czwartek, 20 lutego 2014

O czym mówi Zuba?

W "Super Nowościach" relacja z ostatniej sesji Rady Miejskiej w Kolbuszowej.

Już po raz drugi wykonano dokumentację na rozbudowę szkoły w Weryni, która nie nadaje się do realizacji – mówiła mieszkanka. – Kto rozsądny decyduje się na inwestycję za 9 mln zł. Kto rozsądny, nie mając pieniędzy tylko długi, decyduje się na taki projekt? – pytała.
- Bierze się to przez: brak konstruktywnego dialogu z mieszkańcami, brak rozsądku i planowania, te ciągłe manipulacje, wszystkie wyceny projektów z kapelusza, obiecanki bez pokrycia oraz, ośmielę się powiedzieć, marnotrawienie naszych pieniędzy – wyliczała.


Burmistrz Jan Zuba (57 l.) tłumaczył, że kwota, o której mówiła Lucyna Kwaśnik, dotyczyła koncepcji rozbudowy szkoły. – Koncepcja nie jest projektem budowlanym, a więc trudno tu mówić o kosztorysie – wyjaśniał. – W szkole w Weryni odbyło się spotkanie, gdzie ta koncepcja została przedstawiona mieszkańcom. I wtedy wszyscy orzekli, że jest ona bardzo dobra. Dlatego też ogłosiliśmy przetarg na opracowanie dokumentacji budowlanej.

- W ten sposób powstał projekt z kosztorysem na 6,5 mln zł. To bardzo duża kwota, dlatego przekonałem radnych, że nie stać nas na tak drogą inwestycję. Zdecydowaliśmy się więc na przeprojektowanie, zapłaciliśmy za to 60 tys. zł. W ten sposób mamy inwestycję o 2 mln zł tańszą. Lepiej zapłacić za nową dokumentację niż mieć piękny projekt za 6,5 mln zł, który będzie leżał na półce przez 10 lat. I to jest właśnie zdrowy rozsądek – dodał Zuba.


/super nowości/
 Pytanie dodatkowe do burmistrza Zuby: Skąd wzięła się koncepcja budowy szkoły w Weryni?

Zuba kłamie znowu jak z nut: to urzędnicy miejscy zaplanowali koncepcję budowy szkoły za 9 milionów, która była podstawą przetargu. Po roku ją zmienili i teraz ma być taniej. Ten zdrowy rozsądek burmistrza Zuby kosztował nas, podatników, 60 tysięcy złotych. Nie mogli od razu wykoncypować mniejszej szkoły?


środa, 19 lutego 2014

Przepraszamy, Panie Burmistrzu!

Przepraszamy Pana burmistrza Zubę, że posądziliśmy go o to, że już nie chce być burmistrzem. Tym haniebnym czynem daliśmy dowód naszej bezdennej głupoty, nieodpowiedzialności, braku rozsądku, a nawet nieznajomości realiów panujących w naszym miasteczku. Jednym słowem (jak to  trafnie określili komentatorzy): daliśmy ciała, wyszliśmy na głupków i niedługo na pewno skończymy za to w więzieniu. Obawiamy się, że ta plama na naszym honorze jest nie do zmycia.

Nieporozumienie wzięło się stąd, że urzędnicy, zamiast obwieścić, że burmistrz wydał decyzję odmowną, napisali nie wiadomo co. Prawnicy i filolodzy są zdania, że urzędnicy popełnili błąd używając zwrotu "o ustaleniu", zamiast "w sprawie".
Takie tam duperele, a jakże w ogólnym rozrachunku ważne.







Informacja o tym, że burmistrz Zuba wydał zgodę na budowę masztu wisiała na blogu kilka godzin, przeczytało ją kilkaset osób i wszyscy w nią uwierzyli - nikt nie zaprzeczył. Jesteśmy w stanie uwierzyć, że burmistrz Zuba może podejmować nieracjonalne, wbrew woli mieszkańców decyzje.
Warto się nad tym zastanowić...

Czym zajmuje się burmistrz Zuba?



