Gdzieś tak od początu roku obowiązuje przepis, że zamówienia publiczne poniżej 14 tysięcy euro nie podlegają ustawie:
Prawo o zamówieniach publicznych.
Polega to na tym, że zamiast organizować uciążliwe dla urzędników przetargi, wystarczy zaprosić (kogo tam trzeba) do składania ofert (czy jakoś tak).
Na oko wygląda to fajnie ale... stanowi duże pole do nadużyć.
Wystarczy bowiem, że urzędnicy zaproszą do składania ofert tylko biznesy których właścicieli znają.
Przyjrzyjmy się trzem postępowaniom które zamieszczono na stronie UM ( po interwencyjnych wpisach na Maglu).


Dlaczego oferty skierowano tylko do trzech podmiotów i to z tego samego miasta odległego o 50 kilometrów? Nie ma takich biznesów w znacznie bliższym Rzeszowie , Mielcu?Jakimi kryteriami kierowali się urzędnicy w wyborze tych, a nie innych biznesów?
Jaki jest wewnętrzny regulamin Urzędu Miejskiego w sprawie postępowania w zapytaniach ofertowych?
Założę się o dobry obiad w Galicji, że taki (jeszcze) nie istnieje.
A na najbliższej sesji rady miejskiej, przewodniczący Paweł Michno będzie narzekał na zaśmiecone drogi , a Józef Fryc na mieszkańców pijących tanie wino w jakże urokliwym miejscu nad Nilem.