Twórczość pana Szilera (mam nadzieje) wszyscy już rozpoznają.Kim jest jednak tajemnicza Wiktoria która śpiewa tę kolędę? Z przecieków wiemy, że jest to uczennica gimnazjum, a palce w tym nagraniu maczał (którzy by inny) pan Jarosław Mazur. >> kliknij tutaj<<
Gratulacje!
My przerobiliśmy to po swojemu,a że jesteśmy tylko po szkole zawodowy to na cuda prosimy nie liczyć.
- Lokalne media
- Instytucje
- Kultura
- Sport
- Stowarzyszenia
- Ogłoszenia
poniedziałek, 24 grudnia 2012
Wigilia u Lasowiaków
Ziemia Kolbuszowska, grudzień 2001 rok, s. 19
W wigilię ludzie wstawali wcześnie rano i wykonywali różne czynności w domu i w zagrodzie, by w przyszłym roku także było się rześkim i chętnym do pracy. W tym szczególnym dniu babcie i dziadkowie zabraniali domownikom pożyczać zapałek, soli, cukru czy czegokolwiek od sąsiadów, znajomych lub przyjaciół z obawy przed niedostatkiem w domu w przyszłym roku, a także z obawy przed czarami. W wigilię Bożego Narodzenia wszystkich obowiązywał ścisły post, z wyjątkiem dzieci. Tego dnia już od rana gospodynie przygotowywały wieczerzę wigilijną, inaczej zwaną pośnikiem. Mężczyźni robili różne prace w zagrodzie. Przed zmrokiem gospodarz wnosił ze stodoły do izby snop żyta lub owsa i stawiał go w kącie, a wiązkę siana kładł pod stołem. Gospodyni przynosiła dzieżkę chlebową i stawiała ją na ławie lub na stole z bochenkiem chleba, by go nie brakowało w nadchodzącym roku. Stół nakrywano białym obrusem, pod który ścielono siano. Na stole kładziono pęczek opłatków. W niektórych chałupach istniał zwyczaj kładzenia przez pastucha wiązki łyżek na stole, by krowy pasły się gromadnie a kurczęta trzymały się kwoki. W innych domach, po pośniku wiązano łyżki słomą w tym samym celu.
W wigilię, gdy dom odwiedził, jako pierwszy w tym dniu mężczyzna to oznaczało, że nadchodzący rok będzie obfitował w dostatek. Natomiast, gdy pierwszym gościem była kobieta, to wprost przeciwnie. Przy stole wigilijnym rodzina zbierała się wraz z pojawieniem się pierwszej gwiazdy. Wieczerzę - pośnik rozpoczynano wspólną modlitwą, dziękując Bogu za przeżyty miniony rok, po czym gospodarz domu rozpoczynał dzielenie się opłatkiem i składania życzeń każdemu, zaczynając od najstarszego do najmłodszego. Później życzeniami wymieniali się między sobą pozostali domownicy. Następnie zasiadano do stołu zostawiając jedno puste miejsce dla spóźnionego gościa. Przy wigilijnym stole wszyscy starali się tworzyć miły nastrój, żartować, uśmiechać się serdecznie, by w kolejnym roku w rodzinie było wiele przyjemnych i szczęśliwych dni. Gospodyni podawała na stół przygotowane posiłki: chleb, ziemniaki, barszcz z grzybami, kapustę z grochem, kaszę prośnianą, pierogi z kaszy, rybę i kompot z suszonych owoców. Ilość potraw na wigilijnym stole zależała od zamożności rodziny, ale starano się by było ich dwanaście. Po wieczerzy gospodarz zbierał resztki ze stołu, dodawał chleb oraz opłatek specjalnie upieczony ze śrutą i karmił tym domowe zwierzęta. Starsi ludzie mówili, że w wieczór wigilijny zwierzęta mówią ludzkim głosem, więc dzieci podchodziły pod drzwi obory i nasłuchiwały, chcąc to sprawdzić. Po pośniku gospodarz szedł z drugą osobą do ogrodu, żeby porozmawiać z drzewami owocowymi. Każde z nich pytał: „Będziesz rodziło owoce? Ściąć cię czy zostawić?” Druga osoba odpowiadała zza drzewa: „Nie ścinać, będę rodziło". I tak drzewa ułaskawiano, nie ścinano, a następnie obwiązywano słomianym powrósłem na dobry urodzaj.
Po wieczerzy panny wróżyły sobie o swoim ewentualnym zamążpójściu. Moczyły kromkę chleba w wodzie i podawały psu. Ta, od której pierwszej ją wziął pierwsza miała wyjść za mąż. Każda przynosiła do izby drewniane szczapy z drewutni, ile się zmieści w rękach, licząc je już w domu (po dwie): „para, nie para". Jeśli ostatnią wyliczoną była „para", dziewczyna wyda się w przyszłym roku, jeśli „nie para" - przeciwnie. Wychodziły także na podwórze i nasłuchiwały, z której strony usłyszą szczekanie psa, bo z tej miał przyjść kawaler. Chłopcy - kawalerowie także wróżyli sobie po pośniku. Liczyli sztachety czy dranice między słupami w płocie mówiąc: panna - wdowa. Ostatnia dranica czy sztacheta mówiła, kim będzie przyszła żona (panny liczyły tak samo, mówiąc przy tym: kawaler - wdowiec"). Po tych ceremoniach matka z dziewczętami sprzątały izbę. Chłopcy odwiedzali kolegów, starsi szli do swoich przyjaciół na gawędy, wspomnienia i rozmowy. Przed północą udawano się na pasterkę. Po powrocie do domu rozścielano siano lub słomę na podłodze i wszyscy - jak kazała tradycja - kładli się na niej spać.
