70 lat temu młodzi Polacy zorganizowali akcje po Arsenałem aby odbić z rąk okupanta swojego kolegę.
Czy dzisiaj kolbuszowska młodzież byłaby wstanie zorganizować coś podobnego?
Pomijam poziom intelektualny,innowacyjność wiedzę.Biorę tylko pod uwagę chęć szczerą do zrobienia czegoś. Niedawno burmistrz tupnął nogą i odebrano im koncert Figo fagot i... nic.Trochę szczekania po internecie i tyle.To są prawdziwe możliwości dzisiejszej mizerii.
- Lokalne media
- Instytucje
- Kultura
- Sport
- Stowarzyszenia
- Ogłoszenia
środa, 27 marca 2013
Palmę wieszać czubkami do góry.
Przygotowania do zrobienia wielkanocnej palmy trwają cały rok. Trzeba zasuszyć piękne trawy, zerwać zieloną trzcinę, która będzie wyglądała jak życie. W palmie nie może zabraknąć bazi, bo kotki to bardzo istotny element dekoracyjny - tłumaczy Anna Rzeszut. - Kiedy już nagromadzę gałęzie i trawy, zabieram się do robienia kwiatków z bibuły. W tym roku zrobiłam ich ponad 700.
Palma to nie tylko przyozdobione gałązki, które po poświęceniu wtykamy do wazonów lub za obraz na ścianie. To także szereg ludowych tradycji i obrzędów, o których, zdaniem Lasowiaczki, nie wolno zapominać. - Ludzie z mojej rodzinnej wsi Dąbrowicy, koło Baranowa Sandomierskiego, do dzisiaj w te "przepowiastki” wierzą - przekonuje. - Po wyjściu z kościoła, kumoszki biły się palmami po bolących miejscach. Uderzano gałązkami po kolanach, krzyżach i głowie. Wszędzie tam, gdzie bolało. Uderzenia palmą porównywano do namaszczenia.
Poświęconej palmy nie wolno było wnosić do domu lub mieszkań. - Jakby ją wniesiono, to by się do środka muchy pchały - opowiada Anna Rzeszut. - Palmę trzeba powiesić na specjalnym haku, przy wejściu do domu. Ma ona chronić przed piorunami i złodziejami. Palmy nie wolno było nosić czubkiem do dołu, tylko zawsze do góry, tak jak rosła. Ułożenie palmy do dołu oznaczało upadek gospodarki.
całość
Palma to nie tylko przyozdobione gałązki, które po poświęceniu wtykamy do wazonów lub za obraz na ścianie. To także szereg ludowych tradycji i obrzędów, o których, zdaniem Lasowiaczki, nie wolno zapominać. - Ludzie z mojej rodzinnej wsi Dąbrowicy, koło Baranowa Sandomierskiego, do dzisiaj w te "przepowiastki” wierzą - przekonuje. - Po wyjściu z kościoła, kumoszki biły się palmami po bolących miejscach. Uderzano gałązkami po kolanach, krzyżach i głowie. Wszędzie tam, gdzie bolało. Uderzenia palmą porównywano do namaszczenia.
Poświęconej palmy nie wolno było wnosić do domu lub mieszkań. - Jakby ją wniesiono, to by się do środka muchy pchały - opowiada Anna Rzeszut. - Palmę trzeba powiesić na specjalnym haku, przy wejściu do domu. Ma ona chronić przed piorunami i złodziejami. Palmy nie wolno było nosić czubkiem do dołu, tylko zawsze do góry, tak jak rosła. Ułożenie palmy do dołu oznaczało upadek gospodarki.
całość
wtorek, 26 marca 2013
Odbicie "Rudego" - Warszawa, 26 marca 1943
Jak sie dowiedzieliśmy nieoficjalnie, jutrzejsza sesja rady miejskiej rozpocznie się chwilą ciszy ,by w ten sposób uczcić tą rocznicę.
Pogoda na wielkanoc -wiosenna.
I jak tu wierzyć w to co podają w TVN?
16 marzec 2013
Choć najbliższy tydzień ma być raczej zimowy, to czeka nas stopniowe ocieplenie. Synoptyk TVN Meteo zapowiada, że do końca miesiąca będziemy mieć do czynienia z przedwiośniem. Zdradza też wstępne prognozy na Wielkanoc: termometry mają wskazać wiosenne wartości.
>kliknij tutaj<<
16 marzec 2013
Choć najbliższy tydzień ma być raczej zimowy, to czeka nas stopniowe ocieplenie. Synoptyk TVN Meteo zapowiada, że do końca miesiąca będziemy mieć do czynienia z przedwiośniem. Zdradza też wstępne prognozy na Wielkanoc: termometry mają wskazać wiosenne wartości.
>kliknij tutaj<<
poniedziałek, 25 marca 2013
Brzytwą po jajach.
Od poniedziałku trzeba zacząć malować pisanki - podkreśla Zofia Wydro i Józefa Marzec, Lasowiaczki z Baranowa Sandomierskiego.
Potem przygotować swojskie jadło i wypieki, zrobić porządki, obielić chałupę i pościć aż do Wielkiej Niedzieli, by zaraz po rezurekcji zasiąść do Wielkanocnego Śniadania.
