Wczoraj prezydent Karol Nawrocki przypomniał coś, co zbyt często umyka w codziennym zgiełku spraw lokalnych i narodowych:
„Władzę zwierzchnią w Rzeczypospolitej Polskiej sprawuje naród.”
To nie starosta Kardyś, nie burmistrz Romaniuk, ani żaden urzędnik czy radny sprawuje władzę sam z siebie. Oni działają w naszym imieniu — z naszego mandatu, z naszej woli. To my, mieszkańcy Kolbuszowej i okolic, jesteśmy suwerenem. I choć brzmi to jak frazes z podręcznika do WOS-u, to ma realne konsekwencje:
• To my decydujemy, kto nas reprezentuje.
• To my mamy prawo pytać, rozliczać, proponować.
• To my tworzymy wspólnotę, która ma głos — i ten głos nie powinien milknąć.
Kolbuszowa to nie tylko punkt na mapie. To miejsce, gdzie historia spotyka się z teraźniejszością, gdzie patriotyzm nie polega na wzniosłych słowach, ale na codziennym zaangażowaniu. Interesowanie się tym, co dzieje się w naszej gminie, to nie fanaberia — to obowiązek obywatelski.
Bo jeśli my nie będziemy patrzeć władzy na ręce, to kto?
Prawdziwy patriotyzm to nie tylko flaga w oknie 11 listopada. To:
• udział w konsultacjach społecznych,
• obecność na sesjach rady miejskiej,
• zadawanie pytań, gdy coś budzi wątpliwości,
• wspieranie lokalnych inicjatyw,
• pamięć o bohaterach naszej ziemi i troska o jej przyszłość.
Nie bójmy się mówić: „To my tu rządzimy.” Nie z pychy, lecz z odpowiedzialności. Bo Kolbuszowa to nasz dom — i każdy dom wymaga troski, czujności i serca.
Azaliż... mamy nadzieję, że to będzie bardzo dobry prezydent.