Andrzej Mleczko przywołuje kino Grażyna w Kolbuszowej i początek lat 60.
"Moi rodzice wybrali się na wieczorny seans. Zostałem sam w domu.
Mieliśmy kilka psów, które nienawidziły się jak psy. Niepilnowane przez
nikogo zaczęły jatkę, a ja, rozdzielając je, cierpiałem nieco.
Przerażony sąsiad zadzwonił do kina. Przerwano seans, zapalono światła i
bileterka wstrząśniętym głosem ogłosiła, że obecni na sali państwo
Mleczkowie powinni jak najszybciej udać się do domu w związku z
tragedią, która się u nich rozegrała. Kiedy rozdygotani wrócili, okazało
się, że nic strasznego się nie stało. Od tego czasu rzadziej chodzili
do kina".
- Lokalne media
- Instytucje
- Kultura
- Sport
- Stowarzyszenia
- Ogłoszenia
Przez tą Grażynę to ja tyle łez wylałem. Na ten przykład to wtedy jak mi matka nie chciała dać kasy na Winetou a jak już po spazmach dostałem to biletów zabrakło. A kolejki na Gwiezdne Wojny po zieloną budkę przy urzędzie. A radioaktywna Godzilla Made in Japan. Niedzielne poranki po lodach u Stolarza. Pięknie choć biednie było.
OdpowiedzUsuń