Pisanki, a powinna ich być cała kopa, trzeba najpierw pokolorować. Muszą być czarne, czerwone, zielone, żółte. Żeby ufarbować jajka można wykorzystać kruszynę, czyli barwnik z orzecha laskowego, łupy cebuli i zboże. Wzory na jajach można namalować woskiem, kwasem solnym, albo zeskrobać brzytwą. - To Hanka Rzeszutowa zawsze się śmiała, że Wielkanoc idzie, bo trzeba zacząć robić wzorki brzytwą po jajach - śmieje się Zofia Wydro.
Jajka są bardzo ważne w Lasowiackiej tradycji szczególnie dla panien. Jak sobie któraś upatrzy chłopaka, może mu po święceniu podarować pisankę. Gdy przyjmie - znaczy to, że zaloty zostały przyjęte. Jak nie, musi szukać szczęścia gdzie indziej.
W środę, albo czwartek trzeba zabić świnię, żeby mieć własna kiełbasę i szynkę.
W Wielki Piątek rano zaczynają się zrobić gruntowne porządki. Nim jednak prace ruszą trzeba jeszcze przed wschodem słońca pobiec do najbliższej rzeki i się umyć w jej wodzie. Takie mycie gwarantuje, że dziewczyna przez cały rok będzie piękna i gładka.
Porządki świąteczne zaczyna się od bielenia chałupy, potem trzeba wynieść sienniki na podwórko, wyjąć z nich starą słomę, by zastąpić ją nową, owsiana, bo miękka i wygodna. W oknach muszą obowiązkowo zawisnąć wycinanki i świeże firanki. W Wielki Piątek nie pożyczaj
W Wielki Piątek należy pamiętać jeszcze o jednej, bardzo ważnej rzeczy - nie można nikomu nic pożyczać, bo to wróży niedostatek na cały rok. Kiedy więc sąsiadka przyjdzie po szklankę soli, można jej co najwyżej dać.
W Sobotę należy wziąć piękny koszyk z jajkami, boczkiem, chrzanem, przystroić bukszpanem i poświęcić pokarmy.
Do śniadania świątecznego zsiada się po niedzielnej rezurekcji. Wtedy, wszystko co poświęcone wrzuca się do barszczu.
Na lasowiackim, wielkanocnym stole nie może zabraknąć białego barszczu, chrzanu, soli, buraków ćwikłowych, szynki, boczku, kiełbasy i oczywiście jaj na wiele sposobów. Do obowiązkowych dań należą też wielkanocne baby, drożdżowe buły z rodzynkami, serowce i makowce.
Takie śniadanie jada się w niedzielę rano, potem trzeba pójść na spacer. Ale nie w gości. Byle tylko nie leżeć po jedzeniu.
Na towarzyskie i rodzinne wizyty jest poniedziałek, choć największą atrakcja tego dnia jest oczywiście Lejek. Ale lać można dopiero po mszy. I bronić się przed wodą nie ma co, szczególnie, gdy się jest panienka, bo im panienka bardzie zlana wodą, tym ma większe powodzenie u chłopców.
Kiedy już miną świąteczne szaleństwa, trzeba znów wrócić do pracy i czekać na kolejne święta. Bo u Lasowiaków każe święta to prawdziwe wydarzenie, na które czeka się całymi miesiącami.
calość
Potem przygotować swojskie jadło i wypieki, zrobić porządki, obielić chałupę i pościć aż do Wielkiej Niedzieli, by zaraz po rezurekcji zasiąść do Wielkanocnego Śniadania.
Pisanki, a powinna ich być cała kopa, trzeba najpierw pokolorować. Muszą być czarne, czerwone, zielone, żółte. Żeby ufarbować jajka można wykorzystać kruszynę, czyli barwnik z orzecha laskowego, łupy cebuli i zboże. Wzory na jajach można namalować woskiem, kwasem solnym, albo zeskrobać brzytwą. - To Hanka Rzeszutowa zawsze się śmiała, że Wielkanoc idzie, bo trzeba zacząć robić wzorki brzytwą po jajach - śmieje się Zofia Wydro.
Jajka są bardzo ważne w Lasowiackiej tradycji szczególnie dla panien. Jak sobie któraś upatrzy chłopaka, może mu po święceniu podarować pisankę. Gdy przyjmie - znaczy to, że zaloty zostały przyjęte. Jak nie, musi szukać szczęścia gdzie indziej.
W środę, albo czwartek trzeba zabić świnię, żeby mieć własna kiełbasę i szynkę.
W Wielki Piątek rano zaczynają się zrobić gruntowne porządki. Nim jednak prace ruszą trzeba jeszcze przed wschodem słońca pobiec do najbliższej rzeki i się umyć w jej wodzie. Takie mycie gwarantuje, że dziewczyna przez cały rok będzie piękna i gładka.
