Dzisiaj
kończą się konsultacje Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa
Podkarpackiego na lata 2014 –
2020.
Do wzięcia jest ponad 9 miliardów złotych. Teraz będzie inwestować
się w ludzi, od wychowania przedszkolnego do ustawicznego kształcenia dorosłych. Dofinansuje się przedsiębiorstwa społeczne, komunikację
(ale tylko dróg prowadzących do autostrad), ulice w dużych aglomeracjach, opiekę
zdrowotną, promowanie przedsiębiorczości.
Co to oznacza dla nas, mieszkających w RKL?
Ano to, że nie będzie tu żadnej obwodnicy, kanalizacji, niczego tu nie
będzie.
Jeśli ktoś ma dzieci, to niech je tak kształci, żeby stąd wyjechały i
nigdy tu nie wracały.
Chmielowiec i jego poprzednicy, zamiast budować kanalizację i drogi, nie
robili nic. Zuba, zamiast to zrobić, dla odmiany wybudował basen, który
będziemy spłacać do końca życia (albo i dłużej).
Gdy w Mielcu inwestowano w strefę przemysłową, w Kolbuszowej (ku radości
mieszkańców) Chmielowiec zawiesił tylko światełka bożonarodzeniowe na
rynku. Ile to było uciechy i chwalenia dobrego gospodarza!
Zamiast walczyć o drogę ekspresową S9 z Radomia do Rzeszowa, nasi
lokalni politycy jeździli po okolicznych remizach. Jeżdżą dalej. S-9 ich
nie interesuje, bo, nawet gdyby udało się ją wywalczyć, to powstanie i
tak nie wcześniej niż za 10 lat.
To tylko grubsze przykłady.
Jedyne, co można teraz zrobić, to wykorzystać w jak największym stopniu
środki z Regionalnego Programu Operacyjnego na kształcenie dzieciaków
tak, aby bez problemów znalazły zatrudnienie i ułożyły sobie życie poza
Kolbuszową. Tutaj (już) perspektyw żadnych nie ma.
Chyba że... wybierzemy całkowicie nowy samorząd złożony z ludzi, którzy
myślą w dłuższej perspektywie czasu niż jeden rok.
- Lokalne media
- Instytucje
- Kultura
- Sport
- Stowarzyszenia
- Ogłoszenia
poniedziałek, 3 marca 2014
niedziela, 2 marca 2014
Sztyl radnego Karkuta
Niedawno radny Michał Karkut przyrównał obrazowo styl pracy wójta Fili do styla od łopaty. Aliści.... sam na sesji rady miejskiej zagaił:
To nie sejm, panie Michale, zresztą, nawet nie jest pan jeszcze posłem.
Pani Tendera słusznie zauważyła, że radny Fryc bardzo często zmienia zdanie. Jest za, a nawet przeciw.To jednak wcale nie oznacza, żeby się w taki sposób odzywać, w dodatku do kobiety, która mogłaby być Pana matką. Cóż, chamiejemy w zastraszająco szybkim tempie, nawet tego nie zauważając.

ABC kuchni pani Jolanty Augustyn
Nasza krajanka Jolanta Augustyn - Finalistka II Edycji Polskiego Turnieju Wypieków, pokazuje na swoim blogu efekty swojej pracy- budzą szacunek.
Torty....





źródło
Torty....

źródło
sobota, 1 marca 2014
Kolbuszowskie patrioty
Obchodzimy dziś Dzień
Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Oddajemy hołd tym, dla których Ojczyzna
to nie było tylko puste słowo.
Jak zwykle zapomnieli o nim redaktorzy Korso Kolbuszowskie, milczą też strony internetowe gminy i starostwa. Czyżby to byli tylko wyrobnicy, dla których liczy się tylko kasa? Czym jest dzisiaj patriotyzm? Czyżby kojarzył się nam tylko z rysunkiem Andrzeja Mleczki?

Czy radni miejscy, którzy nie informują o swojej pracy, nie konsultują z nami podejmowanych uchwał, to patrioci? Mamy 33 miliony długu, płacimy ponad 1,5 miliona odsetek rocznie i w dalszym ciągu nikt nie myśli o programie naprawczym finansów gminy.Czy to jest postawa patriotyczna?
Jak zwykle zapomnieli o nim redaktorzy Korso Kolbuszowskie, milczą też strony internetowe gminy i starostwa. Czyżby to byli tylko wyrobnicy, dla których liczy się tylko kasa? Czym jest dzisiaj patriotyzm? Czyżby kojarzył się nam tylko z rysunkiem Andrzeja Mleczki?

