Kariera naszego mistrza z Tiki Taka Kolbuszowa rozwija się oszałamiającym tempie. Wczoraj do swoich licznych sukcesów dołożył Mistrzostwo Polski Juniorów Młodszych na 1500 metrów. Gratulacje!
To na razie nasz jedyny kandydat na Olimpiadę w Tokio w 2020 roku. Warto w niego i w bieganie zainwestować.
Na wystawie prezentowanych będzie blisko
40 prac 12 artystów z Kolbuszowej, bądź z tym miastem związanych. Marcin
Lubera, który jest autorem pomysłu wystawy, dąży do tego, aby twórcy
związani z Kolbuszową mieli możliwość pokazywania swoich prac. Wystawa
,,Artystyczny kogel-mogel” będzie miała premierę właśnie w Mielcu.
Będziemy mogli zobaczyć: obrazy, ikony, ceramikę, rysunek, instalację i
fotografie.
Wystawa potrwa do 31 sierpnia. Wernisaż wystawy 5 sierpnia 2016 godz. 18.00, Galeria ESCEK; wystawa czynna 5-31 sierpnia br.
źródło- kliknij tutaj
Mam nadzieję że obszerną relację z tego arcyciekawego wydarzenia przeczytamy w Korso Kolbuszowskim, który jakże kulturalnym tygodnikiem jest.
Może dzięki temu, dyrektor naszego MDK- Wiesław Sitko, skusi się i zacznie pokazywać lokalnych artystów w Galerii Pod Puzonem I Werblami (czy jakoś tak).
Roczniki Kolbuszowskie to kopalnia wiedzy o naszym miasteczku. Tak wspomina swoje dzieciństwo mama Janka Bytnara. Ulica Nowe Miasto była, przez cały czas mojego dzieciństwa i wczesnej młodości, piaszczystym traktem, przez który rzadko, tylko we wtorki i piątki przejeżdżały jakieś furmanki. Dla mnie ta ulica zaczynała się od ulicy Sędziszowskiej. W połowie jej, z lewej jej strony, odbijała także piaszczysta droga, wiodąca w dalszą część Nowego Miasta przede wszystkim do stojącej tam i funkcjonującej - rzeźni miejskiej. Kilka domów, które stały przy tej drugiej, piaszczystej, nowomiejskiej dróżce, przy rzeźni, albo niedaleko od niej, tworzyły jakby jakiś - przysiółek. Przysiółek Nowego Miasta.
We wrześniu wejdzie do życia "ustawa dekomunizacyjna". Samorządy będą miały rok czasu na usunięcie nazw propagujących osoby, organizacje, wydarzenia lub daty symbolizujące „komunizm lub inny ustrój totalitarny” .Z polskiego na nasze. Mamy rok czasu, na zmianę nazw kolbuszowskich ulic. Są to :
Obrońców Pokoju 22 Lipca Janka Krasickiego Gwardii Ludowej Aleksandra ZawadzkiegoNajprostsza sprawa (moim zdaniem) jest z ulicą 22 lipca.Od lat burmistrz obiecuje, że zmieni przyszpitalną Grunwaldzką na dr Stanisława Krzaklewskiego.Wiadomo jednak, że jak coś obieca, to... obieca.Tutaj za jednym zamachem można upiec dwie pieczenie , bo ulica 22 lipca też sąsiaduje ze szpitalem.Tu można (przy okazji) dać ukłon w stronę dr Jarosława Ragana który jest gorącym zwolennikiem uhonorowania dr Krzaklewskiego. Ulicy Obrońców Pokoju najprościej byłoby przywrócić starą nieoficjalną nazwę - Pańska. Dlaczego jednak nie upamiętnić w ten sposób dawnego wiceburmistrza Kolbuszowej - Jakuba Elensteina, który walnie przyczynił się do odbudowy miasteczka po wielkim pożarze? Już przed wojną była w naszym miasteczku ulica jego imienia.
Dlaczego jednej z ulic nie nazwać: Celina Dudzińska? Słynna Celcia to akuszerka, dzięki której przyszło na świat wiele pokoleń dzisiejszych pnioków, krzoków i ... traw.W czasie okupacji niemieckiej ukrywała w swoim domu Żydów. Oskarżona wniosła sprawę do sadu o pomówienie.
