- Lokalne media
- Instytucje
- Kultura
- Sport
- Stowarzyszenia
- Ogłoszenia
sobota, 8 marca 2014
Kobiety księdza Twardowskiego
Ulegałem fascynacjom kobietami i nie wstydzę się tego - powiedział sam Twardowski w jednym z wywiadów. Grzebałkowska odnalazła kilka takich znajomości - pierwszą była Wanda, czyli Dziula Zieleńczyk - komunistka, autorka słów do pieśni "My ze spalonych wsi" - z którą podczas okupacji bardzo się przyjaźnił. Jeszcze pod koniec życia ks. Twardowski określał ją słowami "moja sympatia". Już jako duchowny ksiądz Jan przeżył burzliwą przyjaźń z tajemniczą W., którą bardzo długo wspominał. W czasach, gdy pracował w parafii na Saskiej Kępie, była "Marychna", potem lekarka o imieniu Janina. Grzebałkowska nie natrafiła na żaden ślad, aby te znajomości wykroczyły poza wyznaczone celibatem granice.
...
Zimą 1958 roku Jan Twardowski podjął się stworzenia w swoim dzienniku listy kobiet, które znał w życiu bliżej. Zanotował, że było ich kilka, jedne odeszły, niektóre już nie żyły. Chwalił się, że żadnej nigdy nie skrzywdził, żadnej nigdy sam nie opuścił, kiedy popełnił jakiś błąd - przepraszał, za wszystkie się modlił, był gotów do ofiar w ich intencji. Ale na owej liście umieścił tylko Gabrysię, koleżankę z lat szkolnych, potem zaniechał spisu z przeszłości. Kobiety otaczały go także w czasie, gdy pisał dziennik. Występowały w jego codziennych notatkach.
całość
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Kocham te teksty w maglu. Najwyższy poziom miłości a mianowicie przyjaźń pomiędzy innymi płciami.Pokochać brzydką kobietę za jej umysł i vice versa. Nieliczni to potrafią, szkoda że nie ma viagry ograniczającej popęd a rozwijającej emocję, wyobraźnię umysł etc.
OdpowiedzUsuńSkąd ja to znam.
OdpowiedzUsuń