Czy radni miejscy, którzy nie informują o swojej pracy, nie konsultują z nami podejmowanych uchwał, to patrioci? Mamy 33 miliony długu, płacimy ponad 1,5 miliona odsetek rocznie i w dalszym ciągu nikt nie myśli o programie naprawczym finansów gminy.Czy to jest postawa patriotyczna?
Ksiądz Stanisław Bąk
W hołdzie „Żołnierzom Wyklętym” – bohaterom antykomunistycznego podziemia, którzy w obronie niepodległego bytu Państwa Polskiego, walcząc o prawo do samostanowienia i urzeczywistnienie dążeń demokratycznych społeczeństwa polskiego, z bronią w ręku, jak i w inny sposób, przeciwstawili się sowieckiej agresji i narzuconemu siłą reżimowi komunistycznemu...
— Początek preambuły Ustawy o ustanowieniu
Narodowego Dnia Pamięci „Żołnierzy Wyklętych”
W tym dniu najczęściej wymieniamy nazwisko Józefa Batorego i... na tym zwykle kończy się nasza znajomość lokalnej historii.
Ks. Stanisław Bąk ur. się 17.09.1908 r. w Czelatycach koło Jarosławia, w wielodzietnej rodzinie chłopskiej. W 1921 r. ukończył szkołę podstawową w rodzinnej miejscowości, po czym podjął naukę w Szkole Wydziałowej w Przemyślu. Następnie zdał do tamtejszego II Państwowego Gimnazjum. Myśląc o kapłaństwie przeniósł się do Małego Seminarium, gdzie w 1929 r. uzyskał maturę, a po czym wstąpił do Wyższego Seminarium Duchownego w Przemyślu.
W tym dniu najczęściej wymieniamy nazwisko Józefa Batorego i... na tym zwykle kończy się nasza znajomość lokalnej historii.
Ks. Stanisław Bąk ur. się 17.09.1908 r. w Czelatycach koło Jarosławia, w wielodzietnej rodzinie chłopskiej. W 1921 r. ukończył szkołę podstawową w rodzinnej miejscowości, po czym podjął naukę w Szkole Wydziałowej w Przemyślu. Następnie zdał do tamtejszego II Państwowego Gimnazjum. Myśląc o kapłaństwie przeniósł się do Małego Seminarium, gdzie w 1929 r. uzyskał maturę, a po czym wstąpił do Wyższego Seminarium Duchownego w Przemyślu.
W 1934 r., po
przyjęciu święceń kapłańskich, ks. Bąk posługiwał jako wikariusz w Niewodnej i
Dzikowcu. Ks. Franciszka Wojtyła, jego proboszcz z Dzikowca, tak go charakteryzował:
swoim w bardzo wysokim stopniu taktem, miłym usposobieniem, roztropnością,
wymową i pobożnością działał bardzo dobrze na parafian. Kocha dziatwę szkolną,
chętnie dąży do szkoły, stowarzyszenia otoczył sercem iście ojcowskim, a praca
w kościele nawet największa jest dla niego najmilszym obowiązkiem. Słowem to
kapłan secundum Cor Dei.
W 1937 r. ks. Bąk
został wikarym w parafii Raniżów, z obowiązkiem zamieszkania w miejscowości
Mazury, gdzie trwały przygotowania do utworzenia samodzielnej parafii i budowy
kościoła. Przybyłego furmanką duszpasterza parafianie powitali bramą powitalną,
banderią oraz występem chórów. W 1938 r., w wieku niespełna 30 lat, został
proboszczem parafii w Mazurach. Tu w ciągu 3 lat, pomimo wojny i niemieckiej
okupacji, wybudował kościół.
W 1941 r. ks. Bąk
wstąpił do Związku Walki Zbrojnej i został mianowany kapelanem (w randze
kapitana) Placówki „Sosna I" oraz skarbnikiem Obwodu Kolbuszowa. Jako
kapelan przeprowadzał odprawy duszpasterskie z żołnierzami ZWZ-AK. Tematem
wiodącym był „Obowiązek względem
Ojczyzny", a także sprawa nadużywania alkoholu i jego negatywnych
skutków. W 1942 r. zmarła jego matka a rok później, podczas pacyfikacji
Czelatyc Niemcy zastrzelili mu ojca za pomoc miejscowym Żydom. W 1943 r.
zorganizował i przeprowadził rekolekcje dla żołnierzy Placówki. Zimą 1944 r.
ukończył konspiracyjny kurs podchorążych rezerwy. Jednocześnie na plebani
prowadził tajne nauczanie młodzieży.
Po zajęciu
Rzeszowszczyzny przez Armię Czerwoną rozpoczęły się masowe aresztowania żołnierzy
AK. W tej sytuacji ks. Bąk kontynuował działalność konspiracyjną. Na przełomie
kwietnia i maja 1945 r. został mianowany Komendantem Obwodu AK Kolbuszowa w
stanie likwidacji. Jednym z jego zadań było organizowanie i niesienie pomocy
rodzinom zabitych, uwięzionych i wywiezionych do łagrów żołnierzy AK.
Kiedy 2.09.1945 r.
utworzono Zrzeszenie „Wolność i Niezawisłość" ks. Bąk zasilił jego
szeregi. Początkowo pełnił obowiązki kierownika Rady WiN
Kolbuszowa, a później był jego zastępcą. Zasadniczym zadaniem Rady było
kolportowanie konspiracyjnych pism „Ku
wolności" i „Orzeł Biały"
oraz broszurki pt. „W jaki sposób dąży
komunizm do podboju świata?”. Nadto zbierano informacje o działalności
MO i UB oraz partii politycznych. W czasie kampanii wyborczej przed referendum
w 1946 prowadzono patriotyczną agitację, potem zbierano informacje o
faktycznych wynikach głosowania.
14.01.1949 r. o
godz. 4.00 funkcjonariusze WUBP w Rzeszowie przeprowadzili rewizję plebani w
Mazurach. Ponieważ ks. Bąk odrzucił propozycję zostania tajnym
współpracownikiem UB, został aresztowany. Przez dwa miesiące był poddawany
śledztwu w WUBP w Rzeszowie i w PUBP w Kolbuszowej, gdzie był katowany: miał
połamane kości, wybite zęby, odbite wnętrzności. Był trzymany w karcerze o
wymiarach 90 na 90 cm, gdzie w błocie i wodzie stał po trzy tygodnie zalany
krwią i nieprzytomny.
11.05.1949 r.
Wojskowy Sąd Rejonowy w Rzeszowie skazał ks. Bąka na karę 10 lat więzienia,
utratę praw publicznych i obywatelskich na 3 lata oraz przepadek całego mienia
na rzecz skarbu państwa. W uzasadnieniu wyroku napisano: Przy wymiarze kary
wziął Sąd pod uwagę (...) jako okoliczność obciążającą fakt, iż skazany, jako
człowiek inteligentny, zdawał sobie w pełni sprawę ze zbrodniczości swego
działania i orientował się, że działaniem swym w ramach organizacji zmierza do
