Okazuje się , że jeden z Honorowych Obywateli Kolbuszowej skazany był na 15 miesięcy więzienia (w zawieszeniu) oraz 30 tysięcy euro grzywny za udział w aferze Mitterrand–Pasqua.
W skrócie poszło o pośrednictwo w nielegalnej sprzedaży postsowieckiej broni, marksistowskiemu reżimowi w Angoli.Wszystko solidnie podlane izraelsko-rosyjskim sosem, oraz diamentami w tle.
W grę wchodziło 791 milionów dolarów.Właściciela zmieniło 44 tysiące kałasznikowów, 420 czołgów, 170 tysięcy min, 12 helikopterów i okrętów.
Fakt ten pominięto w kolbuszowskiej biografii pana Poula Anselin'a.
Azaliż... skoro radni głosując nad tym wyróżnieniem, nie mieli takiej wiedzy, to czy ta uchwała nie powinna zostać poddana pod ponowne obrady?
Dodatkowego smaczku dodaje tutaj fakt, że z inicjatywy burmistrza Anselina powstał w Ploermel pomnik Jana Pawła II...
My tu gadu, gadu, a nad naszymi głowami trwają targi o "mienie pożydowskie" w Polsce.
Niedługo zostanie przyjęta ustawa reprywatyzacyjna.W obliczaniu wartości majątków mają być brane pod uwagę ich stan w momencie przejęcia i zadłużenie.Wypłacone ma być 20% wartości.Marnie to wygląda dla spadkobierców pałacu w Weryni.(Niech się lepiej śpieszą.)
Takie są plany, ale minister Jaki nadzorujący projekt zapewnia, że projekt ten jest konsultowany ze stroną Izraelską.
Różnie to więc może jeszcze być, szczególnie w stosunku do żydowskiego mienia bezspadkowego.
Zwłaszcza, że w kongresie i senacie Stanów Zjednoczonych wałkowany jest dokument, otwierający drogę do nacisków w tej sprawie na rząd polski.
Sprawę ma ulatwić obarczenie narodu polskiego odpowiedzialnością za holokaust, oraz pokazywaniu nas w mediach śwaitowych jako antysemitów i zaciekłych nacjonalistów.
Azaliż...
Świat to globalna wioska. To co dzieje się tutaj w naszej lokalnej strefie internetowej , jest bacznie obserwowane , nie tylko w Kolbuszowej i okolicach.
Dlatego tak ważne jest, zbieranie relacji, dokumentów, o tym, co działo się w naszym miasteczku podczas II Wojny Światowej i publikowanie ich (także) w internecie.
Max Notowitz, kolbuszowianin który przeżył holokaust, zmarł w zeszłym roku w wieku 89 lat.
Przed śmiercią jego wspomnienia zostały kilkakrotnie profesjonalnie nagrane.Podobnych dokumentów, z udziałem polskich świadków brakuje niestety w archiwach.Może ktoś podejmie się nagrania relacji tych którzy jeszcze w Kolbuszowej żyją?
Poniższy
fragment wspomnień, zwłaszcza jego zakończenie szokuje.
Notowitz
opowiada jak z grupą innych współwięźniów uciekł z obozu pracy w
Pustkowie. Schronili się w młodniku gdzie wykopali bunkier.. Po
tygodniu, jeden z najmłodszych uciekinierów zbiegł z obozu i poszedł do
polskiej granatowej policji aby się poddać.
Komendant policji miał wtedy powiedzieć:To jest uczciwy człowiek , wie że nie ma prawa żyć i przyszedł się poddać. Wyprowadził go wtedy na zewnątrz i zastrzelił.
Relacje Salsitza, Notowitz'a , można (jeszcze) i należy skonfrontować z relacjami miejscowych świadków tych wydarzeń.
Przykład Szwajcarii, która musiała wypłacić organizacjom żydowskim mienie bez spadkowe pozostawione na kontach w bankowych, świadczy o tym, że w walce z lobby żydowskim nie mamy zbyt dużych szans.
Wcześniej czy później zażąda się oficjalnie od Polski wypłacenia odszkodowań za mienie pozostawione bez spadkobierców.Rząd zrzuci to na samorządy i taka Kolbuszowa, będzie musiała wyłożyć, co najmniej kilka milionów złotych, skończy się pewnie na kilkunastu.Wtedy burmistrz podniesie podatki od nieruchomości i... wtedy dopiero zacznie się płacz i zgrzytanie zębami.