Porządki świąteczne zaczyna się od bielenia chałupy, potem trzeba wynieść sienniki na podwórko, wyjąć z nich starą słomę, by zastąpić ją nową, owsiana, bo miękka i wygodna. W oknach muszą obowiązkowo zawisnąć wycinanki i świeże firanki. W Wielki Piątek nie pożyczaj
W Wielki Piątek należy pamiętać jeszcze o jednej, bardzo ważnej rzeczy - nie można nikomu nic pożyczać, bo to wróży niedostatek na cały rok. Kiedy więc sąsiadka przyjdzie po szklankę soli, można jej co najwyżej dać.
W Sobotę należy wziąć piękny koszyk z jajkami, boczkiem, chrzanem, przystroić bukszpanem i poświęcić pokarmy.
Do śniadania świątecznego zsiada się po niedzielnej rezurekcji. Wtedy, wszystko co poświęcone wrzuca się do barszczu.
Na lasowiackim, wielkanocnym stole nie może zabraknąć białego barszczu, chrzanu, soli, buraków ćwikłowych, szynki, boczku, kiełbasy i oczywiście jaj na wiele sposobów. Do obowiązkowych dań należą też wielkanocne baby, drożdżowe buły z rodzynkami, serowce i makowce.
Takie śniadanie jada się w niedzielę rano, potem trzeba pójść na spacer. Ale nie w gości. Byle tylko nie leżeć po jedzeniu.
Na towarzyskie i rodzinne wizyty jest poniedziałek, choć największą atrakcja tego dnia jest oczywiście Lejek. Ale lać można dopiero po mszy. I bronić się przed wodą nie ma co, szczególnie, gdy się jest panienka, bo im panienka bardzie zlana wodą, tym ma większe powodzenie u chłopców.
Kiedy już miną świąteczne szaleństwa, trzeba znów wrócić do pracy i czekać na kolejne święta. Bo u Lasowiaków każe święta to prawdziwe wydarzenie, na które czeka się całymi miesiącami.
calość
niedziela, 24 marca 2013
Przenieść Raniżów do Sokołowa.
Tym którzy się wahają proponujemy zapoznać się z poniższą tabelką porównująca podatki od nieruchomości w gminie Raniżów i Sokołów.
Nie dość że będzie taniej to jeszcze nie będzie wójta ,tylko burmistrz,to tego inny poseł,inny starosta.
Nie dość że będzie taniej to jeszcze nie będzie wójta ,tylko burmistrz,to tego inny poseł,inny starosta.
sobota, 23 marca 2013
Chcesz kupić synagogę w Kolbuszowej?
W Jewish Week ukazał się ciekawy artykuł na temat działalności w Polsce Fundacji Ochrony Dziedzictwa Żydowskiego ,która jest teraz właścicielem synagogi w Kolbuszowej.
całość
Gdy w 2002 Menachem Daum przechadzał się ulicami Działoszyc, jego oczom ukazała się synagoga bez dachu. Wybudowana w 1854, obecnie w przejmujący sposób przypomina o tętniącej życiem społeczności żydowskiej, które onegdaj zamieszkiwała tutejsze tereny. Kiedy Daum przyjechał tu ponownie trzy lata później, zaczepił go pewien mężczyzna, który widocznie był odpowiedzialny za budynek.
-Ile mógłbyś mi za to dać?- zapytał Dauma.
-Zamurowało mnie, gdy usłyszałem to pytanie.-przyznał niedawno Daum, wspominając tamtą sytuację. -Dla mnie nie do pomyślenia jest, że to zabytkowe i święte miejsce mogłoby zostać zburzone i zamienione na osiedle mieszkaniowe albo centrum handlowe. Nie muszę chyba dodawać, że ten mężczyzna, który zadał mi to pytanie i który miał faktyczne prawo do sprzedaży synagogi, nie widział w tym nic złego.- dodał.
-Kiedy uruchomiono proces restytucji mienia żydowskiego w 1997 roku, przypadkowi ludzie tworzyli grupy nazywając siebie gminami żydowskimi po to tylko, aby móc rościć sobie prawo do żydowskiego mienia. Obecnie toczy się proces sądowy w sprawie jednej z takich grup.
W Polsce działają dwie instytucje odpowiedzialne za restytucję mienia. Ich przedstawiciele utrzymują, że wszystkie dostosowują się do przepisów finansowych obowiązujących w Polsce. Jednocześnie konsekwentnie odmawiają publikacji swoich danych na stronach internetowych. Co więcej, zwracają uwagę na fakt, że cały proces restytucji jest problematyczny pod względem moralności i etyki. Na przykład, co zrobić ze zniszczoną synagogą w miejscu, gdzie nie ma już Żydów i której grożą olbrzymie grzywny jeśli nie przejdzie gruntownego remontu. Monika Krawczyk, prawnik z wykształcenia oraz prezes zarządu jednej z tych dwóch instytucji, Fundacji Ochrony Dziedzictwa Żydowskiego w Polsce (FODŻ). Fundacja podlega z kolei Światowej Organizacji ds. Restytucji Mienia Żydowskiego. Druga to Związek Gmin Żydowskich. FODŻ odzyskuje, zarządza i czasami sprzedaje pożydowskie mienie, które na mocy ustawy z 1997 roku zostało zwrócone gminom żydowskim. Są to głównie dobra znajdujące się w miejscach niezamieszkałych przez Żydów. Związek Gmin Żydowskich odzyskuje mienie żydowskie w szesnastu regionach, gdzie obecnie mieszkają Żydzi. W wywiadzie internetowym Krawczyk zadano pytanie o uwagi krytyków do braku przejrzystości finansowej.
