wtorek, 26 marca 2013

Pogoda na wielkanoc -wiosenna.

I jak tu wierzyć w to co podają w TVN?



16 marzec 2013

Choć najbliższy tydzień ma być raczej zimowy, to czeka nas stopniowe ocieplenie. Synoptyk TVN Meteo zapowiada, że do końca miesiąca będziemy mieć do czynienia z przedwiośniem. Zdradza też wstępne prognozy na Wielkanoc: termometry mają wskazać wiosenne wartości.


>kliknij tutaj<<

poniedziałek, 25 marca 2013

Brzytwą po jajach.

Od poniedziałku trzeba zacząć malować pisanki - podkreśla Zofia Wydro i Józefa Marzec, Lasowiaczki z Baranowa Sandomierskiego.
Potem przygotować swojskie jadło i wypieki, zrobić porządki, obielić chałupę i pościć aż do Wielkiej Niedzieli, by zaraz po rezurekcji zasiąść do Wielkanocnego Śniadania.

Pisanki, a powinna ich być cała kopa, trzeba najpierw pokolorować. Muszą być czarne, czerwone, zielone, żółte. Żeby ufarbować jajka można wykorzystać kruszynę, czyli barwnik z orzecha laskowego, łupy cebuli i zboże. Wzory na jajach można namalować woskiem, kwasem solnym, albo zeskrobać brzytwą. - To Hanka Rzeszutowa zawsze się śmiała, że Wielkanoc idzie, bo trzeba zacząć robić wzorki brzytwą po jajach - śmieje się Zofia Wydro.

Jajka są bardzo ważne w Lasowiackiej tradycji szczególnie dla panien. Jak sobie któraś upatrzy chłopaka, może mu po święceniu podarować pisankę. Gdy przyjmie - znaczy to, że zaloty zostały przyjęte. Jak nie, musi szukać szczęścia gdzie indziej.

W środę, albo czwartek trzeba zabić świnię, żeby mieć własna kiełbasę i szynkę.
W Wielki Piątek rano zaczynają się zrobić gruntowne porządki. Nim jednak prace ruszą trzeba jeszcze przed wschodem słońca pobiec do najbliższej rzeki i się umyć w jej wodzie. Takie mycie gwarantuje, że dziewczyna przez cały rok będzie piękna i gładka.

Porządki świąteczne zaczyna się od bielenia chałupy, potem trzeba wynieść sienniki na podwórko, wyjąć z nich starą słomę, by zastąpić ją nową, owsiana, bo miękka i wygodna. W oknach muszą obowiązkowo zawisnąć wycinanki i świeże firanki.
W Wielki Piątek nie pożyczaj

W Wielki Piątek należy pamiętać jeszcze o jednej, bardzo ważnej rzeczy - nie można nikomu nic pożyczać, bo to wróży niedostatek na cały rok. Kiedy więc sąsiadka przyjdzie po szklankę soli, można jej co najwyżej dać.
W Sobotę należy wziąć piękny koszyk z jajkami, boczkiem, chrzanem, przystroić bukszpanem i poświęcić pokarmy.
Do śniadania świątecznego zsiada się po niedzielnej rezurekcji. Wtedy, wszystko co poświęcone wrzuca się do barszczu.

Na lasowiackim, wielkanocnym stole nie może zabraknąć białego barszczu, chrzanu, soli, buraków ćwikłowych, szynki, boczku, kiełbasy i oczywiście jaj na wiele sposobów. Do obowiązkowych dań należą też wielkanocne baby, drożdżowe buły z rodzynkami, serowce i makowce.


Takie śniadanie jada się w niedzielę rano, potem trzeba pójść na spacer. Ale nie w gości. Byle tylko nie leżeć po jedzeniu.

Na towarzyskie i rodzinne wizyty jest poniedziałek, choć największą atrakcja tego dnia jest oczywiście Lejek. Ale lać można dopiero po mszy. I bronić się przed wodą nie ma co, szczególnie, gdy się jest panienka, bo im panienka bardzie zlana wodą, tym ma większe powodzenie u chłopców.