JÓZEF SUDOŁ
W wigilię ludzie wstawali wcześnie rano i wykonywali różne czynności w domu i w zagrodzie, by w przyszłym roku także było się rześkim i chętnym do pracy. W tym szczególnym dniu babcie i dziadkowie zabraniali domownikom pożyczać zapałek, soli, cukru czy czegokolwiek od sąsiadów, znajomych lub przyjaciół z obawy przed niedostatkiem w domu w przyszłym roku, a także z obawy przed czarami. W wigilię Bożego Narodzenia wszystkich obowiązywał ścisły post, z wyjątkiem dzieci. Tego dnia już od rana gospodynie przygotowywały wieczerzę wigilijną, inaczej zwaną pośnikiem. Mężczyźni robili różne prace w zagrodzie. Przed zmrokiem gospodarz wnosił ze stodoły do izby snop żyta lub owsa i stawiał go w kącie, a wiązkę siana kładł pod stołem. Gospodyni przynosiła dzieżkę chlebową i stawiała ją na ławie lub na stole z bochenkiem chleba, by go nie brakowało w nadchodzącym roku. Stół nakrywano białym obrusem, pod który ścielono siano. Na stole kładziono pęczek opłatków. W niektórych chałupach istniał zwyczaj kładzenia przez pastucha wiązki łyżek na stole, by krowy pasły się gromadnie a kurczęta trzymały się kwoki. W innych domach, po pośniku wiązano łyżki słomą w tym samym celu.
W wigilię, gdy dom odwiedził, jako pierwszy w tym dniu mężczyzna to oznaczało, że nadchodzący rok będzie obfitował w dostatek. Natomiast, gdy pierwszym gościem była kobieta, to wprost przeciwnie. Przy stole wigilijnym rodzina zbierała się wraz z pojawieniem się pierwszej gwiazdy. Wieczerzę - pośnik rozpoczynano wspólną modlitwą, dziękując Bogu za przeżyty miniony rok, po czym gospodarz domu rozpoczynał dzielenie się opłatkiem i składania życzeń każdemu, zaczynając od najstarszego do najmłodszego. Później życzeniami wymieniali się między sobą pozostali domownicy. Następnie zasiadano do stołu zostawiając jedno puste miejsce dla spóźnionego gościa. Przy wigilijnym stole wszyscy starali się tworzyć miły nastrój, żartować, uśmiechać się serdecznie, by w kolejnym roku w rodzinie było wiele przyjemnych i szczęśliwych dni. Gospodyni podawała na stół przygotowane posiłki: chleb, ziemniaki, barszcz z grzybami, kapustę z grochem, kaszę prośnianą, pierogi z kaszy, rybę i kompot z suszonych owoców. Ilość potraw na wigilijnym stole zależała od zamożności rodziny, ale starano się by było ich dwanaście. Po wieczerzy gospodarz zbierał resztki ze stołu, dodawał chleb oraz opłatek specjalnie upieczony ze śrutą i karmił tym domowe zwierzęta. Starsi ludzie mówili, że w wieczór wigilijny zwierzęta mówią ludzkim głosem, więc dzieci podchodziły pod drzwi obory i nasłuchiwały, chcąc to sprawdzić. Po pośniku gospodarz szedł z drugą osobą do ogrodu, żeby porozmawiać z drzewami owocowymi. Każde z nich pytał: „Będziesz rodziło owoce? Ściąć cię czy zostawić?” Druga osoba odpowiadała zza drzewa: „Nie ścinać, będę rodziło". I tak drzewa ułaskawiano, nie ścinano, a następnie obwiązywano słomianym powrósłem na dobry urodzaj.
Po wieczerzy panny wróżyły sobie o swoim ewentualnym zamążpójściu. Moczyły kromkę chleba w wodzie i podawały psu. Ta, od której pierwszej ją wziął pierwsza miała wyjść za mąż. Każda przynosiła do izby drewniane szczapy z drewutni, ile się zmieści w rękach, licząc je już w domu (po dwie): „para, nie para". Jeśli ostatnią wyliczoną była „para", dziewczyna wyda się w przyszłym roku, jeśli „nie para" - przeciwnie. Wychodziły także na podwórze i nasłuchiwały, z której strony usłyszą szczekanie psa, bo z tej miał przyjść kawaler. Chłopcy - kawalerowie także wróżyli sobie po pośniku. Liczyli sztachety czy dranice między słupami w płocie mówiąc: panna - wdowa. Ostatnia dranica czy sztacheta mówiła, kim będzie przyszła żona (panny liczyły tak samo, mówiąc przy tym: kawaler - wdowiec"). Po tych ceremoniach matka z dziewczętami sprzątały izbę. Chłopcy odwiedzali kolegów, starsi szli do swoich przyjaciół na gawędy, wspomnienia i rozmowy. Przed północą udawano się na pasterkę. Po powrocie do domu rozścielano siano lub słomę na podłodze i wszyscy - jak kazała tradycja - kładli się na niej spać.
