Tak jakoś utarło się (jakże niesłusznie) w Naszej Wielkiej Lasowiackiej Stolicy, że za tutejszego Świętego Mikołaja uważany jest właściciel .... zakładu pogrzebowego. Ot taki miejscowy czarny humor.
A przecież całkiem tak niedawno (w zakładzie pracy rodziców), prezenty przynosił nam Dziadek Mróz.
Po '89 był Święty Mikołaj z Mitry.
Po wejściu do UE odwiedzał nas Święty Mikołaj z Laponii.
Azaliż.... w środę odwiedził nas Święty Mikołaj taki jakiś całkiem inny , ale tak jakoś bardzo znajomy.
Przedstawił się jak nasz "stały wierny czytelnik (z małżonką)".
Przyniósł nam butelczynę George Dickel Whisky.
Dziękujemy!
(Dlaczego jednak tylko jedną?)
Dzisiaj strach lodówkę otworzyć, czy siedzi tam Nasz jakże Umiłowany Poseł z jakim prezentem.
Nas zawsze zastanawiało, skąd Mikołaj ma pieniądze na te wszystkie prezenty? Dopiero po latach, załapaliśmy, że sami za nie płacimy.