Koszty budowy normalnej drogi o nawierzchni betonowej czy asfaltowej są ogromne. Często nie ma sensu ich ponosić ze względu na brak kanalizacji deszczowej czy sanitarnej. Skoro nie na wszystko starcza pieniędzy, to czy nie można zrobić chociaż porządnej drogi o nawierzchni żwirowej?Zainwestowaliśmy w strefę przemysłową, osiedle domów jednorodzinnych, a tak wygada droga-łącznik między ulicami św. Brata Alberta a Partyzantów.


 





Burmistrz kosi nagrody we wszystkich konkurencjach, a na ulicach się zabić można.





źródło- kolbuszowa.pl

wtorek, 18 lutego 2014

Masztu (jednak) nie będzie

Burmistrz Zuba wydał wczoraj decyzję odmawiającą ustalenia warunków lokalizacji masztu.





P.s. Przepraszamy za poranne zamieszanie. Obiecujemy, że od dzisiaj będziemy wstawać tylko prawą nogą. Następnym razem dokładnie wypytamy się też pani Dąbek, co burmistrz Zuba miał na myśli (czy jakoś tak).


Co pani Dąbek chciała powiedzieć?


Wycofałem poprzedni wpis: Czy Zuba chce być jeszcze burmistrzem? Przepychanek z masztem ciąg dalszy.

Okazuje się (jak mi zwrócił uwagę przytomny prawnik), pani Dąbek napisała tylko to, co napisała, niekoniecznie jednak oznacza to pozwolenie na budowę masztu. Co jednak to pismo oznacza? Tego nikt nie wie i nie będzie wiedział, jeśli nie uda się do Urzędu Miejskiego







. Czyli, żeby dowiedzieć się, co tam sobie burmistrz umyślił, mieszkańcy Kolbuszowej muszą każdorazowo przyjść do magistratu do pokoju nr 25. Po prostu nas, mieszkańców, urzędnicy miejscy traktują jako zbędny dodatek do ich ciężkiej roboty z przewagą roboty.

Jeśli ktoś był w urzędzie, widział, ma kopie tej decyzji, proszę o kontakt: kolbuszowskimagiel@gmail.com


poniedziałek, 17 lutego 2014

Jak zaoszczędzić 24 tysiące złotych?

Urząd Miasta od kilku lat organizuje przetargi na dostarczanie materiałów biurowych na potrzeby magistratu. Jest tam jednak bardzo dziwny warunek odległości, który stanowi aż 50% oceny oferty.

Czyżby burmistrzowi Zubie nie zależało na najniższej cenie? Skoro jest obowiązek dostarczenia materiałów w ciągu 3 dni, to chyba bez różnicy, skąd to dowiozą? Chyba że burmistrzowi chodzi o to, żeby wygrywała tylko jedna firma (czy jakoś tak).
Ten warunek skutecznie odstrasza innych oferentów, którzy mogliby zaproponować niższe ceny, ale na swoje nieszczęście mieszkają w Rzeszowie, Mielcu, o Warszawie nawet nie wspominając.

Opisaliśmy to na blogu wraz sugestią, że na tak zorganizowanym przetargu tracimy przynajmniej kilkanaście tysięcy złotych. Sprawdziliśmy podobne przetargi w odpowiadających wielkością naszej gminie urzędach: koszt takich materiałów to około 65 tys. złotych.

Sprawdzamy: w naszym magistracie w 2010 roku było to 64. 252.00 złotych. Czyli norma krajowa.




 W 2011 roku zapłaciliśmy tej samej firmie  już  89 970.71 złotych. Czyli ponad 20 tysięcy więcej niż to jest warte.

W 2012: 89 982.82 złote. Czyli znowu nadpłacamy podobną sumę.



Po tym wpisie spotkaliśmy się z zarzutami, że jesteśmy zwolennikami spiskowej teorii dziejów (i takich tam innych) i że czepiamy się prawidłowo pracujących urzędników.

Aliści.... co za przemiła niespodzianka!
Po naszych blogowych dociekaniach w tym roku wygrała przetarg ta sama co zwykle firma za kwotę 66 tysięcy złotych. Czyli prawie 24 tysiące złotych mniej. Co się stało? Ceny materiałów biurowych gwałtownie, aż o 37%, spadły? Zuba zaczął zużywać mniej papieru?



