Specjalnie dla czytelników tego bloga z całej Polski,Stanów Zjednoczonych,Wielkiej Brytanii,Włoch,Irlandii,Francji,Niemiec,Kanady,Czech,Hiszpanii,Szwecji,Norwegii,
Litwy,Izraela,Rosji oraz Raniżowa. ;)
Janusz Koń mieszkał długie lata we Francji, gdzie był mało znanym piosenkarzem... był bardzo fajnym miłym, uśmiechniętym,wysokim, szczupłym chłopakiem z gitarą .
Poszukujemy zdjęć,wspomnień o panu Janie do artykułu o tym ciekawym, ale nieznanym szerszemu audytorium człowieku.
( kolbuszowskimagiel@gmail.com )
Janusz Koń mieszkał długie lata we Francji, gdzie był mało znanym piosenkarzem... był bardzo fajnym miłym, uśmiechniętym,wysokim, szczupłym chłopakiem z gitarą .
Poszukujemy zdjęć,wspomnień o panu Janie do artykułu o tym ciekawym, ale nieznanym szerszemu audytorium człowieku.
( kolbuszowskimagiel@gmail.com )
Piękna piosenka, ciekawe slajdy, nasuwa się pytanko czy macie pozwolenie od właściciele tego pięknego czarnego autka na publikacje jego numeru rejestracyjnego ?:) Tak z ciekawości pytam, no chyba że jest Wasze to ok:)
OdpowiedzUsuńZapewniamy że nie mamy nawet pozwolenia od pana Radwańskiego, na publikacje zdjęcia jego słynnego stoickiego stołeczka.Ani nawet (o zgrozo) od żadnej z kilkudziesięciu osób które wpadły w pole widzenia obiektywu.Jesteśmy normalni.;)
UsuńStołęczek jak dotąd nie zgłaszał roszczeń. Trwa jednak ustalanie, czy stołęczek jest osobą publiczną, czy nie, więc wszystko może się wyklarować.
UsuńNajgorsze że może się okazać, że to zwykły taboret,a z takimi trzeba uważać.;)
UsuńJanusz miał brata, Zbyszka. Mieszka we Francji. Skontaktuj się z nim.
OdpowiedzUsuńDzięki.
UsuńPamętam pewien wieczór w K2. Janusz w białym grubym golfie, wesoły, przyjazny, ale jakby nie z tej bajki. Otoczony grupką kolegów w pewnym momencie wyciągnął gitarę i zaczął swoje ballady. Piosenka o Kolbuszowej musiała być już znana jego kompanom, bo szybko podchwycili refren. To odmieniło ten sztywny lokal i panującą w nim atmosferę. Przynajmniej na ten jeden wieczór :) Jeszcze długo potem słyszało się tę pieśń na ustach kolbuszowskiej młodzieży powracającej z ognisk i innych kameralnych, bynajmniej nie abstynenckich imprez ;)
OdpowiedzUsuńByłam z nim wtedy. Nie miał z sobą gitary, wziął ją od koncertującego wtedy w k2 gitarzysty. Wcześniej jednak dość zdecydowanie, ale kulturalnie, bo taki zawsze był, zwrócił młodym uwagę, że nie słuchają grającego zespołu (wtedy były takie grane wieczory w k2, szkoda, że to zanikło), tylko głośno rozmawiają. Ostatni raz widziałam wtedy Janusza:(
OdpowiedzUsuńR.I.P., Jasiu.
TW
Mój opis, to opis przypadkowego obserwatora, więc umknęła mi kwestia własności gitary ;) Ale rzeczywiście to był jeden z tych koncertowych wieczorów...
OdpowiedzUsuńPo tamtym wieczorze ktoś podesłał mi link, pod którym są wpisy osób z rodziny JK - nie wiem, czy uda się ich w ten sposób namierzyć, ale... http://w250.wrzuta.pl/audio/9yY22FylVSY/janusz_kon_-_kolbuszowa