obalenia ustroju demokratycznego w Polsce. Apelacja do Najwyższego Sądu
Wojskowego w Warszawie została odrzucona.
Początkowo ks. Bąk
odbywał karę w więzieniach w Rzeszowie, Przemyślu i Raciborzu, zaś od lutego 1950
r. w Rawiczu. Siostra Joanna zapamiętała odwiedziny brata w więzieniu: Zobaczyłam
człowieka czołgającego się na rękach i siedzeniu do krat. Nie poznałam go, ale
on mnie zawołał. Poznałam go po głosie. Jego sylwetka budziła uczucie
nieprawdopodobnej litości - wszak był to już wrak człowieka. Prośby
krewnych i parafian o jego ułaskawienie były systematycznie odrzucane.
Ks. Bąk odzyskał
wolność w październiku 1953 r. po odsiedzeniu 4 lat, 9 miesięcy. Następne
miesiące dochodził do siebie i leczył podupadłe zdrowie. Wyglądał jak szkielet
człowieka, był bez zębów i dziąseł. Najbliżsi karmili go jak dziecko, żeby nie
przedawkować jedzenia - po odrobinie - co godzinę.
W maju 1954 r. ks.
Bąk został wikariuszem w Hyżnem, skąd dojeżdżał do
Krakowa na zabiegi stomatologiczne i leczenie. W 1956 r. skierowano go na
stanowisko proboszcza do Samoklęsk. Wiosną 1960 r. został proboszczem w
Tyczynie. Wkrótce rozwinął tu życie religijne oraz przystąpił do remontu
budynków inwentarskich, który ukończył pomimo trudności czynionych przez
władze. Zorganizował także kilka sal katechetycznych, niezbędnych do nauczenia
religii usuniętej ze szkół. Kiedy w 1972 r. otworzył kolejny w punkt
katechetyczny Hermanowej, otrzymał polecenie rozebrania budynku w którym się
mieścił. W nocy z 5 na 6 stycznia 1973
r. milicja zaplombowała drzwi. Mimo grożących kar mieszkańcy plomby zerwali i
budynek zajęli, a potem przez 4 miesiące w dzień i noc go pilnowali. Zaskoczone
determinacją ludzi władze ustąpiły.
30.10.1983 r.
kiedy ks. Stanisław Bąk ubierał się do Mszy św., pękła mu aorta i nastąpił
wewnętrzny wylew. Zmarł następnego dnia tuż po północy. 3.11.1983 r. odbył się
jego uroczysty pogrzeb któremu przewodniczył ks. bpa Bolesława Taborski,
uczestniczyło 200 kapłanów i tysiące wiernych.
piątek, 28 lutego 2014
Co pije starosta Kardyś?
Według pani Żarkowskiej, nowej rzeczniczki prasowej starosty Kardysia, najważniejszą wiadomością w naszym powiecie w ciągu ostatnich dni było ostrzeżenie:
Jest to środek powszechnie stosowany do uzdatniania wody w Afryce. Starosta Kardyś był tam 10 dni i nic mu się nie stało. Skąd więc ta panika?
czwartek, 27 lutego 2014
Radwański w Super Nowościach!
całość
Miło przeczytać gdy o wydarzeniach kulturalnych w naszym miasteczku piszą gazety regionalne.
Przykre że nie ma ich w lokalnym tygodniku Korso Kolbuszowskie.
Jak się dowiedzieliśmy, na wieczór poetycki w bibliotece spodziewana jest liczna reprezentacja mieszkańców pobliskiego Raniżowa.Twórczość pana Radwańskiego cieszy się dużą i niesłabnącą popularnością.
Miło przeczytać gdy o wydarzeniach kulturalnych w naszym miasteczku piszą gazety regionalne.
Przykre że nie ma ich w lokalnym tygodniku Korso Kolbuszowskie.
Jak się dowiedzieliśmy, na wieczór poetycki w bibliotece spodziewana jest liczna reprezentacja mieszkańców pobliskiego Raniżowa.Twórczość pana Radwańskiego cieszy się dużą i niesłabnącą popularnością.
Żale Doriana Pika
Radny Dorian Pik użala się, że go w Maglu nie lubimy. Wygarnął wszystko do spodu (a nawet więcej)- oprócz najważniejszego. O co naprawdę poszło?
Otóż Dorian w zeszłym roku zrezygnował z przytupem z przewodniczenia Komisji Oświaty (i takich tam).
Zrezygnowałem, bo nie udało mi się niczego zrobić – tłumaczy przewodniczący (jeszcze) Pik. – Wszystkie moje pomysły, wizje, plany – przepadały w samorządowej machinie – dodaje z goryczą. - Nie potrafiliśmy nawet doprowadzić do budowy kilku pryszniców przy sali gimnastycznej w Zespole Szkół nr 1, mimo że od początku kadencji staraliśmy się o to – nie kryje żalu Dorian Pik (26 l.). – Oznacza to tyle, że twór, jakim jest moja komisja… i pewnie inne komisje stałe, to twory niepotrzebne. Realna władza jest w innych rękach. - Od mieszkańców, rodziców, nauczycieli, sportowców czy rówieśników wielokrotnie słyszałem uzasadnione pretensje. Ze wszystkimi zarzutami się zgadzam. Bardzo się starałem, ale nie mogłem nic poradzić. Zatem życzę szczęścia mojemu następcy, będę go wspierał na każdym kroku, kimkolwiek ta osoba będzie. Nie mogę nikogo oszukiwać, nie mogę robić dobrej miny do złej gry, bo to do mnie niepodobne. – dodaje Dorian Pik. źródło
Teraz się tłumaczy, że nie udało mu się zrezygnować, ponieważ:
Rezygnowałem dwukrotnie. Pierwszym razem na piśmie do Przewodniczącego Rady – podobno niezgodnie ze statutem. Drugim razem na Komisji, a ta jednogłośnie wniosek oddaliła. Po prostu koledzy z Rady potraktowali go jak gówniarza.
Nie można jednak powiedzieć publicznie: Zrezygnowałem, bo nie udało mi się niczego zrobić. Nie mogę nikogo oszukiwać, nie mogę robić dobrej miny do złej gry, bo to do mnie niepodobne. A później udawać, że wszystko jest jednak w porządku.
Nikt nie może zmusić Cię, Dorian, do przewodniczenia tej Komisji. Jeśli koledzy z Rady nie chcą traktować Ciebie i Twoich decyzji poważnie, to (tu podpowiadamy) zrezygnuj z członkostwa w tej Komisji - automatycznie przestajesz być przewodniczącym. Chyba że nie traktujesz tego, co mówisz, na serio.
To jednak nie wszystko. Kiedy startowałeś pierwszy raz do samorządu, obiecywałeś pełną jawność tego, co robi Rada Miejska. Miały być dostępne w Internecie nagrania z sesji, protokoły z posiedzeń Komisji. I co? Strona Rady Miejskiej jest nieaktualizowana od miesięcy.


