Będzie o Kolbuszowej, miasteczku posiadającym niezwyczajny wdzięk ze względu na układ urbanistyczny, atrakcje turystyczne, także na swą historię. To znaczy będzie o krzyżach, albowiem rozmaite wydarzenia mające związek z tym właśnie symbolem religijnym bulwersują nie tylko w stolicy, lecz także w Kolbuszowej.
Ale po kolei. Jechałem do Kolbuszowej pełen dobrych wspomnień sprzed trzech lat. Miasteczko jeszcze wypiękniało i odmłodziło się. Sprawy osobiste przebiegały bez niemiłych niespodzianek – w ramach promocji mej książki w siedzibie wydawcy, czyli w Bibliotece Kolbuszowskiej, odbyło się całkiem udane, jak oceniam, spotkanie autorskie. Egzemplarze „Kolbuszowej” podpisywałem także na zorganizowanym tydzień później kiermaszu książek. Impreza odbyła się w parku na Rynku, niestety...Niestety! Dostrzegłem wówczas dziwaczną strukturę: granitowe bryły połączone solidnym łańcuchem, między kamieniami postać faceta z papierosem w ustach. Z głowy miast włosów sterczały mu krzyże.
Pomnik to? Jeśli nie miejscowego menela, to kogo?
Kto ma na głowie krzyże? Producent krzyży. Kto jeszcze?...
Źle zadane pytanie. Spróbuję inaczej: kto krzyże ma w głowie? Co lub kogo ma uwieczniać ta, przepraszam artystów rzeźbiarzy, rzeźba?
A może to wykpiwający małomiasteczkowe gusta happening? Ej, chyba nie! Zużyte materiały są zbyt kosztowne...
Cóż za rzemieślnik, u licha, doświadczył Kolbuszową tak wykoncypowaną dekoracją? Kamieniami, krzyżami, papierosem i łańcuchem?
Doprawdy, wielokrotnie próbowałem tłumaczyć sobie tę inscenizację. Przewertowałem posiadane encyklopedie, leksykony, słowniki mitów i tradycji kultury. Do dziś nie mam pojęcia, co mogą symbolizować owe krzyże na głowie, owe kamienie i łańcuchy, ów ohydny pet.
Tak czy inaczej jest to ewidentna, cyniczna profanacja religijnego symbolu, tym bardziej zasmucająca, że zapewne miejscowy ksiądz bezrefleksyjnie użył kropidła, na oczach gapiów poświęcając strukturę.
Trudno gdzieś znaleźć podobną szmirę. Zwłaszcza w ostatnim czasie obserwuje się wzrost dbałości o artystyczny, intelektualny i estetyczny poziom małej architektury, albowiem ilekroć koszty przedsięwzięcia obciążają budżet państwa bądź samorządu, od pewnej kwoty obowiązuje zasada konkursu ofert. Nie posądzam rady miasta o taki zbiorowy haniebnie zły gust. W końcu sprawujący władzę w mieście samorządowcy muszą reprezentować przynajmniej minimum wrażliwości estetycznej, a także zwyczajnej, najprościej pojmowanej inteligencji. Poproszona o komentarz przygodnie napotkana w Rynku mieszkanka Kolbuszowej przypuszcza, że rolę tu grały niezbyt czyste układy pieniężne. Przyznam, że mnie by do głowy nie przyszły zarzuty korupcyjnej natury, chociaż projektodawca (wykonawca) niewątpliwie działał motywowany sutym wynagrodzeniem. Jednakże posłużę się cytatami z Witolda Gombrowicza oraz klasyka polskiej myśli politycznej: „Swój do swego po swoje!”, a „ciemny lud wszystko kupi”.
Czar prysł. Moja wypielęgnowana w myślach, cudna i szlachetna Kolbuszowa została w miejscu swym najserdeczniejszym wskutek kaprysu czy wyroku jakichś mrocznych mocy zeszpecona. Zbezczeszczona! Tak oto krzyże zepsuły mi humor już w połowie lipca.
Marcin Niziurski
Hmm... Myślałem, że tylko ja nie ogarniam swoim marnym intelektem tego co chciał przekazać nam artysta.
OdpowiedzUsuńwidziano ludzi jak stają pod tym czymś składają kwiaty i się kłaniają....
OdpowiedzUsuń:)))
UsuńW styczniowym numerze "Przeglądu Kolbuszowskiego" napisałem tekst, który korespondentuje z rozważaniami Marcina Niziurskiego. Będę pisał na raty.