Wygrała i uratowała przed śmiercią nie tylko siebie- fascynująca postać. Prawdziwa legenda naszego miasteczka.
Takich osób jest znacznie więcej,niestety są one zupełnie nieznane naszym samorządowcom dla których historia Kolbuszowej zaczęła się w 1990 roku. Dlatego już teraz trzeba zawiązać społeczny stowarzyszenie-komitet który zaproponuje osoby które bezwzględnie powinniśmy uhonorować nazwami ulic. Na przewodniczącego proponuję Andrzeja Wesołowskiego. Nie tylko (jak mało) kto zna historię naszego miasteczka, ale też w można (przy okazji) dobrze w Galicji zjeść . ;)
Od lat krążą po Kolbuszowej plotki o tym , że aby być zatrudnionym w Urzędzie Miasta trzeba posiadać mocne plecy. Druga wersja donosi, że płacą tak mało, że łapią się tam do roboty tylko ci którzy nie mogą znaleźć porządnej dobrze płatnej pracy.
To są wyjątkowe bzdury, wyssane z brudnego palca i mało kto, w takie głupie głupoty wierzy.
Aliści... trudno się z tymi plotkami nie zgodzić, czytając ogłoszenia naszego wesołego magistratu.
Aż strach pomyśleć, co się będzie działo, gdy będą remontować ulicę Pszenną, albo (nie daj Boże) Różaną.
W dzisiejszym Korso, ciąg dalszy przepychanek radnego Spaczyńskiego z gminy Raniżów, z anonimowym internautą z Facebooka.
Poszło o to, że ktoś założył profil na facebooku mających niby reprezentować mieszkańców niewielkiej wioski Mazury.Autor (autorzy?) jeździ tam jak po łysej kobyle po radnym Spaczyńskim.
Na pierwszy rzut, oka niczym się to nie różni od zawartości Magla. Ot, zaniepokojony mieszkaniec , wyraża swoje wątpliwości i zastrzeżenia na temat pracy samorządowców.
To pod żaden paragraf nie podpada. Każdy obywatel może w interesie publicznym krytykować
pracę przedstawicieli władzy.Chcieliśmy demokracji i wolności słowa- no to ją mamy.Dlaczego więc radny poszedł z tym do prokuratury?
Gminna fama niesie, że autorem tego profilu jest inny radny i robi to nie w interesie publicznym, ale wyrównuje w ten sposób swoje prywatne porachunki. Na to jest już kilka paragrafów i wszystko wskazuje na to, że przez co najmniej rok, ktoś w ramach prac społecznie użytecznych, będzie czyścił raniżowskie chodniki.
Oczywiście pod warunkiem, że Facebook wyda polskim władzom dane tego użytkownika. Z dotychczasowej praktyki wynika, że działo się tak tylko w 10% przypadków.
Teraz wystarczy sprawdzić, który z raniżowskich samorządowców leży krzyżem w kościele.
Za jakieś dwa miesiące, kolbuszowscy rajcy wezmą się za łby, którą ulicę zrobić katastrofy, a którą Lecha (nie Wałęsy).
Aliści...
Kolbuszowscy urzędnicy, bez zbędnych ceregieli, (za plecami radnych i burmistrza) zrobili nową ulicę w naszym (jakże) wesołym miasteczku.
Polotem nie grzeszą, więc nazwali ją Łazienną.
Ja rozumiem że jest gorąco, (mimo iż klimatyzatory w urzędzie wyją z przemęczenia), że za 3 tysiące brutto nie chce się nikomu przemęczać, zasady jednak obowiązują.
Za każdy drobny błąd w papierach, urzędnicy potrafią nas ścigać nas miesiącami, a sami wypuszczają buble z których nie wiadomo czy się śmiać ,czy już płakać.
Sołtys z Górny (półki) znany jest z tego, że zanim pomyśli to zgłasza pretensje gdzie się tylko da,
czyli na swoim blogu.
Ostatnio poszło o dożynki. Sołtysowi nie spodobało się, że będą tą razą w poniedziałek.
