Od Redakcji
Otrzymaliśmy od naszego stałego Czytelnika, poruszające wspomnienie z czasów stanu wojennego. Tekst dotyczy wydarzenia, które miało miejsce w kolbuszowskim liceum 11 listopada 1982 roku - dnia, który dla autora na zawsze zmienił znaczenie Święta Niepodległości. Publikujemy je z pełnym przekonaniem, że warto ocalić takie chwile od zapomnienia. To nie tylko zapis lokalnej historii, ale też świadectwo odwagi i prawdy w czasach, gdy obie były towarem reglamentowanym.
Listopad 1982. Kolbuszowa. Stan wojenny.
W liceum panowała senność. Żadnych rewelacji, żadnych uniesień. Na lekcjach wychowania obywatelskiego królowała sztampa: „Wpływ rewolucji październikowej na odzyskanie przez Polskę niepodległości”. Nauczyciele, jak mogli i chcieli, odklepywali partyjną tezę, że to dzięki Leninowi i rosyjskim komunistom Polska odzyskała wolność. Brzmiało to jak z podręcznika do agitacji. Bez pasji, bez przekonania. Ot, obowiązek.
Czwartek, 11 listopada. Apel szkolny. Techniczny, beznamiętny. Komunikaty odczytane przez profesor Katową, kilka zdań o „braterstwie narodów”. I wtedy - jakby ktoś otworzył okno w dusznym pokoju - na korytarz, gdzie odbywał się apel, wpadł zdyszany dyrektor Karol Grodecki. W ręku trzymał kartki zapisane gęsto, ale nie spojrzał na nie ani razu. Stanął przed uczniami, spojrzał w tłum i zaczął mówić.
Nie czytał. Przemawiał.
Z ogniem w oczach, z głosem, który nie drżał. Mówił o Dmowskim, Paderewskim, Piłsudskim. O Błękitnej Armii Hallera, o Radzie Regencyjnej, która przekazała władzę Piłsudskiemu 11 listopada 1918 roku. O tym, że nie było daru — była walka. Że nie przyszło to z Moskwy — przyszło z krwi, determinacji i marzenia o własnym państwie.
Na koniec powiedział:
„I zapamiętajcie sobie raz na jutro: Nikt nam wolności nie podarował — wywalczyliśmy ją sobie sami.”
Zapadła cisza. Długa. Gęsta. Wszyscy zdawali sobie sprawę z konsekwencji, jakie mogły spotkać dyrektora za te słowa. Ale nikt się nie ruszył, nie drgnął. I wtedy - jakby ktoś zerwał zasłonę - rozległy się brawa. Gromkie. Prawdziwe.
Dyrektor uśmiechnął się pod nosem, odwrócił, rzucił tylko przez ramię:
„Ciąg dalszy nastąpi!”
I zniknął na schodach.
Nikt nie podkablował. Nikt nie doniósł.
A dla mnie od tamtej pory Święto Niepodległości nie kojarzy się z marszami, z flagami, z oficjałami. Kojarzy się z tym wykładem. Z tą chwilą prawdy. Z odwagą, która nie potrzebowała mikrofonu.
Ku pamięci Karola Grodeckiego
Nie wiem, czy ktoś kiedyś postawi mu pomnik. Może nie trzeba. Może wystarczy pamięć tych, którzy byli wtedy na korytarzu. Tych, którzy usłyszeli, że wolność nie przyszła z łaski, tylko z walki. Karol Grodecki nie był bohaterem z podręcznika. Był dyrektorem liceum w Kolbuszowej. Ale tamtego dnia - 11 listopada 1982 roku — powiedział prawdę, której nie wolno było mówić. I zrobił to z ogniem w oczach.
Dla mnie to był wykład życia. I od tamtej pory Święto Niepodległości ma dla mnie twarz człowieka, który nie bał się mówić.
O tych, którzy walczyli
Niepodległość nie przyszła sama. Nie spłynęła z nieba. Przyszła z okopów, z cel więziennych, z emigracyjnych gabinetów i z konspiracyjnych drukarni. Przyszła z krwi i z decyzji, że warto ryzykować wszystko, by Polska była Polską.
Byli tacy, którzy zginęli, zanim zdążyli zobaczyć wolność. Żołnierze Legionów, ochotnicy Błękitnej Armii, cywile, którzy nieśli broń, słowo, nadzieję. Nie znamy wszystkich ich nazwisk. Ale znamy ich skutek: 11 listopada 1918 roku Polska wróciła na mapę.
Dziś, gdy świętujemy niepodległość, warto pamiętać nie tylko o wielkich nazwiskach z podręczników. Warto pamiętać o tych, którzy mieli odwagę mówić prawdę — nawet w czasach, gdy prawda była nielegalna.
Szacunek dla dyrektora! W tamtych czasach powiedzieć coś takiego to była odwaga, nie gadanie.
OdpowiedzUsuńMój tato też był wtedy w liceum. Mówił, że po tym wykładzie uczniowie inaczej patrzyli na 11 listopada.
OdpowiedzUsuńNiech Kolbuszowa pamięta. Nie tylko o Grodeckim, ale o tym, że prawda zawsze znajdzie drogę
OdpowiedzUsuńDobrze, że ktoś to spisał. Takie wspomnienia to złoto. Nie wolno zapomnieć.