Można i należy temu przeciwdziałać już teraz.Raz poprzez uczulanie naszych rodaków mieszkających w Stanach Zjednoczonych na to co dzieje się w ich parlamencie. Dwa przeciwdziałaniu zrzucaniu winy za holokaust na nas Polaków.
To drugie jest dosyć proste. Należy dokładnie udokumentować, i opublikować to co działo się w naszym miasteczku podczas drugiej wojny światowej.To jest oczywiste, jednak w świadomości tutejszego ludu taka potrzeba nie istnieje.
Zdjęcie-IPN
Dom przy Obrońców Pokoju 11 został zbudowany w latach trzydziestych XX wieku przez Leona Andermana. Właściciel, oficer WP i uczestnik wojny 1939 r. po utworzenia getta w Kolbuszowej został przewodniczącym Judenratu. W okresie okupacji niemieckiej, kiedy właściciel trafił do obozu KL Auschwitz willę zajęło Gestapo. W 1944 roku budynek przejęło PUBP w Kolbuszowej. Na piętrze znajdowały się pokoje przesłuchań oraz biura. W piwnicy znajdował się areszt. W 1953 roku siedziba została zamknięta. Obecnie budynek jest po kilku remontach.
Kampania wyborcza rozpoczęta. Starosta Józef Kardyś zainicjował ją wywiadem w Korso Kolbuszowskie.Wyraźnie stawia na starsze pokolenie, zapewniając, że tak jak wszyscy czeka w kolejkach do lekarza.
Cool!
Wyobraźcie sobie Starostę siedzącego kilka godzin w kolejce do doktora, który nie przychodzi, bo mu cosi wypadło (z kieszeni)?
W swoje zapewnienia, że kolbuszowska służba zdrowia jest wyśmienita, chyba sam do końca nie wierzy.Wystawił sobie bowiem na starym cmentarzu pomnik że .. ho, ho . W Maglu nie chce nam się wierzyć, że bez udziału finansowego jakiej gminy.
Dla odmiany, radny gminny Piotr Panek wyraźnie targetuje płeć piękną.
Pochwalił się bowiem na Facebooku, pięknie wyczyszczoną łazienką.
Gratulacje!
Burmistrz Jan Zuba za to ... już wybrał i to dwa lata temu.Proszę się jednak nie cieszyć przedwcześnie. Nie, nie emeryturę, ale nowego sekretarza urzędu.Tak, aby spełniała ustawowe 2 lata na jakim kierowniczym stanowisku.
Przewodniczący radyKrzysztof Wilkstawia na strażaków i na balu karnawałowym pojawił się z pełnym umundurowaniu ze wszystkimi medalami , a nawet jeszcze więcej.Niestety zapomniał hełmu i trochę głupio to wyglądało.
Azaliż...
Zabawa karnawałowa miejskich urzędników to jednak osobny temat. Okazuje się, że burmistrz Zuba jednak nie tańczy jak mu zagrają i myli kroki nawet przy banalnym polonezie.Wprawdzie twierdzi z uporem maniaka, że wszystko jest zgodne przepisami i normami międzynarodowymi, ale każdy może zobaczyć, że na tych wysepkach to on nie wyrabia.
Gdy ktoś zechce dowiedzieć się o tym co działo się w Kolbuszowej podczas II wojny Światowej, zacznie poszukiwania od internetu.Na polskich stronach informacji jest niewiele. Dużo ciekawiej jest
natomiast na angielskojęzycznych., są tam książki, filmy , nagrania audio, video o naszym miasteczku.
To bardzo osobiste, niestety jednostronne relacje kolbuszowskich Żydów, którym udało się przeżyć holokaust.
Jesteśmy tam przedstawiani delikatnie mówiąc w niezbyt przyjaznym świetle.Oskarżani jesteśmy o antysemityzm, grabieże majątków żydowskich, szmalcownictwo, morderstwa.
Te publikacje istnieją w oficjalnym obiegu od ponad 30 lat i nikt z miejscowych historyków do tych zarzutów się nie ustosunkował.
Być może dlatego, że są one sformułowane w języku angielskim- kto to przeczyta?Można to jakoś zrozumieć, bo kogo obchodzi w Kolbuszowej co mówią o nas "na świecie"? Moja chata z kraja itp, itd.
