sobota, 6 października 2012

Późne, wrześniowe popołudnie 1946 roku.

Korso Kolbuszowskie  systematycznie podnosi swój poziom.Wygląda na to że konkurencja ze strony mediów obywatelskich  (chłe ,chłe ) wychodzi temu tygodnikowi na dobre.
Redaktor Radwański, wziął tym razem na warsztat, domniemany pogrom kolbuszowski z 1946 roku.

Ludzie i Żydzi

Bij Żyda! Zabij Żyda!” – te okrzyki dwa lata po wyparciu Niemców z Kolbuszowej znów zabrzmiały na kolbuszowskim rynku. Czy można mówić o pogromie?

W wielu miejscach można znaleźć wzmiankę o tym, że 24 września 1946 roku w Kolbuszowej doszło do pogromu żydowskiego. Co się wtedy stało? Postanowiliśmy to sprawdzić. Poza wzmianką o pogromie i dacie 24 września 1946 roku nic więcej o wydarzeniu w internecie i publikacjach prasowych i książkowych nie ma. Czy mogło wtedy dojść do pogromu?
(...)
Bij Żyda!
Jest późne, wrześniowe popołudnie. Izaak Brott, 37-letni rzeźnik z Kolbuszowej siedzi przed domem na rynku, na schodach sklepu, rozmawia ze swoim młodszym bratem, Nissanem, którego jednak wszyscy nazywają Froimem, z zawodu kupcem. Razem z nimi jest Izak Sztub, kolbuszowski szklarz Majer Sztub, urodzony w Żabnie koło Krakowa kupiec. Tuż obok na słupku na trawniku przysiadł Władysław Władysław Staniszewski z Sędziszowa. Codziennie bywa w Kolbuszowej, więc pewnie przysiadł porozmawiać ze znajomymi.
W pewnym momencie z pobliskiej, szumnie później nazywanej w dokumentach sądowych restauracją knajpy „Partyzant” wychodzi trzech pracowników kolbuszowskiego Urzędu Bezpieczeństwa. Andrzej Urban, Władysław Ożóg i Jan Tęcza. Wszyscy mają już trochę w czubie. Kiedy Tęcza będzie zeznawał przed sądem, wielu rzeczy nie będzie mógł sobie przypomnieć. Urbanowi coś nie podoba się w Staniszewskim. Czy to, że siedzi z Żydami, czy też w pijanym widzie bierze go za Żyda (Izak Sztub powie później śledczemu, że krzyczał do Staniszewskiego „ty Żyd!”) – trudno powiedzieć. Podchodzi do mężczyzny i krzycząc „Bij Żyda”, uderza go w głowę. – Jak ja cię uderzę, to cię rodzona matka nie pozna – ostrzega Staniszewski. Tęcza widząc, że zanosi się na awanturę, wciąga kolegów do knajpy. Tam rozrabiają dalej – tłuką szklankę, szarpią listonosza.
Zabij Żyda
Tymczasem na motocyklu nadjeżdżają z Kolbuszowej Górnej Stanisław Piotrowski i Władysław Wilk. Podbiega do nich Izaak Brott i Majer Sztub. Proszą, żeby zrobili porządek z pijanymi kolegami, którzy zaczepiają Żydów. „Naser mater z Żydami” – odpowiada Piotrowski i odjeżdża. Zezna później, że chciał kupić żarówkę do motocykla. Zezna też, że skargi Brotta wcale nie zlekceważył, tylko kazał mu zadzwonić do Franciszka Sołtysa, szefa kolbuszowskiej UB. Froim Brott rzeczywiście zadzwonił na milicję z siedziby komitetu Żydowskiego, ale z zeznań świadków nie wynika, by mundurowi jakoś zareagowali.

