zajęcia się bezdomnymi zwierzętami.
W Naszej Wielkiej Lasowiackiej Stolicy, poradzono sobie z tym w taki sposób, że zrzucono to na barki Szefa Straży Miejskiej Pana Dzimierę , który tak jakoś szczęśliwie się złożyło, bardzo lubi zwierzęta.

Na tyle komunalnej założono prowizoryczne, nieformalne schronisko dla zwierząt, szumnie zwane "przytuliskiem.
Prawdziwych wolontariuszy łącznie z Panem Dzimierą i jego żoną jest około 8 osób, plus kilkoro dochodzących. Robią tam wszystko, łącznie z układaniem kostki, którą ktoś w akcie dobroci zrzucił kupkę przed przytulisko. Reszta to internetowi klakierzy.
Dla nas prawdziwymi bohaterami są osoby, które są tam na co dzień. Bo to nie sztuka podjechać raz na pięć lat z banerami czy pójść do weterynarii na herbatę.
Burmistrz i radni się cieszyli, bo za (nomen omen) psie pieniądze pozbyli się kosztownego kłopotu.

Jakoś to funkcjonowało przez lata, aż któregoś poranka 2021 burmistrz Zuba wstał lewą nogą i zauważył problem.
Doszliśmy do wniosku, że obecna sytuacja dłużej nie może mieć miejsca. Z uwagi na to, że nie ma możliwości nawiązania współpracy z jakimkolwiek schroniskiem na przyjmowanie psów z naszego terenu, nie pozostaje nam nic innego jak podjąć decyzję o budowie własnego przytuliska pod potrzeby naszej gminy. Stąd uchwała intencyjna, żeby można było przystąpić do zaprojektowania schroniska na działce o powierzchni około pół hektara, która bezpośrednio przylega do oczyszczalni ścieków. Jest to teren gminny.Wiecej -kliknij tutajPodjęto uchwałę, że trzeba zająć się tym problemem zmierzyć i wybudować schronisko z prawdziwego zdarzenia + dodać do tego przynajmniej jednego pracownika.
Minęło 2.5 roku i okazało się że burmistrz Jan Zuba,który chce zostać teraz starostą, oraz radni (w tym Michał Karkut) niewiele z tej sprawie zrobili.Wszystkim im wisiało to i powiewało. Ważniejszy był park na odludziu i podwyżki diet bo siem należy.
Kogo tam obchodziły bezdomne zwierzęta.
Ktoś jednak wpadł na pomysł i zaczął wysyłać (de facto) anonimy, gdzie się tylko da. Administracja wojewody (teraz z koalicja 13 grudnia), zamiast wyrzucić je do kosza, pochyliła się nad nimi z troską (ponieważ dotyczyło pisowskiego samorządu?) i się zaczęło przesyłanie pism urzędowych.
Na samym końcu tego łańcuszka, stanęła miejscowa weterynaria, która musiała podjąć taką, a nie inną decyzję o zamknięciu tej prowizorki. Tak by się stało i po drodze uśpiono by kilka psiaków jako
nierokujących.Tak by było, gdyby nie... nestor miejscowego dziennikarstwa redaktor
Paweł Galek, który wpadł w niedzielę do przytuliska i zrobił relację z tego co się tam dzieje. To był kamyk który uruchomił lawinę, dobrych serc.
Więcej-
kliknij tutajTak powinny działać prawdziwe wolne media.
Dziękujemy!
Teraz (mamy nadzieję) że radny Michał Karkut udowodni swoje przedwyborcze przechwałki , że zna osoby decyzyjne w Warszawie i załatwi pieniądze na budowę schroniska dla zwierząt w Kolbuszowej.
No to jak Panie Michale? Pomoże Pan?
P.s. Przy okazji zauważyliśmy, ze redaktor Paweł Galek, znacznie przytył. Podobno przez to, że wszędzie, wręcz nachalnie, częstują go naszym ulubionym sernikiem z makiem. Tu podpowiadamy że mile widziane są w nim orzechy i rodzynki, które popularny miejscowy redaktor, najbardziej lubi.