No bo ja kto? Zawsze w niedzielę ,a tu na raz poniedziałek.Oczmi wyobraźni widział pewnie, że będzie musiał zaraz po robocie lecieć (lotem bliżej) z bochnem chleba dla burmistrz Zuby.
Sołtys-raptus nie sprawdził jednak , że akurat ten dzień jest wolny od pracy, bo to Matki Boskiej Zielnej i grzechem byłoby w ten dzień dożynek nie zorganizować.
Teraz dla odmiany zgłasza pretensje, że tą jego kolejną wpadkę wychwycił niezawodny redaktor Paweł Galek, i opisał w Super Nowościach- kliknij tutaj.
Sołtys Karkut, jednak dalej nie ustaje w poszukaniu kłopotów.
Za to można (tu podpowiadam) pójść już do pierdla.
Burmistrz Zuba postanowił zreformować oświatę w gminie Kolbuszowa bo... za dużo dopłaca. Pieniędzy mało to trzeba oszczędzać.
Aliści...
W tym celu wynajął zewnętrzną firmę która zrobi audyt i powie mu jak to z tą edukacją w gminie Kolbuszowa jest.Mógłby wprawdzie spytać się inspektora Koguta, ale po co, skoro może zapłacić - przecież to nie z jego kieszeni. Najśmieszniejsze jest to, że firma żeby zrobić ten audyt weźmie wszystkie dane od... gminnego inspektora oświaty. Pan Kogut napoci się kilka godzin, zaniesie te papiery firmie w zębach, a ta wydrukuje je na kredowym papirze i opakuje w ładny folderek.
W tym szaleństwie jest jednak metoda. Dzięki temu nikt burmistrzowi Zubie nie podskoczy, bo wicie rozumicie zewnętrzna firma tak nakazała. Tylko dlaczego, za takie urzędnicze wygody my podatnicy musimy płacić?
Założę się o dobry obiad w Galicji, że żadnej reformy nie będzie. Skończy się na tym, że obetną fundusze "Dwójce" o 150 tysięcy złotych, "Jedynce" o 200, a wiejskim szkołom po 5 tysięcy.
Przez kolbuszowskie przydomowe ogródki piwne, przelała się fala krytyki pod adresem Naszego (jakże) Umiłowanego Posła Zbigniewa Chmielowca.
zdjęcie- Gospodarkapodkarpacka.pl
Tym razem poszło oto, że był na liście tych którzy zaproponowali ustawę z podwyżkami, nie tylko dla urzędników ale także dla... siebie samego.
Mieszkańców najbardziej denerwuje to, że tyle mo, a jeszcze chce wincy, a przecie i tak tego nie przei.
Dużo w tym prawdy, bo ileż tych obiadów w Galicji można zjeść?Ja oblecę najwyżej dwa, ale to i tak pod warunkiem, że będą w zamian za darmową reklamę na blogu.
Więcej światła rzucił w te mroki (były) senator Grzegorz Lato.
...nic pan nie ma do powiedzenia. Jednostka tam się nie liczy. Może pan jedynie wyjść sobie na mównicę i sobie poszczekać. Jest dyscyplina partyjna i wszyscy głosują jak małpy, bo jak nie, to ich wyrzucą z partii .
Takie są niestety polskie realia.Pod ustawą podpisał się trzeci garnitur polityków PiS, za ich plecami schowali się prawdziwi autorzy, którzy dziś twierdzą że o niczym nie wiedzieli
Musimy dalej walczyć o jednomandatowe okręgi wyborcze, inaczej nic się nie zmieni.
Warunkiem niezbędnym , podstawowym, naszego pojednania z Ukraińcami, jest uznanie przez nich OUN i UPA za organizacje zbrodnicze. Rozliczenie żyjących jeszcze bandytów z popełnionych w 1943 roku bestialskich zbrodni . Wpisanie do ukraińskich podręczników historii prawdy o czystkach etnicznych ukraińskich nacjonalistów.
Pojednanie może opierać się tylko na prawdzie.
Niestety, skorumpowani politycy, którzy rządzą dziś Ukrainą, mają inne na ten temat zdanie.
Nie zrobią tego.Dlatego należy współpracować z młodymi, zwykłymi obywatelami Ukrainy.