W tej sytuacji Izak Brott postanawia załatwić sprawę sam. Może dlatego, że jeszcze przed wojną służył w Kołomyi w huculskim pułku piechoty, może dlatego, że z grupy siedzącej przed jego domem jest najstarszy. Kiedy pijani awanturnicy wychodzą z „Partyzanta”, podchodzi do nich i zwraca im uwagę. Pyta, czemu się awanturują. Andrzej Urban i Władysław Ożóg z okrzykiem „Bij Żyda, zabij Żyda” rzucają się na niego i zaczynają bić po twarzy. Izak Brott chowa się w knajpie. Urban nie goni go, zamiast tego wyjmuje służbowy pistolet i zaczyna strzelać do stojącego nieopodal Froima. Strzela, żeby zabić, pociąga za cyngiel kilka razy. Na szczęście jest zbyt pijany, żeby trafić i Froim ucieka. Słysząc strzały, Piotrowski i Wilk wracają. Widzą zbiegowisko – przed domem Brotta i knajpą zebrało się już sporo gapiów. Wilk próbuje uspokoić Urbana i Ożoga, w końcu udaje mu się zaciągnąć ich na posterunek (obecnie znajduje się tam przedszkole). O wszystkim dowiaduje się Franciszek Sołtys, szef kolbuszowskiego UB. Informuje o wszystkim Wojewódzki Urząd Bezpieczeństwa w Rzeszowie. Wygląda na to, że wszystko rozejdzie się po kościach, ale następnego dnia z Rzeszowa przychodzi rozkaz: aresztować Urbana i Ożoga.
Zarzuty
Na obu mężczyznach ciążą ciężkie zarzuty. Mają odpowiadać za próbę wywołania antysemickich rozruchów, próbę zabójstwa i nieuprawnione użycie broni. Koledzy z UB rewidują ich i zamykają do cel. Jeden z osadzonych chce jednak zadzwonić na milicję do Staniszewskiego, by ta powiadomiła rodzinę, że ich krewniak siedzi i że trzeba zabrać jego rzeczy z UB w Kolbuszowej. Ożóg i Urban idą na wartownię zadzwonić i już, oczywiście nie wracają. Zostaje wysłany za nimi list gończy. Przed sądem stanie też dwóch funkcjonariuszy, którzy mieli służbę w czasie ich ucieczki – Stanisław Piotrowski (szef skarży się na niego, że nic nie robi, żeby rozbić antykomunistyczny oddział „Lisa”, podejrzewa, że jest w zmowie z partyzantami, jak się po latach okaże, niesłusznie) i Józef Sondej (dobry pracownik, ale za często chodzi do domu rodzinnego, jak twierdzi Sołtys; to chodzenie opłaci mu się zresztą, bo kiedy zostanie skazany na rok więzienia za niedopełnienie obowiązków służbowych, chora, 65-letnia i zostawiona bez pomocy w gospodarce matka wstawi się za nim, co razem z podobną prośbą kolegów z oddziału partyzanckiej Armii Ludowej wyciągnie go zza krat). To z akt ich sprawy poznamy przebieg wydarzeń z 24 września. Piotrowski będzie też odpowiadał przed sądem za to, że nie zareagował, gdy usłyszał, że jego podwładni biją ludzi, a gdy po usiłowaniu zabójstwa Fromm Brotta Wilk usiłował zatrzymać niedoszłych morderców, Piotrowski stał razem z gapiami i przyglądał się. W akcie oskarżenia Piotrowskiego trafiamy na kuriozalne zdanie, które wiele mówi o stosunku instytucji państwowych i części ówczesnej społeczności do Żydów: „Funkcjonariusze (…) zauważyli przed restauracją Partyzant dużo ludzi i kilku żydów” (pisownia oryginalna).
Pogrom czy „pogrom”?
Niewątpliwie, wydarzenia, jakie rozegrały się na kolbuszowskim rynku 24 września mogły skończyć się tragicznie i miały podłoże antysemickie. Nie były jednak masowe – sprawców było dwóch, dwóch mężczyzn, z czego jeden był narodowości polskiej zostało pobitych, jeden otarł się o śmierć od kuli, ale tłum, który zebrał się pod restauracją „Partyzant” pozostał obojętny, nikt poza Froimem, który zadzwonił na milicję z Komitetu Żydowskiego, nie wzywał pomocy, nikt też nie posłuchał nawoływań Ożoga i Urbana, żeby bić Żydów. Jeśli wczytamy się w dokumenty tej sprawy, zobaczymy obraz powojennego chaosu i niewątpliwej pobłażliwości, z jaką kolbuszowskie UB potraktowało antysemickie wybryki swoich podwładnych. Przede wszystkim jednak zobaczymy obraz zwykłej ludzkiej społeczności, w której ludzie siadają po pracy przed domami, żeby porozmawiać ze sobą, w której są jednostki pozbawione uprzedzeń, jest większość, która jest obojętna i są jednostki, których złe czyny kształtują opinię całej zbiorowości.
Janusz Radwański 

Kawał dobrej dziennikarskie roboty.
Nie zgadzam się jednak z opinią autora dotyczącą pogromów w 1946 roku.