Posiedzenia rady też zwoływane są w takim terminie, że w praktyce osoby pracujące nie mogą przyjść na te posiedzenia.To nie tylko Twoja wina, ale taka jest polityka całej rady -im mniej ludzie wiedza tym dla was lepiej(?) .
Czy nie mógłbyś w imieniu nas internautów którzy pracują od świtu do nocy zadać na sesji pytania panu burmistrzowi Zubie, oraz wszystkim radnym?
Skoro szkoła w Weryni ma być rozbudowana to czy nie lepiej rozpocząć jej realizację z zabezpieczonym dofinansowaniem na poziomie 70% z
Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Podkarpackiego na lata 2014 – 2020?
Posiedzenia Rady też zwoływane są w takim terminie, że w praktyce osoby pracujące nie mogą w nich uczestniczyć. To nie tylko Twoja wina, ale taka jest polityka całej Rady - im mniej ludzie wiedzą, tym dla was lepiej(?).
Czy nie mógłbyś w imieniu nas, internautów, którzy pracują od świtu do nocy, zadać wszystkim na sesji pytania a przy okazji sobie na nie odpowiedzieć?
Skoro szkoła w Weryni ma być rozbudowana, to czy nie lepiej poczekać i rozpocząć jej realizację z zabezpieczonym dofinansowaniem na poziomie 70% z Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Podkarpackiego na lata 2014 – 2020?
środa, 26 lutego 2014
Karnawał w Raniżowie
Jak się dowiedzieliśmy z Korso Kolbuszowskie, wójt Fila śmiertelnie znudzony urzędowaniem, skrócił sobie dzień pracy i wyszedł w nieznane z urzędu już o godzinie 13- też byśmy tak chcieli.
Strzelił sobie na wsi 3 piwa i... w poczuciu obywatelskiego obowiązku wrócił do roboty z przewagą roboty.
Tam czekała go jednak niemiła niespodzianka.
We wtorek 25 lutego około godziny 15. policja interweniowała w Urzędzie Gminy Raniżów. Funkcjonariusze przyjechali po anonimowej informacji mówiącej, że Daniel Fila, wójt gminy, jest pijany.
Na miejscu policjanci stwierdzili, że badanie wójta alkomatem rzeczywiście wykazuje 1,46 promila. Gospodarz gminy wyjaśnił jednak, że nie jest w pracy, gdyż tego dnia skończył ją wcześniej. Takie samo wytłumaczenie podał w rozmowie z naszą redakcją. - Tego dnia skończyłem o 13. Można sprawdzić u sekretarza gminy – stwierdził. Co nietrzeźwy wójt robił w takim razie w godzinach pracy urzędu? - Wróciłem się, bo zapomniałem swoich rzeczy – wyjaśnia. - To moja prywatna sprawa, co robię po pracy – podsumowuje incydent.
źródło
Ponieważ wójt ma (zwykle) nienormowany czas pracy, to twierdzenie że był w urzędzie gminy prywatnie to bujda na resorach.Tu podpowiadamy, że to doskonała okazja dla Rady Gminy Raniżów, aby obniżyć Danielowi Fili wynagrodzenie do ustawowego minimum.
Strzelił sobie na wsi 3 piwa i... w poczuciu obywatelskiego obowiązku wrócił do roboty z przewagą roboty.
Tam czekała go jednak niemiła niespodzianka.
We wtorek 25 lutego około godziny 15. policja interweniowała w Urzędzie Gminy Raniżów. Funkcjonariusze przyjechali po anonimowej informacji mówiącej, że Daniel Fila, wójt gminy, jest pijany.
Na miejscu policjanci stwierdzili, że badanie wójta alkomatem rzeczywiście wykazuje 1,46 promila. Gospodarz gminy wyjaśnił jednak, że nie jest w pracy, gdyż tego dnia skończył ją wcześniej. Takie samo wytłumaczenie podał w rozmowie z naszą redakcją. - Tego dnia skończyłem o 13. Można sprawdzić u sekretarza gminy – stwierdził. Co nietrzeźwy wójt robił w takim razie w godzinach pracy urzędu? - Wróciłem się, bo zapomniałem swoich rzeczy – wyjaśnia. - To moja prywatna sprawa, co robię po pracy – podsumowuje incydent.
źródło
Ponieważ wójt ma (zwykle) nienormowany czas pracy, to twierdzenie że był w urzędzie gminy prywatnie to bujda na resorach.Tu podpowiadamy, że to doskonała okazja dla Rady Gminy Raniżów, aby obniżyć Danielowi Fili wynagrodzenie do ustawowego minimum.
Czy ktoś to (bez pół litra) rozbierze?
Wracając w późnych godzinach wieczornych z Galicji z nowo poznaną (niezłą) laską, zauważyłem na ulicy Mickiewicza walające się śmiecie. W poczuciu obywatelskiego obowiązku, nie zważając na protesty dziewczyny, pozbierałem te papiery z zamiarem złożenia ich jako donacji dla organizacji zbierającej makulaturę na budowę studni w Afryce. Jednak nie wszystkie znalezione dokumenty tam trafiły. Jeden z nich publikuję poniżej.