....
Krawczyk powiedziała, że polski rząd wypłacił Fundacji odszkodowanie w przypadkach, kiedy zwrot mienia pożydowskiego nie było możliwy. Co ciekawe, kiedy dziennikarze The Jewish Week telefonicznie próbowali się dowiedzieć, jakiego rzędu były to kwoty, stanowczo uchyliła się od odpowiedzi.
.... -Oni nigdy nikomu niczego nie ujawnili- narzekał Weinberg w swoim domu na Florydzie podczas wywiadu telefonicznego- z funduszy ds. restytucji mienia żydowskiego płyną miliony dolarów. A ile Żydów mieszka w Polsce? 10 lub 20 tysięcy? Ilu Żydów skupia Związek Gmin? W Buffalo mieszka od 10 do 12 tysięcy Żydów a tamtejsza gmina żydowska dysponuje budżetem w wysokości od 2 do 3 milionów dolarów. Ile milionów idzie na edukację polskiej młodzieży, osoby starsze i koszty stałe ich organizacji? Jestem pewien, że to, co robią, jest kosztowne i pracochłonne ale muszę zobaczyć ich księgi finansowe. Na te pytania nikt mi jeszcze nie odpowiedział.
....
Jednak problem, co zrobić z synagogami oddalonymi od większych miast, nadal pozostaje nierozwiązany. Synagogi, wokół których nie ma gminy żydowskiej i które nie interesują odwiedzających je Żydów, są dość drażliwym tematem dla Polaków…
Ale Daum ma pewne wątpliwości, które pojawiły się wraz z tym spotkaniem, które miało miejsce sześć lat temu, kiedy zdał sobie sprawę, że żydowski przewodniczący gminy, który chciał mu sprzedać synagogę w Działoszycach, nie miał pojęcia o bogatej żydowskiej historii miasta. Ów mężczyzna, członek pobliskiej gminy żydowskiej w Katowicach, któremu polski rząd oficjalnie zezwolił na występowanie o zwrot mienia żydowskiego w Działoszycach, powiedział Daumowi, że jego stawka za przygotowanie wszystkich dokumentów niezbędnych do wykonania transakcji to 10 000 dolarów. Dodał, że będzie ubiegał się o zwrot zarówno synagogi jak i cmentarza i poprosił Duama, aby złożył swoją ofertę. –Wolałbym sprzedać Żydowi niż gojowi – tłumaczył.
-Zatkało mnie – wspomina Daum. -Nie pokazałem tego po sobie i zadałem mu proste pytanie. –Nie wiem, ile Żydów mieszka w Katowicach ale to nie może być zawrotna liczba. Nie wydaje mi się, że poniesiesz jakieś wielkie wydatki świadcząc usługi dla tych paru Żydów, którzy wciąż tam żyją. Po co ci więc te pieniądze?
Mężczyzna odpowiedział, że były potrzebne na utrzymanie synagogi i kongregacji.
-Wyjechałem z Katowic – powiedział Daum – z przeświadczeniem, że byłem potwornie naiwny jeśli chodzi o to, co naprawdę się dzieje w gminach żydowskich w Polsce.
Gdy w 2002 Menachem Daum przechadzał się ulicami Działoszyc, jego oczom ukazała się synagoga bez dachu. Wybudowana w 1854, obecnie w przejmujący sposób przypomina o tętniącej życiem społeczności żydowskiej, które onegdaj zamieszkiwała tutejsze tereny. Kiedy Daum przyjechał tu ponownie trzy lata później, zaczepił go pewien mężczyzna, który widocznie był odpowiedzialny za budynek.
-Ile mógłbyś mi za to dać?- zapytał Dauma.
-Zamurowało mnie, gdy usłyszałem to pytanie.-przyznał niedawno Daum, wspominając tamtą sytuację. -Dla mnie nie do pomyślenia jest, że to zabytkowe i święte miejsce mogłoby zostać zburzone i zamienione na osiedle mieszkaniowe albo centrum handlowe. Nie muszę chyba dodawać, że ten mężczyzna, który zadał mi to pytanie i który miał faktyczne prawo do sprzedaży synagogi, nie widział w tym nic złego.- dodał.
-Kiedy uruchomiono proces restytucji mienia żydowskiego w 1997 roku, przypadkowi ludzie tworzyli grupy nazywając siebie gminami żydowskimi po to tylko, aby móc rościć sobie prawo do żydowskiego mienia. Obecnie toczy się proces sądowy w sprawie jednej z takich grup.
