W kolbuszowskiej strefie internetowej toczy się zażarta dyskusja nad publikacją zdjęć z wypadku motocyklisty w Kolbuszowej Dolnej
To nie jest rzetelne dziennikarstwo tylko tani sensacjonalizm. Zmarłemu i rodzinie należy się szacunek.
Moim zdaniem trafnie skomentował to inny internauta:
Nie było by ani wypadku ani dyskusji gdyby w polskiej kulturze jazdy
bylo przestrzeganie kodeksu drogowego (ale po co? przecież kodeks jest
dla tych co jeździć nie potrafia, ja potrafie wiec mam gdzies przepisy)
70km/h tzn 70 moi drodzy a nie 140 czy 210. te zakazy sie nie sumuja,
one sa zwyczajnie powtarzane za skrzyżowaniem.
Problem polskich kierowców polega na tym, że nie umieją ze sobą
współpracować. - My na drodze rywalizujemy, a nie współpracujemy. Nie
powinno chodzić o to, żeby samemu dojechać jak najszybciej do celu,
tylko też o to, aby inni mogli jechać spokojnie. My nie myślimy o
innych, to jest największy grzech kierowców.
całość
Dyskutujmy więc nad przyczynami tych beznadziejnie głupich wypadków, zacznijmy wyciągać z nich wnioski.Może komuś to uratuje życie?
Warto brać przykład z posła Chmielowca, który po wypadku jaki miał ze starosta Kardysiem,dopytywał się nawet w sejmie co mogło być jego przyczyną.
A wystarczyło ( tu podpowiadam) powiedzieć: Józek jedź wolniej.
- Lokalne media
- Instytucje
- Kultura
- Sport
- Stowarzyszenia
- Ogłoszenia
poniedziałek, 30 czerwca 2014
niedziela, 29 czerwca 2014
Janusz Radwański w pudle!
Wójt Fila na wolności struga wariata, a redaktor Radwański znalazł się w ...pudle.
Uważam Janusza Radwańskiego po prostu za wybitnego poetę, który wnosi całkowicie świeżą jakość do polskiej, współczesnej poezji, wygląda mi na postać zdecydowanie oryginalną, ciekawą, odświeżającą.
całość-kliknij tutaj
Uważam Janusza Radwańskiego po prostu za wybitnego poetę, który wnosi całkowicie świeżą jakość do polskiej, współczesnej poezji, wygląda mi na postać zdecydowanie oryginalną, ciekawą, odświeżającą.
całość-kliknij tutaj

Rozwiązać seniorów Kolbuszowianki
W miejscowej strefie internetowej trwa ostra dyskusja nad meczem który oddala walkowerem Kolbuszowianka.
Na spotkanie to według wiarygodnych źródeł informacji wybierała się pokaźna grupa kibiców z kilku dużych podkarpackich klubów. Było poważne zagrożenie tzw. „ustawek” na obiekcie Kolbuszowianki. Policja poprosiła więc organizatora – klub z Kolbuszowej o odpowiednie zabezpieczenie tego meczu.
– Obdzwoniłem kilka agencji ochrony z Rzeszowa i Kolbuszowej. Niestety, żadna nie mogła zabezpieczyć dla nas odpowiedniej liczby pracowników ochrony – tłumaczy Wróblewski, który zaproponował by spotkanie rozegrano w Jaśle.
Początkowo Czarni przystali na tę propozycję, ale po kilkunastu godzinach, wycofali się z niej.
– Nie chciałem ryzykować. Konsultowałem tę kwestię m.in. z władzami Kolbuszowej. Uważam to rozwiązanie za najrozsądniejsze – podsumowuje Wróblewski.
całość
Decyzja rozsądna ale... dosyć ryzykowna.Wystarczy bowiem rozpuścić plotki o "ustawkach" na obiekcie Kolbuszowianki i ma się 3 punkty w kieszeni.
W tej sytuacji propozycja radnego Michny wydaje się rozsądna:
Jeżeli kluby nie odnoszą sukcesów i po za pewien pułap nie wychodzą to jaki jest sens sponsorować to? Szczególnie kiedy nie promują naszej gminy. Nacisk trzeba położyć na sport dzieci i młodzieży. Jedynym dorosłym, choć nie do końca, przykładem są piłkarki Sokoła, które awansowały do I ligi piłkarskiej. I one promują Kolbuszową.
Dlaczego więc nie zlikwidujemy drużyny seniorów i w jej miejsce nie utworzymy 2-3 nowych zespołów juniorów?
Kiedy prezes Dariusz Wróblewski zaczynał swoją karierę piłkarską, seniorzy grali przedmecze przed juniorami.Stadion wypełniony był po brzegi kibicami, a reprezentacja Polski była jedną z najlepszych na świecie.
Dlaczego teraz nie może być tak samo?
Dlaczego musimy sponsorować 20 starszych panów grających w 5 lidze, zamiast 60 juniorów?Ci którzy kochają piłkę nożną i tak przyjdą na mecze.
Na spotkanie to według wiarygodnych źródeł informacji wybierała się pokaźna grupa kibiców z kilku dużych podkarpackich klubów. Było poważne zagrożenie tzw. „ustawek” na obiekcie Kolbuszowianki. Policja poprosiła więc organizatora – klub z Kolbuszowej o odpowiednie zabezpieczenie tego meczu.
– Obdzwoniłem kilka agencji ochrony z Rzeszowa i Kolbuszowej. Niestety, żadna nie mogła zabezpieczyć dla nas odpowiedniej liczby pracowników ochrony – tłumaczy Wróblewski, który zaproponował by spotkanie rozegrano w Jaśle.
Początkowo Czarni przystali na tę propozycję, ale po kilkunastu godzinach, wycofali się z niej.
– Nie chciałem ryzykować. Konsultowałem tę kwestię m.in. z władzami Kolbuszowej. Uważam to rozwiązanie za najrozsądniejsze – podsumowuje Wróblewski.
całość
Decyzja rozsądna ale... dosyć ryzykowna.Wystarczy bowiem rozpuścić plotki o "ustawkach" na obiekcie Kolbuszowianki i ma się 3 punkty w kieszeni.
W tej sytuacji propozycja radnego Michny wydaje się rozsądna:
Jeżeli kluby nie odnoszą sukcesów i po za pewien pułap nie wychodzą to jaki jest sens sponsorować to? Szczególnie kiedy nie promują naszej gminy. Nacisk trzeba położyć na sport dzieci i młodzieży. Jedynym dorosłym, choć nie do końca, przykładem są piłkarki Sokoła, które awansowały do I ligi piłkarskiej. I one promują Kolbuszową.
Dlaczego więc nie zlikwidujemy drużyny seniorów i w jej miejsce nie utworzymy 2-3 nowych zespołów juniorów?
Kiedy prezes Dariusz Wróblewski zaczynał swoją karierę piłkarską, seniorzy grali przedmecze przed juniorami.Stadion wypełniony był po brzegi kibicami, a reprezentacja Polski była jedną z najlepszych na świecie.
Dlaczego teraz nie może być tak samo?
Dlaczego musimy sponsorować 20 starszych panów grających w 5 lidze, zamiast 60 juniorów?Ci którzy kochają piłkę nożną i tak przyjdą na mecze.
sobota, 28 czerwca 2014
Gmina Kolbuszowa jako twór fikcyjny
Redaktor naczelny Korso Kolbuszowskie - dr Janusz Radwański wraca w swoim najnowszym felietonie do rozbudowy szkoly w Werni.