OdpowiedzUsuńPIĘKNA NASZA KOLBUSZOWA
Nasza powiatowa metropolia rozpostarta nad pięknym, modrym Nilem, po liftingu rynku z przyległościami, miała być według planów i założeń, najpiękniejszym miastem w byłym Układzie Warszawskim i okolicach! Niestety tak jednak nie będzie, gdyż najpierw postawiono na rynku miasta coś co nazwano pomnikiem poświęconym „Żołnierzom i bohaterom walczącym o wolność, niepodległość i suwerenność Ojczyzny”. I od razu rodzi się pytanie – po co te trzy hasła? Czy można być wolnym, nie będąc niepodległym? Czy można być niepodległym, nie będąc suwerennym? Czy można być suwerennym, nie będąc wolnym? Druga niejasna kwestia to ta – kogo uważać za bohatera, a kogo tylko za żołnierza? Czy bohaterami byli tylko ci co nie przeżyli tych okropnych czasów? Ci co przeżyli nie zasługują na miano bohaterów? Może w domyśle jest to jakiś podział na tych z prawej i na tych z lewej strony dziejów wojennych? Pal sześć, nawet ci co składają wieńce i kwiaty, nie czytają nigdy tabliczek na pomniku, bo muszą uważać, aby lepszym profilem ustawiać się do zdjęć! Wiem także skąd wzięły się tak małe tabliczki z napisami i to jeszcze odwrócone w stronę pomnika. Ktoś się zreflektował w ostatniej chwili? Można było wziąć jakiegoś ucznia, który miał co najmniej czwórkę z języka polskiego i skonsultować z nim tekst. Nie byłoby wstydu, a tak to mamy następujące „kwiatki” języka polskiego! „ Ku wiecznej pamięci Kolbuszowianom pomordowanym … et cetera. Po Polsku powinno brzmieć: „ Ku wiecznej pamięci Kolbuszowian pomordowanych … itd. , lub przynajmniej – „Na wieczną pamiątkę Kolbuszowianom pomordowanym … . Następny napis: „ Pamięci żołnierzom podziemia poległym i walczącym … Powinno być: „Pamięci żołnierzy podziemia poległych i walczących…, a nawet w odwrotnym szyku: walczących i poległych. Lokalizacja pomnika spowodowała także, że przewracają się w grobach i ci walczący pod znakiem „kotwicy” czy orła w koronie, jaki ci spod znaku sierpa i młota lub orła bez korony! Kto by się tym, z tych żyjących, przejmował?! Najważniejsze że jest pomnik, a jaki – to nie ważne! Jak wypowiedział się jeden kombatant, cytuję za „Korso”: … „Chcemy, aby przechodzień, który spojrzy na ten pomnik zastanowił się, co on właściwie przedstawia.” … Według mnie pomnik ten powinien powstać po to, aby być estetycznym dla oka i otoczenia rynku pomnikiem uświęcającym, honorującym walczących i poległych za Ojczyznę, a nie buddyjskim koanem do zastanawiania się! Kombatanci mają jednak dużo czasu, więc mogą się długo zastanawiać!
Trawestując dialog z filmu „Miś” Stanisława Barei, zamieniam słowo – miś na słowo – pomnik, wychodzi coś takiego: - Powiedz mi po co jest ten pomnik? – Właśnie po co? – Otóż to! Nikt nie wie po co, więc nie musisz się obawiać, że ktoś zapyta. Wiesz co robi ten pomnik? On odpowiada żywotnym potrzebom całego społeczeństwa. To jest pomnik na skalę naszych możliwości. Ty wiesz, co my robimy tym pomnikiem? My otwieramy oczy niedowiarkom. Patrzcie - mówimy - to nasze, przez nas wykonane i to nie jest nasze ostatnie słowo i nikt nie ma prawa się przyczepić, bo to jest pomnik społeczny, w oparciu o sześć instytucji … „Pomnik powstał, z długoletniej inicjatywy kombatantów, ale największe zapotrzebowanie na niego miał kto inny! Zbliżały się okrągłe rocznice, a tu nie było godnego rangą miejsca do robienia zdjęć pamiątkowych, z ulubionej najbardziej przez radnych części ich służby publicznej, czyli udziału w imprezach i obchodach świąt, rocznic, jak oczywiście na prawdziwych patriotów, nie tylko lokalnych przystało. Zresztą rynek trochę bliżej niż cmentarz, a i widownia trafia się większa! Na pomnik lekką rączką wydano ponad 100 tysięcy złotych, a efekt wizualny i estetyczny jest taki jak widać. Były dwa projekty pomnika: pana inż. Hrycyszyna i artysty – Panie świeć nad jego talentem – Jacka Spisackiego. Dlaczego odrzucono projekt pana inż. Hrycyszyna? Był zbyt mało udziwniony, zbyt mało patriotyczny, zbyt świecki? Był także prawie dwa i pół razy wyższy niż ten wybrany(co za brak oszczędności materiału!). Ta jego wielkość także, na pewno przytłaczałaby prezesa „jedynej słusznej opcji politycznej”, dlatego ten projekt upadł! Wygrał pan Spisacki, bo on wielkim artystą jest!