JÓZEF SUDOŁ
niedziela, 23 grudnia 2012
Gubią się Święta. Nie nadchodzą, chociaż pada śnieg
połamało się opłatek. Po prostu, mimo zabiegów, w stajni naszego serca nie narodził się Bóg. Jaszcze nie tym razem.
Przesypuję w palcach ziarna różańca. Za przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Z przeprosinami, prośbą ,z podziękowaniem. Te same słowa, w które jak w koc, przed zimnem świata wtulali się moi pradziadowie. Świetliste słowa. Drogowe światła mojego życia. Zgodę na „tak”.
Chrześcijaninem jest się zawsze albo nie jest się nim nigdy.
Wybudowałeś sobie mnie Panie. Swój dom. Lecz ja zajmuję się mymi ścianami tylko, kłopoczę się o moje drzwi i okna, nawet o kominy...Hoduję swoje uprzedzenia i żale. Pielęgnuję urazy i zamyślenia nad nie wiadomo czym. Cierpię w leniwym zachwycie sobą...I nawet nie zauważyłem, że już od dawna usiłujesz we mnie zamieszkać.
Na kolanach można być tylko przed Bogiem.
/ Ryszard Sziler "Księgi piasku" /
Nad korytkiem z godną miną...
Nad korytkiem z godną miną
Kacper w słońcu lśni łysiną.
Obok w pozłocistej zbroi
Ciemnoskóry Melchior stoi,
A Jezusek już się stara
Capnąć brodę Baltazara.
Ale główkę wciąż odwraca
Gdzie dar prosty, sercu miły,
Który przed nim położyły -
Dobroć, skromność, ciężka praca.
Kacper w słońcu lśni łysiną.
Obok w pozłocistej zbroi
Ciemnoskóry Melchior stoi,
A Jezusek już się stara
Capnąć brodę Baltazara.
Ale główkę wciąż odwraca
Gdzie dar prosty, sercu miły,
Który przed nim położyły -
Dobroć, skromność, ciężka praca.
sobota, 22 grudnia 2012
Normalni ludzie
Polacy mają tendencję, by pochylać się nad niepełnosprawnymi: o jaka biedna dziewczynka, nie ma rączki, nie ma nóżki. Użalają się. Nie można tak robić na co dzień. Ja nie mam ręki, ale co z tego? Żyję, radzę sobie, jak każda inna osoba. Myślę, że pokazanie osób niepełnosprawnych właśnie w ten sposób - jako samodzielnych, spełniających swoje pasje ludzi - tak, jak w EksMagazynie, to świetny pomysł. To dobra inicjatywa, bo pokazuje nas jako normalne, atrakcyjne kobiety. Powinniśmy być pokazywani przede wszystkim jako normalni ludzie. Nie ma co się ukrywać, ale nie warto też epatować niepełnosprawnością. Trzeba zachować równowagę.
Kogoś nie ma pośród nas...
To już pora na wigilię to już czas
a tu jeszcze kogoś nie ma pośród nas
a tu jeszcze ktoś ma przyjść
bo przy stole wolne miejsce czeka dziś.
Gwiazdo Betlejemska prowadź go przez świat
żeby razem z nami przy tym stole siadł
prowadź go tu do nas z tych dalekich dróg
aby razem z nami kolędować mógł.
Daj mu światło, bo tak łatwo zmylić ślad
daj nadzieję, kiedy w oczy wieje wiatr,
strudzonemu, zmęczonemu pomóż iść,
bo samotny nikt nie może
zostać dziś.
a tu jeszcze kogoś nie ma pośród nas
a tu jeszcze ktoś ma przyjść
bo przy stole wolne miejsce czeka dziś.
Gwiazdo Betlejemska prowadź go przez świat
żeby razem z nami przy tym stole siadł
prowadź go tu do nas z tych dalekich dróg
aby razem z nami kolędować mógł.
Daj mu światło, bo tak łatwo zmylić ślad
daj nadzieję, kiedy w oczy wieje wiatr,
strudzonemu, zmęczonemu pomóż iść,
bo samotny nikt nie może
zostać dziś.
Mieczysław Jastrun
Mieczysław Jastrun, pierwotnie Mojsze Agatsztajn (ur. 29 października 1903 wKorolówce k. Tarnopola, zm. 22 lutego 1983 w Warszawie) – polski poeta, prezentujący lirykę refleksyjno-filozoficzną i moralistyczną, tłumacz poezji francuskiej, rosyjskiej i niemieckiej.
