
Poszło o to, że ktoś założył profil na facebooku mających niby reprezentować mieszkańców niewielkiej wioski Mazury.Autor (autorzy?) jeździ tam jak po łysej kobyle po radnym Spaczyńskim.
Na pierwszy rzut, oka niczym się to nie różni od zawartości Magla. Ot, zaniepokojony mieszkaniec , wyraża swoje wątpliwości i zastrzeżenia na temat pracy samorządowców.
To pod żaden paragraf nie podpada. Każdy obywatel może w interesie publicznym krytykować
pracę przedstawicieli władzy.Chcieliśmy demokracji i wolności słowa- no to ją mamy.Dlaczego więc radny poszedł z tym do prokuratury?
Gminna fama niesie, że autorem tego profilu jest inny radny i robi to nie w interesie publicznym, ale wyrównuje w ten sposób swoje prywatne porachunki. Na to jest już kilka paragrafów i wszystko wskazuje na to, że przez co najmniej rok, ktoś w ramach prac społecznie użytecznych, będzie czyścił raniżowskie chodniki.
Oczywiście pod warunkiem, że Facebook wyda polskim władzom dane tego użytkownika. Z dotychczasowej praktyki wynika, że działo się tak tylko w 10% przypadków.
Teraz wystarczy sprawdzić, który z raniżowskich samorządowców leży krzyżem w kościele.