Gratulacje!
Cieszymy się z wyniku. W tym spotkaniu pokazaliśmy charakter. Po moim samobóju, wyszliśmy na prowadzenie i utrzymaliśmy wynik. Nie mam nic przeciwko temu, żeby do takich historii dochodziło w każdym spotkaniu. Dziś wprawdzie strzeliłem drugiego samobójczego gola na stadionie w Wrocławiu, ale nie zamierzam z tego powodu omijać go szerokim łukiem. Następnym razem jak przyjadę tutaj, to zamierzam robić swoje. Gola dedykuję mojej córeczce Liliannie, która dziś wraz z żoną wróciła z szpitala. Kolegom dziękuję za kołyskę.
Dziadek Zbyszek bardzo by się cieszył. Gdyby żył.
OdpowiedzUsuńZbyszek Fryc, to jeden z pierwszych wielkich kolbuszowskich piłkarzy. Serce oddał szkoleniu dzieci i młodzieży. Dziś zkomercjalizowana szara codzienność zapomina o takich osobach. Czegoś żal.
Pozdrowienia zza wody.