Kiedy już miną świąteczne szaleństwa, trzeba znów wrócić do pracy i czekać na kolejne święta. Bo u Lasowiaków każe święta to prawdziwe wydarzenie, na które czeka się całymi miesiącami.

calość

niedziela, 24 marca 2013

Lasowiackie życie...

Wbrew pozorom kolbuszowski skansen nie jest martwy...





Przenieść Raniżów do Sokołowa.

Tym którzy się wahają proponujemy zapoznać się z poniższą tabelką porównująca podatki od nieruchomości w gminie Raniżów i Sokołów.







Nie dość że będzie taniej to jeszcze nie będzie wójta ,tylko burmistrz,to tego inny poseł,inny starosta.

sobota, 23 marca 2013

Chcesz kupić synagogę w Kolbuszowej?

W  Jewish Week ukazał się ciekawy artykuł na temat działalności w Polsce Fundacji Ochrony Dziedzictwa Żydowskiego ,która jest teraz właścicielem synagogi w Kolbuszowej.




całość



Gdy w 2002 Menachem Daum przechadzał się ulicami Działoszyc, jego oczom ukazała się synagoga bez dachu. Wybudowana w 1854, obecnie w przejmujący sposób przypomina o tętniącej życiem społeczności żydowskiej, które onegdaj zamieszkiwała tutejsze tereny. Kiedy Daum przyjechał tu ponownie trzy lata później, zaczepił go pewien mężczyzna, który widocznie był odpowiedzialny za budynek.

-Ile mógłbyś mi za to dać?- zapytał Dauma.

-Zamurowało mnie, gdy usłyszałem to pytanie.-przyznał niedawno Daum, wspominając tamtą sytuację. -Dla mnie nie do pomyślenia jest, że to zabytkowe i święte miejsce mogłoby zostać zburzone i zamienione na osiedle mieszkaniowe albo centrum handlowe. Nie muszę chyba dodawać, że ten mężczyzna, który zadał mi to pytanie i który miał faktyczne prawo do sprzedaży synagogi, nie widział w tym nic złego.- dodał.

-Kiedy uruchomiono proces restytucji mienia żydowskiego w 1997 roku, przypadkowi ludzie tworzyli grupy nazywając siebie gminami żydowskimi po to tylko, aby móc rościć sobie prawo do żydowskiego mienia. Obecnie toczy się proces sądowy w sprawie jednej z takich grup.


W Polsce działają dwie instytucje odpowiedzialne za restytucję mienia. Ich przedstawiciele utrzymują, że wszystkie dostosowują się do przepisów finansowych obowiązujących w Polsce. Jednocześnie konsekwentnie odmawiają publikacji swoich danych na stronach internetowych. Co więcej, zwracają uwagę na fakt, że cały proces restytucji jest problematyczny pod względem moralności i etyki. Na przykład, co zrobić ze zniszczoną synagogą w miejscu, gdzie nie ma już Żydów i której grożą olbrzymie grzywny jeśli nie przejdzie gruntownego remontu. Monika Krawczyk, prawnik z wykształcenia oraz prezes zarządu jednej z tych dwóch instytucji, Fundacji Ochrony Dziedzictwa Żydowskiego w Polsce (FODŻ). Fundacja podlega z kolei Światowej Organizacji ds. Restytucji Mienia Żydowskiego. Druga to Związek Gmin Żydowskich. FODŻ odzyskuje, zarządza i czasami sprzedaje pożydowskie mienie, które na mocy ustawy z 1997 roku zostało zwrócone gminom żydowskim. Są to głównie dobra znajdujące się w miejscach niezamieszkałych przez Żydów. Związek Gmin Żydowskich odzyskuje mienie żydowskie w szesnastu regionach, gdzie obecnie mieszkają Żydzi. W wywiadzie internetowym Krawczyk zadano pytanie o uwagi krytyków do braku przejrzystości finansowej.
....
Krawczyk powiedziała, że polski rząd wypłacił Fundacji odszkodowanie w przypadkach, kiedy zwrot mienia pożydowskiego nie było możliwy. Co ciekawe, kiedy dziennikarze The Jewish Week telefonicznie próbowali się dowiedzieć, jakiego rzędu były to kwoty, stanowczo uchyliła się od odpowiedzi.

