Dzisiejsza sesja była bardzo ciekawa.
Zaczęło się już w kuluarach.Tym razem poszło o tereny zalewowe w Kolbuszowej Dolnej, na których miejscowy inwestor chce sobie coś tam postawić i nie będzie to sklep z pontonami.
Jako inicjatorka wystąpiła z tym pomysłem zazwyczaj niezwykle cicha radna Halat.Na komisji finansów poparł to burmistrz Zuba, w kuluarach lobbował za tym pomysłem wiceburmistrz Gil.Czyli miało przejść przez aklamację (czy jakoś tak).
Rozróbę zaczął radny Mirosław Kaczmarczyk rozstawiając wszystkich po kątach, bo na wszystkim zna się najlepiej.Trudno nie przyznać mu racji, tym bardziej, że ma jakże wdzięczną ksywę "Bokser" i zna łacińskie maksymy w oryginale.
Dokończył Piotr Panek zgłaszając propozycję, aby ten punkt ściągnąć z obrad rady.
Zapadła przerażająca cisza.
I tu zaczęła się jatka. Radna Halat próbowała zabić wzrokiem radnego Panka, ten jednak sprytnie zasłonił się tabletem. Burmistrz Zuba zrobił woltę i nagle zaczął być za, a nawet przeciw, ale zapomniał o tym poinformować swojego zastępcę, któremu oczy wyszły z orbit ze zdziwienia.Radny Fryc przyszedł chyba bez śniadania, bo wyjadł wszystkie paluszki i zaproponował aby o tym już nie gadać, wyraźnie śpiesząc się na obiad.

Po ceregielach i przerwie na przewietrzenie sali, przegłosowano, żeby zająć się tą sprawą kiedyś tam, a najlepiej po jakiejś ulewie.
Azaliż... nasz komentarz do sprawy jest taki.
Urząd wydał masę pieniędzy na plan gospodarki wodnej w naszej gminie.Czyli wiadomo co się stanie na tych działkach, gdy spadnie więcej deszczu.W czym więc problem?
Oczywiście, można zabezpieczyć ten teren przez podtopieniem, ale wtedy zaleje kogoś innego.
Kogo w jakim stopniu i czy wyraża na to zgodę?
![]() |
zdjęcie- radio Leliwa/Paweł Galek |