W Polsce działają dwie instytucje odpowiedzialne za restytucję mienia. Ich przedstawiciele utrzymują, że wszystkie dostosowują się do przepisów finansowych obowiązujących w Polsce. Jednocześnie konsekwentnie odmawiają publikacji swoich danych na stronach internetowych. Co więcej, zwracają uwagę na fakt, że cały proces restytucji jest problematyczny pod względem moralności i etyki. Na przykład, co zrobić ze zniszczoną synagogą w miejscu, gdzie nie ma już Żydów i której grożą olbrzymie grzywny jeśli nie przejdzie gruntownego remontu. Monika Krawczyk, prawnik z wykształcenia oraz prezes zarządu jednej z tych dwóch instytucji, Fundacji Ochrony Dziedzictwa Żydowskiego w Polsce (FODŻ). Fundacja podlega z kolei Światowej Organizacji ds. Restytucji Mienia Żydowskiego. Druga to Związek Gmin Żydowskich. FODŻ odzyskuje, zarządza i czasami sprzedaje pożydowskie mienie, które na mocy ustawy z 1997 roku zostało zwrócone gminom żydowskim. Są to głównie dobra znajdujące się w miejscach niezamieszkałych przez Żydów. Związek Gmin Żydowskich odzyskuje mienie żydowskie w szesnastu regionach, gdzie obecnie mieszkają Żydzi. W wywiadzie internetowym Krawczyk zadano pytanie o uwagi krytyków do braku przejrzystości finansowej.
....
Krawczyk powiedziała, że polski rząd wypłacił Fundacji odszkodowanie w przypadkach, kiedy zwrot mienia pożydowskiego nie było możliwy. Co ciekawe, kiedy dziennikarze The Jewish Week telefonicznie próbowali się dowiedzieć, jakiego rzędu były to kwoty, stanowczo uchyliła się od odpowiedzi.
.... -Oni nigdy nikomu niczego nie ujawnili- narzekał Weinberg w swoim domu na Florydzie podczas wywiadu telefonicznego- z funduszy ds. restytucji mienia żydowskiego płyną miliony dolarów. A ile Żydów mieszka w Polsce? 10 lub 20 tysięcy? Ilu Żydów skupia Związek Gmin? W Buffalo mieszka od 10 do 12 tysięcy Żydów a tamtejsza gmina żydowska dysponuje budżetem w wysokości od 2 do 3 milionów dolarów. Ile milionów idzie na edukację polskiej młodzieży, osoby starsze i koszty stałe ich organizacji? Jestem pewien, że to, co robią, jest kosztowne i pracochłonne ale muszę zobaczyć ich księgi finansowe. Na te pytania nikt mi jeszcze nie odpowiedział.
....
Jednak problem, co zrobić z synagogami oddalonymi od większych miast, nadal pozostaje nierozwiązany. Synagogi, wokół których nie ma gminy żydowskiej i które nie interesują odwiedzających je Żydów, są dość drażliwym tematem dla Polaków…
Ale Daum ma pewne wątpliwości, które pojawiły się wraz z tym spotkaniem, które miało miejsce sześć lat temu, kiedy zdał sobie sprawę, że żydowski przewodniczący gminy, który chciał mu sprzedać synagogę w Działoszycach, nie miał pojęcia o bogatej żydowskiej historii miasta. Ów mężczyzna, członek pobliskiej gminy żydowskiej w Katowicach, któremu polski rząd oficjalnie zezwolił na występowanie o zwrot mienia żydowskiego w Działoszycach, powiedział Daumowi, że jego stawka za przygotowanie wszystkich dokumentów niezbędnych do wykonania transakcji to 10 000 dolarów. Dodał, że będzie ubiegał się o zwrot zarówno synagogi jak i cmentarza i poprosił Duama, aby złożył swoją ofertę. –Wolałbym sprzedać Żydowi niż gojowi – tłumaczył.
-Zatkało mnie – wspomina Daum. -Nie pokazałem tego po sobie i zadałem mu proste pytanie. –Nie wiem, ile Żydów mieszka w Katowicach ale to nie może być zawrotna liczba. Nie wydaje mi się, że poniesiesz jakieś wielkie wydatki świadcząc usługi dla tych paru Żydów, którzy wciąż tam żyją. Po co ci więc te pieniądze?
Mężczyzna odpowiedział, że były potrzebne na utrzymanie synagogi i kongregacji.
-Wyjechałem z Katowic – powiedział Daum – z przeświadczeniem, że byłem potwornie naiwny jeśli chodzi o to, co naprawdę się dzieje w gminach żydowskich w Polsce.
piątek, 22 marca 2013
Co dalej z synagogą?Argumenty "drugiej" strony.
Całość można przeczytać sobie >> kliknij tutaj<< Jest to bardzo ciekawy zapis zawierający ponad 260 wpisów,ale naprawdę warto przeczytać go w całości.
Niespodziewanie do rozmowy dołączyła Mona Cravson ,jest to (zdaje się ) pseudonim pani Moniki Krawczyk ,dyrektorki Fundacji Ochrony Dziedzictwa Żydowskiego ,która jest teraz właścicielem synagogi.


Chyba że pojawi się inwestor i zrobi tam salę do disco polo-pani Krawczyk po prostu oto nie dba.
W sytuacji w jakiej się znajduje budżet miasta na wykup nieruchomości zwyczajnie nie stać.To nie tylko setki tysięcy ale także (zapewne) kilka razy tyle na wkład na remont finansowany ze środków UE.
Nie tędy więc droga.
