Ukazała się kolejna ciekawa recenzja tomiku poezji naszego miejscowego literata pana Radwańskiego.
Bohater wierszy Radwańskiego to niedługo tata …zresztą. Wstąpiła we mnie myśl, mówiąc górnolotnie, że nie ma już o czym pisać w świecie, w którym znów ktoś nabrał miliony ludzi obiecując koniec świata. Natomiast warto czytać coś, co jest ciekawie napisane, nawet jeśli ślizga się po banałach. Co nie jest banałem, zdaje się pytać sam Radwański.
To że technika nie nadąża za słowami poety, że Sodomora i Gomora echa ma swoje w kraju, w którym okruszynę chleba …, wiadomo. Ja jednak podchodzę do wierszy emocjonalnie, nie zastanawiam się zbytnio, czasem tylko przyjdzie do głowy jakiś mit albo filozof, czasem jakaś książka lub piosenka. To jednak nie ważne, bo Radwański nie wiesza się na cytatach z innych tekstów kultury, jak to się ładnie zwie. Żyje w tym świecie i idąc po nim zbiera chcąc lub nie chcąc świata tego kudły. Człowiek jednak jest slaby i czasem zaczyna myśleć. Wtedy zastanawiam się jaką rolę w tych wierszach pełnią liczne odwołania do kultury biblijnej, że tak się śmiesznie wyrażę. Czy to deklaracja do przynależności? Wybaczcie, niepotrzebna. Chyba że żart, jak to stoi w wierszu ze świętym Jerzym, rozumiem jako żart.
Święty, którego, mówią, nie ma, skoro już tu stoisz, broń jej
Przed tym światem, który ponoć jest. Ty znasz się
Na walce z nieistniejącym złem.
Wiersze te układają się w jakąś opowieść, ale niepojętą dla mnie. Opowieść będącą szukaniem piękna w tym, co według obietnicy miało być pięknem a okazało się tylko tyraniem na chleb. W tych wierszach Janusz Radwański swata swoje religijne światy ze światem rodzącego się nowego życia, życia wychodzącego na ziemie, na ten padół łez, jak to mówią. Czasem miałem wrażenie, jakby chciał usprawiedliwić siebie i mnie, usprawiedliwić poczęcie. I tak po banale się ślizgając, można też szepnąć z lekka, że sam tytuł „Księga wyjścia awaryjnego” mówi, że mamy do czynienia z ważna KSIĘGĄ albo o KSIĘDZE. Wybieram, że to o ważnej księdze będącej dla nas lub tylko dla autora wyjściem awaryjnym w czasach chaosu. Dużo tu rytuałów awaryjnych – czytaj wiersz ostatni również. Tak, „macie broń na końcu języka” pisze Radwański. Niech sobie to powie, bo jego wiersze to dobra broń, broń przed płycizną, broń przez oczywistością. Tyle.
Nie wiem na ile czasu starczy tej książki. Nie wiem kiedy czas pokryje ją kurzem. Dziś mówię, że czytać te wiersze warto, warto poznać się z nimi.
A wiersz „Balon. Trucker country” wygra przyszłe wybory prezydenckie. To obiecuję, jak obiecywać można wszystko, czego się pożąda albo zaledwie chce.
Janusz Radwański, „Księga wyjścia awaryjnego”, XII Tom Serii Wydawniczej Pisma Literackiego RED, 2012
Panie Radwański - chapeau bas!
OdpowiedzUsuńSam tekst recenzji też na świetnym poziomie.
Wszystko to budujące:)
T(ycha)W(oda)
Gdzie można dostać ten tomik?
UsuńW Ępikach, do wypożyczenia w bibliotece. Cały czas są plany zrobienia imprezy w Biblio, ale dokłądną datą nie rzucę, czekam na wieści od wydawcy.
UsuńPiękne i górnolotne.Cóż z tego jak to co w Korso ,czasem byle jakie i pretensjonalne (...)
OdpowiedzUsuńProste.Jak pisze się dla pisania,bywa piękne a dla pieniędzy?Zależy komu trzeba dołożyć i za ile
OdpowiedzUsuńBardzo rad bym poznać przykłady tekstów, w których ,,komuś dołożyłem'' i ,,za ileś''. Ma Szanowny Anonim jakieś przykłady, kiedy, gdzie, co i o kim napisałem nieprawdziwego lub krzywdzącego i na czyje zamówienie? Bardzom ciekaw, naprawdę. Mówię Ci sprawdzam, anonimowy napinaczu. W przeciwieństwie do Ciebie zawsze jestem w stanie podać źródła, na jakich się opieram i, również w przeciwieństwie do Ciebie, piszę pod nazwiskiem.
OdpowiedzUsuń