OdpowiedzUsuńDziś, gdy tyle się mówi o bohaterach, warto pamiętać o takich jak on. Nie z pomników, nie z telewizji. Z korytarza szkolnego, z wykładu, który trwał może dziesięć minut, a został na całe życie.
OdpowiedzUsuńGrodecki. Dyrektor. Człowiek. Pamiętam.
Dyrektor Grodecki. Pani profesor Halina Dudzińska. Nigdy nie bała się mówić prawdy o naszej historii, to Ona, tylko Ona głośno mówiła o Katyniu narażając się na represje ze strony władz, dlatego wielu rozpowszechniało plotkę o Jej niezrównoważonym charakterze, bo nic innego tchorze nie mogli Jej zrobić. Zawsze też powtarzała zdanie, które jak mówiła powtarzał Jej profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego , gdzie studiowała: nie ma patriotyzmu bez nacjonalizmu. Dziś idol czerwieńców Donek mówi polskość to nienormalność. Takie to nasze wybory i taka nasza przyszłość, choć na szczęście młodzież wie, co należy robić 11 listopada. Pozostałych zapraszam na szparagi.
OdpowiedzUsuńUkochany kraj, umiłowany kraj.
Ciotka to była aparatka. Po dzwonku na przerwę, zasłaniała ciałem pedagogicznym drzwi i dyktowała jeszcze jeden punkcik- na pół strony. ;)
UsuńByłby całkiem fajny wpis gdyby nie ta uszczypliwość polityczna. I to jest smutne jak my Polacy jesteśmy podzieleni. Polak przeciwko Polakowi… smutna ta nasza rzeczywistość
UsuńPatriotyzm to nie nacjonalizm. Patriota jest ten kto uczciwie żyje, robi swoją robotę z której korzystają też inni, płaci uczciwie podatki. Nacjonalizm to zło
UsuńI dlatego, w tamtych czasach, w ramach walki z komuną , Jasiek i Bolek kradli wodę i prąd.
UsuńBolka znam ale nie wiem który Jasiek no chyba nie zupa
UsuńPiękny wpis Maglu. Piękna postać pana dyrektora Grodeckiego. Piękny dzień w historii Polski.
OdpowiedzUsuńMaglu a Ty jak świętujesz 11 listopada? Byłeś wczoraj w MDK? Jesteś na mszy patriotycznej?
OdpowiedzUsuńJa świętuję codziennie, prowadząc tego bloga.
UsuńI chwała Ci za to.
UsuńMagiel, wreszcie się ujawniłeś.
UsuńJesteś Narodowcem!
Świętowałeś w KLB?
A może skundliłeś do Gdańska?
Tak nam mieszasz w głowach, że trudno to ogarnąć. 😜😅
kto jest większym patriotą , czy ten co ciągle składa kwiatki, czy ten co tyra całymi dniami i płaci podatki, czy ten co w kółko na radach dyskutuje, czy ten co ciężko bezimiennie pracuje
OdpowiedzUsuńoj to byle wielcy nauczyciele i wychowawcy, Pani Halina Dudzińska i Pan Karol Grodecki, bo teraz to nie wiem jak tam w liceum z historią i wychowaniem patriotycznym , ale podobno na dwoje z fusów babka wróżyła
OdpowiedzUsuńJak widze te te tanće pląsy w MDK to mi się Wesele Wyspiańskiego przypomina
OdpowiedzUsuńno tytuł honorowego obywatela kolbuszowej , komuś kto sprzedał kolbet nie wiadomo komu, kolbet co ludzie z tych wiosek kolbuszowszczyzny pańszczyżniani chłopi wypracowali . w trudzie , znoju, w upale,
OdpowiedzUsuńno ten drugi, to nie wiadomo z jakiej okazji dostał honorowego obywatela , przecież aparat wtedy niszczył wolność, to raczej powinien dostać dyplom 13 grudnia, a nie teraz, a dlaczego nikt z solidarności , czy ludzi walczących nie dostał dyplomiku, coś sie pokręciło chyba
OdpowiedzUsuńwidocznie tak teraz uczą historii ,
OdpowiedzUsuńTW Ostrowski jak TW Bolek okazuje się sami patrioci
OdpowiedzUsuńNie ta data urodzenia.
UsuńNawet jeśli, to przeczy temu fakt, że w 1954 roku skończył studia I stopnia we Wrocławiu. Wtedy szykany ze strony UB, uniemożliwiły mu dalszą naukę, o czym niechętnie, ale opowiadał. Tytuł magisterski obronił dopiero w 1974 roku.
Nie wiem o kim gadacie, może który przybliży na wieczną pamiątkę
UsuńJak historyk z zamiłowania, nie mogę więcej napisać bez sprawdzenia źródeł. Do tego czasu sprawę uważam za zamkniętą- nie ta data urodzenia.
Usuńpracownikom kolbetu zostały ogródki działkowe na pamiątke, a tym ze wsi chłopo robotnikom to raczej ugory chwała ci ludu roboczy, a czyj jest obecnie kolbet/solbet tego nie wiem
OdpowiedzUsuńwszystko sprzedane , albo zlikwidowane, ceramika sprzedana , meble sprzedane, kolbet sprzedany, igloopol zrujnowany, obuwnik zrujnowany, zostało tylko księżyc
OdpowiedzUsuń