Kolbuszowscy radni mają ręce urobione po łokcie.Radni Opaliński z Frycem walczyli ostatnio na sesji o otwarcie szaletów w niedziele bo niema się gdzie odsikać .
Radny Pik ma dla odmiany inny pomysł rozwiązania tego problemu
W tej sytuacji dobrym rozwiązaniem byłoby zasadzenie drzew – proponuje
radny Dorian Pik (28 l.). – Jest taki piękny pas przy ul. Jana Pawła II
pomiędzy chodnikiem a jezdnią. Więc może tam, a może gdzie indziej.
Dbajmy o to, żeby Kolbuszowa nie stała się betonowym miastem, póki
jeszcze na to czas – apeluje Dorian Pik.
supernowości
Zasadzenie drzew rozwiązało by problem panów z sikaniem ,ale co z paniami?
Następna sesja już we wtorek 29. kwietnia.
- Lokalne media
- Instytucje
- Kultura
- Sport
- Stowarzyszenia
- Ogłoszenia
czwartek, 24 kwietnia 2014
Co dalej z tym masztem?
Z tą strefą "A" przesadziłem- biję się w piersi.Kocham to wschodnioeuropejskie zadupie i pewnie dlatego Kolbuszowa zawsze kojarzyła mi się z jakimsik uzdrowiskiem. :)
Ustawa o wspieraniu rozwoju usług i sieci telekomunikacyjnych została tak napisana, aby w sposób maksymalny ułatwić stawianie masztów telefonii komórkowej.W praktyce jeśli jakiś inwestor się uprze, to postawi co chce i gdzie chce.Dzieje się to często (tak jak w naszym wypadku) wbrew interesom społeczności lokalnych.Ciekawe gdzie podczas uchwalania tego legislacyjnego bubla był poseł Chmielowiec?Na festynie w Bukowcu czy też może na spotkaniu integracyjnym "Pod złotym szczupakiem" ?
Można i należy zrobić 5 rzeczy:
1.Podtrzymać decyzję odmowną. Tym razem powołać się na konkretne przepisy odrębne (np Ustawę o ochronie przyrody) i dokładnie wyjaśnić dlaczego.
2. W planie zagospodarowania przestrzennego stworzyć zapisy ograniczające parametry
planowanych masztów telekomunikacyjnych ze względu na przepisy odrębne.
3.Wskazać inwestorowi inne dogodniejsze lokalizacje (na przykład w pobliżu kościoła i cmentarza przy parafii św Alberta.
4.Zagrozić inwestorowi roszczeniami z powodu spadku wartości nieruchomości.
5.Porozumieć się z właścicielami działki na której ma powstać maszt.Tereny te przeznaczone na zabudowę jednorodzinną będą więcej warte .
Budowę tego masztu można zablokować pod warunkiem, że będziemy nad tym pracowali wszyscy razem.
Starosta Kardyś się wysilił
Uratowaliśmy Samodzielny Publiczny Zakład Opieki Zdrowotnej w Kolbuszowej, czyli szpital i ośrodki zdrowia, przed prywatyzacją – przekonuje starosta Józef Kardyś.
Swoją tezę argumentuje faktem, że SP ZOZ ubiegły rok zakończył na finansowym plusie. – Nie będziemy zobligowani do przekształcenia szpitala w spółkę prawa handlowego – zaznacza Kardyś. – To efekt wielkiego wysiłku SP ZOZ i samorządu powiatu. Potwierdzeniem dobrej kondycji kolbuszowskiego szpitala było spotkanie na komisji dialogu społecznego u wojewody, na którym omawiano sytuację ekonomiczną podkarpackich ZOZ-ów. – Okazało się, że nasza jednostka, jako jedyna nie ma zobowiązań wymagalnych – stwierdza starosta
źródło
Według starosty Kardysia najważniejszym zadaniem szpitala jest... nie mieć długów.No... można ( jak widać) i tak.Ja nie jestem tak nowoczesny i wolałbym aby w szpitalu leczono ludzi.Niestety z tym w Kolbuszowej jest różnie,a już prewencja leży na łopatkach- jeden dr Ragan wiosny nie czyni.Jest jeszcze dr Radwański który preferuje śmiechoterapię, ale co to za doktor co recept nie wypisuje?
Zagadka ZOZ-u który jest na plusie wyjaśniła się tuż przed świętami.Premie dostały wszystkie pielęgniarki, a dyrektor zaoszczędził krocie na personelu niemedycznym.Najbiedniejsi nie będą protestować więc dyrektor Strzelczyk tnie im, ile (ustawowo) może.
Skoro starosta Kardyś tak się chwali sytuacją finansową szpitala, to może niech powie jak zarabia najniższy personel?Śmiało ,śmiało panie Józefie!Szkoda, że nie napisał pan tego w folderze smoleńskim.
Polska solidarna po kolbuszowsku- to byłby znowu hit w Polsacie!!
środa, 23 kwietnia 2014
Przepychanek z masztem ciąg dalszy- czyli po co nam Zuba?