Co ten dokument oznacza, należy się tylko domyślać, więc się domyślajmy.
Normalny mieszkaniec Kolbuszowej, gdyby zrobił remont niezgodnie z udzielonym pozwoleniem i to obiektu zabytkowego, zmuszony byłby do rozbiórki i powrotu do pierwotnej struktury budynku. Wpadłby Inspektor Nadzoru Budowlanego pan Stąpor i nie ma wyproś - trzeba byłoby to rozebrać.
Jednak właścicielka budynku mieszczącego się przy Placu Wolności pod nr 40 nie jest zwykłą kolbuszowianką. Nakazano więc jej tylko sporządzenie nowego projektu budowlanego oraz pogrożono palcem.
Wygląda na to, że kierownik Grądziel z upoważnienia starosty Kardysia cofnął pozwolenie na budowę tylko po to, aby wydać nowe, uwzględniające stan obecny.
Łał! Też bym tak chciał.
A mnie zastanawia:
1.Jak to odkręcać będzie teraz konserwator zabytków?
2.Czy Urząd Marszałkowski zwróci się o zwrot pieniędzy za wykonanie rewitalizacji niezgodne z projektem?
PS Jak jutro nie napiszę kolejnego wpisu, oznaczać to będzie, że już siedzę w pierdlu. Mile widziane wtedy będą paczki z ciepłą odzieżą, sernikiem z makiem, ruskimi pierogami oraz najnowszym wydaniem Korso Kolbuszowskiego. Wszystko to należy wtedy wysyłać na adres:
Kolbuszowski Magiel
Zakład Karny w Rzeszowie-Załężu
ul. Załęska 76
35-322 Rzeszów
wtorek, 25 lutego 2014
Forum Józefa Fryca
Na ostatniej sesji Rady Miejskiej wiceprzewodniczący Józef Fryc zaproponował założenie Forum Wsparcia dla Niepełnosprawnych (czy jakoś tak). Miałoby ono służyć pomocy w rozbudowie Szkoły Specjalnej w Kolbuszowej Dolnej.
Cool! Jesteśmy za, a nawet więcej. Po co się rozdrabniać na poszczególne problemy, weźmy się od razu za cały budżet. Załóżmy wirtualne Forum Budżetu Obywatelskiego.
Zacznijmy od rzeczy najprostszej. W projekcie Strategii rozwoju miasta i gminy Kolbuszowa na lata 2014-2020 można zobaczyć tabelkę przedstawiająca słabe i silne strony rozwoju naszej gminy.