....
-Oni nigdy nikomu niczego nie ujawnili- narzekał Weinberg w swoim domu na Florydzie podczas wywiadu telefonicznego- z funduszy ds. restytucji mienia żydowskiego płyną miliony dolarów. A ile Żydów mieszka w Polsce? 10 lub 20 tysięcy? Ilu Żydów skupia Związek Gmin? W Buffalo mieszka od 10 do 12 tysięcy Żydów a tamtejsza gmina żydowska dysponuje budżetem w wysokości od 2 do 3 milionów dolarów. Ile milionów idzie na edukację polskiej młodzieży, osoby starsze i koszty stałe ich organizacji? Jestem pewien, że to, co robią, jest kosztowne i pracochłonne ale muszę zobaczyć ich księgi finansowe. Na te pytania nikt mi jeszcze nie odpowiedział.
....


Jednak problem, co zrobić z synagogami oddalonymi od większych miast, nadal pozostaje nierozwiązany. Synagogi, wokół których nie ma gminy żydowskiej i które nie interesują odwiedzających je Żydów, są dość drażliwym tematem dla Polaków…


Ale Daum ma pewne wątpliwości, które pojawiły się wraz z tym spotkaniem, które miało miejsce sześć lat temu, kiedy zdał sobie sprawę, że żydowski przewodniczący gminy, który chciał mu sprzedać synagogę w Działoszycach, nie miał pojęcia o bogatej żydowskiej historii miasta. Ów mężczyzna, członek pobliskiej gminy żydowskiej w Katowicach, któremu polski rząd oficjalnie zezwolił na występowanie o zwrot mienia żydowskiego w Działoszycach, powiedział Daumowi, że jego stawka za przygotowanie wszystkich dokumentów niezbędnych do wykonania transakcji to 10 000 dolarów. Dodał, że będzie ubiegał się o zwrot zarówno synagogi jak i cmentarza i poprosił Duama, aby złożył swoją ofertę. –Wolałbym sprzedać Żydowi niż gojowi – tłumaczył.


-Zatkało mnie – wspomina Daum. -Nie pokazałem tego po sobie i zadałem mu proste pytanie. –Nie wiem, ile Żydów mieszka w Katowicach ale to nie może być zawrotna liczba. Nie wydaje mi się, że poniesiesz jakieś wielkie wydatki świadcząc usługi dla tych paru Żydów, którzy wciąż tam żyją. Po co ci więc te pieniądze?

Mężczyzna odpowiedział, że były potrzebne na utrzymanie synagogi i kongregacji.

-Wyjechałem z Katowic – powiedział Daum – z przeświadczeniem, że byłem potwornie naiwny jeśli chodzi o to, co naprawdę się dzieje w gminach żydowskich w Polsce.


piątek, 22 marca 2013

Co dalej z synagogą?Argumenty "drugiej" strony.

Wczoraj odbyłem (przydługą) rozmowę z kilkoma osobami na Forum Żydów Polskich.Zaciekawiło mnie jakimi argumentami kierują się właściciele  w utrzymywaniu budynku w takim  stanie jakim jest teraz.

Całość można przeczytać sobie >> kliknij tutaj<<  Jest to bardzo ciekawy zapis zawierający ponad 260 wpisów,ale naprawdę warto przeczytać go w całości.

Niespodziewanie do rozmowy dołączyła  Mona Cravson ,jest to  (zdaje się ) pseudonim pani Moniki Krawczyk ,dyrektorki Fundacji Ochrony Dziedzictwa Żydowskiego ,która jest teraz właścicielem synagogi.











Wygląda na to że  fundacji nie zależy na tym co się stanie z tym budynkiem.Jeśli Urząd  Miasta nie wyłoży dla nich  tych nieszczęsnych 300 tys. to budynek będzie straszył swoim wyglądem do końca świata albo i dłużej.
Chyba że pojawi  się inwestor i zrobi tam salę do disco polo-pani Krawczyk po prostu oto nie dba.
W  sytuacji w jakiej się znajduje budżet  miasta na wykup nieruchomości zwyczajnie nie stać.To nie tylko setki tysięcy  ale także (zapewne) kilka razy tyle na wkład na remont finansowany ze środków UE.