W najgłośniejszym i najtragiczniejszym, pogromie kieleckim zginęło ponad czterdzieści osób. Żydów mordowano pałkami i kamieniami, zabijali zwykli mieszkańcy miasta.


Opinie historyków na ten temat są różne .Na pewno jednak ,nic nie mogło się wtedy dziać w kraju  bez wiedzy i aprobaty stacjonującej w Polsce Armii Czerwonej,oraz UB gdzie było wielu przedstawicieli narodowości żydowskiej."Pogromy" wygodne był dla komunistów ,którzy w ten sposób próbowali zniechęcić światową opinie publiczną ,do interesowania się tym co dzieje się w Polsce.
W Kielcach (wg mojej opinii) nie było "pogromu" tylko precyzyjnie zaplanowana i przeprowadzona prowokacja.
Więcej chociażby >> tutaj<<

Nie ma już takich miasteczek-Ryszard Sziler




24 komentarze:

  1. Jotradwanski (z którym nie zawsze się zgadzam w poglądach) ma dobre pióro; od początku twierdzę, że facet marnuje się w tym kolbuszowskim Fakcie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  3. Do anonima:a na którą wersje (usuniętą) byś postawił jakieś dobre wino?

    OdpowiedzUsuń
  4. Maglu, co do pogromu kieleckiego, teorię o prowokacji zawsze uważałem za metodę na poprawę narodowego samopoczucia.

    Z kilku powodów. Przede wszystkim: trudno zaplanować, a następnie ten fakt ukryć takie wydarzenia, jak m.in. w Kielcach. Zauważ, pogrom o podobnej skali (choć z mniejszą liczbą ofiar śmiertelnych) wydarzył się i w Krakowie. Wierzysz, że w kraju, w którym głupie porzucenie eternitu jest robione na tyle dyskretnie, ze wszyscy wiedzą, kto, co i skąd, udałoby się zrobić coś takiego, nie zostawiając żadnych dowodów? Druga sprawa: UB w tym czasie żywcem nie miało kim zrobić takiej misternej akcji. W papierach UB z tamtych czasów widać pewien chaos na każdym kroku, a w papierach osobowych ludzi widać, że brali, kogo się dało.
    Po trzecie: nie było za bardzo po co. Owszem, obarczenie po wydarzeniach podziemia antykomunistycznego było władzy na rękę, ale wywoływanie w całej Polsce zamieszek antysemickich tylko po to, zeby dokopać ludziom, których i tak się zabijało bez sądu czy w sądzie? Nie ma co komplikować.

    No i dochodzi genius loci - jak mieszkałem w Kielcach, nie miałem wątpliwości, że moi sąsiedzi byliby do czegoś takiego zdolni. Tym bardziej tuż po wojnie.

    Podsumowując: za zdanie ręczę może nie głową, ale końcówkami włosów na pewno.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nastroje antysemickie to jedno,a kto wykorzystał propagandowo ten "pogrom" to drugie.
      Na pewno pomogło to neutralizacji opinii światowej, po totalnie sfałszowanych wyborach do sejmu,w 1947 roku.
      Wzbudziło panikę wśród ludności narodowości żydowskiej która masowo wyjeżdżała z Polski.Pamiętać przy tym trzeba, że pogromu dokonano 4.07.1946 roku, w Słowacji podobne wydarzenia miały miejsce w kwietniu, a na Węgrzech w maju tego samego roku. W tym samym roku 1946 na Bliskim Wschodzie uzyskały niepodległość Syria, Jordania i Liban. Syria uzyskała niepodległość w kwietniu 1946 roku, Jordania 22 maja, a Liban w grudniu tegoż roku. Ogłoszono także, że Palestyna uzyska niezależność. Komu musiało się spieszyć do Palestyny, aby ją opanować i zniwelować dotychczasową przewagę ludnościową Arabów? Emigracja znacznej ilości Żydów do Palestyny i przejęcie jej we władanie było dla rosyjskich szachistów dużą szansą na zdobycie przyczółka w tym rejonie świata - tak sobie przynajmniej najprawdopodobniej kalkulowali. Doprowadziło to do tego,że posiedzenia pierwszego rządu państwa Izrael mogły być (i podobno tak było) prowadzone w języku polskim.
      Gdyby Rosjanie chcieli,to do żadnych pogromów na tyłach ich armii stacjonujących w Niemczech by nie doszło.