Po ukończeniu studiów, pracował jako nauczyciel języka polskiego i propedeutyki filozofii w prywatnym gimnazjum w Kolbuszowej (1928−1929), następnie w Brześciu i w Społecznym Polskim Gimnazjum Męskim w Łodzi.
całość
Szczęście
Mieczysław Jastrun
Kiedy cię tracę, odzyskuję ciebie,
Gdy jestem z tobą, nasycić nie mogę
Serca.
W tobie są gwiazdy, mrok i ogień,
Gałęzie wrące ptakami w ogrodzie —
Wszystko, co wzrusza mnie w krótkiej przygodzie
Życia.
Gdy tracąc odzyskuję ciebie,
Szczęście nieszczęściem się karmi, westchnienie
Jest głosem, którym chce mówić milczenie,
I nie zna prawdy ten, co nie wie,
Że cień jest słońca sumieniem.
Jesteś poza mną. Jak wśród nocy ciemnej
Zbłąkani rąk swych szukamy.
I jesteś, żyjesz dla siebie samej,
We mnie.
Szczęście
Mieczysław Jastrun
Kiedy cię tracę, odzyskuję ciebie,
Gdy jestem z tobą, nasycić nie mogę
Serca.
W tobie są gwiazdy, mrok i ogień,
Gałęzie wrące ptakami w ogrodzie —
Wszystko, co wzrusza mnie w krótkiej przygodzie
Życia.
Gdy tracąc odzyskuję ciebie,
Szczęście nieszczęściem się karmi, westchnienie
Jest głosem, którym chce mówić milczenie,
I nie zna prawdy ten, co nie wie,
Że cień jest słońca sumieniem.
Jesteś poza mną. Jak wśród nocy ciemnej
Zbłąkani rąk swych szukamy.
I jesteś, żyjesz dla siebie samej,
We mnie.
piątek, 21 grudnia 2012
A nadzieja znów wstąpi w nas.
Przyjdź na świat, by wyrównać rachunki strat,
Żeby zająć wśród nas puste miejsce przy stole.
Jeszcze raz pozwól cieszyć się dzieckiem w nas,
I zapomnieć, że są puste miejsca przy stole...
czwartek, 20 grudnia 2012
Śmieszny mały człowiek...
______________________________________________________
Z miłością się zmawiam
Przeciw śmierci
Na ten czas życia
Czas kaleki
Z miłością się zmawiam
Przeciw śmierci
Na ten czas życia
Czas kaleki
Mielecki szpital najlepszy.
Otwarcie oddziału chirurgii naczyniowej z wysokiej klasy specjalistami i najnowocześniejszym sprzętem, innowacyjne technologie stosowane w operacjach ortopedycznych i kardiologicznych, możliwość skorzystania z „gazu rozweselającego” w trakcie porodu, lądowisko dla helikopterów. To zaledwie część nowości, jakie pojawiły się w ciągu ostatnich kilku miesięcy w Szpitalu Powiatowym w Mielcu. Nic więc dziwnego, że lecznica już po raz siódmy z rzędu zajęła pierwsze miejsce na Podkarpaciu w rankingu dziennika „Rzeczpospolita” na najlepszy szpital w Polsce. Tym razem mielecka placówka uplasowała się na 31. miejscu wśród setki najwyżej ocenionych w kraju.
W mieleckim szpitalu dzieje się naprawdę sporo. Placówka nieustannie się rozwija i unowocześnia, pojawiają się takie metody leczenia, jakich często nie ma nawet w podkarpackich szpitalach wojewódzkich. Dzięki temu pacjenci z okolic Mielca nie muszą daleko szukać pomocy, a nierzadko leczą się tu pacjenci z największych miast w regionie. I jak podkreśla dyrekcja szpitala, miejsce w rankingu ogólnopolskiego dziennika, to potwierdzenie, że obrany dla placówki kierunek jest właściwy.
całość
Co ciekawe pracuje tam spora grupka lekarzy z Kolbuszowej....
Radzymin-gdzie jest Kolbuszowa? część IV
Na nowoczesnej,dostosowanej do potrzeb mieszkańców stronie internetowej Radzymina, można dowiedzieć się w jaki sposób załatwić podstawowe sprawy w urzędzie.Mało tego, jest elektroniczna skrzynka podawcza i można przesłać tą drogą niezbędne dokumenty.
Szok!
Gdzie my żyjemy?Kiedy i my będziemy mieć takie (jak widać podstawowe) udogodnienia?
Tu wraca jak bumerang podstawowe pytanie:Czym w UM zajmuje się będący na etacie informatyka pan Jan Wiącek?
Szok!
Gdzie my żyjemy?Kiedy i my będziemy mieć takie (jak widać podstawowe) udogodnienia?
Tu wraca jak bumerang podstawowe pytanie:Czym w UM zajmuje się będący na etacie informatyka pan Jan Wiącek?
środa, 19 grudnia 2012
Magiel listy do burmistrza pisze.
W projekcie dziurawego budżetu ,po stronie dochodów, nie zauważyliśmy rubryczki z reklamą zamieszczoną na miejskich portalach informacyjnych.Pieniądze więc wyciekają z budżetu i tą drogą.