Prawdopodobnie dzięki uprzejmości pracowników Urzędu Miejskiego (w koszach wciąż można dużo znaleźć), staliśmy się posiadaczami kopii decyzji Samorządowego Komitetu Odwoławczego w Tarnobrzegu, w sprawie słynnego masztu telefonii komórkowej.
Lektura tego dokumentu jest nudna i męcząca jak przemówienia starosty Kardysia, ale się przełamaliśmy i przeczytaliśmy to nawet dwa razy.

***

O co tu chodzi?
Otóż Samorządowe Kolegium Odwoławcze w Tarnobrzegu na 5 stronach tekstu ,czarno na białym udowodniło, że tabun kolbuszowskich urzędników miejskich, łącznie z burmistrzem Zubą nie potrafią prawidłowo napisać rutynowej decyzji.Odbija się tu czkawką zatrudnianie córek kolbuszowskich notabli z rocznym doświadczeniem w architekturze (czy jakoś tak)
Co to oznacza? Ano wychodzi na to że płacimy tym ludziom stanowczo za dużo.Ba! Po co w ogóle takich urzędników zatrudniamy?
Po głowie chodzi nam też druga koncepcja.Otóż być może urzędnicy nie są tak głupi na jakich wyglądają.Po prostu gdzie indziej ustalono, że maszt stanie nawet gdyby pod protestem podpisało się pół miasta.Burmistrz poudaje że cosi tam walczy, później rozłoży bezradnie ręce i stwierdzi: chciałem ,próbowałem ale nic się nie dało zrobić.
Pisaliśmy już o tym (kilka miesięcy temu), że jedynym skutecznym sposobem odstraszenia upierdliwego inwestora jest zmiana planu zagospodarowania przestrzennego i ustalenie w tym miejscu "strefy A", w której masztów stawiać nie wolno.
Ponieważ ani burmistrz Zuba, ani radni nie występują z taką inicjatywą, to trudno nie odnieść wrażenia, że komuś wpływowemu bardzo zależy na postawieniu tego masztu nawet wbrew woli mieszkańców.
Budowę tego masztu można zatrzymać pod warunkiem, że burmistrz i radni będą chcieli to zrobić.
Wybory niedługo warto więc dokładniej przyjrzeć się temu co robią nasi samorządowcy.
Lektura tego dokumentu jest nudna i męcząca jak przemówienia starosty Kardysia, ale się przełamaliśmy i przeczytaliśmy to nawet dwa razy.

***

O co tu chodzi?
Otóż Samorządowe Kolegium Odwoławcze w Tarnobrzegu na 5 stronach tekstu ,czarno na białym udowodniło, że tabun kolbuszowskich urzędników miejskich, łącznie z burmistrzem Zubą nie potrafią prawidłowo napisać rutynowej decyzji.Odbija się tu czkawką zatrudnianie córek kolbuszowskich notabli z rocznym doświadczeniem w architekturze (czy jakoś tak)
Co to oznacza? Ano wychodzi na to że płacimy tym ludziom stanowczo za dużo.Ba! Po co w ogóle takich urzędników zatrudniamy?
Po głowie chodzi nam też druga koncepcja.Otóż być może urzędnicy nie są tak głupi na jakich wyglądają.Po prostu gdzie indziej ustalono, że maszt stanie nawet gdyby pod protestem podpisało się pół miasta.Burmistrz poudaje że cosi tam walczy, później rozłoży bezradnie ręce i stwierdzi: chciałem ,próbowałem ale nic się nie dało zrobić.
Pisaliśmy już o tym (kilka miesięcy temu), że jedynym skutecznym sposobem odstraszenia upierdliwego inwestora jest zmiana planu zagospodarowania przestrzennego i ustalenie w tym miejscu "strefy A", w której masztów stawiać nie wolno.
Ponieważ ani burmistrz Zuba, ani radni nie występują z taką inicjatywą, to trudno nie odnieść wrażenia, że komuś wpływowemu bardzo zależy na postawieniu tego masztu nawet wbrew woli mieszkańców.
Budowę tego masztu można zatrzymać pod warunkiem, że burmistrz i radni będą chcieli to zrobić.
Wybory niedługo warto więc dokładniej przyjrzeć się temu co robią nasi samorządowcy.
Kolejny sukces starosty Kardysia
Zakup nowoczesnej specjalistycznej karetki, która zasiliła tabor samochodowy Działu Pomocy Doraźnej Szpitala Powiatowego w Kolbuszowej możliwy był dzięki dofinansowaniu, przekazanego przez Powiat Kolbuszowski. Wyniosło ono 320 tys. zł, przy czym koszt karetki zamknął się w 469 tys. zł. – Cały czas czynimy starania, aby Szpital Powiatowy w Kolbuszowej świadczył swoje usługi na rzecz mieszkańców na jak najwyższym poziomie – mówi Józef Kardyś, starosta kolbuszowski. - Cieszy mnie, że szpital dysponuje nowoczesnym sprzętem, obsługiwanym przez doświadczoną kadrę – dodaje szef powiatu.