      Usuń
    2. Dobrze, Maglu, ale cały czas odpowiadasz na pytani ,,kto skorzystał'', podczas gdy nie ma żadnych śladów wskazujących na celowość działania.

      Owszem, na rękę było władzy, ale nie zmienia to tego, że pogromy nie były w tej części Europy niczym nowym.

      Niemniej, jak w wypadku każdej teorii spiskowej, najlepszym na nią dowodem jest brak dowodów.

      Usuń
    3. "nie ma żadnych śladów wskazujących na celowość działania"

      A czym była bierność wojska i aparatu bezpieczeństwa?
      Ot tak, przez przypadek wypili sobie za dużo jak w Kolbuszowej?
      Twoja teoria polega na tym, że wtedy wszyscy w tym samym momencie wpadli na pomysł aby wymordować Żydów.A kontaktowali się pewnie za pomocą Facebooka.

      ""Już 7 lipca 1946 roku, a więc zaledwie kilka dni po zbrodni antyżydowskiej w Kielcach,grono polskich intelektualistów, po części osób pochodzenia żydowskiego, w USA wydało deklarację jednoznacznie akcentującą jako motyw zbrodni to, że:
      "Reżimowi warszawskiemu zależy na odwróceniu uwagi światowej opinii publicznej od swoich ogromnych problemów wadministrowaniu krajem - ponieważ nie opiera się on na woli większości Narodu Polskiego -lecz potężnej policji bezpieczeństwa, za którą stoi okupacyjna armia sowiecka. W chwili,kiedy opinia publiczna krajów demokratycznych zaczyna sobie zdawać sprawę z oszustw i nadużyć, jakie popełnia w Polsce prosowiecki reżim (by wspomnieć tylko ostatnie, oszukańcze referendum),
      rząd warszawski sprowokował morderstwa w Kielcach - ubierając się w togę obrońcy społeczności żydowskiej - aby upozorować, że jest za obroną demokracji"
      ."

      Usuń
    4. Najciekawsze jest jednak to, czego uczy w szkole pan Michno.Świetny temat na artykuł.

      Usuń
    5. W tym samym miejscu przez sześć lat ludzie obserwowali, jak Żydów bezkarnie się poniża, okrada i zabija. W tym samym regionie po wojnie było dużo pożydowskiego mienia, które miało już nowych właścicieli, a antysemicka propaganda działała jeszcze przed wojną. Moja teoria polega na tym, że siedzisz w mieszkaniu przy kieleckim rynku i nagle w mieście pojawiają się Żydzi wracajacy z obozów i czort wie, skąd. Zaczynają cię drzaźnić, czy nie?


      Mechanizm bierności UB widać, jak mi się zdaje, na przykładzie kolbuszowskim - po pierwsze, to nie byli fachowcy, po drugie - mieli ważniejsze rzeczy do roboty, po trzecie - sami byli antysemitami, co widać w cytatach.
      W Kielcach tuż po wojnie UB nie było w stanie zapobiec rozbiciu więzienia w samym centrum miasta. To był tak naprawdę słaby jeszcze, chaotycznie działający aparat. Dyskretne przeprowadzenie skoordynowanej w kilku demoludach świeżych akcji bez zostawiania śladów byłoby niemożliwe.
      Poza tym, panie dzieju, jeśli tłum ludzi rzuca płytami chodnikowymi w stojącego po kolana w rzece człowieka, to pytanie, czy ktoś ich podpuścił i komu to służy staje się raczej mniej ważne niż pytanie: ,,jak to się stało, że byli do tego zdolni''.