------------------
Z polskiego na nasze: wynajęci przez burmistrza za ciężkie pieniądze specjaliści stwierdzili, że jedną ze słabych stron naszej gminy jest brak kanalizacji sanitarnej oraz zły stan techniczny obecnej.
My napisalibyśmy to samo za 1/4 tej sumy.
Czyli aby w 2020 toku móc żyć we w miarę cywilizowanych warunkach, musimy taką kanalizację wybudować/wyremontować.Teraz jest chyba ostatnia szansa, aby dostać na to jakąś dotację z Unii Europejskiej. Czwartej szansy już nie dostaniemy (poprzednie zmarnowaliśmy).
Ostatnio burmistrz Zuba złożył wniosek o dofinansowania takiego projektu wyceniając wartość całej inwestycji na 70 milionów złotych. Jeśli byśmy (jakimś cudownym cudem) dostali taką dotację na poziomie 70%, to musielibyśmy wydać z własnej kieszeni 21 milionów złotych. Czyli w latach 2015 -2020 (kiedy obowiązuje program) byłoby to 4 miliony złotych rocznie. W praktyce przy obowiązujących limitach zadłużenia, spłatach rat poprzednich zobowiązań, zastopowałoby to pozostałe inwestycje. Jednak chyba warto się nad tym zastanowić.
Co robią w tej sytuacji kolbuszowscy radni? Przegłosowują wszyscy jak jeden mąż budowę szkoły w Weryni za 6 milionów złotych. Robią coś, na co w obecnej sytuacji nas po prostu nie stać. Tłumaczą się tym, że mieszkańcy Weryni tak chcom. Gdyby szef straży miejskiej pan Grzegorz Dzimera sprawdził, gdzie wylewają nieczystości i zaczął wypisywać mandaty, to nagle okazałoby się, że chcom kanalizacji sanitarnej. Może więc warto to zrobić i zacząć podejmować wreszcie racjonalne decyzje?

