czwartek, 11 października 2012

Wolny kraj...

W ciągu ostatnich miesięcy głośno było o sprawach dotyczących zniesławienia lub pomówienia w internecie, w których interweniowały sądy i prokuratury. Jednak walka z administratorami forów jest trudna - zdarza się, że nawet jeśli prokurator wyda postanowienie o nakazie udostępnienia danych osobowych, to administratorzy skarżą takie postanowienie do sądu. Ostatnio Sąd Rejonowy w Gorlicach uznał na przykład, że zwroty „łysy ch…”, „kpiarz”, „du..a”, „łysa pała” zamieszczone na forum internetowym prezentują znikomą szkodliwość społeczną.



Tylko w tym roku nagłośniono kilkanaście spraw o zniesławienia lub pomówienia, w których interweniowały - lub nie - sądy i prokuratury. W wybranych sprawach podjęto działanie, w innych odmówiono ustalenia sprawców, raz pomówienia doprowadziły firmę do bankructwa, innym razem „tylko” wywołały poważny kryzys wizerunkowy. W opinii ekspertów próżno szukać w Polsce spójności prokuratorskich działań w kwestii naruszania czci, szczególnie w internecie.
Zniesławienia i pomówienia to już codzienność w pracy kancelarii adwokackich specjalizujących się w ochronie dobrego imienia, zarówno osób prywatnych, jak i firm. Coraz częściej o nowych sprawach lub wyrokach informują media, ale tylko wtedy, gdy w sporze uczestniczy osoba publiczna lub znana marka. Jednocześnie można odnieść wrażenie, że to stopień zainteresowania mediów lub pozycja społeczna pokrzywdzonego motywuje odpowiednie organy do podjęcia działania.



Przykładem takiej dowolności jest wciąż tocząca się sprawa starosty z Limanowej, który jako funkcjonariusz publiczny, wielokrotnie pomawiany i obrażany w internecie, zgłosił do prokuratury całą serię spraw z art. 212 i 216 kk . Śledczy skierowali sprawy do sądu. W jednej z nich sąd nakazał samodzielne ustalenie adresów IP komputerów i nazwisk autorów anonimowych wpisów.

Choć, jak powszechnie wiadomo, a co potwierdza niedawne orzeczenie Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie (sygn. akt II SA/Wa 2821/11), wyłącznie organy państwowe, tj. policja, prokuratura i sąd mogą żądać udostępnienia danych internautów od operatorów czy właścicieli serwisów. Sprawa zawędrowała więc do Prokuratora Generalnego. Odpowiedź Prokuratora była jednak taka, że każda sprawa jest rozpoznawana indywidualnie stąd niemożliwym jest wskazanie określonych wytycznych.Tymczasem w innej sprawie, pomawiania w internecie ministra Radosława Sikorskiego, także funkcjonariusza publicznego, Warszawska Prokuratura Okręgowa nie dostrzegła co prawda „interesu społecznego” i umorzyła śledztwo, wcześniej jednak ustaliła dane sprawców i przekazała je pokrzywdzonemu.




Minister sprawiedliwości nie zgadza się na wykreślenie paragrafu 212 k.k., czego domagają się wydawcy prasy, dziennikarze i Helsińska Fundacja Praw Człowieka.


W zamian proponuje złagodzenie przepisów i likwidację możliwej dziś kary więzienia. Grzywną lub ograniczeniem wolności karane byłoby tylko świadome podawanie nieprawdziwych faktów, a nie głoszenie opinii.

Zdaniem Izby Wydawców Prasy to za małe ustępstwa.

W ciągu dwóch tygodni Izba odniesie się do propozycji ministra. Negocjacje to efekt akcji „Wykreśl 212 k.k.”, której inicjatorem były Stowarzyszenie Gazet Lokalnych, Stowarzyszenie Wolnego Słowa oraz Helsińska Fundacja Praw Człowieka.

Chcą zniesienia art. 212 – 215 kodeksu karnego, który jest nadużywany przez osoby, które szukają odwetu na dziennikarzach poruszających niewygodne dla nich tematy.

Zniesienie przepisu karnego nie zamyka drogi do dochodzenia swoich praw, można to czynić na drodze cywilnej.



W praktyce, ktoś z większą siłą przebicia ,może wsadzić do więzienia  anonima ,który napisał w komentarzach o znanej kolbuszowskiej osobistości ; łysy gruby wieprz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarz ukaże się po akceptacji przez administratora.