Azaliż... jest jeszcze gorzej. Nie ma żadnych poważnych, dobrych publikacji w języku polskim o tym co działo się w Kolbuszowej w tym czasie. Ostatni świadkowie już wymierają. Za 20 lat jedyną istniejącą, obowiązującą, wersją wydarzeń, będzie narracja żydowskich mieszkańców naszego miasteczka.
Czy jest ona prawdziwa?
Fakt, wschodnia pierzeja rynku została zniszczona przez Niemców, ale to skutek walk, a nie umyślnego podpalenia.Sama organizacja w tym miejscu punktu oporu była problematyczna.
Na skutek nieprzemyślanej decyzji samorzutnego dowódcy zginęło niepotrzebnie wielu mieszkańców naszego miasteczka.
Faktem jest, że dużą część kamienic w rynku żydowscy właściciele sprzedali w 1942 roku. Stało się to jednak na skutek nałożonych przez Niemców na getto ogromnych kontrybucji. Opisał to w swoich wspomnieniach dokładnie Naftali Saleschutz. Sprzedaż miała odbywać się za ułamek realnej wartości, a Polacy mieli występować w tych transakcjach w roli paserów.
Faktem jest, że podczas regulowania stosunków prawnych nieruchomości pożydowskich dochodziło do "przekrętów". Jednak dokładnie wiedzieli o tym nie tylko sprzedający Żydzi, ale też kupujący Polacy.
Część nieruchomości, została przekazana nowym właścicielom na podstawie uchwał samorządu, co może być podstawą do roszczeń z majątku miejskiego.
Co ciekawsze najokazalsza przedwojenna willa należąca do doktora Leona Andermana jest w posiadaniu... Urzędu Miasta. Na jakiej zasadzie? Kilka lat temu miasto sprzedało zrujnowany budynek pożydowski naprzeciwko kościoła.Ile jeszcze takich nieruchomości jest we władaniu kolbuszowskiego ratusza?
Moim zdaniem najwyższy czas , aby napisać rzetelną historię Kolbuszowej z tego okresu.
Żydowscy mieszkańcy miasteczka już dawno przedstawili swoją wersję wydarzeń.Jak na razie to jedyne świadectwo z tamtych czasów.
Grypa szaleje w miasteczku.
Kupiłem więc program antywirusowy od... gościa z Wielkiej Brytanii. Na drugi dzień dostałem w mailu klucz i mam zapewnioną ochronę na następny rok za 1/4 ceny jaką zapłaciłbym w sklepie.
Szybko, tanio, solidnie.
Świat się zmienia, a w Kolbuszowej czas niestety dalej powozi furmanką.
Postanowił zmienić to Paweł Kosmala (pseudonim netowy- Kosmita). Rzeczywiście gość jest nie z tego (kolbuszowskiego) świata.Od kilkunastu lat nie tylko współtworzy miejscowy kawałek internetu, ale też na tym zarabia przyzwoite pieniądze i co najważniejsze, daje zarobić innym.
Teraz postanowił podzielić się swoją wiedzą i umiejętnościami z innymi. Internet to bowiem cenne
narzędzie dla istniejących już biznesów, ale także ogromna szansa na stworzenie nowych.
To najszybciej i najlepiej rozwijająca się branża na świecie.
Pan Paweł organizuje w naszym miasteczku konferencję, na temat tego, jak prowadzić biznes
w internecie.Wykładowcami będą młode wilki netu. Fachowcy którzy wiedzą jak założyć, prowadzić dobry e-biznes i co najważniejsze- jak na tym zarobić.
Gdy spotkałem więc pana Pawła kończącego biznesowy obiad w Galicji, nie mogłem nie przeprowadzić z nim krótkiego wywiadu. :)
-Jak wpadłeś na ten pomysł i co chcesz przez to osiągnąć dla siebie i swojej firmy?
-Wpadki w moim wieku to już rzadkość raczej zaplanowane działania, pomysł sprzed lat. Jeśli chodzi o mnie to bywam kilka razy w roku na takich imprezach, chciałem spróbować tutaj, pomimo sugestii innych że nie ma to sensu. Dla mojej firmy, nie myślałem o tym bo nie chodziło mi tu o zarobek na tym.
-Do kogo kierujesz swoją ofertę?
-Dla każdej osoby co chcę działać, a nie marudzić jak to tu źle.
-Jakich efektów oczekujesz po tej konferencji?