OdpowiedzUsuńChoć w Internecie nie ma słowa o jego dorobku artystycznym, jakiegoś wywiadu, czy recenzji jego prac, dokonanych przez krytyków czy mecenasów sztuki, to można znaleźć jego nazwisko w innym kontekście. Jak nikt nie chce kupować jego prymitywistycznej twórczości, a przecież artysta musi mieć jakieś dochody, chociażby na substancje zapewniające wenę czyli natchnienie, dlatego wyspecjalizował się w projektach pomników, tablic pamiątkowych, ołtarzy, figur. Po prostu robi to na co jest w Polsce popyt. Te niby artystyczne dzieła wystarczy umiejętnie podbudować pseudo patriotyczną, martyrologiczną stylistyką i metaforą, i już wszyscy to kupują, a mamona leci jak z rogu obfitości. Zapewne inspiracji do projektu pomnika kolbuszowskiego artysta szukał w Warszawie. Z grobu ks. Jerzego Popiełuszki wziął motyw głazów połączonych łańcuchem, tam ma symbolizować różaniec, a w Kolbuszowej połączenie miejsc kaźni bohaterów. Widział także Pomnik Poległym i Pomordowanym na Wschodzie, skąd wziął trochę mniejszą wiązkę krzyży niż w oryginale i gotowe. No nie gotowe, bo musiał jeszcze skądś wziąć tę gębę, z tym petem na wardze. To już była prosta sprawa – musiał w poniedziałek przypadkowo zerknąć do lustra, no i miał gębę!
Znowu będzie sukces dla miasta czy nawet całej gminy. Pierwsze miejsce murowane! Co roku internauci robią ranking na najbrzydszy pomnik w Polsce. Tylko ktoś musi zgłosić kandydaturę naszej pięknej Kolbuszowej!
PS
OdpowiedzUsuńProponuję, aby pewnej grupie społecznej, uprawiającej „czilałt”(chillout)na rynku, po spożyciu niezbyt drogich, acz przysparzających Polskiemu Monopolowi Spirytusowemu, czy przynajmniej sklepowi „fundacji” dochodów, zaoferować bezpłatne wejście do nowych szaletów kolbuszowskich. Mimo że każdy akt mikcji meneli, którą wykonują w obrębie studni na rynku jest mniejszą czy większą profanacją pomnika, to z drugiej strony jest to także, rozpatrując w kategoriach polityczno – moralnych „jedynej słusznej opcji politycznej”, także aktem patriotycznym. Studnia na rynku kolbuszowskim, zwana dalej studnią zabytkową, została wybudowana w 1941 roku przez Niemców, co jest faktem znanym i potwierdzonym, a nie jakąś tam zakamuflowaną opcją! Patrioci olewają takie miejsca! Te akty „pożal się Boże patriotyzmu”, są już znane od wielu lat, więc skończmy z tym i dla obopólnej korzyści, dajmy darmową możliwość lumpenproletariatowi odciążać pęcherz w ludzkich warunkach. Szalety miejskie i tak są deficytowe, więc straty z tego powodu nie będą tak dotkliwe, a przynajmniej babcia czy dziadek klozetowy nie będą się nudzić!
i cóż wy wiecie o profani, wszak jest to arcy-dzieło wiekopomnikowe, które wybrał i opłacił z naszych podatków magister inżynier elegantiarum...
OdpowiedzUsuńSorry za"korespondentuje". Ma być oczywiście koresponduje!
OdpowiedzUsuń