Może przewodniczący komisji rewizyjnej Karkut Michał, sprawdzi prawidłowość przeprowadzania (nie tylko) tego przetargu?





Raniżowianki w internecie



W 2011 roku 200 rodzin z terenu gminy Raniżów otrzyma bezpłatny dostęp do sieci Internet. Stało się to możliwie dzięki realizacji projektu "Przeciwdziałanie wykluczeniu cyfrowemu w Gminie Raniżów" przez Gminę Raniżów, jako lidera projektu oraz w partnerstwie ze Stowarzyszeniem na Rzecz Rozwoju Oświaty, Kultury, Sportu w Raniżowie i Stowarzyszeniem Podkarpacki Instytut e-Rozwoju.
Poprzez to przedsięwzięcie rodziny z gminy zagrożone wykluczeniem cyfrowym z powodu trudnej sytuacji materialnej do 2018 roku będą miały zapewniony w miejscu zamieszkania darmowy dostęp do Internetu. Jest to około 1050 osób. Ponadto osoby zakwalifikowane do projektu wezmą udział w bezpłatnych szkoleniach z obsługi komputera oraz korzystania z Internetu.


Całkowita wartość przedsięwzięcia kosztować będzie 813.731,80 zł, z czego 85% będzie sfinansowane ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego w ramach Programu Operacyjnego Innowacyjna Gospodarka 2007-2013, pozostałe 15% pokryje Gmina Raniżów.Ślicznie wygląda to na papierze. To jednak Raniżów, więc bez afery i aferek obyć się nie mogło.





 To było w 2012 roku.
W tym roku nastąpił ciąg dalszy. Czy o tej sprawie mówił wójt Fila, że musi ją dokończyć przed rezygnacją?






Dziwnym trafem do przetargu stanęła tylko jedna firma (co za niespodzianka), która wygrała poprzedni. Całe szczęście, że nie ma ona adresu w domu wójta.

Tu ciekawostka zoologiczna. W Raniżowie wydano ponad 800 tys. złotych na "Przeciwdziałanie wykluczeniu cyfrowemu". Mimo tego w urzędzie gminy nie można wejść na strony internetowe Korso Kolbuszowskie, Kolbuszowa24 oraz Kolbuszowskiego Magla. Podobno (jak donoszą złośliwi) wójt zablokował wejścia, ponieważ rozpraszało to urzędników w robocie (z przewagą roboty). Jest to bujda na resorach, ponieważ (co sprawdziliśmy osobiście) można bez problemów oglądać tam gołe baby, chłopów, a nawet razem (czy jakoś tak).




niedziela, 16 lutego 2014

Kolbuszowska moda- marynarki


Większość z nas, mieszkających w Kolbuszowej, wywodzi się z chłopstwa. Jesteśmy pierwszym, co najwyżej drugim pokoleniem, które tu przybyło z okolicznych wiosek. Zresztą, sami kolbuszowscy mieszczanie, pnioki z pnioków, jeszcze niedawno wypasali krowy na pobliskich błoniach. Nie ma co się wstydzić, zaprzeczać, po prostu takie są fakty. 

 Niektórzy z nas, w pędzie naśladowania, udawania, kim się nie jest, popełniają typowe błędy nowobogackich. Jeszcze niedawno królowały na samorządowych imprezach niezapięte marynarki. Opisaliśmy to
 (kliknij tutaj)





 Dzisiaj, już po publikacjach w Maglu, panowie się zapinają, ale niekoniecznie zawsze prawidłowo. Marynarki dwuguzikowe zapinamy na górny guzik. Starosta Kardyś musi się jeszcze troszeczkę pouczyć.

Czesław Juliusz Wydrzycki

Urodził się  75 lat temu...

sobota, 15 lutego 2014

Kardyś kontratakuje

Na sesji rady miejskiej co niektórzy zastanawiali się dlaczego Józef Kardyś jest taki nieczuły i nie sypnie groszem na szkołę specjalną.
Na stronie powiatowej rzecznik prasowy starosty pani Żarkowska wytłumaczyła obrazowo dlaczego.