-Większej świadomości roli internetu, może powstaną nowe udane e-biznesy.:)
-Nie boisz się że stworzysz sobie konkurencję która zmiecie ciebie z rynku?
-Nawet jeśli tak by było to nie będę płakał z tego powodu, o ile będzie lepsza od mnie :)
-Czy ktoś pomaga ci finansowo (w jakikolwiek sposób) z urzędów gminy i powiatu?
"Stowarzyszenia "Siedlisko"?
-Z urząd gminy, powiatem czy Stowarzyszeniem Siedlisko, nie kontaktowałem się w ogóle w tej sprawie, nie wiem czy nawet coś o tym wiedzą :) Kilka lokalnych firm prawdopodobnie wesprze mnie finansowo w tej sprawie, braki finansuję sam.
-Pozostaje mi tylko życzyć udanej konferencji i powstania w jej efekcie nowych solidnych kolbuszowskich e-biznesów.
Jedni chcą, aby potomkowie hrabiego odzyskali majątek, bo własność prywatna jest świąta.Drudzy proponują aby pójść jeszcze dalej i oddać rozpalcelowaną chłopom ziemię, a nawet aby przywrócić pańszczyznę.Dlaczego nie? Przecież własnośc prywatna jest święta.
Majątek w Weryni wraz z pałacem został przejęty na podstawie dekretu o reformie rolnej.Co by nie mówić, dzięki temu (i nacjonalizacji przemysłu) dokonał się awans społeczny miejscowego chłopstwa.W praktyce większości z nas.
Spadkobiercy hrabiego Tyszkiewicza, mogą teraz odzyskać część majątku dzięki kruczkowi prawnemu. Muszą udowodnić, że pałac był to tylko rezydencjnym mieszkaniem, bez funkcjonalnego związku z gospodarstwem rolnym. Czyli jako takie nie podlegało reformie rolnej.
Jeśli więc w pałacu była kancelaria, gdzie właściciel załatwiał sprawy związane majątkiem rolnym, to może być przesłanka do uznania, że to pałac podlegał jednak dekretowi i zwrot nie powinien mieć miejsca.
Azaliż...
Spór, nie powinien więc toczyć się wokól tego, czy należy zwaracać, czy też nie.Powinien dotyczyć tego,czy pałac był częścią majątku, czy też osobną rezydencją.
Takie jest obowiązujące prawo. Czy pałac w Weryni był integralną cześcią majątku ziemskiego?
Tak jakoś wszyscy zaczęli psioczyć na miejscowychwłodarzy (z PiS), że nie zorganizowali im jakiego koncertu z okazji zbiórki Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Było by fajnie i w ogóle.A tak ponuro, wstyd i że to, taka jakaś, zła promocja miasteczka.
Do chóru narzekaczy, dołączył nawet były I sekretarz komitetu PZPR w Dzikowcu i w Głogowie Małopolskim. Cool!
Azalż.... w 1993 roku młodzież z liceum, bez udziału władzy, bez ogłoszeń na mieście i Internetu, zorganizowała koncert WOŚP o którym do dziś krążą legendy po mieście.
Podobno, występujący w MDK zespół heavy metalowy z Ukrainy, nocował wtedy w mieszkaniu państwa Kaczmarczyków .Domyślamy się, dlaczego Pan Mirosław nie wypije teraz nawet kropli alkoholu.
---------------------------------------------
Jeżeli pozostawimy władzy wolną rękę , tak żeby za nas wszystko robiła, to nawet sami siebie na stołki wybiorą.
W Urzędzie Miejskim kończy się pewna epoka. Na emeryturę przechodzi sekretarz, Pani Barbara Bochniarz.
To ostatni łącznik między "starym", a "nowym" które już rozgościło się w magistracie.
Jak komentują na mieście - Odchodzą pnioki przychodzą w****.
Jeśli ktoś narzekał na to co było, to niech lepiej już teraz, przygotuje się na to co będzie.
Nowym sekretarzem zostanie zapewne Pani Monika, dla której (aby spełniała ustawowe warunki naboru), ustanowiono nawet w magistracie nowy referat, którego została kierownikiem.Koronkowa robota- doceniam.
W Maglu nawet nas to ucieszyło. Teraz burmistrz nie będzie miał wymówki i będzie musiał pokazać oświadczenie majątkowe i dowiemy się wreszcie ile dostaje pani prezes Siedliska, za robotę bez przewagi roboty w godzinach pracy urzędu.