Nie tędy więc droga.
Mamy więc do wyboru:
1.Prosić FODŻ o przekazanie  za symboliczną złotówkę,pokazując sensowny projekt czemu miała by ta synagoga służyć, i remontować ją w oparciu o fundusze UE.
2.Zostawić synagogę samą sobie i karać właściciela za utrzymywanie jej w złym stanie technicznym ,oraz nieporządek na nieruchomości.
Tym najprawdopodobniej  się to skończy.Do tego  można postawić dużą tablicę informacyjną że budynek należy do Fundacji Ochrony Dziedzictwa Żydowskiego, z numerem telefonu do pani Moniki Krawczyk.








Jacek Kaczmarski

Miałby dziś 56 lat...


czwartek, 21 marca 2013

Urzędnik na dwóch etatach.

Szybkość pracy urzędników w kolbuszowskim magistracie ,oraz współpraca między poszczególnymi  działami może porazić.

Burmistrz zatrudnił (za nasze pieniądze) ludzi do roznoszenia deklaracji oraz informowania mieszkańców o nowych warunkach odbioru śmieci.Cała akcja ruszyła od poniedziałku 18 marca.
 Jednak strona urzędu poinformowała o tym dopiero wczoraj czyli 20 marca.

Tej ważnej wiadomości nie przekazano też do Korso ani miejscowych portali informacyjnych-amatorszczyzna za która musimy płacić.

Tak to jest panie Burmistrzu, gdy urzędnicy zamiast skupić się na pracy w ratuszu dorabiają w różnej maści biznesach.

Kolbuszowski cmentarz

Nie,nie będzie tą razą o  kolbuszowskim kirkucie.

Kolbuszowski stary cmentarz doczekał się internetowej wyszukiwarki grobów.To nie tylko ciekawostka,ale też,a może przede wszystkim sposób dokumentacji  historii naszego miasteczka.
Cóż jednak z tego, skoro ponad ponad 700 grobów jest nie w pełni opisanych w tym ponad 440 zupełnie bezimiennych.Jest wprawdzie na tej stronie skrzynka w której można składać sprostowania,ale można tam pisać równie dobrze jak do  burmistrza Zuby,albo przewodniczącego Opalińskiego.Parafia też milczy na ten temat.Można to wytłumaczyć brakiem pieniędzy   ,na zakup ciasta i kawy dla wolontariuszy z podstawową znajomością obsługi komputera .Cmentarz jest bowiem zamknięty i nie przynosi dochodów,więc kto ma wyłożyć pieniądze?(Na te ciasto i kawę)
Jednak ilość pogrzebów nie maleje,a groby w dziwny sposób pączkują.Dokładna inwentaryzacja zapobiegła by temu procederowi ,i może oto w tym chaosie chodzi.


Kilka lat temu na cmentarzu wycięte zostały drzewa, niektóre bardzo wiekowe.Jedną z takich "dziur",prawem kaduka zagospodarował na swój grobowiec jeden z kolbuszowskich notabli.Wprawdzie ostatnio naprawdę nie najlepiej wygląda ale bez przesady.Tym bardziej, że jako urzędnik dotuje parafię, czyli jest w  konflikcie interesów.Gdyby więc wyłożył kilka tysięcy ze swojej kieszeni, na dokończenie inwentaryzacji grobów, to poprawił by swój wizerunek w oczach opinii publicznej,a wybory wszak niedługo...


środa, 20 marca 2013

Ireneusz Kogut -człowiek robotny cz. 2

W sąsiednich gminach projekty Przeciw wykluczeniu cyfrowemu przeprowadzały urzędy gminne.Polegało to na tym że urzędnik pisał biznes plan i wysyłał gdzie trzeba z prośbą o dofinansowanie.Gdy załatwił wszystkie pieczątki organizował przetarg na wykonanie.W Kolbuszowej naturalnym kandydatem do zrobienia tego jest ...no nie wiem ... może inspektor oświaty?Przeciwdziałanie wykluczeniu cyfrowemu to wszak działka edukacji.
Tak więc pan Ireneusz Kogut napisałby taki projekt,dostałby dotacje,rozpisałby przetarg i.... musiałby wykluczyć z niego  Stowarzyszenie Nil którego jest prezesem- byłby to bowiem  konflikt interesów.Projekt zrealizowało by jakiesik inne stowarzyszenie ,albo prywatny biznes z Mielca.Miesiące roboty (z przewagą roboty) i pan Kogut dostałby za to tylko gołą pensję z UM.