źródło
Cool! Miłościwie panujący Józef Kardyś kupił nam karetkę.Posikać się ze szczęścia można.
Aliści .... w pobliskim Nisku:
- Cieszymy się bardzo, że dzisiaj oddajemy na rzecz szpitala ambulans ratowniczy. Mamy nowy ambulans w naszym szpitalu, na którego zakup de fakto nie przeznaczyliśmy ani złotówki ze środków budżetu powiatu czy szpitala. Dzięki hojności prezesa Rady Ministrów z jego rezerwy dostaliśmy 320 tysiecy złotych, a pozostałe 150 tysięcy dofinansowała pani wojewoda. Teraz przed nami stoi piękny ambulans, który będzie służył społeczeństwu i całej ziemi niżańskiej - mówił Gabriel Waliłko
Cała kwota 470 tysięcy złotych została pozyskana ze środków zewnętrznych. 150 tysięcy złotych pochodziło z dotacji wojewody podkarpackiego. Pozostała brakująca kwota, 320 tysięcy złotych została przekazana z rezerwy ogólnej budżetu państwa. O jej przyznanie wystąpił za pośrednictwem wojewody do prezesa Rady Ministrów starosta niżański Gabriel Waliłko.
źródło
Wychodzi na to, że gdyby starosta Kardyś zamiast wojażować po Zambii, oraz organizować patriotyczne uroczystości zaczął pracować tak jak robią to Nisku, to zaoszczędzilibyśmy co najmniej 320 tysięcy złotych.
Moim zdaniem Józef Kardyś jako starosta jest nieudolny i tylko symuluje pracę na rzecz naszej społeczności. Trzeba go zmienić na kogoś młodszego, kreatywnego ,bardziej operatywnego. Im szybciej tym dla nas lepiej.
wtorek, 22 kwietnia 2014
Opaliński pije dużo piwa?
W Korso Kolbuszowskim można
się dowiedzieć, jak ważnymi tematami zajmują się na sesji nasi drodzy
(och, jak drodzy!) radni.
O to, kiedy ZUK zostanie przekształcony w spółkę, nikt się jednak już nie zapytał. Radni po prostu to olewają w otwartych (teraz nawet w weekendy) szaletach.
O to, kiedy ZUK zostanie przekształcony w spółkę, nikt się jednak już nie zapytał. Radni po prostu to olewają w otwartych (teraz nawet w weekendy) szaletach.
poniedziałek, 21 kwietnia 2014
Ruszyła kampania wyborcza?
W internecie furorę robią zdjęcia naszego miejscowego celebryty, który nie tylko schudł- gratulacje,ale też strzelił sobie pierwszą dziarę.

W maglu zastanawiamy się co tam sobie wytatuował? "Karkut", "Fryc",a może już "Mściciel" ?
Swoja drogą, wydrukowanie (tu podpowiadamy) programu wyborczego na plecach, jest też całkiem niezłym pomysłem.
A nas w Maglu miło zaskoczyła ... wiosna.

W maglu zastanawiamy się co tam sobie wytatuował? "Karkut", "Fryc",a może już "Mściciel" ?
Swoja drogą, wydrukowanie (tu podpowiadamy) programu wyborczego na plecach, jest też całkiem niezłym pomysłem.
A nas w Maglu miło zaskoczyła ... wiosna.
niedziela, 20 kwietnia 2014
Daleko od szosy.
Janusz Radwański jest nieco niepokornym lokalnym dziennikarzem. Hoduje owce, pisze doktorat o gwarze lasowiackiej, niedługo wydaje drugą książkę poetycką.
Po obronie pracy magisterskiej wraz z żoną wyjechał do jej rodzinnej wsi, Kolbuszowej Górnej w gminie Kolbuszowa, malowniczo położonej nad rzeką o nieco zaskakującej nazwie Nil. Z żoną wychowuje troje dzieci - Hanię, Franka i Łusię.
- Po studiach zjechaliśmy z Kasią do jej rodziców. Jesienią mieliśmy wrócić do Krakowa, bo tam zaczynałem studia doktoranckie, ale wieś okazała się lepszym miejscem do życia, zwłaszcza z małym dzieckiem. Perspektywa mieszkania w wynajmowanej kawalerce albo akademiku z niemowlakiem, spacerów w smogu, przebijania się z wózkiem przez wysokie krawężniki i zaparkowane samochody nie była zachęcająca.
Sprowadzili się tutaj w 2008 roku. Dla wielu absolwentów uniwersytetu powrót na wieś to prawie śmierć cywilna, traktują go jako życiową porażkę. Janusz świetnie się na wsi odnalazł - rozwija swoje pasje, jest zaangażowany w życie lokalnej społeczności. Na co dzień pracuje w tamtejszej gazecie, "Korso Kolbuszowskim". Podkreśla, że nie jest to łatwa praca - z jednej strony presja czasu, z drugiej konflikty z lokalnymi politykami. Spotyka się ciekawych ludzi, ludowych artystów i pasjonatów, ale też ciągle trzeba zmagać się z lekceważeniem.