Aliści... Pani Monika nie zasypuje gruszek w popiele i już przygotowuje się do objęcia tak ważnego stanowiska. Nabiera (po)wagi, odpowiedniej do tego stołka.Naprawdę niewiele już brakuje.Trzymamy kciuki!
Nam pozostaje tylko życzyć Pani Barbarze Bochniarz wszystkiego najlepszego, na naprawdę zasłużonym odpoczynku.
P.s. Pani Barbara będzie pracować w urzędzie jeszcze przez kilka dni.W tym czasie można jeszcze składać jej wyrazy szacunku i podziękowania.
Może pojawi się tam też z kwiatami, starosta Józef Kardyś?Do Zambii przecież dojechał , mimo iż tam cholernie daleko.Wypadałoby Panie Józefie... starostwo jednak, do czegoś zobowiązuje.
W dyskusjach po wpisie Pałac w Weryni- kolejny przekręt reprywatyzacji? , wyszły na jaw kolejne wątki sprawy. Po pierwsze, nie mówi się o tym , że pierwszym poszkodowanym w tej sprawie będzie Uniwersytet Rzeszowski. Zwrot pałacu, będzie (jest) początkiem zwijania się uczelni z Kolbuszowej.To może być także początek końca... Powiatu Kolbuszowskiego.
Po drugie, spadkobiercy Tyszkiewiczów, zyskują nie tylko odebrany rodzinie pałac, ale także prezent od państwa.Prezent w postaci anulowania długów jakie ciążyły na nieruchomości przed nacjonalizacją.
Po trzecie, zwrot pałacu w Weryni może nastąpić na drodze administracyjnej.Należało/należy udowodnić, że nieruchomość nie miała charakteru "rolnego", i nie była powiązana z pozostałem majątkiem podlegającym reformie rolnej.Tego raczej nie da się zrobić. Chociażby dlatego, że Zarząd Komisaryczny ustanowiony w imieniu wierzycieli, obejmował jako całość nieruchomości rolne, oraz pałac.
Po czwarte, kwestionuje się sens samej reformy rolnej i nacjonalizacji przemysłu. Tym bowiem sposobem, za jednym zamachem zlikwidowano polską elitę i zyskano potężny elektorat. Takie dzisiejsze 500+, tyle tylko, że większej skali.
To jest najciekawszy wątek. Jak wyglądałaby bowiem Kolbuszowa i okolice bez nacjonalizacji i reformy rolnej? Józef Kardyś byłby pewnie jakimś lokalnym przedsiębiorcą, właścicielem kilku kurników i biznesu przewozowego.Jan Zuba mógłby być kierownikiem warsztatów remontowych u dziedzica w Dzikowcu. Zbigniew Chmielowiec jakimś nieszkodliwym urzędnikiem niższego szczebla w urzędzie gminnym w Niwiskach. Magiel? Mnie nieodmiennie czekałaby emigracja za chlebem.Mi zawsze się cosi nie podoba.
Jednak, miejscowa elita związana byłaby wtedy z dziada pradziada z odpowiedzialnością za sprawy lokalne. Nie było by więc wtedy takich sytuacji, gdzie same z siebie usychają miejskie drzewa, czy też nie można skręcić bez problemów w lewo na byle krzyżówce.
Gdyby coś takiego się stało, hrabi tupnąłby w Weryni tak, że wszystkie żyrandole w starostwie i ratuszy by się zatrzęsły.
A tak ... wsi spokojna i wesoła.
To tłumaczyłoby, dlaczego dla miejscowych włodarzy, historia tego miejsca zaczyna się dopiero od 1991 roku.
W Kolbuszowej toczą się dyskusje, czy pałac w Weryni należy zwrócić prawowitym właścicielom, czy też powinien pozostać w rękach Uniwersytetu Rzeszowskiego.
Dużo światła w te mroki rzuca Marian Piórek w swoim artykule w Ziemii Kolbuszwskiej z 2004 roku.
Niech więc spadkobiercy spłacą długi wobec państwa, osób prywatnych i wtedy niech sobie biorą pałac w Weryni.
Kolbuszowscy urzędnicy do spółki z projektantem, zrobili budowlany bubel na ulicy Jana Pawła II.
Teraz idą w zaparte.
Czypoprawianie komfortu, nie mogło się odbyć na etapie panowania?W ratuszu jest przynajmniej kilku urzędników, którzy podczas uzgadniania inwestycji, powinno ten błąd wychwycić.Czy ponieśli jakieś służbowe konsekwencje?