Żeby było jasne: w rozbudowywaniu szkoły w Weryni nic oburzającego nie ma. W głosowaniu za tą, a nie inna inwestycją dla ratowania koalicji już jest. Radni nie są bowiem w radzie od budowania czy utrzymywania koalicji. My, jako wyborcy, wynajmujemy ich do zarządzania NASZYMI, czyli publicznymi, pieniędzmi. Jak mówi Ustawa o finansach gminnych, mają zarządzać tymi pieniędzmi oszczędnie i w sposób racjonalny. Ustawa nie wspomina o wydawaniu tych pieniędzy na utrzymanie takiej czy innej koalicji, nie mówi też nic o kupowaniu głosów dla tych czy innych samorządowców. Radni mają decydować o wydawaniu środków publicznych (czyli, powtarzam, naszych), kierując się interesem całości gminy, a nie interesem poszczególnych radnych czy grup radnych. No, chyba że gmina istnieje tylko w teorii.
Frycowe zacierają ręce, a burmistrz Zuba robi się jakiś taki nerwowy.
Przy wycenie budowy kanalizacji na ulicy Reymonta miejscy inspektorzy budowlani machnęli się w wartości projektu o 60%.
Jeśli byli tak samo dokładni przy wycenie szkoły w Weryni, to zabraknie na tą inwestycję 1,5 miliona złotych.
I co wtedy?
Żeby było jasne: w rozbudowywaniu szkoły w Weryni nic oburzającego nie ma. W głosowaniu za tą, a nie inna inwestycją dla ratowania koalicji już jest. Radni nie są bowiem w radzie od budowania czy utrzymywania koalicji. My, jako wyborcy, wynajmujemy ich do zarządzania NASZYMI, czyli publicznymi, pieniędzmi. Jak mówi Ustawa o finansach gminnych, mają zarządzać tymi pieniędzmi oszczędnie i w sposób racjonalny. Ustawa nie wspomina o wydawaniu tych pieniędzy na utrzymanie takiej czy innej koalicji, nie mówi też nic o kupowaniu głosów dla tych czy innych samorządowców. Radni mają decydować o wydawaniu środków publicznych (czyli, powtarzam, naszych), kierując się interesem całości gminy, a nie interesem poszczególnych radnych czy grup radnych. No, chyba że gmina istnieje tylko w teorii.
Frycowe zacierają ręce, a burmistrz Zuba robi się jakiś taki nerwowy.
Przy wycenie budowy kanalizacji na ulicy Reymonta miejscy inspektorzy budowlani machnęli się w wartości projektu o 60%.
Jeśli byli tak samo dokładni przy wycenie szkoły w Weryni, to zabraknie na tą inwestycję 1,5 miliona złotych.
I co wtedy?
Wola Raniżowska podczas okupacji niemieckiej
Radny Dariusz Sobolewski pisze chyba na facebooku książkę o swojej rodzinnej wsi.Zaczął od roku 1366 - ciekawe czy dojdzie do współczesności?
Interesująco opisuje to co działo się w Woli Raniżowskiej podczas okupacji niemieckiej.
Jesienią 1941 roku ogłoszono wysiedlenie Woli Raniżowskiej, która wraz z przysiółkami Poręby Wolskie i Stece była największą wsią w powiecie kolbuszowskim liczącą ok. 4 tys. mieszkańców. Mieszkańcy, którym oferowano po 100 zł. odszkodowania – oferty lekceważyli, wyjątkowo biedni brali tę kwotę. Mimo zakazu chłopi nadal wykonywali bieżące prace polowe; pola zasiewali oziminami, a na wiosnę kontynuowali prace siejąc zboże jare i sadząc ziemniaki. Władze okupacyjne nie mogąc złamać zdecydowanego oporu ludności – zarządzają spalenie wsi.
12 maja 1942 roku, ekipa zebranych podpalaczy członków tzw. Sonnderdienstu spaliła doszczętnie przysiółki: Stece i Poręby Wolskie, oraz dwa budynki na przeciwległych krańcach wsi, od zachodu i wschodu. Wolanie przerażeni olbrzymim zamieszaniem i niebezpieczeństwem - w dwóch następnych dniach opuścili swoje domostwa.
Ludzie zabierali ze sobą tylko inwentarz żywy, ważniejsze mienie ruchome i trochę żywności, pozostawiając resztę na całkowite wyniszczenie. Wszystko to odbywało się przy akompaniamencie strzałów karabinowych, dźwięków rozbijanych okien, wyrywanych drzwi i rozdzieranych pieców w domach mieszkalnych. Wykonywała to ekipa remontowo-budowlana składająca się z mieszkańców Raniżowa. Budynki mieszkalne i gospodarcze były następnie rozbierane na materiał budowlany. Wieś uległa całkowitemu zniszczeniu, a opuszczone tereny wraz z innymi sołectwami weszły w skład terytorium poligonu ćwiczebnego Luftwaffe w Górnie.
...Wysiedlona podczas hitlerowskiej okupacji ludność Woli Raniżowskiej, zgłaszała się do pracy w pobliskiej okolicy, ponieważ niezbędne było to do utrzymania się przy życiu, przy tym licząc po cichu, że taki stan nie potrwa zbyt długo. Do pracy przyjmowano wszystkich, z wyjątkiem nieletnich i podeszłych wiekiem. Chociaż, często zdarzało się, że do pracy szła młodzież, poniżej 21. roku życia. Część wysiedleńców została zatrudniona w gospodarstwie w Lipnicy, natomiast większość w Raniżowie. Tereny Woli Raniżowskiej podzielono pomiędzy obydwa gospodarstwa, które obejmowały po ok. 5 tys. hektarów. O mieszkanie dla robotników wcale się nie troszczono. Siedzieli kątem przy mieszkańcach niewysiedlonych wsi. Obsiane i obsadzone przed wysiedleniem grunty zostały zebrane, a plony zwiezione do wspólnych stogów. Następnie przy pomocy pługów parowych i traktorowych przeorano w poprzek chłopskie pola, niszcząc wszelkie miedze i znaki graniczne. Przygotowano ziemię do zasiewów jesiennych. Z przyjętych do pracy robotników, zorganizowano brygady robocze oraz budowlane i rzemieślnicze. Każda brygada miała przewodnika, tj. vorarbeitera, znającego język niemiecki i odpowiedzialnego za swoją brygadę, liczącą niejednokrotnie po kilkadziesiąt ludzi. Nadzór sprawowali inspektorzy jeżdżący konno, byli oni przeważnie narodowości niemieckiej, niezdolni do służby wojskowej. Uzbrojeni w krótką broń palną oraz w specjalne rzemienne baty (nahaje), którymi bili do krwi pracujących, ich zdaniem niechętnie robotników. Dla usprawnienia prac polowych sprowadzono kilkadziesiąt traktorów, przeważnie gąsienicowych oraz całą masę maszyn rolniczych, o nieznanym niejednokrotnie przeznaczeniu. Ciężkie prace polowe wykonywali najczęściej mechanicznie, przy użyciu odpowiedniej siły pociągowej: traktorów, koni czy wołów, stosownie do zaistniałych potrzeb czy warunków upraw. A jednak... cały ten wysiłek okazał się nierentowny. Prace uprawne wykonywane były niedbale. Nawozy sztuczne oraz zboże do siewu rozkradano, a zasiane pola zarastały perzem i chwastami, efektem czego zebrane plony nie zwracały często wysiewanego nasienia. Ten stan rzeczy przetrwał do chwili wyzwolenia spod niemieckiej okupacji.
...
Końcem lipca 1944 roku przeszedł przez Wolę Raniżowską front rosyjski, oczyszczając teren z pozostałych wojsk niemieckich. Wysiedlona ludność zaczęła powracać na swoje.
Zniszczone podczas okupacji zabudowania, rozpoczęto odbudowywać. Lasy barona Götza, znajdujące się w niewielkiej odległości od wsi, jak również i gromadzki las, wobec braku zainteresowania ze strony władz, dostarczał potrzebnego materiału budowlanego.
W tym samym czasie, doprowadzono również do użyteczności zdziczałe pola i łąki, które zaczęły plonować. Przybywało inwentarza żywego, szczególnie koni, tak bardzo potrzebnych w gospodarstwie.
Nie wszyscy jednak wysiedleńcy powrócili. Nie powrócili mieszkańcy tzw. trzeciej wsi (bezrolni komornicy), którzy mieszkali na pastwisku gromadzkim. Nie posiadali oni własnych gospodarstw rolnych, a więc nie mając możliwości do odbudowy, udali się na Ziemie Odzyskane. Znaleźli tam wolne gospodarstwa, względnie pracę zarobkową, zapewniającą im należyte utrzymanie. Nie powróciły także rodziny żydowskie, które wyginęły z rąk hitlerowców.
Interesująco opisuje to co działo się w Woli Raniżowskiej podczas okupacji niemieckiej.
Jesienią 1941 roku ogłoszono wysiedlenie Woli Raniżowskiej, która wraz z przysiółkami Poręby Wolskie i Stece była największą wsią w powiecie kolbuszowskim liczącą ok. 4 tys. mieszkańców. Mieszkańcy, którym oferowano po 100 zł. odszkodowania – oferty lekceważyli, wyjątkowo biedni brali tę kwotę. Mimo zakazu chłopi nadal wykonywali bieżące prace polowe; pola zasiewali oziminami, a na wiosnę kontynuowali prace siejąc zboże jare i sadząc ziemniaki. Władze okupacyjne nie mogąc złamać zdecydowanego oporu ludności – zarządzają spalenie wsi.
12 maja 1942 roku, ekipa zebranych podpalaczy członków tzw. Sonnderdienstu spaliła doszczętnie przysiółki: Stece i Poręby Wolskie, oraz dwa budynki na przeciwległych krańcach wsi, od zachodu i wschodu. Wolanie przerażeni olbrzymim zamieszaniem i niebezpieczeństwem - w dwóch następnych dniach opuścili swoje domostwa.
Ludzie zabierali ze sobą tylko inwentarz żywy, ważniejsze mienie ruchome i trochę żywności, pozostawiając resztę na całkowite wyniszczenie. Wszystko to odbywało się przy akompaniamencie strzałów karabinowych, dźwięków rozbijanych okien, wyrywanych drzwi i rozdzieranych pieców w domach mieszkalnych. Wykonywała to ekipa remontowo-budowlana składająca się z mieszkańców Raniżowa. Budynki mieszkalne i gospodarcze były następnie rozbierane na materiał budowlany. Wieś uległa całkowitemu zniszczeniu, a opuszczone tereny wraz z innymi sołectwami weszły w skład terytorium poligonu ćwiczebnego Luftwaffe w Górnie.
...Wysiedlona podczas hitlerowskiej okupacji ludność Woli Raniżowskiej, zgłaszała się do pracy w pobliskiej okolicy, ponieważ niezbędne było to do utrzymania się przy życiu, przy tym licząc po cichu, że taki stan nie potrwa zbyt długo. Do pracy przyjmowano wszystkich, z wyjątkiem nieletnich i podeszłych wiekiem. Chociaż, często zdarzało się, że do pracy szła młodzież, poniżej 21. roku życia. Część wysiedleńców została zatrudniona w gospodarstwie w Lipnicy, natomiast większość w Raniżowie. Tereny Woli Raniżowskiej podzielono pomiędzy obydwa gospodarstwa, które obejmowały po ok. 5 tys. hektarów. O mieszkanie dla robotników wcale się nie troszczono. Siedzieli kątem przy mieszkańcach niewysiedlonych wsi. Obsiane i obsadzone przed wysiedleniem grunty zostały zebrane, a plony zwiezione do wspólnych stogów. Następnie przy pomocy pługów parowych i traktorowych przeorano w poprzek chłopskie pola, niszcząc wszelkie miedze i znaki graniczne. Przygotowano ziemię do zasiewów jesiennych. Z przyjętych do pracy robotników, zorganizowano brygady robocze oraz budowlane i rzemieślnicze. Każda brygada miała przewodnika, tj. vorarbeitera, znającego język niemiecki i odpowiedzialnego za swoją brygadę, liczącą niejednokrotnie po kilkadziesiąt ludzi. Nadzór sprawowali inspektorzy jeżdżący konno, byli oni przeważnie narodowości niemieckiej, niezdolni do służby wojskowej. Uzbrojeni w krótką broń palną oraz w specjalne rzemienne baty (nahaje), którymi bili do krwi pracujących, ich zdaniem niechętnie robotników. Dla usprawnienia prac polowych sprowadzono kilkadziesiąt traktorów, przeważnie gąsienicowych oraz całą masę maszyn rolniczych, o nieznanym niejednokrotnie przeznaczeniu. Ciężkie prace polowe wykonywali najczęściej mechanicznie, przy użyciu odpowiedniej siły pociągowej: traktorów, koni czy wołów, stosownie do zaistniałych potrzeb czy warunków upraw. A jednak... cały ten wysiłek okazał się nierentowny. Prace uprawne wykonywane były niedbale. Nawozy sztuczne oraz zboże do siewu rozkradano, a zasiane pola zarastały perzem i chwastami, efektem czego zebrane plony nie zwracały często wysiewanego nasienia. Ten stan rzeczy przetrwał do chwili wyzwolenia spod niemieckiej okupacji.
...
Końcem lipca 1944 roku przeszedł przez Wolę Raniżowską front rosyjski, oczyszczając teren z pozostałych wojsk niemieckich. Wysiedlona ludność zaczęła powracać na swoje.
Zniszczone podczas okupacji zabudowania, rozpoczęto odbudowywać. Lasy barona Götza, znajdujące się w niewielkiej odległości od wsi, jak również i gromadzki las, wobec braku zainteresowania ze strony władz, dostarczał potrzebnego materiału budowlanego.
W tym samym czasie, doprowadzono również do użyteczności zdziczałe pola i łąki, które zaczęły plonować. Przybywało inwentarza żywego, szczególnie koni, tak bardzo potrzebnych w gospodarstwie.
Nie wszyscy jednak wysiedleńcy powrócili. Nie powrócili mieszkańcy tzw. trzeciej wsi (bezrolni komornicy), którzy mieszkali na pastwisku gromadzkim. Nie posiadali oni własnych gospodarstw rolnych, a więc nie mając możliwości do odbudowy, udali się na Ziemie Odzyskane. Znaleźli tam wolne gospodarstwa, względnie pracę zarobkową, zapewniającą im należyte utrzymanie. Nie powróciły także rodziny żydowskie, które wyginęły z rąk hitlerowców.
piątek, 27 czerwca 2014
Piłkarski poker w Kolbuszowej?
Wiosenne wyniki Kolbuszowianki budzą zdziwienie.Przegrywają pewne mecze ze słabeuszami a gromią najsilniejszych.To jednak nie koniec niespodzianek.
Jak się dowiedzieliśmy (nieoficjalnie, ale z pewnych źródeł), jutrzejszy mecz IV ligi pomiędzy Kolbuszowianką a Czarnymi Jasło zostanie odwołany! Jak twierdzi nasz informator, włodarze klubu z Kolbuszowej w obawie przed starciami kibiców obu ekip oddają mecz walkowerem!
Za kolbuszowa24- kliknij tutaj
Jest już odpowiedź kibiców:
PROSIMY O WYPOWIEDŹ "Prezesa" DLACZEGO MECZ ZOSTAŁ ODDANY??? Dariusz Wróblewski czekamy na wytłumaczenia !!!!!! TO SĄ JAJA
OD TEGO JEST DRUŻYNA ŻEBY GRAŁA, PO CO BIERZECIE KASĘ Z MIASTA JAK LECICIE W KULKI??
Jak się dowiedzieliśmy (nieoficjalnie, ale z pewnych źródeł), jutrzejszy mecz IV ligi pomiędzy Kolbuszowianką a Czarnymi Jasło zostanie odwołany! Jak twierdzi nasz informator, włodarze klubu z Kolbuszowej w obawie przed starciami kibiców obu ekip oddają mecz walkowerem!
Za kolbuszowa24- kliknij tutaj
Jest już odpowiedź kibiców:
PROSIMY O WYPOWIEDŹ "Prezesa" DLACZEGO MECZ ZOSTAŁ ODDANY??? Dariusz Wróblewski czekamy na wytłumaczenia !!!!!! TO SĄ JAJA
OD TEGO JEST DRUŻYNA ŻEBY GRAŁA, PO CO BIERZECIE KASĘ Z MIASTA JAK LECICIE W KULKI??
Korso obnaża układ
W najnowszym wydaniu Korso Kolbuszowskie sprawozdanie z przygotowań budowy szkoły im. Juliana Dragana w Weryni.
Radny-sołtys Julian Dragan mówi o swoich obawach i przy okazji sypie układ w radzie miejskiej.
Samorządowiec przyznaje, że w szans na rozbudowę placówki nie byłoby, gdyby nie to, że w radzie zasiada trzech mieszkańców Weryni. - Można powiedzieć, że to zadanie zostało wymuszone na kolegach. Przez niektórych jest ono nazywane zapłatą za koalicję, czy „Frycowym” – stwierdza nasz rozmówca.
Czyli te wszystkie zapewnienia radnego Fryca że ma sumienie i że dogłębnie zanalizował potrzeby inwestycyjne gminy, można między bajki włożyć.Panowie po prostu dogadali się pod stołem . Na sesję mogłoby przyjść nawet pół miasta i chcieli rozbudowy szkoły specjalnej w Kolbuszowej Dolnej, to i tak Frycowe przegłosowaliby Werynię.Liczą się tylko prywatne interesy poszczególnych radnych.
Warto więc kupić sobie najnowsze wydanie Korso i oprawić w ramki artykuł pani Joanny Serafin- Sala gimnastyczna zapłatą za koalicję?. Niedługo wybory ,a ludzka pamięć taka krótka...
Co ciekawe, budowa szokły w Weryni może wcale nie ruszyć z miejsca,ale o tym napiszę jutro.
Radny-sołtys Julian Dragan mówi o swoich obawach i przy okazji sypie układ w radzie miejskiej.
Samorządowiec przyznaje, że w szans na rozbudowę placówki nie byłoby, gdyby nie to, że w radzie zasiada trzech mieszkańców Weryni. - Można powiedzieć, że to zadanie zostało wymuszone na kolegach. Przez niektórych jest ono nazywane zapłatą za koalicję, czy „Frycowym” – stwierdza nasz rozmówca.
Czyli te wszystkie zapewnienia radnego Fryca że ma sumienie i że dogłębnie zanalizował potrzeby inwestycyjne gminy, można między bajki włożyć.Panowie po prostu dogadali się pod stołem . Na sesję mogłoby przyjść nawet pół miasta i chcieli rozbudowy szkoły specjalnej w Kolbuszowej Dolnej, to i tak Frycowe przegłosowaliby Werynię.Liczą się tylko prywatne interesy poszczególnych radnych.
Warto więc kupić sobie najnowsze wydanie Korso i oprawić w ramki artykuł pani Joanny Serafin- Sala gimnastyczna zapłatą za koalicję?. Niedługo wybory ,a ludzka pamięć taka krótka...
Co ciekawe, budowa szokły w Weryni może wcale nie ruszyć z miejsca,ale o tym napiszę jutro.
Nowy inwestor w stefie ekonomicznej
W zeszłym roku hucznie obchodzono pierwszego inwestora w Specjalnej Strefie Ekonomicznej w Kolbuszowej.
Wywiady z burmistrzem, podziękowania, ochy ,achy, a to raptem miało być tylko 60 miejsc pracy.Ostatecznie firma Bart zrezygnowała, co przewidziałem na kilka miesięcy przed przetargiem.Po prostu czarnowidz jestem (czy co?).
Teraz mamy nowego inwestora-tym razem miejscowego.Dlaczego teraz nie ma zachwytów nad dalekowzrocznością, i przedsiębiorczością naszego umiłowanego burmistrza Zuby?Dlaczego teraz Grzegorz Romaniuk ze łzami w oczach nie dziękuje naszemu włodarzowi?Dlaczego Fryc nie pieje z zachwytu że warto było?
Powód jest prosty.Jeśli firma Drew-Met państwa Luberów zainwestuje w strefie ekonomicznej, to przeniesie tylko do niej swoją siedzibę z ulicy Zbożowej.Przyrost zatrudnienia? Zero.Tak samo będzie w przypadku każdej innej firmy lokalnej firmy która zainwestuje w strefie.
Całe te wieloletnie ceregiele, zainwestowane kilka milionów złotych, bankiety, przecięcia wstęgi, wszystko to na nic.
Dlatego bardzo cicho nad tą trumną.
Wywiady z burmistrzem, podziękowania, ochy ,achy, a to raptem miało być tylko 60 miejsc pracy.Ostatecznie firma Bart zrezygnowała, co przewidziałem na kilka miesięcy przed przetargiem.Po prostu czarnowidz jestem (czy co?).
Teraz mamy nowego inwestora-tym razem miejscowego.Dlaczego teraz nie ma zachwytów nad dalekowzrocznością, i przedsiębiorczością naszego umiłowanego burmistrza Zuby?Dlaczego teraz Grzegorz Romaniuk ze łzami w oczach nie dziękuje naszemu włodarzowi?Dlaczego Fryc nie pieje z zachwytu że warto było?
Powód jest prosty.Jeśli firma Drew-Met państwa Luberów zainwestuje w strefie ekonomicznej, to przeniesie tylko do niej swoją siedzibę z ulicy Zbożowej.Przyrost zatrudnienia? Zero.Tak samo będzie w przypadku każdej innej firmy lokalnej firmy która zainwestuje w strefie.
Całe te wieloletnie ceregiele, zainwestowane kilka milionów złotych, bankiety, przecięcia wstęgi, wszystko to na nic.
Dlatego bardzo cicho nad tą trumną.
czwartek, 26 czerwca 2014
Zuba wie zawsze lepiej
W październiku ubiegłego roku, głośno było o projekcie budowy blokowiska za Fregatą. Miano już nawet głosować na sesji uchwałę w sprawie ustalenia służebności przejazdu przez działkę gminna na rzecz inwestora.
Nagle cała sprawa ucichła.
Dlaczego? Ano dlatego, że do planowanego osiedla nie ma drogi dojazdowej.Ulica Popiełuszki, to w praktyce tylko deptak który mieszkańcy używają głównie w niedziele idąc do kościoła.Skoro nie ma dojazdu to ktoś musi go zbudować.
Kto?
Oczywiście że Urząd Miasta- przecież to droga gminna.I tu był haczyk.UM mógł uzależnić załatwienie wszystkich formalności od ręki w zamian za uczestnictwo inwestora w budowie tej drogi.
W Korso można przeczytać co urzędnicy wytargowali od inwestora.
Służebność przejazdu i przechodu, była warunkowana tym, aby inwestor na czas budowy, przygotował drogę, czyli utwardził pas działki wzdłuż ogrodzenia Centrum Kształcenia Praktycznego. - Ten grunt, służyłby później jako podbudowa pod drogę, przy której powstałoby 45 miejsc postojowych dla mieszkańców Kolbuszowej – wyjaśniał na sesji Tadeusz Serafin z UM. Po zakończeniu budowy osiedla, gmina na własny koszt położyłaby na nowej drodze asfalt.
Dużo to- czy mało?
Raczej niewiele biorąc pod uwagę, że inwestor dostanie na czas budowy skatepark do własnej dyspozycji.W praktyce miasto wybuduje na nasz koszt drogę + 45 miejsc parkingowych dla projektowanego osiedla.
Mnie jednak dziwi jeszcze co innego.Ani razu podczas trwania tych negocjacji, urzędnicy z burmistrzem Zubą na czele, nie zapytali się mieszkańców: Co myślicie o tej inwestycji?.
Tu nawet nie chodzi o zgodę na budowę tam tych bloków, tylko o sposób zagospodarowania terenu między CKP a Fregatą.
Wygląda na to, że znowu w cały proces decyzyjny w sprawie dotyczącej bezpośrednio kilku tysięcy mieszkańców, zostało wtajemniczonych tylko kilka osób.
To sprzyja korupcji.
Czy ktoś ma nagrania z tych rozmów między urzędnikami,radnymi z inwestorem?
Chętnie opublikuję.
Nagle cała sprawa ucichła.
Dlaczego? Ano dlatego, że do planowanego osiedla nie ma drogi dojazdowej.Ulica Popiełuszki, to w praktyce tylko deptak który mieszkańcy używają głównie w niedziele idąc do kościoła.Skoro nie ma dojazdu to ktoś musi go zbudować.
Kto?
Oczywiście że Urząd Miasta- przecież to droga gminna.I tu był haczyk.UM mógł uzależnić załatwienie wszystkich formalności od ręki w zamian za uczestnictwo inwestora w budowie tej drogi.
W Korso można przeczytać co urzędnicy wytargowali od inwestora.
Służebność przejazdu i przechodu, była warunkowana tym, aby inwestor na czas budowy, przygotował drogę, czyli utwardził pas działki wzdłuż ogrodzenia Centrum Kształcenia Praktycznego. - Ten grunt, służyłby później jako podbudowa pod drogę, przy której powstałoby 45 miejsc postojowych dla mieszkańców Kolbuszowej – wyjaśniał na sesji Tadeusz Serafin z UM. Po zakończeniu budowy osiedla, gmina na własny koszt położyłaby na nowej drodze asfalt.
Dużo to- czy mało?
Raczej niewiele biorąc pod uwagę, że inwestor dostanie na czas budowy skatepark do własnej dyspozycji.W praktyce miasto wybuduje na nasz koszt drogę + 45 miejsc parkingowych dla projektowanego osiedla.
Mnie jednak dziwi jeszcze co innego.Ani razu podczas trwania tych negocjacji, urzędnicy z burmistrzem Zubą na czele, nie zapytali się mieszkańców: Co myślicie o tej inwestycji?.
Tu nawet nie chodzi o zgodę na budowę tam tych bloków, tylko o sposób zagospodarowania terenu między CKP a Fregatą.
Wygląda na to, że znowu w cały proces decyzyjny w sprawie dotyczącej bezpośrednio kilku tysięcy mieszkańców, zostało wtajemniczonych tylko kilka osób.
To sprzyja korupcji.
Czy ktoś ma nagrania z tych rozmów między urzędnikami,radnymi z inwestorem?
Chętnie opublikuję.
Korwin Mikke pod muszką- Józef Fryc pod krawatem
Spotkanie z Korwinem Mikke w Kolbuszowej Górnej było bardzo ciekawe.Przyszło znacznie więcej ludzi niż w zeszłym roku do K2.Większość (gdzieś około 3/4 wypełnionej po brzegi sali) byli to ludzie bardzo młodzi.Nieprawdą jest więc to, że kolbuszowska młodzież nie interesuje się polityką.Po ich reakcji na słowa popularnego Korwina było widać, że oczekują zmian i to nawet radykalnych.
Fotorelację z tego spotkania można obejrzeć na profilu facebookowym portalu ekolbuszowa - kliknij tutaj
Gwoździem programu nie był jednak świeżo upieczony europoseł, ani też kilka naprawdę niezłych lasek.
![]() |
zdjęcie- ekolbuszowa |
Największa furorę zrobił swoją obecnością na spotkaniu... radny Józef Fryc.
![]() |
zdjęcie- ekolbuszowa |
Powiadają, że tylko krowa nie zmienia poglądów -ale żeby aż tak często?
środa, 25 czerwca 2014
Specjaliści z ZST w Kolbuszowej
wtorek, 24 czerwca 2014
Jak Kardyś dba o oświatę
W kończącym się roku szkolnym, na najzdolniejszych uczniów ze szkół podstawowych i gimnazjów z naszego powiatu, czekała miła niespodzianka.
W minioną środę (18 czerwca) poseł Zbigniew Chmielowiec zaprosił na spotkanie do biblioteki laureatów konkursów przedmiotowych na szczeblu wojewódzkim, aby podziękować im za ich wysiłek intelektualny, który zaowocował ogromnymi sukcesami. Więcej informacji w najbliższym numerze Korso./Korso Kolbuszowskie/
Spotkanie zorganizował poseł Chmielowiec z pomocą UM w Kolbuszowej i Fundacji Serce pani Nowak.
![]() |
zdjęcie- Korso Kolbuszowskie |
Wszyscy odświętnie, elegancko ubrani, oprócz inspektora oświaty Ireneusza Koguta. Gość pracuje na dwóch etatach, więc burmistrz może mu skoczyć, nawet gdyby przyszedł na takie spotkanie w wymiętej,chińskiej koszuli z krótkimi rękawami w kratkę.
![]() |
zdjęcie- Korso Kolbuszowskie |
Nagradzano najlepszych, najzdolniejszych uczniów naszego powiatu i ... nie było tam starosty .
Po prostu Kardysiowi nie zależy mu na tym, aby dalszą edukacje wybrali oni w miejscowych szkołach ponad gimnazjalnych.
poniedziałek, 23 czerwca 2014
Poziom oświaty w Kolbuszowej
W środę 18 czerwca br. w Miejskiej i Powiatowej Bibliotece Publicznej w
Kolbuszowej odbyło się spotkanie z najlepszymi uczniami powiatu
kolbuszowskiego. Uczniowie zostali docenieni za osiągnięcia w
olimpiadach i konkursach przedmiotowych odniesionych na szczeblu
wojewódzkim.
...
Laureatami z Gminy Kolbuszowa zostali:
SP nr 2
Franciszek Stęga
Gimnazjum Nr 1
Kacper Sito
Gimnazjum nr 2
Karolina Markusiewicz
Bogumiła Kutacha
Aleksandra Drożdż
Katarzyna Kożuchowska
Wiktoria Zasowska
Wojciech Cynar
Dominik Maciąg
Tomasz Fitał
Andrzej Wesołowski
/Urząd Miejski w Kolbuszowej/
Czy nikogo nie zastanawia ta dysproporcja? "Dwójka" i długo, długo, nic.Może więc zamiast utrzymywać deficytowe szkoły w Bukowcu, Przedborzu i Weryni, dowozić te dzieciaki do Kolbuszowej gdzie jest wyższy poziom nauczania?
Dlaczego nie?
Co ciekawe, na uroczystości wręczenia nagród przewodniczącego komisji oświaty (i takich tam innych) Doriana Pika, reprezentowała jak zwykle elegancko ubrana mama- Lucyna Pik (ostatnia po lewej stronie).
...
Laureatami z Gminy Kolbuszowa zostali:
SP nr 2
Franciszek Stęga
Gimnazjum Nr 1
Kacper Sito
Gimnazjum nr 2
Karolina Markusiewicz
Bogumiła Kutacha
Aleksandra Drożdż
Katarzyna Kożuchowska
Wiktoria Zasowska
Wojciech Cynar
Dominik Maciąg
Tomasz Fitał
Andrzej Wesołowski
/Urząd Miejski w Kolbuszowej/
Czy nikogo nie zastanawia ta dysproporcja? "Dwójka" i długo, długo, nic.Może więc zamiast utrzymywać deficytowe szkoły w Bukowcu, Przedborzu i Weryni, dowozić te dzieciaki do Kolbuszowej gdzie jest wyższy poziom nauczania?
Dlaczego nie?
Co ciekawe, na uroczystości wręczenia nagród przewodniczącego komisji oświaty (i takich tam innych) Doriana Pika, reprezentowała jak zwykle elegancko ubrana mama- Lucyna Pik (ostatnia po lewej stronie).

Wymazywanie własnych wspomnień
Na ostatniej sesji rady miejskiej dr Ragan poprosił samorządowców, o nazwanie jednej z ulic Kolbuszowej imieniem dr Stanisława Krzaklewskiego.
Na to jak z procy wyskoczył burmistrz Zuba.
Myślę, że to właściwa ulica – twierdzi burmistrz Jan Zuba. – Spróbujemy przekonać do tego mieszkańców ul. Grunwaldzkiej. Jesteśmy w stanie pokryć koszty wymiany ich dokumentów, bo opory są głównie z tego tytułu. Myślę jednak, że dorobek lekarski, zasługi dr Krzaklewskiego dla Kolbuszowej, dla powiatu, są godne docenienia.
/kolbuszowa24/
Jeszcze niedawno burmistrz Zuba przekonywał, że nazw ulic 22 lipca, Generała Zawadzkiego, czy Gwardii Ludowej , nie da się zmienić,bo powodów jest 1000,a tu tak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki można to zrobić?
Cuda! Cuda!
Myślę że kolbuszowska młodzież z Ruchu Narodowego, zamiast palić bez sensu po lasach ogniska w Noc Kupały, przyjdzie wreszcie tłumnie na sesję rady miejskiej.
Niech przyjdą i zapytają się, dlaczego nie można przechrzcić sąsiadującej ze szpitalem ulicy 22 lipca na dr Stanisława Krzaklewskiego?
Radny Dorian Pik który (przypominam) pisze piosenkę o Mścicielu, zapewne wesprze czynnie tą jakże właściwą inicjatywę, tym bardziej że codziennie rano musi patrzeć na tą ulicę.
Na radnego Michnę nie można jednak liczyć.

całość
Na to jak z procy wyskoczył burmistrz Zuba.
Myślę, że to właściwa ulica – twierdzi burmistrz Jan Zuba. – Spróbujemy przekonać do tego mieszkańców ul. Grunwaldzkiej. Jesteśmy w stanie pokryć koszty wymiany ich dokumentów, bo opory są głównie z tego tytułu. Myślę jednak, że dorobek lekarski, zasługi dr Krzaklewskiego dla Kolbuszowej, dla powiatu, są godne docenienia.
/kolbuszowa24/
Jeszcze niedawno burmistrz Zuba przekonywał, że nazw ulic 22 lipca, Generała Zawadzkiego, czy Gwardii Ludowej , nie da się zmienić,bo powodów jest 1000,a tu tak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki można to zrobić?
Cuda! Cuda!
Myślę że kolbuszowska młodzież z Ruchu Narodowego, zamiast palić bez sensu po lasach ogniska w Noc Kupały, przyjdzie wreszcie tłumnie na sesję rady miejskiej.
Niech przyjdą i zapytają się, dlaczego nie można przechrzcić sąsiadującej ze szpitalem ulicy 22 lipca na dr Stanisława Krzaklewskiego?
Radny Dorian Pik który (przypominam) pisze piosenkę o Mścicielu, zapewne wesprze czynnie tą jakże właściwą inicjatywę, tym bardziej że codziennie rano musi patrzeć na tą ulicę.
Na radnego Michnę nie można jednak liczyć.

całość
niedziela, 22 czerwca 2014
Skumbrie w tomacie Andrzeja Wesołowskiego
Pierwsza Noc Duchów w ogrodach państwa Wesołowskich wypadła naprawdę okazale.
Tłumów nie było , przybyli za to prawdziwi koneserzy sztuki.
Ogród przepiękny, drewniany dom,przed nim drzewa ,trawy.Za domem staw, niespotykane krzewy, i wszędobylskie kwiaty.
Przed domem była grana etiuda teatralna, zilustrowana muzycznie przez Pawła Płudowskiego który grał na skrzypcach, oraz gitarze.Aktorzy z teatru Grzegorza Wócickiego wystąpili na biało- polski len .Były obrazy Wojciecha Trzyny.Zdjęcia Cysorza Franciszka Józefa.Wiersze Ryszarda Szilera.
Największą furorę zrobił Adaś Dragan-najmłodszy aktor.Syn pani archeolog z MKL.Niestety tym razem pani Jola nie przyszła w swojej słynnej minispódniczce- podobno w obawie przed komarami.Szkoda bo specjalnie na tą okazję wziąłem ze sobą przeciwmgielne okulary.
Był też redaktor Korso Kolbuszowskie - doktor Janusz Radwański. Niestety i tym razem, nie dał się namówić na publikacje maglowych felietonów w swoim tygodniku.
NA to naczelny kichnął redaktor
(skumbrie w tomacie skumbrie w tomacie)
i po namyśle powiada: - Jak to?
(skumbrie w tomacie pstrąg)
Chce pan naprawić błędy systemu?
(skumbrie w tomacie skumbrie w tomacie)
Był tu już taki dziesięć lat temu.
(skumbrie w tomacie pstrąg)
Także szlachetny. Strzelał. Nie wyszło.
(skumbrie w tomacie skumbrie w tomacie_
Krew się polała, a potem wyschło.
(skumbrie w tomacie pstrąg)
Skumbrie w tomacie skumbrie w tomacie
chcieliście Polski no to ją macie!
skumbrie w tomacie pstrąg!
Tłumów nie było , przybyli za to prawdziwi koneserzy sztuki.
Ogród przepiękny, drewniany dom,przed nim drzewa ,trawy.Za domem staw, niespotykane krzewy, i wszędobylskie kwiaty.
Przed domem była grana etiuda teatralna, zilustrowana muzycznie przez Pawła Płudowskiego który grał na skrzypcach, oraz gitarze.Aktorzy z teatru Grzegorza Wócickiego wystąpili na biało- polski len .Były obrazy Wojciecha Trzyny.Zdjęcia Cysorza Franciszka Józefa.Wiersze Ryszarda Szilera.
Największą furorę zrobił Adaś Dragan-najmłodszy aktor.Syn pani archeolog z MKL.Niestety tym razem pani Jola nie przyszła w swojej słynnej minispódniczce- podobno w obawie przed komarami.Szkoda bo specjalnie na tą okazję wziąłem ze sobą przeciwmgielne okulary.
Był też redaktor Korso Kolbuszowskie - doktor Janusz Radwański. Niestety i tym razem, nie dał się namówić na publikacje maglowych felietonów w swoim tygodniku.
NA to naczelny kichnął redaktor
(skumbrie w tomacie skumbrie w tomacie)
i po namyśle powiada: - Jak to?
(skumbrie w tomacie pstrąg)
Chce pan naprawić błędy systemu?
(skumbrie w tomacie skumbrie w tomacie)
Był tu już taki dziesięć lat temu.
(skumbrie w tomacie pstrąg)
Także szlachetny. Strzelał. Nie wyszło.
(skumbrie w tomacie skumbrie w tomacie_
Krew się polała, a potem wyschło.
(skumbrie w tomacie pstrąg)
Skumbrie w tomacie skumbrie w tomacie
chcieliście Polski no to ją macie!
skumbrie w tomacie pstrąg!
sobota, 21 czerwca 2014
Ewa Draus z szacunkiem o Józefie Frycu
Pan Andrzej lubi zbierać starocie, więc można u niego poczytać stare wydania Korsa Kolbuszowskiego zakąszając plackami ziemniaczanymi.
Okazuje się, że na początku maja, Pani Ewa machnęła była (to już na stałe? ) felieton w Korso- tą razą o strażakach .
Że wartości, sikawki, tradycja i że w ogóle należy im się szacunek.Wiadomo- za mundurem panny sznurem.
Czyżby w Kolbuszowej miała się zawiązać jakasik nowa koalicja?

Okazuje się, że na początku maja, Pani Ewa machnęła była (to już na stałe? ) felieton w Korso- tą razą o strażakach .

Że wartości, sikawki, tradycja i że w ogóle należy im się szacunek.Wiadomo- za mundurem panny sznurem.
Czyżby w Kolbuszowej miała się zawiązać jakasik nowa koalicja?


piątek, 20 czerwca 2014
Wróżenie z Fusa
Jak się dowiedziałem ( przy czwartym piwie w Galicji) w konkursie na dyrektora Liceum Ogólnokształcącego w Kolbuszowej, marne szanse ma dotychczasowa dyrektorka Krystyna Zembrowska.
Podobno przepadła na radzie pedagogicznej jednym głosem.

Teraz Kardyś ma twardy orzech do zgryzienia, bo pani Krystyna to był jego pomysł na uzdrowienie sytuacji w liceum.
Pomysł był niezły ale... w liceum zawsze były kłopoty gdy rządziła tam kobita- takie fatum.Sytuacja zawsze wracała do normy gdy na fotelu dyrektora zasiadał facet.
Dariusz Fus jest już wicedyrektorem kilka ładnych lat, więc dlaczego nie on?
Podobno przepadła na radzie pedagogicznej jednym głosem.

Teraz Kardyś ma twardy orzech do zgryzienia, bo pani Krystyna to był jego pomysł na uzdrowienie sytuacji w liceum.
Pomysł był niezły ale... w liceum zawsze były kłopoty gdy rządziła tam kobita- takie fatum.Sytuacja zawsze wracała do normy gdy na fotelu dyrektora zasiadał facet.
Dariusz Fus jest już wicedyrektorem kilka ładnych lat, więc dlaczego nie on?

czwartek, 19 czerwca 2014
Kolbuszowska afera taśmowa
O tym co znalazłoby się na kolbuszowskich taśmach z podsłuchów miejscowych polityków można się tylko domyślać, więc się domyślajmy.
Niestety rozmowy nie są prowdzone w Galicji.Po pierwsze dlatego że miejscowych samorządowców (często bezrobotnych ) na takie ekstrawagancje nie stać.Po drugie zawsze można trafić na Magla który przy sąsiednim stoliku napycha się tortem naleśnikowym ze szpinakiem, mięsem i pieczarkami.
Dlatego miejscowi politycy spotykają się w prywatnych domach, gdzie przy jednej żarówce i pół litrze omawiają ważkie sprawy naszego powiatu.
Jestem wstanie wyobrazić sobie takie spotkanie w Weryni, gdzie panowie Opaliński, Dragan,Karkut oraz Fryc, omawiali zawiązanie koalicji w radzie miejskiej.Po długich dyskusjach i namowach , Dragan wytargowuje rozbudowę szkoły, a Opaliński przewodniczącego rady i 1920 złotych diety miesięcznie.
Albo spotkanie "na terenie fundacji" , gdzie radny Fryc z burmistrzem Zubą omawiają przyszłe kolbuszowskie inwestycje.Na przykład za klepniecie uchwały zezwalającej na budowę domu weselnego pod skansenem , burmistrz obiecuje nie robić większych ceregieli z budową szkoły im. Juliana Dragana w Weryni.
Tudzież spotkanie w pewnym domu na ulicy Wojska Polskiego,gdzie poseł Chmielowiec tłumaczy młodemu działaczowi : nie będziesz podskakiwał to będą pieniądze na szpinak.
Bismarck kiedyś powiedział, że zwykli ludzie nie powinni wiedzieć dwóch rzeczy: jak się robi kiełbasę i jak się robi politykę.
Niestety rozmowy nie są prowdzone w Galicji.Po pierwsze dlatego że miejscowych samorządowców (często bezrobotnych ) na takie ekstrawagancje nie stać.Po drugie zawsze można trafić na Magla który przy sąsiednim stoliku napycha się tortem naleśnikowym ze szpinakiem, mięsem i pieczarkami.
Dlatego miejscowi politycy spotykają się w prywatnych domach, gdzie przy jednej żarówce i pół litrze omawiają ważkie sprawy naszego powiatu.
Jestem wstanie wyobrazić sobie takie spotkanie w Weryni, gdzie panowie Opaliński, Dragan,Karkut oraz Fryc, omawiali zawiązanie koalicji w radzie miejskiej.Po długich dyskusjach i namowach , Dragan wytargowuje rozbudowę szkoły, a Opaliński przewodniczącego rady i 1920 złotych diety miesięcznie.
Albo spotkanie "na terenie fundacji" , gdzie radny Fryc z burmistrzem Zubą omawiają przyszłe kolbuszowskie inwestycje.Na przykład za klepniecie uchwały zezwalającej na budowę domu weselnego pod skansenem , burmistrz obiecuje nie robić większych ceregieli z budową szkoły im. Juliana Dragana w Weryni.
Tudzież spotkanie w pewnym domu na ulicy Wojska Polskiego,gdzie poseł Chmielowiec tłumaczy młodemu działaczowi : nie będziesz podskakiwał to będą pieniądze na szpinak.
Bismarck kiedyś powiedział, że zwykli ludzie nie powinni wiedzieć dwóch rzeczy: jak się robi kiełbasę i jak się robi politykę.

Boże Ciało
Dzisiaj jak co roku po mszy świętej przejdziemy w uroczystej procesji do czterech ołtarzy, gdzie czytane będą fragmenty Ewangelii.Po drodze znużeni zapomnimy nawet po co tak naprawdę przyszliśmy.
Ty i ja razem
dniami i nocami
nie martwię się
bo wszystko będzie dobrze
ludzie gadają, niech mówią co im się podoba
Ale ja wiem jedno, że wszystko będzie dobrze
Nikt, nikt, nikt
nie stanie na drodze temu co czuję
nikt, nikt, nikt
nie będzie wiedział co czuję do ciebie, ciebie, ciebie
nie stanie na drodze temu co czuję do ciebie...
Gdy leje deszcz
i boli mnie serce
będziesz zawsze w pobliżu
to wiem na pewno.
Ty i ja razem
dniami i nocami
nie martwię się
bo wszystko będzie dobrze
ludzie gadają, niech mówią co im się podoba
Ale ja wiem jedno, że wszystko będzie dobrze
Nikt, nikt, nikt
nie stanie na drodze temu co czuję
nikt, nikt, nikt
nie będzie wiedział co czuję do ciebie, ciebie, ciebie
nie stanie na drodze temu co czuję do ciebie...
Gdy leje deszcz
i boli mnie serce
będziesz zawsze w pobliżu
to wiem na pewno.
środa, 18 czerwca 2014
Michał Karkut vs Karol Ozga
Gdyby nie konsekwentna działalność szefa raniżowskiej komisji rewizyjnej - Karola Ozgi , to jutro w procesji Bożego Ciała, miejscowy lud rzucałby na klęczkach kwiaty pod stopy wójta Fili.
Ponieważ radny Ozga wykonywał swoje obowiązki należycie, to dzisiaj wójt modli się tylko, o jak najniższy wymiar kary.
A co robi odpowiednik Ozgi w kolbuszowskiej radzie - Michał Karkut?Trudno uwierzyć ale...najgłośniej bije brawa burmistrzowi Zubie.
O przyznanie absolutorium burmistrzowi Zubie wnioskował Michał Karkut, przewodniczący Komisji Rewizyjnej Rady Miejskiej. Podkreślił on, że wniosek ten jest efektem gruntownej analizy: realizacji ubiegłorocznego budżetu gminy, informacji o stanie mienia jednostek samorządu, a także opinii Regionalnej Izby Obrachunkowej na temat finansów samorządu Kolbuszowej.
/kolbuszowa 24/
W zeszłym roku dzięki nieudolności kolbuszowskich urzędników (w tym burmistrza Zuby). brakło w budżecie kilka milionów złotych.Stało się tak między innymi dzięki aferze ze zwrotem nakładów na rewitalizację rynku.
Aby zapobiec katastrofie Zuba ze skarbnikiem Zubrem zrobili sztuczkę kuglarską nazywaną "konsolidacją długów". Polega ona na przełożeniu spłat rat zadłużenia o kilka lat.Kosztowało to nas drobne 800 tysięcy złotych.
Już samo to wystarczy, aby wytrzeć burmistrzem korytarze w kolbuszowskim magistracie.Dlaczego przewodniczący komisji rewizyjnej Michał Karkut tego nie zrobił?
Wyjaśnił to burmistrz Zuba osobiście.
Po uzyskaniu absolutorium burmistrz Zuba dziękował radnym: – Bez współpracy z radą, nie byłaby możliwa pełna realizacja uchwały budżetowej – mówił. – Mamy świadomość, że realizacja wydatków często wymaga zmian w budżecie, wymaga dyskusji i kompromisów. jednak w związku z tym, że jest zrozumienie, wola współpracy, i na pierwszym miejscu stawiamy dobro wspólne, możemy wszyscy z satysfakcją przyjąć sprawozdanie z realizacji ubiegłorocznego budżetu.
Jak widać na załączonym obrazku, kolbuszowscy samorządowcy ponad dobro mieszkańców, przedkładają swoje dobro wspólne.
Po jaką cholerę więc wybierać ich na te stanowiska?
Ponieważ radny Ozga wykonywał swoje obowiązki należycie, to dzisiaj wójt modli się tylko, o jak najniższy wymiar kary.
A co robi odpowiednik Ozgi w kolbuszowskiej radzie - Michał Karkut?Trudno uwierzyć ale...najgłośniej bije brawa burmistrzowi Zubie.
O przyznanie absolutorium burmistrzowi Zubie wnioskował Michał Karkut, przewodniczący Komisji Rewizyjnej Rady Miejskiej. Podkreślił on, że wniosek ten jest efektem gruntownej analizy: realizacji ubiegłorocznego budżetu gminy, informacji o stanie mienia jednostek samorządu, a także opinii Regionalnej Izby Obrachunkowej na temat finansów samorządu Kolbuszowej.
/kolbuszowa 24/
W zeszłym roku dzięki nieudolności kolbuszowskich urzędników (w tym burmistrza Zuby). brakło w budżecie kilka milionów złotych.Stało się tak między innymi dzięki aferze ze zwrotem nakładów na rewitalizację rynku.
Aby zapobiec katastrofie Zuba ze skarbnikiem Zubrem zrobili sztuczkę kuglarską nazywaną "konsolidacją długów". Polega ona na przełożeniu spłat rat zadłużenia o kilka lat.Kosztowało to nas drobne 800 tysięcy złotych.
Już samo to wystarczy, aby wytrzeć burmistrzem korytarze w kolbuszowskim magistracie.Dlaczego przewodniczący komisji rewizyjnej Michał Karkut tego nie zrobił?
Wyjaśnił to burmistrz Zuba osobiście.
Po uzyskaniu absolutorium burmistrz Zuba dziękował radnym: – Bez współpracy z radą, nie byłaby możliwa pełna realizacja uchwały budżetowej – mówił. – Mamy świadomość, że realizacja wydatków często wymaga zmian w budżecie, wymaga dyskusji i kompromisów. jednak w związku z tym, że jest zrozumienie, wola współpracy, i na pierwszym miejscu stawiamy dobro wspólne, możemy wszyscy z satysfakcją przyjąć sprawozdanie z realizacji ubiegłorocznego budżetu.
Jak widać na załączonym obrazku, kolbuszowscy samorządowcy ponad dobro mieszkańców, przedkładają swoje dobro wspólne.
Po jaką cholerę więc wybierać ich na te stanowiska?

Subskrybuj:
Posty (Atom)