poniedziałek, 24 lutego 2014
Dzień dobry!
Korso wreszcie na dobrym tropie - wyprzedzili wszystkich z tą dobrą nowiną!
Jak się dowiedzieliśmy, w pierwszych rzędach zasiądzie cała polityczna śmietanka kolbuszowska z posłem Chmielowcem na czele. Można będzie im zadawać pytania na dzień dobry.
Magiel listy pisze , tym razem do Marka Opalińskiego
Przewodniczący Rady Miejskiej w Kolbuszowej
Marek Opaliński
ul.. Oborońców Pokoju 21
36-100 Kolbuszowa
Szanowny Panie Przewodniczący!
Wniosek
Na ostatniej sesji Rady Miejskiej 29 stycznia 2014 roku podjęto uchwałę budżetową. Znalazł się tam zapis mówiący o rozpoczęciu rozbudowy szkoły podstawowej w Weryni. Niepokoi fakt , że planuje się inwestycję wartą ponad 6 milionów złotych bez zabezpieczenia dofinansowania z zewnątrz. Jest to szokujące tym bardziej, że właśnie teraz konsultowany jest projekt Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Podkarpackiego na lata 2014-2020. Z tego programu można uzyskać dofinansowanie rozbudowy tej szkoły na poziomie 70%. Zamiast więc zapłacić 6 milionów, moglibyśmy wydać niespełna 1,8 miliona złotych. Zaoszczędzilibyśmy 4,2 miliona . Mamy ponad 33 miliony długu, który ciągle rośnie, nie stać nas na takie marnotrawienie publicznych pieniędzy, naszych pieniędzy! Biorąc powyższe pod uwagę - wnoszę o to, aby rozbudowę szkoły podstawowej w Weryni rozpocząć dopiero po uzyskaniu dofinansowania z Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Podkarpackiego. To samo można zrobić z innymi inwestycjami, jak chociażby z budową parkingu w Widełce za 300 tysięcy złotych.
Z poważaniem
Andrzej Kulig
"Kolbuszowski Magiel"
-media obywatelskie
niedziela, 23 lutego 2014
Nie krępujcie siebie i innych
Ksiądz Julian Wybraniec z parafii świętego Alberta na swoim profilu facebookowym podlinkował ciekawy artykuł.
„Żłopiesz piwo?... żłop, ale nie musisz tego upubliczniać. Czym chcesz młody przyjacielu zaimponować i komu? Wyzywanie na pojedynek to wielka i wspaniała tradycja rycerzy, którzy w ten sposób walczyli o dobre imię kobiety, bądź swojego honoru. Wrzucanie filmiku na FB ze żłopaniem browara i prowokowanie do tego innych - nie ma nic wspólnego ani z honorem, ani z poczuciem wstydu, charakterystycznym dla zintegrowanej osoby i dojrzałej osobowości. To kolejny "debilizm", który obnaża duchową pustkę (albo jej początki) młodych oraz ich relatywistyczne przeżywanie świata, w którego centrum stoi dumne "ego". Niestety nie jest ono zdolne do poświęceń i ofiary. Potrafi za to zaimponować tylko czymś tak pustawym i prymitywnym..
Młodzi przyjaciele - imponujcie swoją wrażliwością, mądrością, sercem pełnym marzeń i pasjami, które prowadzą was na szczyty dojrzałości! Na litość Boską, miejcie choć szczyptę poczucia wstydu, honoru i swojej chrześcijańskiej tożsamości. Szczerze?... Jestem smutny i przerażony. Zabawa zabawą, ale jest jeszcze coś więcej o czym nawet lekkomyślna młoda dusza zapomnieć nie może (jeśli traktuje siebie i innych poważnie), mianowicie - empatia. Czyli wczucie się w innych, którzy żyją obok mnie, którzy mnie obserwują, którzy mnie kochają. Bez empatii stajemy się bezdusznymi wieprzami. Nie bawcie się w to. Nie krępujcie siebie i innych.”
całość
„Żłopiesz piwo?... żłop, ale nie musisz tego upubliczniać. Czym chcesz młody przyjacielu zaimponować i komu? Wyzywanie na pojedynek to wielka i wspaniała tradycja rycerzy, którzy w ten sposób walczyli o dobre imię kobiety, bądź swojego honoru. Wrzucanie filmiku na FB ze żłopaniem browara i prowokowanie do tego innych - nie ma nic wspólnego ani z honorem, ani z poczuciem wstydu, charakterystycznym dla zintegrowanej osoby i dojrzałej osobowości. To kolejny "debilizm", który obnaża duchową pustkę (albo jej początki) młodych oraz ich relatywistyczne przeżywanie świata, w którego centrum stoi dumne "ego". Niestety nie jest ono zdolne do poświęceń i ofiary. Potrafi za to zaimponować tylko czymś tak pustawym i prymitywnym..
Młodzi przyjaciele - imponujcie swoją wrażliwością, mądrością, sercem pełnym marzeń i pasjami, które prowadzą was na szczyty dojrzałości! Na litość Boską, miejcie choć szczyptę poczucia wstydu, honoru i swojej chrześcijańskiej tożsamości. Szczerze?... Jestem smutny i przerażony. Zabawa zabawą, ale jest jeszcze coś więcej o czym nawet lekkomyślna młoda dusza zapomnieć nie może (jeśli traktuje siebie i innych poważnie), mianowicie - empatia. Czyli wczucie się w innych, którzy żyją obok mnie, którzy mnie obserwują, którzy mnie kochają. Bez empatii stajemy się bezdusznymi wieprzami. Nie bawcie się w to. Nie krępujcie siebie i innych.”
całość
sobota, 22 lutego 2014
Promocja byle czego
Kubki i koszulki to standard
promocji, tak samo jak pocztówki i breloczki. W Kolbuszowej nawet tego
nie ma. Nikt tego nie produkuje i nie oferuje, bo ....siem nie sprzeda .
To wszystko pójdzie pod jednym warunkiem: że ktoś do tego naszego podkarpackiego zaścianka wdepnie. Po co jednak miałby tu przyjechać? Skansen to maksimum dwie godziny zwiedzania (i to pod warunkiem, że spotka się dyrektora Bardana), do tego fotka z krokodylem na rynku i po zabawie.
Można ewentualnie polecić zalewany regularnie ogródek jordanowski, wylewającą kanalizację sanitarną, dziury w drogach. Ot, taki PRL w pigułce. To się jednak chyba już przejadło.
Mamy coś więcej do zaoferowania?
To wszystko pójdzie pod jednym warunkiem: że ktoś do tego naszego podkarpackiego zaścianka wdepnie. Po co jednak miałby tu przyjechać? Skansen to maksimum dwie godziny zwiedzania (i to pod warunkiem, że spotka się dyrektora Bardana), do tego fotka z krokodylem na rynku i po zabawie.
Można ewentualnie polecić zalewany regularnie ogródek jordanowski, wylewającą kanalizację sanitarną, dziury w drogach. Ot, taki PRL w pigułce. To się jednak chyba już przejadło.
Mamy coś więcej do zaoferowania?