Azaliż... w jaki sposób zatrudniono firmę która projektuje niekomfortowe skrzyżowania?
Jeszcze ciekawsze jest to, co jest w umowie, że urzędnicy nie mogą obarczyć kosztami poprawiania komfortu projektanta?
Moim zdaniem, urząd miejski zawalił sprawę, a teraz zwalają winę na ...Pana Boga.
Najpierw napisano nieodpowiednie wytyczne dla projektanta, później nie zabezpieczono naszych interesów w umowie i na koniec nikt nie sprawdził czy ten plan ma ręce i nogi.Później dano to wykonawcy, który bez względu na to, czy to ma sens czy też nie, zrobił wszystko dokładnie z projektem.
Po drodze jest jeszcze nadzór inwestycyjny, który też za coś (za co?) za udział wziął.
Na końcu łańcuszka ludzi dobrej woli, jest Pan Andrzej Selwa który teraz świeci oczami.
Aliści... to co w ratuszu robi nowo zatrudniona rzecznik burmistrza pani Judyta Mazur?
Jak już wiemy, nie tylko miejscowy poeta dr Janusz Radwański, pogardza przecinkami.Dotyczy to także kolbuszowskich urzędników. Mało tego, przejęli oni styl naszego literata i za cholerę nie wiadomo, co chcą przez swoją twórczość wyrazić.
Burmistrz Zuba pochwalił się, co tam w tym roku, zaplanował sobie do zrobienia.
Czytałem to zdanie trzy razy i za cholerę nie wiem, co burmistrz miał na myśli.Pomijając to, że nasz włodarz zgubił "ch", to wygląda na to, że w tym roku wyparuje z budżetu miasta 8 milionów złotych.
Strach się bać.
Od Nowego Roku, grasuje po kolbuszowskim ratuszu złodziej.Kradnie na potęgę i jego zuchwałość przeraża.Co na to, nowa rzecznik prasowa burmistrza Zuby- pani Judyta Mazur?
Jak widać na załączonych obrazkach w oficjalnych tekstach Urzędu Miejskiego w Kolbuszowej, giną w niewytumaczalny sposób ... przecinki.
Tak to jest, gdy zatrudnia się urzędników z niezbędną znajomością języka angielskiego, a nie polskiego.
Azaliż... ja też nie znam (jeszcze przedwojennego prawa) , jak stawiać przecinki, ale nie jestem urzędnikiem i za prowadzenie Magla, nie pobieram wynagrodzenia.Mam za to odwrotny problem, który zdiagnozowała lata temu pani Gizela Kuna.
Zwykła do mnie mawiać: "Magiel! Przecinki to nie mak, żeby nimi siać gdzie popadnie."
Jak się dowiedzieliśmy (nieoficjalnie), proboszcz Kolegiaty Lucjan Szumierz ma zamiar nagrodzić projektanta wysepek na ulicy Jana Pawła II.
Odkąd powstały, liczba modlących się w kościele znacząco wzrosła.
Ksiądz ( jak podsyszeliśmy w czasie wizyty duszpasterskiej), duże nadzieje wiąże z tegorocznym remontem ulicy 11 listopada. Planuje się nawet ustawienie dodatkowych ławek w kościele.
Podobno w Kolbuszowej zmiany nalepsze nastąpią dopiero kiedy, gdy nastąpi naturalna wymiana pokoleniowa.
Azaliż....
Młodzi już działają. Spotkali się wczoraj na rynku pod krokodylem, Miejscowy idiota z miejscowym kretynem.
Założyli się, że jeden z nich wypije pół litra duszkiem. Wypił, potem wykonał piruet niczym Grzesiu Filipowski za najlepszych czasów i padł pod samochód.
Kumple, to sfilmowali i wrzucili na facebooka. Potem dodali fotkę jak nieprztomnego wiozą go na wózku inwalidzkim w kolbuszowskim szpitalu.
Kto głupszy? Ten co wypił, czy ci którzy to obserwowali, sfilmowali i wrzucili to na facebooka?
To jest poziom bruku na kolbuszowskim rynku.Dlatego burmistrz Zuba nawet nie zawraca sobie głowy, wysoklim poziomem kultury osobistej w naborach urzędników- nikt tego nawet nie zauważy.