- Nikt nie traktuje lokalnych mediów poważnie. Nawet dla mieszkańców naszego regionu czasami cenniejsza jest minutowa migawka o ich wsi w telewizji, niż całostronicowy materiał w gazecie.
W tym co robi Radwański widać fascynację kulturą ludową - dziennikarz prowadzi audycję o muzyce folkowej w radiu "Studnia" i gra w folkowej kapeli "Hadra". Szczególnym sentyment ma do gwary: - Niestety, jeszcze do niedawna lokalna kultura nie była przez mieszkańców ceniona, gwary ludzie się wstydzili, starali jej wyzbyć, więc na przykład nieposługiwanie się gwarą nie jest czymś źle widzianym - mówi.
W Kolbuszowej szybko się odnalazł. Nie czuje się obcy. Jest przekonany, że to lepsze miejsce do życia. Dzieci wiedzą, jak wygląda krowa i skąd się biorą porzeczki. Relacje międzyludzkie są tu cieplejsze, bardziej bezpośrednie:
- Ludzie na wsi umieją cieszyć się kontaktem z drugim człowiekiem. Tego się nauczyłem zaraz po przyjeździe. Jeśli przychodzisz do sąsiada zapłacić za mleko, nie możesz powiedzieć od progu, z czym przychodzisz. Wypada najpierw pogadać o pogodzie, o życiu. Rozmowę się w pewien sposób celebruje, to uczy innego stosunku do ludzi i świata - dodaje.
Źródło
Po obronie pracy magisterskiej wraz z żoną wyjechał do jej rodzinnej wsi, Kolbuszowej Górnej w gminie Kolbuszowa, malowniczo położonej nad rzeką o nieco zaskakującej nazwie Nil. Z żoną wychowuje troje dzieci - Hanię, Franka i Łusię.
- Po studiach zjechaliśmy z Kasią do jej rodziców. Jesienią mieliśmy wrócić do Krakowa, bo tam zaczynałem studia doktoranckie, ale wieś okazała się lepszym miejscem do życia, zwłaszcza z małym dzieckiem. Perspektywa mieszkania w wynajmowanej kawalerce albo akademiku z niemowlakiem, spacerów w smogu, przebijania się z wózkiem przez wysokie krawężniki i zaparkowane samochody nie była zachęcająca.
Sprowadzili się tutaj w 2008 roku. Dla wielu absolwentów uniwersytetu powrót na wieś to prawie śmierć cywilna, traktują go jako życiową porażkę. Janusz świetnie się na wsi odnalazł - rozwija swoje pasje, jest zaangażowany w życie lokalnej społeczności. Na co dzień pracuje w tamtejszej gazecie, "Korso Kolbuszowskim". Podkreśla, że nie jest to łatwa praca - z jednej strony presja czasu, z drugiej konflikty z lokalnymi politykami. Spotyka się ciekawych ludzi, ludowych artystów i pasjonatów, ale też ciągle trzeba zmagać się z lekceważeniem.
- Nikt nie traktuje lokalnych mediów poważnie. Nawet dla mieszkańców naszego regionu czasami cenniejsza jest minutowa migawka o ich wsi w telewizji, niż całostronicowy materiał w gazecie.
W tym co robi Radwański widać fascynację kulturą ludową - dziennikarz prowadzi audycję o muzyce folkowej w radiu "Studnia" i gra w folkowej kapeli "Hadra". Szczególnym sentyment ma do gwary: - Niestety, jeszcze do niedawna lokalna kultura nie była przez mieszkańców ceniona, gwary ludzie się wstydzili, starali jej wyzbyć, więc na przykład nieposługiwanie się gwarą nie jest czymś źle widzianym - mówi.
W Kolbuszowej szybko się odnalazł. Nie czuje się obcy. Jest przekonany, że to lepsze miejsce do życia. Dzieci wiedzą, jak wygląda krowa i skąd się biorą porzeczki. Relacje międzyludzkie są tu cieplejsze, bardziej bezpośrednie:
- Ludzie na wsi umieją cieszyć się kontaktem z drugim człowiekiem. Tego się nauczyłem zaraz po przyjeździe. Jeśli przychodzisz do sąsiada zapłacić za mleko, nie możesz powiedzieć od progu, z czym przychodzisz. Wypada najpierw pogadać o pogodzie, o życiu. Rozmowę się w pewien sposób celebruje, to uczy innego stosunku do ludzi i świata - dodaje.
Źródło
sobota, 19 kwietnia 2014
Gdzieś w nas
Stoimy wobec Niego niemi
Z ustami otwartymi do krzyku
Patrzymy na Niego, patrzymy na krzyż
A On przecież w nas jest
Cały czas Żywy
I poszli trzeciego dnia
Jak oznajmia Pismo
A nie było Go tam
Gdzie być powinien
Jaka z tego nauka, że wystarczy
Wierzyć i już jesteśmy świadkami
Czegoś, co się nie mieści
W naszym pojęciu
Aleksander Rozenfeld
Życzę wszystkim i każdemu z osobna z martwych wstania.