Otóż burmistrz Zuba podpisał skrajnie niekorzystne dla gminy Kolbuszowa porozumienie ze starostwem powiatowym.Zobowiązał się w nim do wszystkiego nawet do remontów obiektów szkolnych oraz zadań inwestycyjnych w tym zakresie.
Ciekawe jak teraz burmistrz Zuba (zawsze niewinny) się z tego wytłumaczy? Że był pijany i nie wiedział co podpisuje?

Katarzyna I naszą rodaczką z Kolbuszowej?


Burzliwa historia carycy Katarzyny I nie jest zbyt dobrze znana, więc przytoczmy ją za Wikipedią.

Katarzyna była córką osiadłego na terenie dzisiejszej Łotwy prostego chłopa, mieszkańca Wielkiego Księstwa Litewskiego Samuela Skowrońskiego i otrzymała na chrzcie imię Marta. W wieku lat 17 najęła się na służbę do ewangelickiego pastora Glücka w inflanckim Marienburgu (obecnie Alūksne, Łotwa). W tym mieście poznała szwedzkiego dragona, ubogiego szlachcica nazwiskiem Johann Rabe, za którego wyszła za mąż. Po zdobyciu miasta przez wojska rosyjskie pracowała jako praczka w pułkowej pralni. Następnie trafiła na służbę do starego marszałka Borysa Szeremietiewa. U niego spotkał ją Aleksandr Mienszykow, wykupił od starego marszałka i w roku 1702 zabrał do Moskwy. Wówczas Marta przeszła na prawosławie i przyjęła imię – Katarzyna Aleksiejewna. Wkrótce została faworytą Mienszykowa (podobno miała z nim dwoje dzieci). W roku 1706 u Mienszykowa poznał Katarzynę car Piotr I i zakochał się w niej. Ogłosił ją swoją żoną w 1711, choć formalnie małżeństwo zostało zawarte w 1712 (niektóre źródła mówią o potajemnym ożenku w 1707). W 1724 mianował ją carycą i współregentką. Urodziła mu 11 dzieci, z których jednak tylko dwie córki dożyły dorosłego wieku. Zgodnie z testamentem Piotra I, tron carski po nim przejęła Katarzyna, która została koronowana jeszcze w 1724



 Mieszkający w Warszawie pan Adam Skowroński (pniok z kolbuszowskich pnioków) twierdzi, że:


Marta Helena Skowrońska nie była „córką litewskiego chłopa, osiadłego w Inflantach”. Była córką szlachcica spod Kolbuszowej zbiegłego na Inflanty po zabójstwie zapewne innego szlachcica, z okolic tej miejscowości.
....
Zacznijmy od wywodu, że caryca Katarzyna I ma polskie korzenie, czego historycy jakby się wstydzili. Tego zdania są tylko historycy z Kolbuszowej, którzy dowodzą, że ojcem Marty Skowrońskiej był szlachcic spod Kolbuszowej, tego się nie wstydząc. Czyli Katarzyna I nie była ubogą córką litewskiego włościanina. Była córką szlachcica spod Kolbuszowej zbiegłego na Inflanty po zabójstwie zapewne innego szlachcica, z okolic tej miejscowości, bo jak Pan na pewno wie, szlachcic mógł wówczas zabić chłopa raczej bezkarnie.
Jego kolbuszowskie pochodzenie wskazał historyk dr Kazimierz Skowroński, co potwierdził historyk-regionalista Marian Piórek.**

 całosć kliknij tutaj

 Teoria dosyć ciekawa, jednak podpieranie się w tych wywodach autorytetem historyka regionalisty Mariana Piórka jest jednak co najmniej śliskie.
My zaś znaleźliśmy inne ciekawe potwierdzenie tej teorii. Otóż wątpliwym jest (jak podają źródła) że Samuel Skowroński był prostym chłopem.