Mamy więc do wyboru:
1.Prosić FODŻ o przekazanie za symboliczną złotówkę,pokazując sensowny projekt czemu miała by ta synagoga służyć, i remontować ją w oparciu o fundusze UE.
2.Zostawić synagogę samą sobie i karać właściciela za utrzymywanie jej w złym stanie technicznym ,oraz nieporządek na nieruchomości.
Tym najprawdopodobniej się to skończy.Do tego można postawić dużą tablicę informacyjną że budynek należy do Fundacji Ochrony Dziedzictwa Żydowskiego, z numerem telefonu do pani Moniki Krawczyk.
czwartek, 21 marca 2013
Urzędnik na dwóch etatach.
Szybkość pracy urzędników w kolbuszowskim magistracie ,oraz współpraca między poszczególnymi działami może porazić.
Burmistrz zatrudnił (za nasze pieniądze) ludzi do roznoszenia deklaracji oraz informowania mieszkańców o nowych warunkach odbioru śmieci.Cała akcja ruszyła od poniedziałku 18 marca.
Jednak strona urzędu poinformowała o tym dopiero wczoraj czyli 20 marca.
Tej ważnej wiadomości nie przekazano też do Korso ani miejscowych portali informacyjnych-amatorszczyzna za która musimy płacić.
Tak to jest panie Burmistrzu, gdy urzędnicy zamiast skupić się na pracy w ratuszu dorabiają w różnej maści biznesach.
Burmistrz zatrudnił (za nasze pieniądze) ludzi do roznoszenia deklaracji oraz informowania mieszkańców o nowych warunkach odbioru śmieci.Cała akcja ruszyła od poniedziałku 18 marca.
Jednak strona urzędu poinformowała o tym dopiero wczoraj czyli 20 marca.
Tej ważnej wiadomości nie przekazano też do Korso ani miejscowych portali informacyjnych-amatorszczyzna za która musimy płacić.
Tak to jest panie Burmistrzu, gdy urzędnicy zamiast skupić się na pracy w ratuszu dorabiają w różnej maści biznesach.
Kolbuszowski cmentarz
Nie,nie będzie tą razą o kolbuszowskim kirkucie.
Kolbuszowski stary cmentarz doczekał się internetowej wyszukiwarki grobów.To nie tylko ciekawostka,ale też,a może przede wszystkim sposób dokumentacji historii naszego miasteczka.
Cóż jednak z tego, skoro ponad ponad 700 grobów jest nie w pełni opisanych w tym ponad 440 zupełnie bezimiennych.Jest wprawdzie na tej stronie skrzynka w której można składać sprostowania,ale można tam pisać równie dobrze jak do burmistrza Zuby,albo przewodniczącego Opalińskiego.Parafia też milczy na ten temat.Można to wytłumaczyć brakiem pieniędzy ,na zakup ciasta i kawy dla wolontariuszy z podstawową znajomością obsługi komputera .Cmentarz jest bowiem zamknięty i nie przynosi dochodów,więc kto ma wyłożyć pieniądze?(Na te ciasto i kawę)
Jednak ilość pogrzebów nie maleje,a groby w dziwny sposób pączkują.Dokładna inwentaryzacja zapobiegła by temu procederowi ,i może oto w tym chaosie chodzi.
Kilka lat temu na cmentarzu wycięte zostały drzewa, niektóre bardzo wiekowe.Jedną z takich "dziur",prawem kaduka zagospodarował na swój grobowiec jeden z kolbuszowskich notabli.Wprawdzie ostatnio naprawdę nie najlepiej wygląda ale bez przesady.Tym bardziej, że jako urzędnik dotuje parafię, czyli jest w konflikcie interesów.Gdyby więc wyłożył kilka tysięcy ze swojej kieszeni, na dokończenie inwentaryzacji grobów, to poprawił by swój wizerunek w oczach opinii publicznej,a wybory wszak niedługo...
Kolbuszowski stary cmentarz doczekał się internetowej wyszukiwarki grobów.To nie tylko ciekawostka,ale też,a może przede wszystkim sposób dokumentacji historii naszego miasteczka.
Cóż jednak z tego, skoro ponad ponad 700 grobów jest nie w pełni opisanych w tym ponad 440 zupełnie bezimiennych.Jest wprawdzie na tej stronie skrzynka w której można składać sprostowania,ale można tam pisać równie dobrze jak do burmistrza Zuby,albo przewodniczącego Opalińskiego.Parafia też milczy na ten temat.Można to wytłumaczyć brakiem pieniędzy ,na zakup ciasta i kawy dla wolontariuszy z podstawową znajomością obsługi komputera .Cmentarz jest bowiem zamknięty i nie przynosi dochodów,więc kto ma wyłożyć pieniądze?(Na te ciasto i kawę)
Jednak ilość pogrzebów nie maleje,a groby w dziwny sposób pączkują.Dokładna inwentaryzacja zapobiegła by temu procederowi ,i może oto w tym chaosie chodzi.