Z ustami otwartymi do krzyku
Patrzymy na Niego, patrzymy na krzyż
A On przecież w nas jest
Cały czas Żywy
I poszli trzeciego dnia
Jak oznajmia Pismo
A nie było Go tam
Gdzie być powinien
Jaka z tego nauka, że wystarczy
Wierzyć i już jesteśmy świadkami
Czegoś, co się nie mieści
W naszym pojęciu
Aleksander Rozenfeld
Życzę wszystkim i każdemu z osobna z martwych wstania.
Levon Helm
Dwa lata temu zmarł Levon Helm- legenda muzyki country.
Bylem kiedyś na jego koncercie w koszmarnie zatłoczonej i zadymionej salce na jakimś zadupiu w Stanach Zjednoczonych.
Posłuchajcie prawdziwej Ameryki, której niestety jest coraz mniej . :(
Bylem kiedyś na jego koncercie w koszmarnie zatłoczonej i zadymionej salce na jakimś zadupiu w Stanach Zjednoczonych.
Posłuchajcie prawdziwej Ameryki, której niestety jest coraz mniej . :(
Dlaczego Grądziel dostał stołek w Raniżowie?
Wczoraj spotkałem dwóch młodych pracowników starostwa, którzy mimo Wielkiego Piątku byli w szampańskich humorach. Świętowali nowe stanowisko swojego kolegi z pracy - pana Władysława Grądziela.
Okazuje się, że moje przypuszczenia na temat obsadzenia stołka wójta Raniżowa były dobre, ale nie najlepsze. Nie wziąłem pod uwagę jednego najważniejszego czynnika. Starosta Kardyś ma wręcz talent do robienia sobie śmiertelnych wrogów.
A to było (mniej więcej) tak...
W praktyce pełniącego obowiązki wójta wyznacza wojewoda. Na Podkarpaciu jest to członkini Platformy Obywatelskiej pani Małgorzata Chomycz-Śmigielska . Jest to nie tylko niezwykłej urody kobita, ale też,. co najważniejsze - inteligentna.
![]() |
| foro-supernowości |
Dlaczego miałaby więc wystawiać na p.o. wójta Raniżowa kogoś, kto popiera PiS? Bez sensu. Przymiarki trwały ponad dwa miesiące, padały w tym kontekście różne znane i mniej znane w województwie nazwiska. W końcu postanowiono zainwestować w kogoś, kto mógłby wykorzystać to stanowisko i wystartować w wyborach na wójta Raniżowa. Wygrać wybory w samym środku powiatu opanowanego przez PiS, to byłaby nie lada gratka!
Problem w tym, że w Raniżowie Platformy Obywatelskiej w praktyce nie ma. Zaczęto więc szukać kogoś, kto... nie lubi starosty Kardysia (z wzajemnością). I tu pojawił się jak zbawienie pan Grądziel, którym (jak opowiedzieli mi pracownicy powiatowi) Kardyś wycierał ostatnio korytarze w starostwie. Pan Władysław mieszka w Woli Raniżowskiej, ma doświadczenie administracyjne, żonaty, dzieciaty, wykształcony i.... ma powody, by nie lubić starosty Kardysia. Kandydat (prawie) idealny! Prawie, bo macherzy z Platformy nie wzięli pod uwagę jego powiązań z Bogdanem Romaniukiem. Ten latawiec może się więc urwać im z uwięzi.
Póki co... Obejmując stanowisko p.o. wójta pan Gradziel równocześnie zrezygnuje ze stanowiska w starostwie. Innymi słowy pokaże Kardysiowi na odchodne, gdzie jego babcia koszyk nosiła. Dlatego mimo Wielkiego Piątku tak radośni byli pracownicy starostwa. Podobno najwięcej uciechy dostarczył im sam starosta, który wczoraj ze zdenerwowania mówił tylko na migi.
Wygląda więc na to, że zmiany w gminie Raniżów nastąpią i to bardzo duże.
Ze swojej strony radzę już w pierwszym miesiącu zrobić głęboką reorganizację urzędu i podległych mu placówek, zmniejszając ilość pracowników przynajmniej o kilkanaście osób. Tym prostym sposobem można pozbyć się nie tylko wójtowego sekreturga, ale też wielu członków Filowego "dworu".
piątek, 18 kwietnia 2014
W Raniżowie bez zmian-rządzi dalej Kardyś?
Redaktor naczelny Korso Kolbuszowskiego, poeta, doktor Radwański przyniósł hiobową wiadomość, że pełniącym obowiązki wójta w Raniżowie będzie pan Władysław Grądziel.

To chyba narodziny nowej świeckiej tradycji. Mamy nadzieję że od teraz redaktor Radwański, będzie zawsze informował, na którym miejscu jest Korso podając daną wiadomość. Zwykle są na drugim ,trzecim miejscu.