Ponieważ jako bezrobotni ,oraz studenci mamy dużo wolnego czasu ,a i naiwni jesteśmy niemiernie ,napisaliśmy do burmistrza Zuby list w tej sprawie.Ponieważ nie otrzymaliśmy odpowiedzi ,domyślamy się że urzędnicy nie czytają e-maili od obywateli.Tą drogą przekazujemy więc jego treść.
Szanowny Panie Burmistrzu!
W Stopce strony internetowej Urzędu Miasta,jak również "Fregaty" znajdują
się "linki-reklamy" prywatnych firm,w tym jednej której właścicielem jest
gminny informatyk ,a drugiej prezesem jest inspektor oświaty.Za to powinny
wpływać do kasy miejskiej odpowiednie opłaty,jak również taka możliwość
powinna być udostępniona innym podmiotom gospodarczym.Ponieważ nie został
zorganizowany przetarg na tego rodzaju reklamę,ani zapytanie ofertowe
chcielibyśmy się dowiedzieć na jakiej zasadzie te linki zostały
zamieszczone na stronie urzędu i jakie wnoszone są za to opłaty do kasy
miejskiej.
Z poważaniem
Kolbuszowski Magiel
P.s. Poniżej link do wpisu na ten temat.
http://kolbuszowskimagiel. blogspot.com/2012/12/prywata- w-urzedzie-miasta.html
Do wiadomości; Marek Opaliński -Przewodniczący Rady Miejskiej
Barabara Bochniarz-Sekretarz UM
Michał Karkut-Przewodniczacy Komisji Rewizyjnej
Ponieważ jako bezrobotni ,oraz studenci mamy dużo wolnego czasu ,a i naiwni jesteśmy niemiernie ,napisaliśmy do burmistrza Zuby list w tej sprawie.Ponieważ nie otrzymaliśmy odpowiedzi ,domyślamy się że urzędnicy nie czytają e-maili od obywateli.Tą drogą przekazujemy więc jego treść.
Szanowny Panie Burmistrzu!
W Stopce strony internetowej Urzędu Miasta,jak również "Fregaty" znajdują
się "linki-reklamy" prywatnych firm,w tym jednej której właścicielem jest
gminny informatyk ,a drugiej prezesem jest inspektor oświaty.Za to powinny
wpływać do kasy miejskiej odpowiednie opłaty,jak również taka możliwość
powinna być udostępniona innym podmiotom gospodarczym.Ponieważ nie został
zorganizowany przetarg na tego rodzaju reklamę,ani zapytanie ofertowe
chcielibyśmy się dowiedzieć na jakiej zasadzie te linki zostały
zamieszczone na stronie urzędu i jakie wnoszone są za to opłaty do kasy
miejskiej.
Z poważaniem
Kolbuszowski Magiel
P.s. Poniżej link do wpisu na ten temat.
http://kolbuszowskimagiel.
Do wiadomości; Marek Opaliński -Przewodniczący Rady Miejskiej
Barabara Bochniarz-Sekretarz UM
Michał Karkut-Przewodniczacy Komisji Rewizyjnej
Społecznicy z Rady Miejskiej
Radzymin i Kolbuszowa to miasteczka,gminy podobne do siebie .Nawet dochody maja zbliżone .My mamy 69 milionów oni 60.
Radzymin leży jednak niedaleko Warszawy,wiadomo -Mazowsze to i zarobki większe.W Kolbuszowej w projekcie budżetu na 2013 rok na funkcjonowanie UM przeznaczono 4 699 tys w tym 2 808 tys na płace dla pracowników.W Radzyminie jest to już odpowiednio 6 780 tys oraz 4 508 tys.
Szokuje jednak co innego. W Radzyminie obsługa rady to koszt 259 tys w tym płace dla radnych 235 tys
W Kolbuszowej więc, powinno być (analogicznie do płac urzędników) o 1/3 mniej.Nic z tego,nasi społecznicy, wydają na siebie więcej pieniędzy,nawet niż ci w Radzyminie.
Może wiec ktoś z radnych, wytłumaczy nam czym jest to spowodowane?Macie większe wydatki? Więcej musicie jeść niż ci pod Warszawą?
Przewodniczący rady miejskiej w Radzyminie dostaje 1250 zł miesięcznie.Pewnie dlatego maja tam 5 milionów nadwyżki budżetowej-wiedza jak oszczędzać.
Radzymin leży jednak niedaleko Warszawy,wiadomo -Mazowsze to i zarobki większe.W Kolbuszowej w projekcie budżetu na 2013 rok na funkcjonowanie UM przeznaczono 4 699 tys w tym 2 808 tys na płace dla pracowników.W Radzyminie jest to już odpowiednio 6 780 tys oraz 4 508 tys.
Szokuje jednak co innego. W Radzyminie obsługa rady to koszt 259 tys w tym płace dla radnych 235 tys
W Kolbuszowej więc, powinno być (analogicznie do płac urzędników) o 1/3 mniej.Nic z tego,nasi społecznicy, wydają na siebie więcej pieniędzy,nawet niż ci w Radzyminie.