 ...nazwiska zakończone na -ski zaczęły się również upowszechniać wśród warstw niższych jak mieszczanie czy chłopi. W pierwszej połowie XVII wieku nazwiska z tą końcówką nadawała sobie samozwańcza szlachta z ziemi krakowskiej. Zjawisko to spotkało się z protestem szlachty, która nazwiska na ski uznawała za jeden ze szlacheckich przywilejów. W 1638 roku szlachcic Władysław Stanisław Jeżowski, w swojej książce poświęconej ekonomii ziemiańskiej, zauważył z oburzeniem:

„Szlacheckie nazwiska
Używają częstokroć i rzęmieśniczyska,
Dobrze rzemieślnikowi mieć nazwisko na wicz,
Nie na ski, szlachecka to,
Władysław Stanisław Jeżowski „Oekonomia albo porządek zabaw ziemiańskich” 1638

/Wikipedia/

Prawdopodobne jest więc, że Samuel Skowroński był szlachcicem, być może zbiegłym z Królestwa Polskiego. Jednak czy z Kolbuszowej? Watpię. Wszelkie niejasności rozwiązać może dopiero porównanie badań genetycznych pana Adama Skowrońskiego z kimś z rodziny Romanowów, lub też  potomkami rodzeństwa Catycy Katarzyny I.

piątek, 14 lutego 2014

Jeden taki Walnięty

Wszystkim Czytelniczkom tego bloga życzymy takiego Faceta  jak.... Magiel. :)


Kiedy się budzę, ach wiem, że będę

 Wiem, że będę facetem, który budzi się obok Ciebie 
Kiedy wychodzę, ach wiem, że będę Wiem, że będę facetem, który spaceruje z Tobą
 Jeśli się upiję, ach wiem, że będę wiem, że będę facetem, który upija się u Twego boku 
Jeśli będę się wahał, ach wiem że będę Wiem, że będę facetem, który waha się u Twego boku

Ale szedłbym 500 mil 
I szedłbym 500 [mil] więcej 
Tylko po to, by być facetem, który przeszedł 1000 mil 
By upaść u Twych drzwi 

Gdy pracuję, ach wiem, że będę Wiem, że będę facetem, który ciężko pracuje dla Ciebie A gdy pieniądze będą z mojej pracy Wydam prawie każdego pensa na Ciebie Kiedy przyjdę do domu (kiedy przyjdę do domu) , och wiem, że będę Wiem, że będę facetem, który wraca do domu do Ciebie Jeśli się zestarzeję, ach wiem, że będę Wiem, że będę facetem, który starzeje się razem z Tobą 

 Ale szedłbym 500 mil 
I szedłbym 500 [mil] więcej 
Tylko po to, by być facetem, który przeszedł 1000 mil 
By upaść u Twych drzwi


Kiedy budzę się, dobrze wiem, że będę
Będę, tym facetem, który budzi się u Twojego boku
Kiedy wyjdę, o tak, wiem, że będę
Będę tym facetem, który będzie szedł obok Ciebie
Jeśli się upiję, dobrze wiem, że będę
Będę tym facetem, który upije się u Twego boku
I jeśli kiedyś będę plótł głupoty, o tak, wiem, że będę
Będę tym facetem, który będzie plótł głupoty z Tobą


Kolbuszowa - odcinkowy pomiar prędkości


Kierowcy zbytnio lubiący prędkość nie mają w Polsce łatwego życia. Oprócz policji i straży gminnych polują na nich również inspektorzy ITD. Oprócz 35 fotoradarów zamontowanych w nieoznakowanych radiowozach, dysponują oni także blisko 350 stacjonarnymi fotoradarami. Ten arsenał nie usatysfakcjonował jednak mundurowych, którzy zamierzają rozszerzyć go o broń ostateczną - zestawy do odcinkowego pomiaru prędkości. Tych nie da się oszukać hamując tuż przed urządzeniem i przyspieszając zaraz po jego minięciu, jak nagminnie robi się to w przypadku fotoradarów. Działanie urządzeń polega na rejestrowaniu czasu wjazdu samochodów w strefę pomiaru i wyjazdu z niej. Na podstawie tych danych system oblicza średnią prędkość. Jeśli będzie ona wyższa od dozwolonej na danym odcinku, do właściciela sfotografowanego pojazdu trafi przesyłka z propozycją przyjęcia mandatu lub wskazania sprawcy wykroczenia.
Poniżej prezentujemy listę lokalizacji, które zostaną objęte odcinkowym pomiarem prędkości wraz z długością kontrolowanego fragmentu drogi.



źrodło

czwartek, 13 lutego 2014

Stara miłość nie rdzewieje?