Gratulujemy pomysłu!
Grądziel jako p.o. wójta, będzie prowadził politykę starosty Kardysia, czyli przygotuje grunt dla Burka albo Rzeszutka.W Raniżowie nic się nie zmieni.
To zdjęcie sprzed tygodnia- już wiedzieli.Radośni, uśmiechnięci, na smutnej imprezie zorganizowanej przez starostę Kardysia.
![]() |
| zdjęcie-http://www.powiat.kolbuszowski.pl/ |
Bóg jest wszędzie
Kilka lat temu spędziłem Święta Wielkanocne na jakimś zupełnym końcu świata. Polacy są wszędzie, to i tam była maleńka "polska" parafia.
Mama zawsze mnie przestrzegała, że w Wielki Piątek spowiadają się tylko najwięksi grzesznicy. Jednak nie miałem wyboru i pchnięty znacząco przez koleżankę małżonkę stanąłem w tym dniu na końcu kolejki do konfesjonału. Przede mną jakieś 40 osób, zejdzie z półtorej godziny - pomyślałem. Jednak przy drugim konfesjonale było znacznie luźniej - zaledwie pięć osób. Zrobiłem dyskretny wywiad wśród kolejkowiczów i okazało się, że drugi spowiednik to stary proboszcz - rezydent parafii, niezwykle dociekliwy i ostry. Mając w perspektywie ponad godzinę czekania, postanowiłem zaryzykować.
Coś było na rzeczy, bo kolejne osoby opuszczające konfesjonał były na przemian albo czerwone jak burak albo miały łzy w oczach. Szybko ustaliłem strategię spowiedzi, na początek dając kilka grzechów lekkich, w środku jednym tchem wyrzuciłem cięższe, a na końcu wyznałem, że opuszczam niedzielne msze święte. Ksiądz chwycił przynętę, ale jego reakcja mnie zaskoczyła.
- Jak nie możesz przyjść do naszego kościoła - pójdź do amerykańskiego - Bóg cię i tak zrozumie.
- W niedzielę pracuję.
- Jak nie możesz przyjść w niedzielę - przyjdź w sobotę - zagaił.
- W sobotę nie mogę, bo do późna pracuję - nie odpuszczałem.
-To znajdź sobie jakieś spokojne miejsce i w ciszy się pomódl - Bóg jest wszędzie.
Jaki z tego morał?
Aby się pomodlić, wcale nie trzeba się urywać z sesji Rady Miejskiej w Kolbuszowej.
„Chrystus Ukrzyżowany” z Kolbuszowej Dolnej
Stał przy szosie sandomierskiej w Kolbuszowej potężny wiąz, na którym od niepamiętnych czasów widniał wizerunek Ukrzyżowanego. Starą może nawet osiemnastowieczną drewnianą rzeźbę ludową, z wypłukanymi przez deszcze śladami polichromii, chronił jedynie blaszany okapik wrośnięty głęboko w gruby pień drzewa. Stałby dalej prastary wiąz nikomu nie wadząc, gdyby nie zaistniała konieczność poszerzenia jezdni. Potężny ostaniec pamiętający czasy świetności Sandomierskiej Puszczy stał się zawalidrogą na środku wytyczonego tędy chodnika dla pieszych.
całość
czwartek, 17 kwietnia 2014
Typowy kolbuszowski bajzel
W Korso można przeczytać
pasjonującą relację ze śledztwa, jakie przeprowadziła pani redaktor
Joanna Serafin w sprawie nadmiaru
śmieci.
Z polskiego na nasze.
Śmiecie z bloków były wywożone raz na tydzień. To norma nie tylko kolbuszowska. Tak po prostu powinno być. Jakimś cudem radny Rybicki (prywatnie prezes spółdzielni mieszkaniowej), przy aprobacie kolegów z rady oraz burmistrza wymyślił, że wystarczy opróżniać kontenery tylko co 2 tygodnie. Nie, nie da się, co widać, co słychać i czuć.
Radny/prezes Rybicki mógł tego nie zauważyć, bo pewnie przywykł do takiego bajzlu będąc na szkoleniu w Moskwie. Burmistrz Zuba ma dla odmiany 12 tysięcy co miesiąc na koncie i co tam jest w śmietnikach, raczej go nie interesuje.
Czym jednak zajmuje się Straż Miejska i kolbuszowski Sanepid? Rybicki z Zubą powinni dostawać mandat za mandatem, do skutku.
Co ciekawe, burmistrz Zuba przyparty do muru jak zwykle odparł, że już właśnie załatwia tę sprawę od tygodnia (on tak ma). Skoro urzędnicy przygotowują nową umowę z ASA, to ile będzie ona nas kosztowała i kto za nią zapłaci? To wszystko można było przewidzieć 1,5 roku temu i wynegocjować lepsze ceny.
Jak zwykle za bezmyślność urzędników i radnych zapłacimy z własnych kieszeni.
