Kilka miesięcy temu wójt Klecha w Super Nowościach wieszczył:
Spokojnie, ta biogazownia jest dopiero na etapie planów inwestora, które nie wiadomo, czy się ziszczą – studzi emocje wójt Krzysztof Klecha. – To są zamierzenia, które być może staną się faktem, lub nie.- Realizacja tej inwestycji zależy od tak wielu czynników, że dzisiaj jest to mrzonka, takie wirtualne przedsięwzięcie, a nie w realnej rzeczywistości – zaznacza wójt.
I wykrakał.
W ostatnim wydaniu Korso czytamy:
Wniosek (o dofinansowanie) został odrzucony, gdyż Bioenergia składając go nie wskazała dokładnego położenia projektowanej infrastruktury (konstrukcji, ogrodzenia, kontenerów z urządzeniami elektroenergetycznymi, etc.) i złożyła uzupełnienia i wyjaśnienia w jednym egzemplarzu. W proteście spółka argumentowała, że wskazanie dokładnego położenia całej infrastruktury na tym etapie jest niemożliwe. Do tego potrzebny jest już dokładny projekt, a sporządzenie go wymaga zbadania wytrzymałości gruntu.
Po jaką cholerę więc gmina pakuje się w spółkę która (wg wójta Klechy) ma marne szanse na zbudowanie czegokolwiek?
No po co?
- Lokalne media
- Instytucje
- Kultura
- Sport
- Stowarzyszenia
- Ogłoszenia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarz ukaże się po akceptacji przez administratora.