Burmistrz Zuba wreszcie cosi konsultuje
Burmistrz Kolbuszowej
zaprasza wszystkich zainteresowanych do zapoznania się z projektem
Strategii Rozwoju Miasta i Gminy
Kolbuszowa na lata 2014-2020 i zgłaszania ewentualnych uwag oraz opinii.
Warto zapoznać się z tym dokumentem (kliknij tutaj) . Zapewniamy, rozrywka przednia, ale o tym kiedy indziej. Nas zainteresował formularz, na którym należy zgłaszać wnioski i uwagi, przygotowany przez urzędników miejskich.

Otóż, aby zgłosić jakiekolwiek uwagi do tego projektu, należy (według urzędników) podać także adres e-mailowy oraz telefon-fax. Naszym zdaniem jest to wymóg zbędny. Można podać, ale nie powinno być to obowiązkowe. Tym bardziej, że radni Dragan, Karkut, Pytlak, Sitko oraz Skowroński adresów mailowych nie posiadają.

To wyraźna dyskryminacja przez urzędników miejskich radnych nieposiadających adresu mailowego. A przecież swoimi (jakże) wartościowymi uwagami mogliby ubogacić naszą gminną strategię!
Warto zapoznać się z tym dokumentem (kliknij tutaj) . Zapewniamy, rozrywka przednia, ale o tym kiedy indziej. Nas zainteresował formularz, na którym należy zgłaszać wnioski i uwagi, przygotowany przez urzędników miejskich.

Otóż, aby zgłosić jakiekolwiek uwagi do tego projektu, należy (według urzędników) podać także adres e-mailowy oraz telefon-fax. Naszym zdaniem jest to wymóg zbędny. Można podać, ale nie powinno być to obowiązkowe. Tym bardziej, że radni Dragan, Karkut, Pytlak, Sitko oraz Skowroński adresów mailowych nie posiadają.

To wyraźna dyskryminacja przez urzędników miejskich radnych nieposiadających adresu mailowego. A przecież swoimi (jakże) wartościowymi uwagami mogliby ubogacić naszą gminną strategię!
piątek, 21 lutego 2014
Rodowy sygnet starosty Kardysia
Rok temu we wpisie Elyta (kliknij tutaj) opisaliśmy nową kolbuszowska elitę obnoszącą się wszędzie w "rodowych" sygnetach.
Przypomnieliśmy że:
Obecnie panuje tendencja rezygnowania przez mężczyzn z jakiejkolwiek biżuterii. O sygnetach pisze kilku autorów podręczników savoir vivre. Stwierdzają, że mogą je nosić tylko osoby, które posiadają autentyczne rodowe sygnety. Wyciągnąć stąd należy wniosek, że noszenie sygnetu może być przez niektóre osoby odbierane negatywnie. Tak więc sądzę, że w sytuacjach szczególnie oficjalnych należałaby zrezygnować z noszenia sygnetu, a zakładać go przy bardziej nieoficjalnych okazjach.
Miło nam donieść, że starosta Kardyś przestał (po wizycie w Afryce) nosić swój rodowy sygnet. Widać, że zatrudnienie pani Żarkowskiej jako specjalistki od PR przynosi efekty.

Obecnie panuje tendencja rezygnowania przez mężczyzn z jakiejkolwiek biżuterii. O sygnetach pisze kilku autorów podręczników savoir vivre. Stwierdzają, że mogą je nosić tylko osoby, które posiadają autentyczne rodowe sygnety. Wyciągnąć stąd należy wniosek, że noszenie sygnetu może być przez niektóre osoby odbierane negatywnie. Tak więc sądzę, że w sytuacjach szczególnie oficjalnych należałaby zrezygnować z noszenia sygnetu, a zakładać go przy bardziej nieoficjalnych okazjach.
Miło nam donieść, że starosta Kardyś przestał (po wizycie w Afryce) nosić swój rodowy sygnet. Widać, że zatrudnienie pani Żarkowskiej jako specjalistki od PR przynosi efekty.
![]() |
żródło-strona starostwa kolbuszowskiego |
Inspektor Stąpor skontroluje
Właściciele budynków w
obrębie rynku dostali szokujący prezent noworoczny ze starostwa.
Kto z prywatnych właścicieli budynków wie o tym, że musi mieć skontrolowany budynek w okresie rocznym i 5-letnim? My nie wiedzieliśmy.
Niestety, nieznajomość prawa szkodzi. Wygląda na to, że inspektor Stąpor może nam wszystkim dowalić karę, jeśli nie mamy papierów świadczących o tym, że ktoś skontrolował nasz budynek pod względem technicznym.
Na mieszkańców padł blady strach. Czy pan Stąpor nie mógłby napisać w lokalnych mediach jakiegoś krótkiego poradnika, co mamy robić, aby nie naruszać prawa?
Tak z ciekawości: czy zarządzający budynkami kolbuszowskich parafii, starostwa, magistratu, policji mają takie atesty?
Kto z prywatnych właścicieli budynków wie o tym, że musi mieć skontrolowany budynek w okresie rocznym i 5-letnim? My nie wiedzieliśmy.
Niestety, nieznajomość prawa szkodzi. Wygląda na to, że inspektor Stąpor może nam wszystkim dowalić karę, jeśli nie mamy papierów świadczących o tym, że ktoś skontrolował nasz budynek pod względem technicznym.
Na mieszkańców padł blady strach. Czy pan Stąpor nie mógłby napisać w lokalnych mediach jakiegoś krótkiego poradnika, co mamy robić, aby nie naruszać prawa?
Tak z ciekawości: czy zarządzający budynkami kolbuszowskich parafii, starostwa, magistratu, policji mają takie atesty?

Subskrybuj:
Posty (Atom)