      Mówienie o pogromach jako o prowokacji traktuję jako część narodowej autoterapii przez autosugestię.

      Usuń
    6. Trudno dzisiaj dociec do jakiejś w miarę obiektywnej "prawdy"."Pod pretekstem szukania rzekomo zaginionego chłopca, Henryka Błaszczyka, do domu na Plantach, w którym mieszkała liczna grupa Żydów, dwukrotnie wchodzili w różnych fazach milicjanci, wojsko,KBW, oficerowie wywiadu wojskowego i sześciu współdziałających z nimi cywilów. Innych osób nie wpuszczano, umundurowani chcieli bowiem sami obrabować upatrzone ofiary.Krzysztof Kąkolewski na dowód premedytacji, z jaką przeprowadzono całą zbrodniczą akcję, podaje fakt, że Żydzi byli wyraźnie mordowani wybiórczo. W pierwszej kolejności zastrzelono trzy osoby: rabina Kahande, najbogatszego kieleckiego kupca, pragnącego reaktywować w mieście działalność handlową (a więc ożywić "kapitalizm" w Kielcach), i adwokata, upominającego się o żydowskie mienie zagrabione w czasie wojny. Rabina zastrzelił niezidentyfikowany oficer. Wszystkie zabójstwa zostały popełnione przez wojsko,milicję i wspomnianych sześciu cywilów, prawdopodobnie należących do specjalnych oddziałów, powołanych przez wojsko dla celów dywersyjnych" (...)"Na czym polegała jednak rola NKWD w pogromie i kto je reprezentował? Szczegółowo udokumentowaną ocenę na ten temat przyniosła wydana w 1982 roku w Nowym Jorku książka Michaela Chęcińskiego "Poland. Communism - Nationalism - Antisemitism", ciągle jeszcze zbyt mało znana w Polsce. Jej autor, były oficer Wojska Polskiego żydowskiego pochodzenia, związany ze służbami specjalnymi, wyemigrował z Polski w 1968 roku. W swej książce jako pierwszy dowodził, że główną rolę w całej sprawie odegrał z ramienia NKWD oficer sowieckiego wywiadu Michaił Aleksandrowicz Diomin. Chęciński wskazał na interesującą współzależność: fakt, że Diomin został przysłany do Kielc, miejsca raczej "mało prawdopodobnego" jako cel pobytu dla wykwalifikowanego oficera sowieckiego wywiadu, na kilka miesięcy przed antyżydowskimi zajściami 1946 roku w Kielcach, a wyjechał w dwatygodnie po nich. Jak zbadał Chęciński, Michaił Diomin był oficerem wyraźniewyspecjalizowanym w sprawach żydowskich. W latach 1964-1967 był oficerem wywiadusowieckiego w Izraelu, pracując tam jako sekretarz attaché handlowego w ambasadzie sowieckiej w Tel Awiwie. Według Chęcińskiego, właśnie Diomin nadzorował działania wspomnianego majora Subczyńskiego, który już poprzednio próbował zorganizować - w prowokatorskim celu - podobne do kieleckich zajścia antyżydowskie w Rzeszowie i Krakowie.Wtedy miały one mierne powodzenie, tym razem przyniosły oczekiwany przez jego rosyjskich mocodawców potworny skutek".
      http://www.scribd.com/doc/64670846/Prawda-o-Kielcach-1946-r-Jerzy-Robert-Nowak

      Usuń
    7. No dobrze, ale czy jeden enkawudzista mógł namówić kiludziesięciu (set?) mieszkańców, żeby mordowali i okaleczali ludzi?

      Usuń
    8. I to jest najsłabszy punkt teorii.Prawdopodobnie "prawda" leży jak zwykle gdzieś po środku. :/

      Usuń
  5. Wiem, że obie są prawdziwe. Wino więc mam ja u Ciebie, nie odwrotnie. Wytrawne, czerwone. Do zo. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma sprawy,ale weź ze sobą legitymację szkolną .;)

      Usuń
    2. Panie Radwański napisałeś:
      UBowcy sami byli antysemitami. Czyli: sami walczyli z sobą?
      Jeśli o prawdę Pan walczysz, napisz jeszcze, jaki procent w UB stanowili Żydzi.