Z polskiego na nasze.
Śmiecie z bloków były wywożone raz na tydzień. To norma nie tylko kolbuszowska. Tak po prostu powinno być. Jakimś cudem radny Rybicki (prywatnie prezes spółdzielni mieszkaniowej), przy aprobacie kolegów z rady oraz burmistrza wymyślił, że wystarczy opróżniać kontenery tylko co 2 tygodnie. Nie, nie da się, co widać, co słychać i czuć.
Radny/prezes Rybicki mógł tego nie zauważyć, bo pewnie przywykł do takiego bajzlu będąc na szkoleniu w Moskwie. Burmistrz Zuba ma dla odmiany 12 tysięcy co miesiąc na koncie i co tam jest w śmietnikach, raczej go nie interesuje.
Czym jednak zajmuje się Straż Miejska i kolbuszowski Sanepid? Rybicki z Zubą powinni dostawać mandat za mandatem, do skutku.
Co ciekawe, burmistrz Zuba przyparty do muru jak zwykle odparł, że już właśnie załatwia tę sprawę od tygodnia (on tak ma). Skoro urzędnicy przygotowują nową umowę z ASA, to ile będzie ona nas kosztowała i kto za nią zapłaci? To wszystko można było przewidzieć 1,5 roku temu i wynegocjować lepsze ceny.
Jak zwykle za bezmyślność urzędników i radnych zapłacimy z własnych kieszeni.
środa, 16 kwietnia 2014
Czego Ziemiański nie powiedział panu Czyżewskiemu?
W Kolbuszowej nie ma porządnego planu zagospodarowania przestrzennego.Dzięki temu każdy odpowiednio zamożny inwestor może w zbudować tutaj wszystko i wszędzie.Chociażby dom weselny na miejscu wyciętego lasu pod skansenem , albo tor kartingowy w środku dzielnicy rezydencyjnej.Można jeszcze próbować zbudować stację paliwową na terenie zalewowym, ale pod warunkiem że wicestarostą nie będzie Waldemar Macheta.
W Kolbuszowej dużo dziwnych inwestycji przechodzi przez sito administracyjne nadzwyczaj gładko.Urzędnicy nie zważając na protesty mieszkańców podpisują papier za papierem.
W Korso można było przeczytać reportaż, o jednej z takich inwestycji.
Urzędnicy twierdzą że wszystko jest w porządku, normy nie przekroczone więc o co... ten hałas?

Sytuacja patowa? Niekoniecznie. Podpowiadamy panu Czyżewskiemu żeby zgłosił sprawę uciążliwego sąsiedztwa do Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej, i poprosił o zbadanie poziomu hałasu w sobotę późnym wieczorem, nie tylko pod jego domem,ale też w środku.Tego kolbuszowscy urzędnicy nie zrobili.Ba! Nawet mieszkańcom o takiej możliwości nie powiedzieli.
W Kolbuszowej dużo dziwnych inwestycji przechodzi przez sito administracyjne nadzwyczaj gładko.Urzędnicy nie zważając na protesty mieszkańców podpisują papier za papierem.
W Korso można było przeczytać reportaż, o jednej z takich inwestycji.
Urzędnicy twierdzą że wszystko jest w porządku, normy nie przekroczone więc o co... ten hałas?

Sytuacja patowa? Niekoniecznie. Podpowiadamy panu Czyżewskiemu żeby zgłosił sprawę uciążliwego sąsiedztwa do Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej, i poprosił o zbadanie poziomu hałasu w sobotę późnym wieczorem, nie tylko pod jego domem,ale też w środku.Tego kolbuszowscy urzędnicy nie zrobili.Ba! Nawet mieszkańcom o takiej możliwości nie powiedzieli.
Wielki świat z... Zapola
Wielki Piątek sprzyja zadumie i refleksji.
Młodziutka uczennica liceum ogólnokształcącego z Piotrkowa Trybunalskiego marzy o tym, aby zmienić świat na lepsze.
Wymyśliła sposób na okiełznanie niezwykle trudnego w leczeniu raka trzustki. Jej metoda wykorzystuje m.in. nanowłókna i nanocząstki złota.
źródło
A o czym marzą młodzi kolbuszowianie?
Młodziutka uczennica liceum ogólnokształcącego z Piotrkowa Trybunalskiego marzy o tym, aby zmienić świat na lepsze.
Wymyśliła sposób na okiełznanie niezwykle trudnego w leczeniu raka trzustki. Jej metoda wykorzystuje m.in. nanowłókna i nanocząstki złota.
źródło
A o czym marzą młodzi kolbuszowianie?
wtorek, 15 kwietnia 2014
Zmowa milczenia
W sobotę w Kolbuszowej miało miejsce ważne wydarzenie - zatrzymano (jakby nie było) na kilka godzin pół miasta. Jednak kolbuszowskie media o tym milczą. Wprawdzie. Przegląd Kolbuszowski podlinkował stronę starostwa, ale już Kolbuszowa24 i Korso Kolbuszowskie tej uroczystości nie zauważają.Jest to jakże cyniczna zmowa polskojęzycznych mediów, ukrywających działania starosty Kardysia stojącego na straży pamięci.