Jest już ich w Polsce blisko milion. Pracowici, mili, nie sprawiający kłopotów. Dogadujemy się z nimi bez problemów.Dzięki nim już dziś następuje między nami pojednanie.
Należy wspierać organizacje, ludzi na Ukrainie którzy chcą współpracy na gruncie prawdy.
Tak jak robi to kolbuszowianin Janusz Radwański, który tłumaczy współczesną literaturę ukraińską i zaprasza autorów do Polski.
Ukraina to naturalny kierunek naszego rozwoju, mamy tam wielu przyjaciół, należy to wykorzystać,
dla dobra obojga narodów.
Doszły mnię słuchy, pretensje , żale i utyskiwania, że nic nie napisałem o Wernisażu w Dwójce.
Rzeczywiście impreza była (jak zwykle) udana, to jedno z corocznych największych wydarzeń artystycznych w naszym miasteczku.
Były przepiękne rusałki, miejscowi Lasowiacy i w ogóle. Nad wszystkim unosiła się aura sztuki z wyższej półki.
Wszystkiego doglądał dyrektor Kaczmarczyk (schudł jak nie wiem co), ubrany na luzie a la Jacek Kuroń.Furorę zrobił Pan Max Starzec w gustownym kapeluszu- gdyby nie on, to plenerów by pewnie nie było. Sporo ludzi, obrazy piękne, a wierszyk 10-letniej córki Trzyny, który wsiał przypięty do jego obrazu na stolnicy zadziwił wszystkich. Ten talent, ma dziewczyna niewątpliwie po przepięknej mamie. Pomiędzy uczestnikami i zwiedzającymi, przemykał się niezwykle dyskretnie Nasz Umiłowany Poseł Chmielowiec, w tle pojawił się dyrektor biblioteki- Jagodziński. Nie było jednak innych osób z kolbuszowskiego politycznego świecznika.Za to dumni rodzice, podziwiali prace swoich dzieci - to najlepsza inwestycja!
Kto nie był niech żałuje, i dziś już niech zarezerwuje miejsce w kalendarzu na przyszłoroczną wystawę.
Gratulacje dla organizatorów!
Poniżej , ze specjalną dedykacją, dla dyrektora Kaczmarczyka.
Do grona miast partnerski Kolbuszowej
dołączyła Mateszalka. Podpisanie umowy z węgierskim miastem odbyło się
11 czerwca. Porozumienie dotyczy współpracy pomiędzy samorządami i
obejmuje m.in. takie dziedziny jak: kultura i oświata, turystyka sport i
rekreacja.
Umowę o partnerstwie pomiędzy obu miastami podpisali Burmistrz Kolbuszowej Jan Zuba oraz Burmistrz Mateszalka Peter Hanusi.Cool!
Aliści... W pierwszym rzędzie zasiedli rzadcy goście w Urzędzie Miasta- Marszałek Romaniuk, Starosta Kardyś oraz Nasz Umiłowany Poseł Chmielowiec.
Józef Kardyś i Bogdan Romaniuk to bohaterowie wyprawy do Afryki, a Zbigniew Chmielowiec odwiedził służbowo Tunezję, Koreę oraz Armenię.
Czyżby szykowała się jakaś kolejna służbowa wycieczka?
Można jednak (tu podopwiadam) odbyć taką podróż sa własne pieniadze.Jest to coraz częstsza
praktyka w starszych od nas demokracjach.
Chcecie Panowie jechać? Proszę bardzo, proszę bardzo, ale za własne pieniądze.Może Panowie się na Ubera załapią? ;)
Trybunał w Strasburgu wydał ciekawe orzeczenie , uchylające wyrok polskiego sądu.