 W Kolbuszowej  projekt miał być także  prowadzony przez Urząd Miasta.Od czego jest jednak głowa na karku?Wystarczyłoby zmienić w uchwalę Rady Miejskiej ,i podmienić lidera który ma przeprowadzać taki projekt.Jednak czegoś takiego nie przyklepałyby frycowe które wiedzą wszystko lepiej....
Aliści 29 grudnia 2010 roku rada miejska postanowiła:

Teraz wszystkie papiery napisał i załatwił pan Ireneusz Kogut już jako prezes Stowarzyszenia Nil, i zapewne pobierał za to stosowną gratyfikacje + pensje z Urzędu Miejskiego.

Czy mój tok myślenia jest prawidłowy?Czy coś takiego naprawdę rozegrało się na naszych oczach?Czy też tylko popadam w paranoję?

Na jakiej jednak zasadzie  burmistrz podpisuje umowy na realizację zadania z firmą której prezesem jest jego podwładny?


Za konflikt interesów uznaje się konflikt pomiędzy obowiązkiem publicznym a interesami prywatnymi urzędnika publicznego, polegający na tym, że interesy urzędnika publicznego jako osoby prywatnej mogłyby niewłaściwie wpłynąć na wykonywanie przez niego obowiązków i zadań publicznych.

Czyli co ?Całe to CBA i te ustawy można w Kolbuszowej wyrzucić sobie do kosza?

Zgodnie z art. 30 ustawy o pracownikach samorządowych, pracownik samorządowy zatrudniony na stanowisku urzędniczym, w tym kierowniczym stanowisku urzędniczym, nie może wykonywać zajęć pozostających w sprzeczności lub związanych z zajęciami, które wykonuje w ramach obowiązków służbowych, wywołujących uzasadnione podejrzenie o stronniczość lub interesowność oraz zajęć sprzecznych z obowiązkami wynikającymi z ustawy.


Być może jest to zgodne z prawem ( w co wątpię),ale narusza (przynajmniej moje) poczucie sprawiedliwości.




Przed zamieszczeniem tego wpisu wysłałem maile do burmistrza Zuby,przewodniczącego Rady Miejskiej Marka Opalińskiego,wiceprzewodniczącego Józefa Fryca,przewodniczącego Komisji Rewizyjnej Michała Karkuta,oraz do Stowarzyszenia Nil z prośba o komentarz i ewentualne sprostowanie błędów.Nikt z w/w mi nie odpowiedział.

wtorek, 19 marca 2013

Niech RTK im. Goslara przejmie synagogę.

 Fundacja Ochrony Dziedzictwa Żydowskiego żąda za  synagogę od Urzędu Miasta 300 tys złotych.Dlaczego nie? Miasto nie chce za nią zapłacić.Dlaczego miałoby wykładac pieniadze na  coś co przyniesie urzędnikom tylko kłopoty?

Jednak synagogę może przejąc Regionalne Towarzystwo kultury im Juliana Goslara w Kolbuszowej.Już raz to zrobili ratując ten szacowny budynek przed totalnym zniszczeniem,mogą zrobić to też teraz.
Dlaczego nie?

Towarzystwo uratowało ten budynek w latach  '50 , przekształcając z magazynu w muzeum regionalne.

Dzisiaj można powrócić do tego pomysłu i poprosić Fundację Ochrony Dziedzictwa Żydowskiego o nieodpłatne przekazanie tego budynku . RTK im Goslara jako właściciel i administrator  nieruchomości dawałby pełna gwarancje na właściwe użytkowanie tego budynku.
Synagoga jako muzeum,salon wystawowy,kameralna sala koncertowa promowała by też wiedzę i podtrzymywała  pamięć o dawnych naszych współmieszkańcach.
Budynek  pozbawiony opieki niszczeje w zastraszającym tempie.Czasu jest mało ponieważ po kolejnej zimie koszty renowacji wzrosną niebotycznie.
Warto z Fundacja Ochrony Dziedzictwa Żydowskiego rozmawiać. Skoro nie chcą tego zrobić tego urzędnicy-zróbmy to sami (Zrób to sam ,wykonaj to własnoręcznie).