Ostatnio rozmawiałem w Galicji z młodym człowiekiem, który (bardzo opornie ) wchodzi w dorosłe życie.Nie może znaleźć w Kolbuszowej pracy w swoim zawodzie, na założenie własnego biznesu nie ma pieniędzy, rozmyśla więc o wyjeździe, jak reszta jego rówieśników zagranicę.
Nic nie można zrobć , bo to wszędzie układy, trzeba mieć dojścia. Kredyty i wsparcie dostają tylko swoi -itp itd.
Ot typowa kolbuszowska opowieść młodych ludzi, którzy topią smutki w tanim piwie na Szpinaku.
Azaliż... są też (jakże) pozytywne przykłady.
Stowarzyszenie Siedlisko którego prezesem jest (a jakże burmistrz Zuba) organizuje nabory na różne takie programy które mają cosi poprawić w naszym przeraźliwie smutnym powiecie.
Jednym z nich jest Program wspierania podjęcia działalności gospodarczej.Zgłaszają się więc producenci mebli, siatki ogrodzeniowej, domów szkieletowych, gastronomi itp itd.
Dostają na to po 100 tysięcy złotych, co jest kroplą w morzu wydatków, ale i po te złotówki warto się schylić.
Mnie zastanowiło wsparcie przez Stowarzyszenie Siedlisko prowadzenia studia fotograficznego.
Cool!
Chętnie opiszę (jakże pozytywną) historię tej pani. Gdzie mieszka, czym się interesuje, jak rozwija się jej nowy biznes?Czym zajmują się rodzice , że tak pięknie wychowali córę?
Myślę, że wielu czytelników Magla, a także Korso Kolbuszowskie chętnie przeczytałoby taki budujący reportaż.
Dziwi jednak, znikoma popularność takiej formy wsparcia.Czyżby młody człowiek z Galicji miał rację?
W poszukiwaniu kontaktu z pania Adrianną przewertowałem internet i.... znalazłem tylko profil pani na linkedin, która mieszka w... Rzeszowie.To chyba nie ta, przecież nie mogłaby dostać wsparcia ze Stowarzyszenia Siedlisko ze względu na miejsce zamieszkania.
Tą drogą, proszę więc o kontakt panią Adriannę Bździkot, chętnie opiszę jej historię i przeprowadzę wywiad.Mam nadzieję, że to zainspirowałoby młodych ludzi do korzystania z tej formy wsparcia.Proste.
W latach '80 ubiegłego wieku, przyszedł do ksiegarni na rynku pracownik Urzędu Miejskiego.
Już w drzwiach rzucił:
- Dwa garczki trzy litrowe i czajnik proszę.
Skonfundowany pan Jadach próbował tłumaczyć:
-Proszę pana! Tu jest księgarnia garczków nie sprzedajemy.Może Pan Cudo obok ma?
-Tak?- odrzekł niezarażony pracownik magistratu, To dlaczego na wystawie pisze Gorki?
Wiele, bardzo wiele od tego czasu w Kolbuszowej się zmieniło.
Azaliż... na zapytanie ofertowe w sprawie naczyń kuchennych dla nowego Ośrodka dla Seniorów w Bukowcu, wpłynęły trzy oferty.
Najwyższą cenę podała firma sprzedająca urządzenia elektroniczne. Średnia cena od firmy mająca w ofercie urządzenia sportowe i najniższa od biznesu sprzedajacego elektryczne urządzenia domowe.
Czym kierowali się pracownicy urzędu, składając zapytanie ofertowe do firm które w swojej ofercie nie mają naczyń kuchennych? Dlaczego nikt z pracowników ratusza nie poprosił o złożenie oferty przez kolbuszowski Sezam?
Na moje oko, wyszłoby z 30% taniej.
Czy burmistrz Zuba ma jakąkolwiek kontrolę nad tym, co w kierowanym przez niego urzędzie się dzieje?
Dlaczego w zapytaniach ofertowych w kolbuszowskim magistracie nie prosi się o informacje do sprawdzenia wiarygodności firmy na rynku?Doświadczenia w wykonaniu podobnych prac lub potencjału technicznego
niezbędnego do wykonania zlecenia oraz kwalifikacji, jakie powinni
posiadać pracownicy. Projektów, szkiców lub zdjęć oraz podanie adresu strony lub linku do
internetowego portfolio.
Później mamy takie kwiatki jak na Jana Pwała II gdzie zapomniano, że po tej ulicy poruszają się także, samochody ciężarowe.