Sarkazm i ironia są w pełni zgodne z korzystaniem przez dziennikarzy ze
swobody wypowiedzi, a krajowe sądy nie wzięły tego w wystarczającym
stopniu pod uwagę - głosi wyrok. - Pewien stopień wyolbrzymienia czy
prowokacji jest dopuszczalny (...). Nie ulega wątpliwości, że cytowane
wyrażenia użyte w kontekście artykułu mieszczą się w granicach
dopuszczalnego wyolbrzymienia". całość
"Sarkazm
i ironia są w pełni zgodne z korzystaniem przez dziennikarzy ze swobody
wypowiedzi, a krajowe sądy nie wzięły tego w wystarczającym stopniu pod
uwagę - głosi wyrok. - Pewien stopień wyolbrzymienia czy prowokacji
jest dopuszczalny (...). Nie ulega wątpliwości, że cytowane wyrażenia
użyte w kontekście artykułu mieszczą się w granicach dopuszczalnego
wyolbrzymienia".
Wygląda na to że o miejscowych urzędnikach można (już) pisać "palant", "nierozgarnięty szef", "przygłupawy urzędnik", "pozer" i "populista"- pod warunkiem jednak że nie wiedzą kim jesteś . ;)
W każdym normalnym kraju, w miasteczkach wielkości Kolbuszowej, wieczorne imprezy plenerowe, organizowane są w piątki, oraz w soboty do godziny 22. Niedziele przeznaczone są do wypoczynku- wiadomo w poniedziałek trzeba stawić się rano do pracy.
Cisza nocna jest tam rzeczą świętą, i zaczyna się od 22. To reguluje precyzyjnie prawo, takie są też niepisane normy.
Doskonale rozumieją to mieszkańcy RKL, którzy wyjeżdżają na roboty do Niemiec i innych krajów UE.Im nie przyjdzie do głowy szaleć w niedzielę do północy, bo wiedzą, że w poniedziałek wylecieliby z roboty.
W Kolbuszowy jest albo inna etyka pracy, albo festiwale organizowane są dla bezrobotnych.
Spinacz, zaczął się o 16 i do godziny 19 występy oglądało zaledwie kilkanaście osób.
Na Le Moor było około 200 osób, Luxtorpedę podziwiało z 700, a Wielki Format po 22.30, zaledwie 150 osób, do końca dotrwała może setka.Całe miasto musiało jednak tego słuchać.
Nie lepiej zacząć o 17, wsadzić 3 zespoły z gwiazdą na końcu i zamknąć imprezę o 22?
Czy w Kolbuszowej nie może być normalnie?
Jeśli chcemy, aby wszystko tu działało jak w szwajcarskim zegarku, to także musimy szanować prawo innych do ciszy nocnej.
Dziękuję Dorianowi i całej grupie której się chce coś w Kolbie zrobić. Gratulację i szacun!
Mam nadzieję, że przyszłoroczny Spinacz będzie najokazalszy ze wszystkich, i że zakończy się o 22. ;)
Na kongresie PiS w Warszawie była też (a jakże) delegacja z naszego (jakże wesołego) miasteczka.
Reprezentowali nas Nasz Umiłowany Poseł Chmielowiec, starosta Kardyś oraz (tu spora niespodzianka- wiceburmistrz Marek Gil.
Delegaci z całego kraju robili sobie wspólne focie, a to z Prezesem , prezydentem i pomniejszymi lokalnymi baronami.Wszystko to można podziwiać na facebooku.
Naszych nie ma nigdzie. Nie było ich nawet (dla mnie to spora niespodzianka) przy bufecie.
Niedawno wróciłem z dalekiej podróży (cokolwiek to znaczy). Powoli dochodzę do siebie, po szoku cywilizacyjnym, jaki zawsze przeżywam wracając tutaj, z bardziej normalnych miejsc.
Przesadzam?
Wystarczy wziąć do ręki losowy numer Korso Kolbuszowskiego.
Na przykład Kolbuszowianinem roku 2015 w plebiscycie tego tygodnika został proboszcz Lucjan Szumierz.
Cool!
Aliści...
Czyli największą ilość głosów zebrał ceniony w mieście strażak, a plebiscyt wygrał ksiądz.
Jakim sposobem? Tego (chyba) nawet naczelna Serafin nie wie.
Na pocieszenie, dr Maziarz dostał blaszkę jako motto , że nie ważne kto ile głosów dostał, i tak decyduje ktosi inny.
Po co więc ta cała szopka z głosowaniem? Nie lepiej od razu, zrobić spotkanie w jakim biurze na Mickiewicza i ustalić co tam komu (komu?) wygodnie?