W tej sprawie należy pisać listy do Fundacji Ochrony Dziedzictwa Żydowskiego na adres:


fodz@fodz.pl



Pastuła oskarża Klechę?

Wójt Klecha wmawia mieszkańcom, że działka nr 1320 to niewiele warte ugory, których z czystym sercem można się  pozbyć.

Aliści w słynnym liście do mieszkańców Edward Pastuła napisał:

„Bioenergia Dzikowiec” Sp. z o.o., gdzie 95% to udziałowcy prywatni, a w 5% udziałowcem jest gmina Dzikowiec i tak też w odpowiednim stosunku udziałowcy wnoszą udziały (aporty). W tym konkretnym przypadku gmina będzie posiadać pełną kontrolę w działalności spółki oraz zysk z dochodów w postaci podziału dywidendy oraz zyski z podatku z działalności spółki. Również wynikną dochody gminy z tytułu podatku od nieruchomości, który będzie wynosił rocznie kilkaset tysięcy złotych.

Czyli wg słów pana Pastuły gmina sprzedając tę działkę  pozbawia się pełnej kontroli nad działalnością spółki,oraz traci zyski z dochodów w postaci dywidendy.Czyli na naszych oczach miliony złotych wyciekły z budżetu gminy,a wójt Klecha robi dobrą minę do złej gry.




poniedziałek, 18 marca 2013

Agnieszka Tylutki

Tak się zastanawialiśmy ... skąd my tą laskę znamy....






No i ... siem popłakaliśmy w Maglu ze szczęścia okrutnie.









Niesamowite prawda? :)

Ireneusz kogut -człowiek robotny

Lata temu burmistrz Zuba zatrudnił na stanowisku inspektora oświaty pana Ireneusza Koguta.Za zgodą swojego pryncypała pan Ireneusz jest zarazem prezesem Stowarzyszenia Nil,które dobrze robi wszystkim mieszkańcom caluśkiego powiatu,a nawet sobie.
 Cool!
Jak już pisałem pan Kogut za pracę w UM dostaje 56 950 zł rocznie ,a w Stowarzyszeniu za marną śmieciówkę wyszarpał 26 880 zł.W jaki sposób godzi ze sobą te dwa etaty? Nie wiem.Idealnym rozwiązaniem byłoby aby społecznie pracował po godzinie 16, ale wtedy jako prezes nic by nie załatwił ponieważ wszystkie urzędy i biznesy są wtedy zamknięte. Burmistrzowi to że jego urzędnicy się rozdwajają, nie przeszkadza,ale efektywność pracy inspektora oświaty powinien sprawdzić przewodniczący Komisji Rewizyjnej - radny Karkut.Ten jednak siedzi cicho, zrobiono mu kanalizacje i drogę pod chałupa to co się będzie rzucał?
Korso o tym też nie napisze, ponieważ zamieszcza ogłoszenia Stowarzyszenia Nil.
Więc maglujmy tutaj.
Na ostatniej sesji rady miejskiej uchwalono dalsze dofinansowanie projektu  realizowanego przez Stowarzyszenie Nil :Przeciwdziałanie wykluczeniu cyfrowemu w Gminie Kolbuszowa.Dotychczas Stowarzyszenie dostało na ten projekt dofinansowanie (z funduszy UE) 572 tys ,oraz z UM 85 tys.Z tych pieniędzy Nil pokryje zapewne także swoje koszty administracyjne ,czyli też pensję prezesa Koguta.

Wygląda na to, że burmistrz Zuba za pracę w tych samych godzinach płaci panu Kogutowi dwa razy.Każdy by tak chciał.


Jeśli się mylę, to bardzo chętnie zamieszczę stosowne  sprostowanie  burmistrza Zuby ,oraz pana inspektora/prezesa Koguta.