Przewodniczący rady miejskiej w Radzyminie dostaje 1250 zł miesięcznie.Pewnie dlatego maja tam 5 milionów nadwyżki budżetowej-wiedza jak oszczędzać.
Rostowski na rynku w Kolbuszowej
Na facebookowym profilu posła Stanisława Ożoga wyczytaliśmy:
Czy oznacza to że skarbnik zuber będzie wydawał w poniedziałek na rynku PIT-y?
wtorek, 18 grudnia 2012
ARTYKUŁ NA KONIEC ŚWIATA
21 grudnia według
kalendarza Majów kończy się 13 baktun, w ich długiej rachubie
czasu zwany także okresem 5 Słońca. Dalszej części kalendarza
nie odnaleziono, więc tak jak niektórzy za przepowiednią św.
Malachiasza, że po Benedykcie XVI (Gloria olivae) będzie tylko
jeden papież – Petrus Romanus, a potem to już będzie koniec
Kościoła, a jak koniec Kościoła to i koniec Świata, prorokują
mniej lub bardziej świadomie ziemską Apokalipsę! 21 grudnia to
także dzień przesilenia zimowego – dzień w roku, w którym
Słońce góruje w Zenicie(godzina 12:12 w 2012 roku) w najdalej na
południe wysuniętej szerokości geograficznej, co skutkuje czasowo
najkrótszym dniem w roku na półkuli północnej. Jednocześnie 21
XII na nieboskłonie powstanie koniunkcja, czyli położenie w jednej
linii centrum naszej galaktyki (Droga Mleczna) Słońca i Ziemi.
Entuzjaści teorii spiskowych i nie tylko, połączyli wyżej
wymienione fakty (koniec kalendarza Majów, godzinę 12:12
przesilenia zimowego oraz położenie Słońca, Ziemi i galaktyki w
jednej linii) i oto mamy gotowy koniec Świata anno Domini 2012!
To że kiedyś będzie
koniec ziemskiego Świata to jest pewne, tylko już gorzej z
wyznaczeniem jego daty. Jest kilka teorii zakończenia całkowitego
lub częściowego życia na Ziemi. Najtragiczniejsza teoria, ale i
kiedyś tam też praktyka, to wypalenie się wodoru w naszym Słońcu.
Gdy nasza gwiazda w schyłkowym stadium swojej egzystencji zmieni się
w Czerwonego Olbrzyma, po prostu dosięgnie Ziemi i spali ją na
popiół. W tym wypadku mamy jeszcze trochę czasu, co najmniej 5
miliardów lat. Druga teoria mówi o zagładzie naszej cywilizacji
jaką jest w obecnym kształcie i sposobie funkcjonowania. Część
populacji ludzkiej przeżyje, ale będą zaczynać cywilizacyjnie
prawie wszystko od nowa. Do prawie całkowitej zagłady naszego
współczesnego Świata ma przyczynić się przebiegunowanie Ziemi.
Proces ten trwa od dawna, choć naukowcy o tym nie trąbią w
tabloidach, tak jak się to trąbi o plastikowych częściach ciała
celebrytek. Północny Biegun Magnetyczny Ziemi oddala się obecnie
od Północnego Bieguna Geograficznego z prędkością ok. 60
kilometrów na rok! W historii Ziemi było już 5 przebiegunowań („5
Słońc” - według Majów), co zawsze łączyło się z
kataklizmami na skalę globalną w postaci zmiany kształtów
kontynentów, wielkich trzęsień ziemi, wybuchów wulkanów,
wielkich fal tsunami (biblijny potop), co kończyło się krótszymi
lub dłuższymi epokami zlodowacenia! Bezpośrednim, głównym i
ostatecznym impulsem przebiegunowania ma być grawitacyjny wpływ
tajemniczej planety, która nawiedza nasz Układ Słoneczny co 3600
lat. Nazywa się ją: Planeta X, Nibiru lub Marduk. Występuje ona w
przekazach historycznych Majów, Sumerów i Indian Hopi, no i jej
wpływ ma się niedługo objawić! Oprócz całego odium końca
Świata, przekazują one także pozytywne i budzące nadzieję dla
ludzkości treści. Ci co przeżyją kataklizmy odrodzą się
duchowo, moralnie i społecznie. Wejdą na wyższy poziom
człowieczeństwa. Będą we wszystkich aspektach swojego życia
posługiwać się miłością, dobrocią, szlachetnością,
bezinteresownością, a nie tak jak teraz, gdzie wszędzie widać
„wyścig szczurów” do kariery, dążenie po trupach do celu (co
ostatnio widać w polityce, choć nie tylko), kult pieniądza,
degrengoladę moralną i pijaństwo, nawet w sferach i instytucjach,
które powinny świecić przykładem, zakłamanie i „zamiatanie
spraw pod dywan”, totalne schamienie języka i wielka agresywność
kontaktów międzyludzkich!
Rodzi się pytanie czy
potrzebny jest aż koniec naszej cywilizacji, aby człowiek zaczął
kochać, szanować, respektować, rozumieć i akceptować
bezinteresownie swoich bliźnich?
