W 1981 roku władze dążyły za wszelka cenę do konfrontacji, po to aby mieć podkładkę do wprowadzenia stanu wojennego.
W tym kontekście ciekawe są wspomnienia pana Tadeusza Kensego:
26. lub 27. listopada 1981 r. przyjechaliśmy w nocy do Kolbuszowej, zobaczyć, jak przebiega tam chłopska okupacja gminnego urzędu. Przed drzwiami stali dwaj zmarznięci wartownicy z biało-czerwonymi opaskami na rękawach, żadnego z nich akurat nie znałem. Pokazałem im swoją legitymację członka prezydium MKR i przedstawiłem się. Usłyszałem: -"Nie wejdziecie!" Zapytałem dlaczego, - "Bo mamy zakaz wpuszczania kogokolwiek, aż do rana!" Ja na to: -"Kto zabronił?" Popatrzyli po sobie niepewnie: - "No, pan rzecznik prasowy, zabronił". Zdziwiłem się: - "To nie przewodniczący komitetu strajkowego (już nie pamiętam teraz, czy był nim Jan Dul, czy też Franciszek Bajor), tylko - rzecznik prasowy?", - "Tak, bo pan rzecznik poszedł spać i nie wolno go budzić!", - "A kto jest tym rzecznikiem?", -" Pan Jacek Hansel*". Już wszystko zrozumiałem: - "Budzić go!" - ryknąłem i wpadliśmy do środka. Usiedliśmy w świetlicy; po jakimś czasie przyszedł rozespany Hansel, za nim prawie wszyscy członkowie komitetu ( jak pamiętam - żadnego z Dulów wtedy tam nie było). Poprosiłem o krótkie sprawozdanie i przede wszystkim o pokazanie strajkowych postulatów. Postulaty bywały różne; czasem, jak na "strajku rzeszowskim" wyraźnie się samoograniczające, ale czasem, jak wtedy właśnie w listopadzie w Łańcucie, Leżajsku i przede wszystkim w Ropczycach - bardzo dobre; jasne, odważne, niektóre szczegółowe, w ważnych ludzkich sprawach, ale niektóre już - systemowe; zmierzające do zmuszenia władzy nie tylko do politycznych ustępstw, ale i do odzyskiwania przez obywateli lokalnej samorządności (pięknym tego przykładem jest tekst porozumienia zawartego w Ropczycach w nocy z 4/5 grudnia, choć rychło stan wojenny jego ustalenia zmiótł). Ale w Kolbuszowej było tej nocy zupełnie inaczej; dostałem wymiętą kartkę z zeszytu, na niej było zapisanych niechlujnie pięć (słownie: pięć!) punktów. Zanim przeczytałem, zapytałem: -"To po to tych kilka gmin strajkuje, dla tych pięciu spraw?" Członkowie komitetu strajkowego popatrzyli po sobie niepewnie; -"Te są najważniejsze" - oświadczył rzecznik prasowy. Zacząłem je czytać; trzy pierwsze dotyczyły - co było jasne, bo wymienione było nazwisko - własnych spraw Hansla (!), postulat czwarty, sprawy (jak udało mi się dopytać) jakiegoś jego szwagra, czy też kuzyna, i tylko jeden, ostatni - jakiejś drobnej sprawy innego człowieka, dla Jacka obcego. Cóż; demokracja jest raczej uznawana (choć nie przez wszystkich) za cenną zdobycz ludzkości ale też - dość trudną w praktycznym stosowaniu ... .
*Jacek Hansel (wg zapisów w źródłach IPN) ur. 29 maja 1943 r. w Stalowej Woli, technik-rolnik, pierwszy przewodniczący koło wiejskiego "Solidarności Wiejskiej" w Mazurach. W latach 1973-1974 zarejestrowany przez SB jako TW (tajny współpracownik) "Maria" do operacyjnego zabezpieczenia "Zelmeru". Od stycznia do 14. grudnia 1981 r. zarejestrowany jako TW "Jackowski", a od 10. września 1982 r. - także jako KO (kontakt operacyjny) "Hrabia". W roku 1985 uznany przez SB jako nieużyteczny i usunięty z sieci OZI (osobowych źródeł informacji).
Dzięki Maglu,że tym razem pamiętasz.Rocznica Sowieckiej napaści na Polskę jakoś ci umknęła.Wolałeś pisać o żydach.Twój problem.(kamuflaż?)Było oby nie wróciło. P.S. a Fryc wciąż pałuje-tą razą brunetki,blondynki
OdpowiedzUsuńpoproś to wypałuje i ciebie skoro zazdrościsz
OdpowiedzUsuńJa nie od Palikota a Tobie i jemu widzę wszystko jedno.szerokości,długości i kolorów
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń