poniedziałek, 7 lipca 2014

Opakowanie zastępcze

W stanie wojennym, pod byle jakim opakowaniem zastępczym, ukrywała się prawdziwa wartość.Dzisiaj  jest odwrotnie.

Ciekawe czy się ktoś zaczerwieni?


Wykształciuchy… Mecenasi, profesorowie, doktorzy, magistrowie…itp., itd. A jakże! Do dobrego tonu należy brak zadawania pytań gdzie i jak zdobywano te tytuły.
Tytuły, tytuły, tytuły…a plugastwo to samo jak po wojnie. A może gorsze? Bo dawne było jakby bardziej szczere, wynikające niejako z naturalnych skłonności mendy, którą system wyniósł na szczyt swych możliwości.
Obecnie menda jest taka sama, ale udaje europejskiego jaśniepana. Sygnuje swoją domniemaną wyjątkowość już nie tyle bezprzykładnym chlaniem samogonu, co pozorną wytwornością w doborze trunków nabywanych za ukradzione pieniądze.
Bawi się życiem. The coat makes the man…
Bywa, uczestniczy, rozporządza, zarządza, decyduje, instruuje, tworzy ( a co, a pewnie !), peroruje i kupuje, kupuje, kupuje…
Buduje pałace, kręci bicze z piasku… „ I się żyje !”.

całość

Co kombinuje radny Józef Fryc?

Resort środowiska szykuje rewolucję w przepisach śmieciowych. O jej szczegółach mówił wiceminister Janusz Ostapiuk w wywiadzie dla "Dziennika Gazety Prawnej". - Zastanawiamy się np., czy odstąpić od procedury przetargów na odbiór odpadów - zapowiedział Janusz Ostapiuk. - Uważam, że samorządy mogą stosować zasadę in house, ale powinno to dotyczyć tylko tych sytuacji, gdy ich przedsiębiorstwa będą spełniały wysokie standardy przetwarzania odpadów - podkreślił. czytaj dalej Wymagałoby to zmiany prawa zamówień publicznych. Ostatecznie swoją propozycję rząd przedstawi na przełomie lipca i sierpnia.

...
Samorządy twierdzą, że rezygnacja z przetargów pozwoliłaby ograniczyć patologie. - Dochodzą do mnie informacje, że w niektórych regionach mogło dojść do zmowy cenowej między firmami - alarmuje Krzysztof Choromański. Wyjaśnia, że mimo iż na danym terenie działa kilka firm odbierających odpady, ofertę złożyła tylko jedna, i to proponując o 100 proc. wyższą stawkę niż w roku ubiegłym.

Całość
Z polskiego na nasze.Przetargi na wywóz śmieci nie sprawdziły się w praktyce.Firmy (co było do przewidzenia) dogadują się ze sobą i ustalają ceny jakie mi się podoba.Dlatego rząd  rozważa powrót (przynajmniej częściowy) do starego systemu w którym śmieciami zajmowały się samorządowe zakłady komunalne.


Czyli na zdrowy rozum należy poczekać do października, co z tego chaosu się wykluje i dopiero wtedy zorganizować przetarg.
Aliści...
 Tak byłoby w normalnym miasteczku,  my jednak  żyjemy   w Kolbuszowej. Nasi radni chcą jak najszybciej zorganizować przetarg i to niektórzy nawet na dwa lata- bo ma być niby taniej.

Co zrobimy w  sytuacji gdy do przetargu stanie tylko jedna firma i zażąda 3 razy więcej niż ASA w zeszłym roku?A rząd dodatkowo zezwoli na wywóz śmieci przez samorządowe  Zakłady Usług Komunalnych?

Jest nad czym myśleć.

Radny Fryc jednak ma inny pomysł, który  w tej sytuacji  preferuje raczej firmy zajmujące się wywozem śmieci.










niedziela, 6 lipca 2014

Weekend w małym mieście

Dzisiaj  od 16 na rynku startuje Jazz nad Nilem. niezła obsada -będzie co posłuchać.


Wystąpią Old Rzech Jazz Band, Stanley Breckenridge&Jazz Band Ball Orchestra, Leliwa Jazz Band, Szczerbate Zajączki, Orkiestra Dęta Miejskiego Domu Kultury w Kolbuszowej, grający nu bluesa węgierski Missisipi Big Beat i Los Agentos z kolbuszowskim muzykiem Andrzejem Serafinem.
Aliści...

6 lipca w godz. 12.00-18.00 swój fach zaprezentują wikliniarz Franciszek Kręcidło z Rudnika nad Sanem oraz rzeźbiarz Stanisław Kocoń z Dębicy. Wyroby garncarskie sprzedawał będzie Leszek Jurek z Pogwizdowa. Miody i produkty pszczelarskie nabędziecie u Edwarda Farnika z Bobrowej. Potrawy regionalne smakowicie przygotują dla Was gospodynie z Huty Przedborskiej.


To niepowtarzalna okazja do nabycia oryginalnej ceramiki, koszyków z wikliny, zabawek z drewna, rzeźb, rękodzieła artystycznego i wielu innych fantastycznych przedmiotów. Dodatkowo zapraszamy do zwiedzania w towarzystwie przewodnika wnętrza kościoła z Rzochowa oraz uczestnictwa w rodzinnych warsztatach artystycznych.

całość

Czy jedna z tych imprez nie mogłaby  odbyć się w sobotę?Chętnie odwiedziłbym obydwie, a tak mam dylemat z której zrezygnować. Chyba nie tylko ja.
Czym więc zajmują się urzędnicy z działu promocji urzędu miejskiego?


sobota, 5 lipca 2014

Liga chuliganów


W kolbuszowskim w środowisku sportowym, trwa dyskusja nad walkowerem jakim oddał mecz prezes Wróblewski.Z reguły  wiesza się psy na popularnym kiedyś Tinie.
Jednak wszyscy dyskutanci solidarnie omijają szerokim łukiem, dlaczego tak się stało (albo co było tylko pretekstem).

Jeśli było  realne zagrożenie „ustawek” kibiców na terenie kolbuszowskiego stadionu, to prezes Wróblewski powinien wynająć firmę ochroniarską za kilkanaście tysięcy złotych.Takich meczy w przyszłym sezonie może być 4. To już poważne sumy, a i tak nie ma gwarancji spokojnego rozegrania zawodów.

Sytuacja kryzysowa.
W normalnym mieście przewodniczący komisji Komisji Oświaty, Kultury, Kultury Fizycznej, Opieki Społecznej i Zdrowia, zwołałby specjalne posiedzenie, na które zaprosiłby przedstawicieli klubu,fundacji , kibiców, policji, oraz miejscowych firm ochroniarskich.
W Kolbuszowej w takich wypadkach chowa się głowę w piasek.
Po co więc nam tacy radni-bezradni?



piątek, 4 lipca 2014

Można jednak inaczej

Dzisiaj Święto Niepodległości Stanów Zjednoczonych.
Święto radości.Od rana wszyscy grilują na rodzinno przyjacielskich spotkaniach,wieczorem będą pokazy sztucznych ogni.
Nikt nie niszczy lamp ulicznych, nie wyrywa kostek brukowych, by rzucać w lewaków.

I jak tu nie kochać tego kraju?

Ktoś wziął w łapę za śmieci?



Radny Karkut straszy na swoim blogu że za wywóz śmieci będziemy płacić więcej.
W zeszłym roku  do przetargu przystapiły 2 firmy: ASA i Dezako.Różnica w wycenie  wynosiła 40%.
Obie ofert były moim zdaniem poniżej realnej wartości- chodziło o zdobycie rynku i wykończenie konkurencji. ASA dodatkowo była w trudnej sytuacji ponieważ przegrała bardzo ważny przetarg na swoim terenie w Tarnobrzegu.Teraz w  praktyce może się okazać, że za wywóz śmieci zapłacimy  o 100% więcej.

Aliści...

Na terenie Zakładu Usług Komunalnych stoi na kołkach kilka śmieciarek, które z powodzeniem mogą wywozić od nas śmieci i to po cenie  jakiej nie są  wstanie przebić ani ASA, ani Dezako.
Trzeba tylko  przekształcić ZUK w spółkę, opracować realny kosztorys i stanąć do przetargu.

Samochody rdzewieją tracą na wartości .Jednak ani radnym, ani urzędnikom miejskim,ani kierownictwu ZUK,  nie zależy na tym aby  robiły to do czego zostały zakupione.

Dlaczego?

Ktoś wziął w łapę (jak głosi miejska legenda), czy też po prostu nasi samorządowcy są przeraźliwie nieudolni?



czwartek, 3 lipca 2014

Spinacz 2014 i Le Moor


Okazuje się (o czym nie wiedziałem wcześniej) że obecność Le Moor na festiwalu bierze się z prostej przyczyny- chłopaki użyczają za darmo swojego sprzętu.Jako jedyni posiadają też taki, na którym zgodni są zagrać muzycy ze wszystkich kapel (łącznie z Apteką, Lao Che, Kabanosem, Elvis Deluxe itd..).To kilka tysięcy złotych,  które zespół wkłada w  imprezę.

W ostatnich 8 edycjach festiwalu Le Moor wystąpił na scenie Spinacza 3 razy (tak jak Mosfet <wcześniej Maddam>, Wielki Format czy Snafu). Każdorazowo znajduje się też miejsce dla 2-3 kapel z Kolbuszowej.
Generalnie, zasada jest taka, że kolbuszowskie zespoły mogą aplikować o występ co dwa lata.

Cool!

Dla mnie jednak 2 występy w roku w tej samej mieścinie to chyba trochę za dużo, a jeszcze będzie trzeci z okazji dychy zespołu- gratulacje.
Kwestia gustu.


Nie róbmy polityki. Budujmy kanalizację!

Rozmawiałem ci ja kiedyś w K-2 przy piwie z młodym obiecującym kolbuszowskim politykiem (wszyscy wiemy o kogo chodzi).
Skarżył się że polityka to bagno, że przez nią traci wiarygodność, że wszyscy działają w polityce tylko dlatego, żeby się dorwać się do koryta.
Wniosek  ogólny z rozmowy- nie warto działać w polityce.

Paradoks obecnej sytuacji polega na tym, że najchętniej o politycznym bagnie mówią sami politycy i to oni najczęściej deklarują apolityczność (pamiętacie hasło "Nie róbmy polityki. Budujmy szkoły" Platformy Obywatelskiej?).
Jeśli spojrzymy na frekwencję wyborczą i opinie obywateli na temat klasy politycznej, to trzeba przyznać, że jest to wyjątkowo skuteczna taktyka... zniechęcania mieszkańców do zaangażowania w politykę i utrzymywania status quo.


całość

Spinacz 2014

Niedługo bo już 13 lipca   rozpocznie się w Kolbuszowie  IX Festiwal Spinacz.
Będzie Kabanos,zespół który warto zobaczyć na żywo.
Termin imprezy został jednak wybrany  niefortunnie-finały mistrzostwa  świata w piłce nożnej są tylko co cztery lata.

Mnie jednak zastanawia jeszcze co innego.Główny organizator- Dorian Pik zaprosił na Spinacz zespół Le Moor którego jest liderem.Mało tego, kapela ta występuje jeszcze na innej imprezie współorganizowanej prze Urząd Miasta- Dni Kolbuszowej. Czy nie za dużo tych uprzejmości?Czyżby w Kolbuszowej nie było innych ciekawych zespołów rockowych?
Co na to przewodniczący Komisji Oświaty i Kultury (i takich tam innych michałków)... Dorian Pik?

środa, 2 lipca 2014

Grądziel pociagnie do odpowiedzialności Indykową?

W najnowszym wydaniu Korso Kolbuszowskie ciąg dalszy historii wójta z Raniżowa.

Wychodzą na wierzch co raz to nowe nieprawidłowości, nie ma kogo ukarać bo:

głowy już poleciały, bo te osoby już nie pracują – wyjaśniał wójt Grądziel. - Nie ma kogo ukarać, czyli osób, które w tym temacie miały decyzyjność. Była pani skarbnik nie pracuje i pan wójt też nie pracuje.
Aliści...

Zgodnie z protokołem RIO, gmina straciła też prawie 10 tysięcy złotych wskutek nieterminowego rozliczenia zaliczki dotacji. Jako osoby odpowiedzialne RIO wskazała Halinę Indyk i Monikę Stopińską-Pacynę. Ostatecznie koszty odsetek i obniżki dofinansowania zapłacili gminni podatnicy.

Ja rozumiem, że pani Halina Indyk jako żona przewodniczącego komisji finansów jest trudna do ruszenia, ale
moim zdaniem, powinna być w jakiś sposób przez wójta Grądziela ukarana.

Grawerton dla Bardana!

Na stronie powiatowej wyczytałem z zapartym tchem:

Władze Powiatu Kolbuszowskiego, doceniając kilkuletni trud i wysiłek włożony przez pracowników Muzeum w przeniesienie zabytkowego kościoła z Rzochowa do Kolbuszowej, przekazały na ręce pana Jacka Bardana pamiątkowy grawerton. Starosta kolbuszowski Józef Kardyś podkreślił, że dla kolbuszowskiego skansenu zabytkowa świątynia to jeden z najcenniejszych obiektów pozyskanych w ostatnich latach. Z kolei dyrektor Jacek Bardan zaznaczył, że przeniesienie zabytkowej budowli było dużym przedsięwzięciem i wysiłkiem dla całej załogi MKl, ale nie jedynym. Zdradził, że w najbliższym czasie w okolicy kościółka swoje miejsce znajdą kolejne zabytki.


Jak się dowiedziałem (ze źródeł nieźle poinformowanych) , grawerton został na skansenie dokładnie rozebrany na części przez pracowników muzeum.Poszukiwali  pieniędzy na dalsze inwestycje.Niestety niczego nie znaleziono.
Wygląda na to  starosta Kardyś po wizycie w Zambii traktuje wszystkich jak murzynów i rozdaje w zastępstwie szklanych paciorków tandetne błyszczące grawertony.
 Mała rzecz ,a jak potrafi ucieszyć.

Korwin Mikke w Kolbuszowej Górnej- video

W sieci ukazała się relacja video ze spotkania z prezesem KNP w Kolbuszowej Górnej (cztery części).

Mikke wypowiadał się miedzy innym i krytycznie o ściganiu sprawców gwałtu z urzędu.
Co ciekawe w pierwszym rzędzie słuchała tego pani Lucyna (przepiękna kobieta), i ani słowem tego nie skomentowała.



wtorek, 1 lipca 2014

Kto chce zostać Maglem?

Kuźnia (jak to kuźnia) organizuje kolejne ciekawe warsztaty.

Projekt skierowany jest do uczniów klas 5 i 6 szkół podstawowych oraz 1 i 2 klas gimnazjów z gminy Kolbuszowa.

 
Na uczestników czekają  warsztaty kreatywnego pisania, które poprowadzą członkowie grupy Loesje Polska. Będą też wycieczki do mediów regionalnych w Rzeszowie i do ciekawych miejsc, gdzie młodzi adepci sztuki dziennikarskiej spotkają bohaterów reportaży.

Czego się nauczycie?
Warsztaty pokażą Wam jak pracuje dziennikarz. Będziecie sami tworzyć informacje, reportaże. Nauczycie się robić zdjęcia prasowe i tworzyć fotoreportaże. Spotkacie ciekawych ludzi. Poznacie świat z zupełnie innej strony.

Co na koniec?
Na zakończenie wakacyjnego projektu, jego uczestnicy przygotują specjalne wydanie swojego Korso Kolbuszowskiego. Otrzymają też podręcznik młodego dziennikarza, opracowany specjalne na potrzeby projektu „Wakacje w (red)akcj!”.


Żeby dostać się na warsztaty trzeba przesłać swoje imię, nazwisko, adres zamieszkania, telefon kontaktowy i wiek na adres mailowy: jradwanski@korso.pl
całość

Dzięki takim właśnie warsztatom nasze dzieciaki zdobywają nie tylko konkretne umiejętności, ale przede wszystkim zyskują pewność siebie, obycie .Rzeczy które będą procentować w każdej dziedzinie ich życia.

Jeśli zostaną w domach nic się w ich życiu, w naszym miasteczku nie zmieni.

To mnie kręci!


W okresie od 30 czerwca do 31 lipca Polski Komitet Pomocy Społecznej ZMG w Kolbuszowej organizuje półkolonie letnie dla dzieci i młodzieży z gminy Kolbuszowa i okolic. Zajęcia odbywają się w budynku PKPS przy ul. Janka Bytnara 3 . Dla dzieci przewidujemy mnóstwo atrakcji, wycieczek, zajęć artystycznych i ogólnorozwojowych . W tym roku placówka realizuje dwa programy świetlicowe. Pierwszy z nich, program "Mimo wszystko", dzięki wsparciu Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej w związku z programem "Świetlica-Dzieci-Praca" na rzecz wsparcia dziecka i rodziny w gminie w latach 2011-2015. Drugi program wspierany przez Regionalny Ośrodek Polityki Społecznej w Rzeszowie pn. " To mnie kręci". Jak zawsze gwarantujemy moc zabawy, profesjonalną kadrę dydaktyczną oraz smaczne posiłki.

źródło

W zeszłym roku  kolbuszowski PKPS zrealizował autorski program pomocowy Świetlica-dzieci- praca. Zdobył on 1 miejsce w Polsce, oraz  nagrodę Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej.

Czyli nie trzeba czekać, aż coś miejscowa władza rzuci coś na stół.- można zorganizować coś samemu.
Brawa, dla naszego miejscowego PKPS.


poniedziałek, 30 czerwca 2014

Burmistrz Zuba zaczyna śmierdzieć

Do końca 2015 roku wszystkie wyznaczone aglomeracje wodnościekowe muszą zostać w pełni skanalizowane. W przeciwnym razie grożą nam kary, które rząd zamierza przerzucić na gminy niewywiązujące się z obowiązków.
całość
Co to oznacza dla Kolbuszowej?Ano to że jeśli do końca 2015 roku nie wybudujemy kanalizacji sanitarnej wszędzie tam gdzie wymaga tego prawo unijne, to będziemy płacić kary.Za nieskanalizowaną Werynię może to być i nawet 200 tys rocznie.Do tego jeszcze miasto + pozostałe wioski i jesteśmy utopieni w tym gównie po uszy.
Czasu na nadrabianie zaległości mało, a pieniędzy jeszcze mniej.
W tej sytuacji budowanie szkoły w Weryni za 2,5- 4 miliony złotych jest idiotyzmem.To samo z parkingiem w  Widełce, itp itd .
Za nieudolność burmistrza Zuby i radnych zapłacimy wyższymi podatkami od nieruchomości.

Wypadek w Kolbuszowej Dolnej

W kolbuszowskiej strefie internetowej toczy się zażarta dyskusja nad publikacją zdjęć z wypadku motocyklisty w Kolbuszowej Dolnej

To nie jest rzetelne dziennikarstwo tylko tani sensacjonalizm. Zmarłemu i rodzinie należy się szacunek.

Moim zdaniem trafnie skomentował to inny internauta:

Nie było by ani wypadku ani dyskusji gdyby w polskiej kulturze jazdy bylo przestrzeganie kodeksu drogowego (ale po co? przecież kodeks jest dla tych co jeździć nie potrafia, ja potrafie wiec mam gdzies przepisy) 70km/h tzn 70 moi drodzy a nie 140 czy 210. te zakazy sie nie sumuja, one sa zwyczajnie powtarzane za skrzyżowaniem.

Problem polskich kierowców polega na tym, że nie umieją ze sobą współpracować. - My na drodze rywalizujemy, a nie współpracujemy. Nie powinno chodzić o to, żeby samemu dojechać jak najszybciej do celu, tylko też o to, aby inni mogli jechać spokojnie. My nie myślimy o innych, to jest największy grzech kierowców.
całość

Dyskutujmy  więc nad przyczynami tych beznadziejnie głupich wypadków, zacznijmy wyciągać z nich wnioski.Może komuś to uratuje życie?

Warto brać przykład z posła Chmielowca, który po wypadku jaki miał ze starosta Kardysiem,dopytywał się nawet w sejmie co mogło być jego przyczyną.
A wystarczyło ( tu podpowiadam) powiedzieć: Józek jedź wolniej.


niedziela, 29 czerwca 2014

Janusz Radwański w pudle!


Wójt Fila na wolności struga wariata, a redaktor Radwański znalazł się w ...pudle.

Uważam Janusza Radwańskiego po prostu za wybitnego poetę, który wnosi całkowicie świeżą jakość do polskiej, współczesnej poezji, wygląda mi na postać zdecydowanie oryginalną, ciekawą, odświeżającą.

całość-kliknij tutaj

Rozwiązać seniorów Kolbuszowianki

W miejscowej strefie internetowej trwa ostra dyskusja nad meczem który oddala walkowerem Kolbuszowianka.

Na spotkanie to według wiarygodnych źródeł informacji wybierała się pokaźna grupa kibiców z kilku dużych podkarpackich klubów. Było poważne zagrożenie tzw. „ustawek” na obiekcie Kolbuszowianki. Policja poprosiła więc organizatora – klub z Kolbuszowej o odpowiednie zabezpieczenie tego meczu.

– Obdzwoniłem kilka agencji ochrony z Rzeszowa i Kolbuszowej. Niestety, żadna nie mogła zabezpieczyć dla nas odpowiedniej liczby pracowników ochrony – tłumaczy Wróblewski, który zaproponował by spotkanie rozegrano w Jaśle.

Początkowo Czarni przystali na tę propozycję, ale po kilkunastu godzinach, wycofali się z niej.

– Nie chciałem ryzykować. Konsultowałem tę kwestię m.in. z władzami Kolbuszowej. Uważam to rozwiązanie za najrozsądniejsze – podsumowuje Wróblewski.

całość
Decyzja rozsądna ale... dosyć ryzykowna.Wystarczy bowiem rozpuścić plotki o "ustawkach"  na obiekcie Kolbuszowianki i ma się 3 punkty w kieszeni.
W tej sytuacji propozycja radnego Michny wydaje się  rozsądna:

Jeżeli kluby nie odnoszą sukcesów i po za pewien pułap nie wychodzą to jaki jest sens sponsorować to? Szczególnie kiedy nie promują naszej gminy. Nacisk trzeba położyć na sport dzieci i młodzieży. Jedynym dorosłym, choć nie do końca, przykładem są piłkarki Sokoła, które awansowały do I ligi piłkarskiej. I one promują Kolbuszową
.

Dlaczego więc nie zlikwidujemy drużyny seniorów i w jej miejsce nie utworzymy 2-3 nowych zespołów juniorów?

Kiedy prezes Dariusz Wróblewski zaczynał swoją karierę piłkarską, seniorzy grali przedmecze przed juniorami.Stadion wypełniony był po brzegi kibicami, a reprezentacja Polski była jedną z najlepszych na świecie.
Dlaczego teraz nie może być tak samo?
Dlaczego musimy sponsorować 20 starszych panów grających w 5 lidze, zamiast 60 juniorów?Ci którzy kochają piłkę nożną i tak przyjdą na mecze.


sobota, 28 czerwca 2014

Gmina Kolbuszowa jako twór fikcyjny

Redaktor naczelny Korso Kolbuszowskie - dr Janusz Radwański wraca w swoim najnowszym felietonie do rozbudowy szkoly w Werni.


Żeby było jasne: w rozbudowywaniu szkoły w Weryni nic oburzającego nie ma. W głosowaniu za tą, a nie inna inwestycją dla ratowania koalicji już jest. Radni nie są bowiem w radzie od budowania czy utrzymywania koalicji. My, jako wyborcy, wynajmujemy ich do zarządzania NASZYMI, czyli publicznymi, pieniędzmi. Jak mówi Ustawa o finansach gminnych, mają zarządzać tymi pieniędzmi oszczędnie i w sposób racjonalny. Ustawa nie wspomina o wydawaniu tych pieniędzy na utrzymanie takiej czy innej koalicji, nie mówi też nic o kupowaniu głosów dla tych czy innych samorządowców. Radni mają decydować o wydawaniu środków publicznych (czyli, powtarzam, naszych), kierując się interesem całości gminy, a nie interesem poszczególnych radnych czy grup radnych. No, chyba że gmina istnieje tylko w teorii.

Frycowe zacierają ręce, a burmistrz Zuba robi się jakiś taki nerwowy.
Przy wycenie budowy kanalizacji na ulicy Reymonta miejscy inspektorzy budowlani machnęli się w wartości projektu o 60%.
Jeśli byli tak samo dokładni przy wycenie szkoły w Weryni, to zabraknie na tą inwestycję 1,5 miliona złotych.

I co wtedy?

Wola Raniżowska podczas okupacji niemieckiej

Radny Dariusz Sobolewski pisze chyba na facebooku książkę o swojej rodzinnej wsi.Zaczął od roku 1366 - ciekawe czy dojdzie do współczesności?
Interesująco opisuje to co działo się w Woli Raniżowskiej podczas okupacji niemieckiej.

Jesienią 1941 roku ogłoszono wysiedlenie Woli Raniżowskiej, która wraz z przysiółkami Poręby Wolskie i Stece była największą wsią w powiecie kolbuszowskim liczącą ok. 4 tys. mieszkańców. Mieszkańcy, którym oferowano po 100 zł. odszkodowania – oferty lekceważyli, wyjątkowo biedni brali tę kwotę. Mimo zakazu chłopi nadal wykonywali bieżące prace polowe; pola zasiewali oziminami, a na wiosnę kontynuowali prace siejąc zboże jare i sadząc ziemniaki. Władze okupacyjne nie mogąc złamać zdecydowanego oporu ludności – zarządzają spalenie wsi.
12 maja 1942 roku, ekipa zebranych podpalaczy członków tzw. Sonnderdienstu spaliła doszczętnie przysiółki: Stece i Poręby Wolskie, oraz dwa budynki na przeciwległych krańcach wsi, od zachodu i wschodu. Wolanie przerażeni olbrzymim zamieszaniem i niebezpieczeństwem - w dwóch następnych dniach opuścili swoje domostwa.
Ludzie zabierali ze sobą tylko inwentarz żywy, ważniejsze mienie ruchome i trochę żywności, pozostawiając resztę na całkowite wyniszczenie. Wszystko to odbywało się przy akompaniamencie strzałów karabinowych, dźwięków rozbijanych okien, wyrywanych drzwi i rozdzieranych pieców w domach mieszkalnych. Wykonywała to ekipa remontowo-budowlana składająca się z mieszkańców Raniżowa. Budynki mieszkalne i gospodarcze były następnie rozbierane na materiał budowlany. Wieś uległa całkowitemu zniszczeniu, a opuszczone tereny wraz z innymi sołectwami weszły w skład terytorium poligonu ćwiczebnego Luftwaffe w Górnie.
...
Wysiedlona podczas hitlerowskiej okupacji ludność Woli Raniżowskiej, zgłaszała się do pracy w pobliskiej okolicy, ponieważ niezbędne było to do utrzymania się przy życiu, przy tym licząc po cichu, że taki stan nie potrwa zbyt długo. Do pracy przyjmowano wszystkich, z wyjątkiem nieletnich i podeszłych wiekiem. Chociaż, często zdarzało się, że do pracy szła młodzież, poniżej 21. roku życia. Część wysiedleńców została zatrudniona w gospodarstwie w Lipnicy, natomiast większość w Raniżowie. Tereny Woli Raniżowskiej podzielono pomiędzy obydwa gospodarstwa, które obejmowały po ok. 5 tys. hektarów. O mieszkanie dla robotników wcale się nie troszczono. Siedzieli kątem przy mieszkańcach niewysiedlonych wsi. Obsiane i obsadzone przed wysiedleniem grunty zostały zebrane, a plony zwiezione do wspólnych stogów. Następnie przy pomocy pługów parowych i traktorowych przeorano w poprzek chłopskie pola, niszcząc wszelkie miedze i znaki graniczne. Przygotowano ziemię do zasiewów jesiennych. Z przyjętych do pracy robotników, zorganizowano brygady robocze oraz budowlane i rzemieślnicze. Każda brygada miała przewodnika, tj. vorarbeitera, znającego język niemiecki i odpowiedzialnego za swoją brygadę, liczącą niejednokrotnie po kilkadziesiąt ludzi. Nadzór sprawowali inspektorzy jeżdżący konno, byli oni przeważnie narodowości niemieckiej, niezdolni do służby wojskowej. Uzbrojeni w krótką broń palną oraz w specjalne rzemienne baty (nahaje), którymi bili do krwi pracujących, ich zdaniem niechętnie robotników. Dla usprawnienia prac polowych sprowadzono kilkadziesiąt traktorów, przeważnie gąsienicowych oraz całą masę maszyn rolniczych, o nieznanym niejednokrotnie przeznaczeniu. Ciężkie prace polowe wykonywali najczęściej mechanicznie, przy użyciu odpowiedniej siły pociągowej: traktorów, koni czy wołów, stosownie do zaistniałych potrzeb czy warunków upraw. A jednak... cały ten wysiłek okazał się nierentowny. Prace uprawne wykonywane były niedbale. Nawozy sztuczne oraz zboże do siewu rozkradano, a zasiane pola zarastały perzem i chwastami, efektem czego zebrane plony nie zwracały często wysiewanego nasienia. Ten stan rzeczy przetrwał do chwili wyzwolenia spod niemieckiej okupacji.

...
Końcem lipca 1944 roku przeszedł przez Wolę Raniżowską front rosyjski, oczyszczając teren z pozostałych wojsk niemieckich. Wysiedlona ludność zaczęła powracać na swoje.
Zniszczone podczas okupacji zabudowania, rozpoczęto odbudowywać. Lasy barona Götza, znajdujące się w niewielkiej odległości od wsi, jak również i gromadzki las, wobec braku zainteresowania ze strony władz, dostarczał potrzebnego materiału budowlanego.
W tym samym czasie, doprowadzono również do użyteczności zdziczałe pola i łąki, które zaczęły plonować. Przybywało inwentarza żywego, szczególnie koni, tak bardzo potrzebnych w gospodarstwie.
Nie wszyscy jednak wysiedleńcy powrócili. Nie powrócili mieszkańcy tzw. trzeciej wsi (bezrolni komornicy), którzy mieszkali na pastwisku gromadzkim. Nie posiadali oni własnych gospodarstw rolnych, a więc nie mając możliwości do odbudowy, udali się na Ziemie Odzyskane. Znaleźli tam wolne gospodarstwa, względnie pracę zarobkową, zapewniającą im należyte utrzymanie. Nie powróciły także rodziny żydowskie, które wyginęły z rąk hitlerowców.