W sąsiednich gminach projekty
Przeciw wykluczeniu cyfrowemu przeprowadzały urzędy gminne.Polegało to na tym że urzędnik pisał biznes plan i wysyłał gdzie trzeba z prośbą o dofinansowanie.Gdy załatwił wszystkie pieczątki organizował przetarg na wykonanie.W Kolbuszowej naturalnym kandydatem do zrobienia tego jest ...no nie wiem ... może inspektor oświaty?Przeciwdziałanie wykluczeniu cyfrowemu to wszak działka edukacji.
Tak więc pan Ireneusz Kogut napisałby taki projekt,dostałby dotacje,rozpisałby przetarg i.... musiałby wykluczyć z niego
Stowarzyszenie Nil którego jest prezesem- byłby to bowiem konflikt interesów.Projekt zrealizowało by jakiesik inne stowarzyszenie ,albo prywatny biznes z Mielca.Miesiące roboty (z przewagą roboty) i pan Kogut dostałby za to tylko gołą pensję z UM.
W Kolbuszowej projekt miał być także prowadzony przez Urząd Miasta.Od czego jest jednak głowa na karku?Wystarczyłoby zmienić w uchwalę Rady Miejskiej ,i podmienić lidera który ma przeprowadzać taki projekt.Jednak czegoś takiego nie przyklepałyby
frycowe które wiedzą wszystko lepiej....
Aliści 29 grudnia 2010 roku rada miejska postanowiła:
Teraz wszystkie papiery napisał i załatwił pan Ireneusz Kogut już jako prezes Stowarzyszenia Nil, i zapewne pobierał za to stosowną gratyfikacje + pensje z Urzędu Miejskiego.
Czy mój tok myślenia jest prawidłowy?Czy coś takiego naprawdę rozegrało się na naszych oczach?Czy też tylko popadam w paranoję?
Na jakiej jednak zasadzie burmistrz podpisuje umowy na realizację zadania z firmą której prezesem jest jego podwładny?
Za konflikt interesów uznaje się konflikt pomiędzy obowiązkiem publicznym a interesami prywatnymi urzędnika publicznego, polegający na tym, że interesy urzędnika publicznego jako osoby prywatnej mogłyby niewłaściwie wpłynąć na wykonywanie przez niego obowiązków i zadań publicznych.
Czyli co ?Całe to CBA i te ustawy można w Kolbuszowej wyrzucić sobie do kosza?
Zgodnie z art. 30 ustawy o pracownikach samorządowych, pracownik
samorządowy zatrudniony na stanowisku urzędniczym, w tym kierowniczym
stanowisku urzędniczym, nie może wykonywać zajęć pozostających w
sprzeczności lub związanych z zajęciami, które wykonuje w ramach
obowiązków służbowych, wywołujących uzasadnione podejrzenie o
stronniczość lub interesowność oraz zajęć sprzecznych z obowiązkami
wynikającymi z ustawy.
Być może jest to zgodne z prawem ( w co wątpię),ale narusza (przynajmniej moje) poczucie sprawiedliwości.
Przed zamieszczeniem tego wpisu wysłałem maile do burmistrza Zuby,przewodniczącego Rady Miejskiej Marka Opalińskiego,wiceprzewodniczącego Józefa Fryca,przewodniczącego Komisji Rewizyjnej Michała Karkuta,oraz do Stowarzyszenia Nil z prośba o komentarz i ewentualne sprostowanie błędów.Nikt z w/w mi nie odpowiedział.