Ja niezależnie czy
będzie, czy nie będzie w najbliższym czasie (piszę ten felieton
18 XII) końca Świata, chciałbym wybaczyć tym wszystkim, co do
dzisiejszego dnia mojego życia, wyrządzili mi świadomie lub
nieświadomie, mniejsze lub większe zło, tak aby w razie czego, nie
odpływać w zaświaty z bagażem złości, gniewu, żalu, bólu i
złorzeczeń. Mam nadzieję, że Apokalipsa nie okaże się ofertą
last minute!
Oczywiście, że nie
zamieszczę tu wszystkich bolesnych psychicznie, fizycznie i
materialnie przypadków z mojego życia, ale kilka na pewno się
zmieści.
Wybaczam dziekanowi mojej
uczelni fakt, że podczas obrony pracy magisterskiej z tematu ochrony
środowiska, wypytywał mnie o niemieckie słowa niezwiązane z
tematem pracy, kiedy to ja nigdy nie uczyłem się języka
niemieckiego, a potem postawił mi stopień dobry, zamiast bardzo
dobrego!
Wybaczam pewnemu osiłkowi,
który na zabawie ludowej sprawdził wytrzymałość mojej szczęki,
tak skutecznie, że do dziś nie lubię muzyki ludowej!
Wybaczam pewnemu
prokuratorowi to, że umorzył śledztwo w sprawie nielegalnej
ekshumacji moich bliskich. Niech mu ta sprawa lekką będzie!
Wybaczam swojemu kuzynowi,
że od 8 lat nie chce, nie potrafi, nie może(niepotrzebne skreślić)
oddać mi 4 tysięcy złotych. Rozumiem sytuację. Ktoś mi niedawno
mówił, że ceny u psychiatrów idą ciągle w górę!
Wybaczam pewnej pani
stomatolog, że w ciągu 3 miesięcy 6 krotnie(usługa w ramach
funduszu zdrowia) poprawiała mi wypadającą plombę. Dla mnie to:
per aspera ad astra, a dla pani stomatolog to: repetitio est mater
studiorum!
Wybaczam pewnemu lekarzowi
to, że dwukrotnie wykonywał diagnostyczne USG i dwukrotnie nie
wykrył, że posiadam małe co nieco w pęcherzyku żółciowym. Nie
ma co marudzić, dwukrotnie czułem się przez chwilę zdrowszy!
Wybaczam pewnemu
porucznikowi fakt, że prawie przez pół roku nie chciał dać mi
przepustki do domu, więc zafundowałem sobie „samowolkę”, co
było bardzo emocjonujące i ekscytujące, zwłaszcza że rzecz
działa się w stanie wojennym!
Wybaczam pewnemu
weterynarzowi to, że prowadząc, zapewne według swoich najlepszych
kompetencji, zmarnował medycznie (piesek zapadł na najgorszą
odmianę nosówki) mojego wspaniałego pieska. Straciłem „brata
mniejszego”, pieniądze i wiele nerwów. Wybaczam, pies z nim
tańcował!
Wybaczam władzom miasta i
powiatu, fakt, że ciągle w swoich statutowych i pozastatutowych
poczynaniach lub na odmianę w braku tych poczynań, stosują
permanentnie zasadę „TKM” nie licząc się z nikim, próbując
utrzymać w nieświadomości elektorat i pozostałych mieszkańców,
ale tylko zapewne w trosce o ich zdrowie psychiczne. Lud dostaje
„chleba i igrzysk”, i to ma im wystarczyć. Ja wybaczam, ale
Kolbuszowski Magiel już nie!
Wybaczam wszystkim,
obojętnie czy to galeria czy stragan – handlowcom, sprzedawcom,
handlarzom i marketerom to, że oszukują co do jakości towaru,
ceny, wagi, warunków sprzedaży i reklamacji. Wybaczam im, ponieważ
handel obok złodziejstwa i prostytucji to najstarszy zawód Świata!
Wybaczam wszystkim
nauczycielom, belfrom, profesorom, pedagogom, mentorom, wychowawcom i
tutorom fakt, że w przeważającej większości przypadków, nie
potrafili skutecznie, z obopólnym zadowoleniem, nauczyć oraz
wychować milionów dzieci i młodzieży oraz wskazać im mocne i
dobre strony posiadanej wiedzy i zachowania, a nie tylko szukać
błędów i słabych aspektów osobowości ucznia!
Wybaczam wszystko –
wszystkim tu nie wymienionym, ponieważ w przeważającej liczbie
przypadków byli nieświadomi co czynią i jakie negatywne skutki to
niesie dla bliźnich, jak i dla nich samych! Jednocześnie proszę
Was o wybaczenie mi moich wszystkich złych, nieetycznych i bolesnych
dla Was postępków. Zapewne ten felieton, co najmniej przez tu
wymienionych, a może i innych, będzie odbierany jako zły i
bolesny, ale racja broni się sama, bo zasada jest znana – uderz w
stół, a nożyce …
PS Wybaczam także sobie
ten fakt, że dopiero teraz wybaczyłem innym!
