Ponieważ znowu mało co sobie nie wybliliśmy zębów, przejeżdżając na rowerze przez wysepki na Piłsudskiego, postanowiliśmy sprawdzić, dlaczego je tam zamontowano. Siekiera by siem w kieszeni otwierała, ale zamiast narzekać, wzięliśmy sprawy w swoje ręce.
Uzbrojeni w ciepły koc, krzesełko turystyczne, termos gorącej kawy i serniczek z makiem od Pani Asi – dziekujemy serdecznie, bo to była prawdziwa rozkosz – zasiedliśmy na skrzyżowaniu z Witosa. Siedzielimy jak te lasowiackie pnioki i obserwowaliśmy, co się dzieje.
Zaczęliśmy o 7.15 rano. Po 10 minutach rozwiązaliśmy zagadkę. A to ci dopiero heca!
Okazuje się, że pracownicy PUP parkują na Witosa i, waląc z buta do urzędu, skracają sobie drogę, przechodząc w miejscu niedozwolonym – co rzeczywiście grozi wypadkiem. Nie są chyba w Naszej Wielgiej Lasowiackiej Stolicy zbyt lubiani, bo kierowcy na ich widok rzeczywiście przyspieszają, jakby diabeł gonił. Zapewne więc to oni są autorami wniosku o założenie tych progów.
Azaliż... czy dla tych kilku osób dziennie mieszkańcy mają niszczyć sobie auta albo redukować prędkość do zera, przy ograniczeniu do 20 km/h? A co z paniami, mającymki większe piersi? Czy ktoś w urzędzie się nad tym zastanowił, jakie to dla nich utrapienie i niewygoda? Toż to prawdziwy cyrk!
Przecież pracownicy PUP mogliby kilka metrów dalej przejść przez legalne przejście dla pieszych. Jeśli ich tam (nie daj Boże) ktoś przejedzie, to są (albo ich rodziny) urządzeni do końca życia. Inna sprawa, że powinni przyjeżdżać wcześniej i wtedy nie goniliby z obłędem w oczach po ulicy. Ale nie, oni wolą się spieszyć i robić zamieszanie, jak te lasowiackie wichury!
Ok, jest tam problem z wyjazdem z Kilinskiego, Krakowskiej i Witosa. Wysepki trochę to rozwiązują, ale stwarzają masę innych problemów. A jeśli faktycznie mieszkańcy tej ulicy o to wnioskowali, czy nie przeszkadza im to tluczenie się aut przejeżdżających przez to

Czyli zupełnie po kolbuszowsku - był jakiś problem, ktoś rzucił jakiś pomysł, nikt się nie zastanowił nad konsekwencjami, a wykonanie tradycyjnie pozostawia wiele do życzenia.
Rozwiązanie które jest zastosowane powoduje że ktoś woli ocalić zawieszenie więc wymusza to na nim złamanie przepisow. Jakoś jak wysepek nie bylo nikt tam środkiem przejścia nie jeździł prawda?Więc stawianie tam jakiś plastikowych pachołków jest moim zdaniem rozwiązaniem nie tego problemu który jest tam faktycznie tylko pozoranctwem dzialania.A Pan Józef jak tam kiedyś się poświęcił i liczył ile aut łamie przepisy mógł poszukać jakiejś policyjnej suszarki I sprawdzić czy przy ograniczeniu do 20 ktoś tam przejeżdża.Bo znak jest 20 ale to co jest na ulicy nie pozwala na jechanie z maksymalna dopuszczalna prędkościa.Pomijam że znak jest ledwo widoczy i może tymi znakami powinien się Pan Józef zająć a nie się na budowlanych produkuje.
A tak wygląda sam radny Fryc po przejechaniu przez wysepki-zawsze poprawia okulory i to kilka razy dziennie.Dziwne, że mu to nie przeszkadza.
Teraz wiemy dlaczego nosi je elegancko na sznurku- też jakieś rozwiązanie.