O tym dlaczego burmistrzowi to nie przeszkadza ,oraz gdzie jeszcze pracuje pan Kogut napiszę we środę.





niedziela, 17 marca 2013

Przecinanie wstęgi



 Przecięcia wstęgi dokonali Zbigniew Chmielowiec Poseł na Sejm RP, Teresa Kubas Hul Przewodnicząca Sejmiku Województwa Podkarpackiego, ks. Lucjan Szumierz Proboszcz Parafii pw. Wszystkich Świętych, Jan Zuba Burmistrz Kolbuszowej, Józef Kardyś Starosta Kolbuszowski, Marek Opaliński Przewodniczący Rady Miejskiej, Waldemar Misiak wykonawca inwestycji, Kazimierz Biesiadecki Prezes Stowarzyszenia na Rzecz Rewitalizacji i Promocji Kolbuszowej, Stanisław Serwatka Dyrektor PGE Dystrybucja o/Rzeszów. 

źródło-kolbuszowa.pl


Sejmik wojewódzki współfinansował więc obecność pani Hul jest zrozumiała,Zuba,Opaliński finansowali,nadzorowali, Biesiadecki to formalny "inwestor",Misiak i Serwatka to wykonawcy.Ksiądz ewentualnie się przyda bo i diabłu ogarek postawić należy.

Co tam jednak robią starosta Kardyś i poseł Chmielowiec?W czym się przyczynili do rewitalizacji rynku?
Dlaczego tam nie było pani Ewy Draus,osoby najbardziej zaangażowanej w ten projekt?Czyżby była to ostentacyjny bojkot z powodu niezasłużónego honorowania w ten sposób jej przeciwnika w wyborach do sejmu?

sobota, 16 marca 2013

Złośliwośc ludzka

Jak się dowiadujemy z Korso:

Mieszkanki Kolbuszowej Górnej spotkały się w ubiegłą niedzielę (10 marca), aby wspólnie świętować Dzień Kobiet. Do Centrum Kultury Wsi przybyli również panowie, którzy jak się okazało, w tym dniu obchodzili swój dzień. 


Zabawa była podobno przednia.Największa atrakcją były dylematy radnego Karkuta przed talerzem pełnym ciasta. Ile tego zjadł, dowiemy się niestety dopiero we środę w papierowym wydaniu tego tygodnika.





Niestety pech wdalszym ciągu prześladuje nasz ulubiony portal informacyjny Kolbuszowa24.Znowu został zasypany-tym razem śniegiem .:(

Zbigniew Chmielowiec

źródło

Żołnierze wyklęci -"Zapora"



8 sierpnia oddział „Jadzinka” razem z „Zaporą” wkroczył do wsi Ostrowy Tuszowskie, leżącej pomiędzy Mielcem a Kolbuszową, na granicy Puszczy Sandomierskiej.

Tego dnia miały się tam zebrać wszystkie trzy plutony. W tym samym czasie partyzanci „Renka” w Cmolasie zorganizowali zasadzkę na ciężarówkę wiozącą zaopatrzenie. W strzelaninie zginęło kilku żołnierzy sowieckich, a jeden partyzant został ranny. Milicjant, który był świadkiem wydarzeń, zbiegł do Kolbuszowej i zawiadomił UB. W międzyczasie posterunek milicji o wydarzeniach poinformował Sowietów z Dęby. Ci zorganizowali i wysłali w teren grupę pościgową. Niedaleko Ostrowów Tuszowskich doszło do starcia pomiędzy sowiecką grupą pościgową z Dęby i siłami UB z Kolbuszowej, a żołnierzami „Zapory”.

Sowieci wsparci przez funkcjonariuszy „bezpieczeństwa” próbowali okrążyć oddziały partyzanckie przebywające w wiosce. Od południa do Ostrowów Tuszowskich wjechały sowieckie transportery opancerzone, które dostały się pod ogień broni maszynowej partyzanckiej czujki. Żołnierze „Zapory” szybko zorganizowali obronę i kontratak, zdobywając transporter, z którego otworzyli ogień do nadciągających ciężarówek z wojskiem. Straty poniesione przez komunistów 8 sierpnia w walkach z „Zaporą” to jedenastu zabitych i kilku rannych. Oddziały WiN nie poniosły żadnych strat, wycofały się do okolicznych lasów.


całość

Hieronim Dekutowski ps "Zapora".

