W 15 stycznia w Krakowie zmarł ks. Mieczysław Maliński, dr
nauk teologicznych, kaznodzieja, płodny pisarz i publicysta. Miał 93
lata.
Przyjaciel papieża Jana Pawła II, legendarny kaznodzieja, człowiek powszechnie szanowany ...
Aliści...
Wszystko to skończyło się w 2005 roku, kiedy został oskarżony oto, że był tajnym współpracownikiem SB pseudonim "Delta". Z dnia nadzień stał się nikim.Zmarł w zapomnieniu.
W archiwalnych dokumentach IPN nie ma jednak podpisanego przez ks.
Malińskiego zobowiązania do współpracy, a tzw. teczka pracy “Delty” jest
pusta. Jedynie w teczce personalnej z 1971 r. TW Delta zachował się
kwestionariusz osobowy z danymi ks. Malińskiego i uzasadnieniem, że
powinien on zostać pozyskany do współpracy, bo ma możliwość dotarcia
m.in. do Karola Wojtyły, niektórych biskupów i profesorów.
W 2007 r. ks. Maliński napisał w swojej autobiografii “Ale miałem
ciekawe życie”, że nie zgodził się nigdy na współpracę ze Służbami
Bezpieczeństwa, pomimo wielokrotnego nalegania ze strony funkcjonariuszy
SB. “Nie podpisałem ani nie wyraziłem zgody, a wprost przeciwnie,
wielokrotnie odmawiałem zgody na taką współpracę, a przez długi czas
nawet na jakąkolwiek rozmowę, co odnotowują w swoich papierach
pracownicy SB. To dopiero potem zmieniłem sposób traktowania tych ludzi”
– podkreślał duchowny.
całość- kliknij tutaj
Chcielibyśmy być jak skała, jak stal albo
jak dąb. A my - z gliny. W niej tu i ówdzie kawałek szlachetnego
marmuru, nierdzewnej stali. Obiecujemy i zapominamy. Jesteśmy pewni i
wątpimy. Angażujemy się i odstępujemy. Podziwiamy i gardzimy. Grzeszymy i
żałujemy.
Chcielibyśmy, by bliźni nasi byli jak te posągi ze
spiżu, z marmuru albo z betonu. A oni tacy ja my: z gliny. Tylko trochę w
nich szlachetnego kruszcu. I przyrzekają, a potem nie dotrzymują. I są
wierni, a potem odchodzą. I kochają, a potem zdradzają. I są cyniczni we
dnie, a płaczą po nocach. Upadają, i znowu się podnoszą.
ks Mieczysław Maliński.
- Lokalne media
- Instytucje
- Kultura
- Sport
- Stowarzyszenia
- Ogłoszenia
Maglu bije się w klatę , że aż łomot po powiecie echem się roznosi,a tajni samorządowcy wpadają w rezonans niepewnego jutra. Nawet Galek i Serafina z Korsa dokonują retrospekcji,czy czasem czego nie podpisali. Radwański zabrał konia i zaszył się w skansenowskich szuwarach. Bardan z Jagodzińskim łypie okiem na Kirkut ,licząc w razie czego na wsparcie pobratymców.
OdpowiedzUsuńWesoła ta wiosna.