Milczy też strona miejska. To można jeszcze zrozumieć, bo burmistrza Zuby nie dopuścili do głosu i pewnie z tego rozżalenia nie poszedł nawet na obiad z kateringu.Szkoda bo był nawet zjadliwy.
Dlaczego jednak liderzy naszych lokalnych mediów spuszczają zasłonę milczenia na to wydarzenie?
Czyżby redaktorzy uważali, że ktoś zrobił sobie tanim kosztem kampanię wyborczą? Z niecierpliwością więc czekamy na kolejne wydanie Korso Kolbuszowskiego. Zapewne redaktor dr Janusz Radwański zamieści tam pełną relację z tego wydarzenia, wraz ze szczegółowym podliczeniem, ile to wszystko kosztowało.
![]() |
| foto- http://www.powiat.kolbuszowski.pl/ |
poniedziałek, 14 kwietnia 2014
Śmieci burmistrza Zuby
Sejm nałożył obowiązek
odbioru odpadów z terenu danej gminy na każdy samorząd lokalny.
Zgodnie z ustawą za wywóz odpadów odpowiada gmina. Jeśli burmistrz Zuba
nie ustalił w umowie z ASA prawidłowej częstotliwości opróżniania
pojemników, to oznacza, że nie wykonuje swoich ustawowych obowiązków.
Innymi słowy: się opierdala.
Zgodnie z art. 6s ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach, w przypadku, gdy gmina nie realizuje obowiązku odbierania odpadów komunalnych od właścicieli nieruchomości, właściciel nieruchomości jest obowiązany do przekazania odpadów komunalnych, na koszt gminy, podmiotowi odbierającemu odpady komunalne od właścicieli nieruchomości, wpisanemu do rejestru działalności regulowanej.
Czyli prezes Rybicki, gdy burmistrz nic nie robi ze śmieciami, sam powinien zorganizować wywóz na koszt gminy. Niech więc spółdzielnia mieszkaniowa podpisze umowę z Andysiem. Gdy śmieci będzie za dużo, będzie je wywoził ZUK na koszt Urzędu Miasta. Najlepiej od razu potrącać to z kieszeni burmistrza Zuby. Jest z czego.
Póki co, należy pisać skargi na obydwu do:
Powiatowa Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna SANEPID Kolbuszowa
Barbara Dudzińska
tel.: 17 2271150
psse.kolbuszowa@pis.gov.pl
Zgodnie z art. 6s ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach, w przypadku, gdy gmina nie realizuje obowiązku odbierania odpadów komunalnych od właścicieli nieruchomości, właściciel nieruchomości jest obowiązany do przekazania odpadów komunalnych, na koszt gminy, podmiotowi odbierającemu odpady komunalne od właścicieli nieruchomości, wpisanemu do rejestru działalności regulowanej.
Czyli prezes Rybicki, gdy burmistrz nic nie robi ze śmieciami, sam powinien zorganizować wywóz na koszt gminy. Niech więc spółdzielnia mieszkaniowa podpisze umowę z Andysiem. Gdy śmieci będzie za dużo, będzie je wywoził ZUK na koszt Urzędu Miasta. Najlepiej od razu potrącać to z kieszeni burmistrza Zuby. Jest z czego.
Póki co, należy pisać skargi na obydwu do:
Powiatowa Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna SANEPID Kolbuszowa
Barbara Dudzińska
tel.: 17 2271150
psse.kolbuszowa@pis.gov.pl
niedziela, 13 kwietnia 2014
Kolejny sukces pana Batorego
Zakończył się 29. Maraton Piasków – impreza, którą w świecie biegaczy porównuje się do Rajdu Dakar. Maraton Piasków to 250 kilometrów do przebiegnięcia podzielonych na 6 etapów. Trzeci raz wystąpił w nim nasz rodak z Kolbuszowej - pan Stefan Batory. Wśród stawki wyselekcjonowanych 800 biegaczy z całego świata zajął prestiżowe 43. miejsce i co najważniejsze... przeżył.
Mieszkając pod skromnym, czarnym namiotem z wielbłądziej wełny, nie mając dostępu do zimnej wody, lodu, normalnego, zdrowego jedzenia w dowolnej ilości – bardzo trudno się regenerować. Nowe porcje pęcherzy, ból mięśni, narastające zmęczenie – powodują, że jeszcze długo po powrocie człowiek dochodzi do siebie powolutku. Nie ma wygód, fanaberii, masz tylko to, co uniesiesz na własnych plecach, ale musisz pamiętać, że dzień po dniu będziesz z tym musiał biec.(Stefan Batory)
całość
![]() |
| foto-internetowy magazyn bieganie |
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)


+Powiat+kolbuszowski+2014-04-18+08-53-11.jpeg)