Z Amerykańskiej Centralnej Agencji Wywiadowczej (CIA) dostaliśmy maila.
Z dużym niepokojem zauważyli, że z internetu poznikały wszystkie(?) oświadczenia radnego Pika Doriana o tym, że nie lubi już innego radnego - Karkuta Michała.
A tacy byli przyjaciele...

Niby poszło o to, że ktosik tam pisał cosi w internecie na ich wspólną koleżankę Napieracz Aldone. Czyżby to znikanie wpisów oznaczało, że panowie Pik i Karkut są znowu znowu razem?

Strach siem bać!






źródło-super Nowości

Droga Nowa Wieś -Niwiska

 Powiat kolbuszowski jest bidny, najbiedniejszy w Polsce, ba, w calusieńkiej Europie. Mimo tego starosta Kardyś zarabia maksymalną stawkę, jaką przewidziała dla jego stanowiska ustawa. Ba! Pojechał nawet do Afryki zobaczyć, jak wygląda prawdziwa bieda. Ma nawet rzeczniczkę prasową, która wychwala go, gdzie się tam tylko da.

To wszystko kosztuje, nic więc dziwnego, że brakuje: a to na szkołę specjalną, a to na szpital, a to na drogi.

Tak wygląda droga powiatowa Nowa Wieś -Niwiska. Naprawdę nie da się z tym nic zrobić? Stan nawierzchni świadczy o tym, że poprzedni remont został przeprowadzony pobieżnie - położono zbyt cienką warstwę asfaltu. Znowu wybrano najtańszą ofertę? Kto kontrolował jakość wykonanych prac?

Może zatroskany poseł Chmielowiec napisze jaki w tej sprawie list do starosty Kardysia?



 




środa, 12 lutego 2014

Bogdan Romaniuk inwestuje

Podkarpacie to najbiedniejszy region w caluśkiej Unii Europejskiej. Dlatego trzeba tu jak najwięcej inwestować: w przemysł, drogi, szkoły i takie tam inne.

Aliści...




                                                          /Nowiny/

Do niedawna wicemarszałek Bogdan Romaniuk był również wiceprezesem Fundacji Kardynała Kozłowieckiego. Naszym zdaniem jest to konflikt interesów jak stąd do Majdana.



Nowe zwłoki w Korso

Bogu dzięki że w ostatnim tygodniu nikogo nie umordowano ani nikt też nie zginął tragicznie. Dzięki temu  Korso zamieściło na pierwszej stronie inne zwłoki.




Ponieważ mamy dobrą pamięć do głupich głupot, to przypomnieliśmy sobie, że informację o tych zarzutach przeczytaliśmy ponad miesiąc temu na portalu informacyjnym Kolbuszowa24

.(kliknij tutaj)

Jestem po wstępnej analizie protokołu kontroli RIO i chcę powiedzieć, że będziemy mieć zarzut dotyczący rozliczenia sołtysów jako inkasentów – oświadczył. – Musicie państwo pamiętać, żeby najpóźniej na drugi dzień po 16 każdego miesiąca dokonywać wpłaty. Niestety, ustawodawca nie dał możliwości, żeby wydłużyć okres tego rozliczenia. RIO dokładnie wyliczyła, ile dni każdy z państwa sołtysów dysponował społecznymi pieniędzmi. Wszystko to będzie w protokole skrupulatnie opisane.

To Korso jest teraz miesięcznikiem czy już kwartalnikiem? Pogubić się w tym można.


  

wtorek, 11 lutego 2014

Korso Kolbuszowskie znowu pudłuje


 
Korso Kolbuszowskie znowu pudłuje. Laureaci plebiscytu Korso Kolbuszowskie na najlepszego sportowca i działacza zostali uhonorowani takimi tam, nie wiadomo nawet, co to było. Do tego dostali miłe upominki ufundowane przez gminę i starostwo. Zostały one gustownie opakowane w stare gazety - widać tutaj rękę i jakże niebanalny gust pani Marleny Bogdan-Marut. My nigdy byśmy na taki pomysł nie wpadli.