Kilka lat temu na cmentarzu wycięte zostały drzewa, niektóre bardzo wiekowe.Jedną z takich "dziur",prawem kaduka zagospodarował na swój grobowiec jeden z kolbuszowskich notabli.Wprawdzie ostatnio naprawdę nie najlepiej wygląda ale bez przesady.Tym bardziej, że jako urzędnik dotuje parafię, czyli jest w konflikcie interesów.Gdyby więc wyłożył kilka tysięcy ze swojej kieszeni, na dokończenie inwentaryzacji grobów, to poprawił by swój wizerunek w oczach opinii publicznej,a wybory wszak niedługo...

środa, 20 marca 2013
Ireneusz Kogut -człowiek robotny cz. 2
W sąsiednich gminach projekty Przeciw wykluczeniu cyfrowemu przeprowadzały urzędy gminne.Polegało to na tym że urzędnik pisał biznes plan i wysyłał gdzie trzeba z prośbą o dofinansowanie.Gdy załatwił wszystkie pieczątki organizował przetarg na wykonanie.W Kolbuszowej naturalnym kandydatem do zrobienia tego jest ...no nie wiem ... może inspektor oświaty?Przeciwdziałanie wykluczeniu cyfrowemu to wszak działka edukacji.
Tak więc pan Ireneusz Kogut napisałby taki projekt,dostałby dotacje,rozpisałby przetarg i.... musiałby wykluczyć z niego Stowarzyszenie Nil którego jest prezesem- byłby to bowiem konflikt interesów.Projekt zrealizowało by jakiesik inne stowarzyszenie ,albo prywatny biznes z Mielca.Miesiące roboty (z przewagą roboty) i pan Kogut dostałby za to tylko gołą pensję z UM.
W Kolbuszowej projekt miał być także prowadzony przez Urząd Miasta.Od czego jest jednak głowa na karku?Wystarczyłoby zmienić w uchwalę Rady Miejskiej ,i podmienić lidera który ma przeprowadzać taki projekt.Jednak czegoś takiego nie przyklepałyby frycowe które wiedzą wszystko lepiej....
Aliści 29 grudnia 2010 roku rada miejska postanowiła:
Teraz wszystkie papiery napisał i załatwił pan Ireneusz Kogut już jako prezes Stowarzyszenia Nil, i zapewne pobierał za to stosowną gratyfikacje + pensje z Urzędu Miejskiego.
Czy mój tok myślenia jest prawidłowy?Czy coś takiego naprawdę rozegrało się na naszych oczach?Czy też tylko popadam w paranoję?
Na jakiej jednak zasadzie burmistrz podpisuje umowy na realizację zadania z firmą której prezesem jest jego podwładny?
Za konflikt interesów uznaje się konflikt pomiędzy obowiązkiem publicznym a interesami prywatnymi urzędnika publicznego, polegający na tym, że interesy urzędnika publicznego jako osoby prywatnej mogłyby niewłaściwie wpłynąć na wykonywanie przez niego obowiązków i zadań publicznych.
Czyli co ?Całe to CBA i te ustawy można w Kolbuszowej wyrzucić sobie do kosza?
Zgodnie z art. 30 ustawy o pracownikach samorządowych, pracownik samorządowy zatrudniony na stanowisku urzędniczym, w tym kierowniczym stanowisku urzędniczym, nie może wykonywać zajęć pozostających w sprzeczności lub związanych z zajęciami, które wykonuje w ramach obowiązków służbowych, wywołujących uzasadnione podejrzenie o stronniczość lub interesowność oraz zajęć sprzecznych z obowiązkami wynikającymi z ustawy.
Być może jest to zgodne z prawem ( w co wątpię),ale narusza (przynajmniej moje) poczucie sprawiedliwości.
Przed zamieszczeniem tego wpisu wysłałem maile do burmistrza Zuby,przewodniczącego Rady Miejskiej Marka Opalińskiego,wiceprzewodniczącego Józefa Fryca,przewodniczącego Komisji Rewizyjnej Michała Karkuta,oraz do Stowarzyszenia Nil z prośba o komentarz i ewentualne sprostowanie błędów.Nikt z w/w mi nie odpowiedział.
Tak więc pan Ireneusz Kogut napisałby taki projekt,dostałby dotacje,rozpisałby przetarg i.... musiałby wykluczyć z niego Stowarzyszenie Nil którego jest prezesem- byłby to bowiem konflikt interesów.Projekt zrealizowało by jakiesik inne stowarzyszenie ,albo prywatny biznes z Mielca.Miesiące roboty (z przewagą roboty) i pan Kogut dostałby za to tylko gołą pensję z UM.
W Kolbuszowej projekt miał być także prowadzony przez Urząd Miasta.Od czego jest jednak głowa na karku?Wystarczyłoby zmienić w uchwalę Rady Miejskiej ,i podmienić lidera który ma przeprowadzać taki projekt.Jednak czegoś takiego nie przyklepałyby frycowe które wiedzą wszystko lepiej....
Aliści 29 grudnia 2010 roku rada miejska postanowiła:
Teraz wszystkie papiery napisał i załatwił pan Ireneusz Kogut już jako prezes Stowarzyszenia Nil, i zapewne pobierał za to stosowną gratyfikacje + pensje z Urzędu Miejskiego.
Czy mój tok myślenia jest prawidłowy?Czy coś takiego naprawdę rozegrało się na naszych oczach?Czy też tylko popadam w paranoję?