SAMARYTANIN
Radzymin-gdzie jest Kolbuszowa? część III
W Radzyminie panuje pełna jawność procesów decyzyjnych.Nawet nagrania z sesji Rady Miejskiej są dostępne w internecie nazajutrz i do tego z ostatnich 6 lat (od czasu kiedy są nagrywane).
W Kolbuszowej na nagrania trzeba czekać tygodnie i po kilku miesiącach są archiwizowane.Tudzież w ogóle nie udostępnia się nagrania ponieważ samorządowcy na sesji dali czadu.
Komuś wyraźnie zależy na tym ,aby utrudnić nam kontrolę tego co wyprawiają radni.
W Kolbuszowej na nagrania trzeba czekać tygodnie i po kilku miesiącach są archiwizowane.Tudzież w ogóle nie udostępnia się nagrania ponieważ samorządowcy na sesji dali czadu.
Komuś wyraźnie zależy na tym ,aby utrudnić nam kontrolę tego co wyprawiają radni.
Burmistrz w biedronkach-cd
Pod poprzednim wpisem ukazał się ciekawy komentarz.
Plany były takie, aby zbudować tam rondo, jednak okazało się, że jest tam za mało miejsca, negocjacje z właścicielami przyległych posesji były prowadzone jednak bezskutecznie, zresztą nie tylko władze prowadziły rozmowy, ale również energetyka, która chciała przenieść tego nieszczęsnego słupa na pobliską posesję, co poprawiłoby widoczność na skrzyżowaniu, jednak właściciel posesji nie wyraził na to zgody. Przez dziwne decyzje, niektórych mieszkańców przyległych posesji cierpimy wszyscy i nic na to nie poradzimy, bo to nie jest Droga Krajowa ani wojewódzka bez dobrej woli właściciela posesji niewiele można zrobić, a może tak w tym miejscu pomogłaby sygnalizacja świetlna?
Plany były takie, aby zbudować tam rondo, jednak okazało się, że jest tam za mało miejsca, negocjacje z właścicielami przyległych posesji były prowadzone jednak bezskutecznie, zresztą nie tylko władze prowadziły rozmowy, ale również energetyka, która chciała przenieść tego nieszczęsnego słupa na pobliską posesję, co poprawiłoby widoczność na skrzyżowaniu, jednak właściciel posesji nie wyraził na to zgody. Przez dziwne decyzje, niektórych mieszkańców przyległych posesji cierpimy wszyscy i nic na to nie poradzimy, bo to nie jest Droga Krajowa ani wojewódzka bez dobrej woli właściciela posesji niewiele można zrobić, a może tak w tym miejscu pomogłaby sygnalizacja świetlna?
Na pewno coś z tym należy i to jak najszybciej zrobić.Warto jednak ustalić dlaczego zrobiono taki bubel.
Na którejś z niedawnych sesji burmistrz tłumaczył się że to on wymógł na inwestorze taką a nie inną przebudowę skrzyżowania-nic nie mówiąc o rondzie.Zaczyna być coraz ciekawiej.Czynie można było (dla dobra ogółu) przejąc te działki na rzecz gminy?Jeśli nie można było tam zbudować bezpiecznego skrzyżowania to dlaczego wydano zgodę na budowę Biedronki?
poniedziałek, 17 grudnia 2012
Radzymin -gdzie jest Kolbuszowa? część II
Przeglądając miejska stronę internetową Radzymina, natknęliśmy się na.... skrzynkę w której można zadać pytania burmistrzowi.
Musimy przyznać, że dla nas mieszkańców Podkarpacia, to prawdziwy szok.Tutaj bezczelne zadawanie pytań burmistrzowi,a nawet wójtowi, nie przejdzie!
Co ciekawsze, burmistrz Radzymina, nawet na te pytania odpowiada.To nas już rozłożyło kompletnie.My zadaliśmy burmistrzowi Zubie tygodnie temu zaledwie 7, i nie odpowiedział bo...nie.Pocieszamy się jednak że wkrótce noc Wigilijna ,podczas której nawet burmistrzowie mówią (podobno) ludzkim głosem.
Jak widać (na załączonym obrazku) i pod tym względem, do Radzymina nam dużo brakuje.Jak jest z innymi sprawami napiszemy jutro (musimy mieć czas, aby ochłonąć po tym jakże szokującym odkryciu).
Musimy przyznać, że dla nas mieszkańców Podkarpacia, to prawdziwy szok.Tutaj bezczelne zadawanie pytań burmistrzowi,a nawet wójtowi, nie przejdzie!
Co ciekawsze, burmistrz Radzymina, nawet na te pytania odpowiada.To nas już rozłożyło kompletnie.My zadaliśmy burmistrzowi Zubie tygodnie temu zaledwie 7, i nie odpowiedział bo...nie.Pocieszamy się jednak że wkrótce noc Wigilijna ,podczas której nawet burmistrzowie mówią (podobno) ludzkim głosem.
Jak widać (na załączonym obrazku) i pod tym względem, do Radzymina nam dużo brakuje.Jak jest z innymi sprawami napiszemy jutro (musimy mieć czas, aby ochłonąć po tym jakże szokującym odkryciu).
Subskrybuj:
Posty (Atom)