      Usuń
    3. Czyli Żydzi zatrudnieniu w UB zorganizowali pogrom na Żydów niezatrudnionych?Trochę naciągana teoria.
      Problemem jest to,że nie ma "obiektywnych" opracowań historycznych na temat tego co się działo w tamtych czasach.Albo wszystkiemu winni Żydzi,albo antysemici."Prawdę" trzeba wyławiać między wierszami.A może było po prostu tak, że wszystko nakryli czapka sowieci i do końca wykorzystali miejscowe antagonizmy?

      Usuń
    4. zgodnie z aktami osobowymi uczestników sprawy, którą badałem, 0%.

      Zresztą Urban i Ożóg to typowo żydowskie nazwiska, nie?:D

      Usuń
    5. Tzn. precyzyjniej - w momencie dziania isę tych wydarzeń w kolbuszowskim UB pracowali ochrzczeni chłopcy oderwani od krów w promieniu 20 km. od Kolbuszowej. Wyjątkiem był Piotrowski - weteran Armii Krajowej z okolic Wilna, Polak. Tak więc pudło i magiczny mit żydokomuny leczący wszelkie polskie kompleksy, lęki i poczucia winy tym razem nie działa.

      Usuń
    6. Precyzyjniej: taka Kolbuszowa miała faktycznie ubeków odciągniętych prosto od krowy (jednej). Ale - oni tak się sami skrzyknęli, bez kierownictwa, wierchuszki, itd. chłopie, co Ty gadasz?!

      Usuń
    7. Jasne, przecież Żydzi nigdy, ale to nigdy, nie zmieniali nazwisk! dobre sobie.
      Jeśli kierujesz się brzmieniem nazwisk, to Żydzi, Szanowny Panie, nosili również czysto polskie nazwiska. Z pewnością wiesz o tym, gdzieś tam wcześniej twierdziłeś, że wiedzę na temat Żydów masz jak mało kto.
      Wspominając o polskich kompleksach, lękach, poczuciu winy chyba masz na myśli siebie. Bo jakoś tak wynika z Twoich wpisów. I jeszcze - konieczność udowodnienia, że białe jest czarne, a czarne białe:)

      Usuń
    8. Szanowny Anonimie, najpierw sugerujesz, że coś ukrywam, żądając, żebym napisał, jaki odsetek ubowców stanowili ŻYdzi, jak piszę, do czego doszedłem czytając akta osobowe tych ludzi (nie kierując się brzmieniem nazwisk, to ironia była), to się ciskasz.

      Napisz wniosek do IPN o udostępnienie akt, jedź do Rzeszowa i badaj ubekom metryki, nie wątpię, że powstanie ciekawa praca.


      JR

      Usuń
    9. Rzeczywistość nie jest czarno-biała.Nie wszyscy Żydzi byli 'źli', nie wszyscy Polacy są 'dobrzy'.Warto pisać,rozmawiać o faktach a nie szukać 'prawdy'.Chwała redaktorowi Radwańskiemu za to co zrobił i napisał .Jakoś nikt z miejscowych pnioków (z pnioków) tego nie zrobił.Mało tego...
      Na terenie przedszkola na Obrońców Pokoju i po drugiej stronie gdzie był "Dom partii" zakopano ludzi zakatowanych przez UB.Miejscowi o tym wiedzą.Stawimy pomniki,wieszamy tabliczki,składamy kwiaty,a o tych ludziach wolimy nawet nie wspominać.Dlaczego?

      Usuń
    10. IPN ma teraz program poszukiwania grobów ofiar UB. Ktokolwiek wwie coklwiek pewnego, niech da znać do rzeszowskiego oddziału.

      JR

      Usuń
  6. jotradwanski, Twa ortodoksyjność wywołuje nawet u Żydów pobłażliwy uśmiech i komentarz: ech, mołodiec...
    i budzą mnie tym śmiechem z Hameryki po nocy.

    OdpowiedzUsuń

Komentarz ukaże się po akceptacji przez administratora.