źródło-http://www.powiat.kolbuszowski.pl/

Kandydat na 5

Jak się dowiedzieliśmy (nieoficjalnie), pan Bogdan Romaniuk ma zamiar startować do Parlamentu Europejskiego.
Cool!
Na mocy porozumienia między PiS a PR dostanie piątą pozycję na liście. Szans na przeskoczenie Tomasza Poręby na liście PiS nie ma żadnych
.
Oprócz tego ordynacja wyborcza jest niezwykle skomplikowana. Podobnie jak w wyborach do Sejmu, mandaty przydzielane są według metody d'Hondta. Następnie mandaty przypadające danemu komitetowi w skali kraju są dzielone pomiędzy jego listy okręgowe z zastosowaniem metody Hare-Niemeyera.

Też za cholerę nie wiemy, o co tu chodzi. W każdym razie:

brak przydziału określonej liczby mandatów poszczególnym okręgom umożliwia sytuację, w której ze względu na niską frekwencję w danym okręgu oraz odpowiedni rozkład głosów na poszczególne listy wyborcze, w danym okręgu nie zostanie wybrany żaden deputowany.


Ordynacja jest tak skonstruowana, że w praktyce w tej sytuacji Romaniuk nie ma szans na zostanie posłem europarlamentu. Chyba że stanie się cud i na Podkarpaciu będzie piękna słoneczna pogoda, a w reszcie kraju będzie lało jak z cebra - może się zdarzyć, ale specjalnie na to byśmy nie liczyli.

Po co więc pan Romaniuk startuje? Naszym zdaniem jest to przygotowanie do kampanii do wyborów do sejmu w 2015 roku. Wtedy będzie miał czwarte miejsce na liście PiS. Też nie gwarantuje mu to wyboru, ale wtedy na pewno nie przejdzie poseł Zbigniew Chmielowiec.

Radzimy więc panu Zbigniewowi już dzisiaj rozglądać się za nową robotą.



poniedziałek, 10 lutego 2014

Po co nam obwodnica?


Ucichła wrzawa w sprawie oddolnej, społecznej, przedwyborczej inicjatywy radnego Fryca - budowy obwodnicy Kolbuszowej ( gość ma duże poczucie humoru).

Planowano zebrać 20 tysięcy podpisów pod tą jakże słuszną inicjatywą. Miała powstać strona internetowa, coś tam jeszcze i jeszcze i ... kicha.
Wprawdzie prezes stowarzyszenia Stanisław Nowak, burmistrz Zuba oraz radny Karkut spotkali się z wicepremier Bieńkowską, ale na obietnicach się skończyło. To znaczy, rząd rozważy, jeśli marszałek Ortyl dołoży się do tej inwestycji i to wcale niemało. Na tym się (na razie) skończyło.

My zaczęliśmy myśleć - ktoś musi. Okazuje się, że:



W planach rządu połączenie Rzeszowa ze stolicą to S-19 i S-17. Tak potrzebna dla regionu S-74 jest obecnie marginalizowana natomiast nie ma woli politycznej obecnej ekipy modernizacji istniejącej dziewiątki lub budowa nowej od Radomia do Rzeszowa o parametrach drogi ekspresowej.




Czyli, wg rządu PO, bezpośrednim połączeniem Rzeszowa, Podkarpacia z Warszawą ma być droga ekspresowa przez Lublin. Wtedy ruch po krajowej drodze nr 9 w Kolbuszowej zmniejszy się o jakieś 30-40%.
Po co wtedy obwodnica Kolbuszowej?

Ciekawsze jest jednak co innego. Zaniechanie rozbudowy krajowej "dziewiątki" w drogę ekspresową zamieni naszą część Podkarpacia oraz cześć Świętokrzyskiego w swoisty skansen bez widoków na przyszłość. To jednak nikogo z naszych miejscowych polityków mniejszego i większego szczebla nie niepokoi. Zamiast walczyć o drogę ekspresową Rzeszów - Radom, zabawiają się w dziedziców na wiejskich festynach. Kapele (ludowe) - jak na Titanicu - będą grały do końca.


Jeśli teraz rozpoczniemy starania o drogę ekspresową S9, to jest szansa, że znajdzie się ona w planach na lata 2025-2030. Wraz z nią powstałaby obwodnica Kolbuszowej. Kto to ma zrobić?