Urodził się 24 września 1918 r. w Dzikowie pod Tarnobrzegiem. Jego ojciec był rzemieślnikiem, należał do PPS. Od dziecka wychowywany był w atmosferze patriotyzmu. Jeden z jego starszych braci poległ w wojnie polsko-sowieckiej.

W 1930 r. ukończył szkołę powszechną w Tarnobrzegu.

Od 1930 r. do 1938 r. był uczniem tarnobrzeskiego Państwowego Gimnazjum i Liceum im. Hetmana Jana Tarnowskiego.

W 1934 r. wstąpił do harcerstwa. Od 1938 r. był przybocznym hufcowego. Należał do Sodalicji Mariańskiej oraz szkolnego hufca Przysposobienia Wojskowego.

W 1939 r. uzyskał świadectwo dojrzałości. Jesienią zamierzał podjąć studia we Lwowie.

Po wybuchu wojny we wrześniu 1939 r. wyjechał do Lwowa. Jako ochotnik przyłączył się do jednostek WP i walczył z Niemcami w Galicji Wschodniej.

17 września 1939 r. przekroczył granicę polsko-węgierską. Na Węgrzech został internowany.

Po ucieczce z obozu dotarł do Francji, gdzie wstąpił do Armii Polskiej. Skierowano go do 4 pp. w 2 Dywizji Strzelców Pieszych.

W marcu 1940 r. uzyskał awans na stopień st. strz. Od maja do czerwca tego roku był słuchaczem Szkoły Podchorążych Piechoty w Coëtquidan.

Po kapitulacji Francji został ewakuowany razem ze swoją jednostką do Wielkiej Brytanii. W styczniu 1941 r. otrzymał przydział do I Brygady Strzelców.

W marcu 1941 r. ukończył z wyróżnieniem Szkołę Podchorążych Piechoty. Następnie przydzielono go do plutonu czołgów w 3 batalionie I Brygady Strzelców.

W 1942 r. jako ochotnik zgłosił się do służby w specjalnej formacji cichociemnych, która miała prowadzić działania dywersyjne na terenie okupowanej Polski. Po zdaniu egzaminów w marcu 1943 r. został zaprzysiężony, przyjmując pseudonimy „Zapora” i „Odra”. Awansowany do stopnia kpr. pchor. rozpoczął służbę w Sekcji Szkolnej Ośrodka Radiowego Sztabu Naczelnego Wodza.

Do Polski zrzucony został w okolicach Wyszkowa w nocy z 16 na 17 września 1943 r.

Całość

piątek, 15 marca 2013

Lasowiackie życie

Jak głosi fama w  urzędzie miejskim  nie wolno rozmawiać o parasolach ..Wszyscy o tym wiedzą i unikają tego słowa jak ognia. Parasol jest to bowiem nieoficjalna ksywa burmistrza i jest on na to słowo bardzo wrażliwy.Coś w tym jest, ponieważ rzeczywiście chodzi on wyprostowany jak... parasol.

Dyrektor Sitko jednak o tym zapomniał.... i użył był tego słowa 6 razy w ciągu 30 sekund!Proszę  posłuchać jak to się skończyło...



Nic więc dziwnego, że nikt nie fatyguje się na sesje Rady Miejskiej  by zadać burmistrzowi jakieś pytanie..

(Nie)dpowiedzialnośc radnego Karkuta

Pan Karkut (jak to on) na swoim blogu znowu chlapnął:


Niby nic wielkiego ot prywatna opinia.
Aliści radny Karkut jest przewodniczącym  Komisji Rewizyjnej która:

 kontroluje działalność Burmistrza, gminnych jednostek
organizacyjnych i
jednostek pomocniczych Gminy pod względem:
legalności,gospodarności,rzetelności,celowości.oraz zgodności dokumentacji ze stanem faktycznym.
Komisja Rewizyjna bada w szczególności gospodarkę finansową kontrolowanych
podmiotów, w tym wykonanie budżetu gminy.



Z polskiego na nasze: ni z tego ni z owego, radny Karkut zaczął uważać że burmistrz Zuba jest cacy  tylko pracownicy których zatrudnia są be .Co to może oznaczać?