Na jakiej jednak zasadzie burmistrz podpisuje umowy na realizację zadania z firmą której prezesem jest jego podwładny?
Za konflikt interesów uznaje się konflikt pomiędzy obowiązkiem publicznym a interesami prywatnymi urzędnika publicznego, polegający na tym, że interesy urzędnika publicznego jako osoby prywatnej mogłyby niewłaściwie wpłynąć na wykonywanie przez niego obowiązków i zadań publicznych.
Czyli co ?Całe to CBA i te ustawy można w Kolbuszowej wyrzucić sobie do kosza?
Zgodnie z art. 30 ustawy o pracownikach samorządowych, pracownik samorządowy zatrudniony na stanowisku urzędniczym, w tym kierowniczym stanowisku urzędniczym, nie może wykonywać zajęć pozostających w sprzeczności lub związanych z zajęciami, które wykonuje w ramach obowiązków służbowych, wywołujących uzasadnione podejrzenie o stronniczość lub interesowność oraz zajęć sprzecznych z obowiązkami wynikającymi z ustawy.
Być może jest to zgodne z prawem ( w co wątpię),ale narusza (przynajmniej moje) poczucie sprawiedliwości.
Przed zamieszczeniem tego wpisu wysłałem maile do burmistrza Zuby,przewodniczącego Rady Miejskiej Marka Opalińskiego,wiceprzewodniczącego Józefa Fryca,przewodniczącego Komisji Rewizyjnej Michała Karkuta,oraz do Stowarzyszenia Nil z prośba o komentarz i ewentualne sprostowanie błędów.Nikt z w/w mi nie odpowiedział.
wtorek, 19 marca 2013
Niech RTK im. Goslara przejmie synagogę.
Fundacja Ochrony Dziedzictwa Żydowskiego żąda za synagogę od Urzędu Miasta 300 tys złotych.Dlaczego nie? Miasto nie chce za nią zapłacić.Dlaczego miałoby wykładac pieniadze na coś co przyniesie urzędnikom tylko kłopoty?
Jednak synagogę może przejąc Regionalne Towarzystwo kultury im Juliana Goslara w Kolbuszowej.Już raz to zrobili ratując ten szacowny budynek przed totalnym zniszczeniem,mogą zrobić to też teraz.
Dlaczego nie?
Towarzystwo uratowało ten budynek w latach '50 , przekształcając z magazynu w muzeum regionalne.
Dzisiaj można powrócić do tego pomysłu i poprosić Fundację Ochrony Dziedzictwa Żydowskiego o nieodpłatne przekazanie tego budynku . RTK im Goslara jako właściciel i administrator nieruchomości dawałby pełna gwarancje na właściwe użytkowanie tego budynku.
Synagoga jako muzeum,salon wystawowy,kameralna sala koncertowa promowała by też wiedzę i podtrzymywała pamięć o dawnych naszych współmieszkańcach.
Budynek pozbawiony opieki niszczeje w zastraszającym tempie.Czasu jest mało ponieważ po kolejnej zimie koszty renowacji wzrosną niebotycznie.
Warto z Fundacja Ochrony Dziedzictwa Żydowskiego rozmawiać. Skoro nie chcą tego zrobić tego urzędnicy-zróbmy to sami (Zrób to sam ,wykonaj to własnoręcznie).
W tej sprawie należy pisać listy do Fundacji Ochrony Dziedzictwa Żydowskiego na adres:
fodz@fodz.pl
Jednak synagogę może przejąc Regionalne Towarzystwo kultury im Juliana Goslara w Kolbuszowej.Już raz to zrobili ratując ten szacowny budynek przed totalnym zniszczeniem,mogą zrobić to też teraz.
Dlaczego nie?
Towarzystwo uratowało ten budynek w latach '50 , przekształcając z magazynu w muzeum regionalne.
Dzisiaj można powrócić do tego pomysłu i poprosić Fundację Ochrony Dziedzictwa Żydowskiego o nieodpłatne przekazanie tego budynku . RTK im Goslara jako właściciel i administrator nieruchomości dawałby pełna gwarancje na właściwe użytkowanie tego budynku.
Synagoga jako muzeum,salon wystawowy,kameralna sala koncertowa promowała by też wiedzę i podtrzymywała pamięć o dawnych naszych współmieszkańcach.
Budynek pozbawiony opieki niszczeje w zastraszającym tempie.Czasu jest mało ponieważ po kolejnej zimie koszty renowacji wzrosną niebotycznie.
Warto z Fundacja Ochrony Dziedzictwa Żydowskiego rozmawiać. Skoro nie chcą tego zrobić tego urzędnicy-zróbmy to sami (Zrób to sam ,wykonaj to własnoręcznie).
W tej sprawie należy pisać listy do Fundacji Ochrony Dziedzictwa Żydowskiego na adres:
fodz@fodz.pl

Pastuła oskarża Klechę?
Wójt Klecha wmawia mieszkańcom, że działka nr 1320 to niewiele warte ugory, których z czystym sercem można się pozbyć.
Aliści w słynnym liście do mieszkańców Edward Pastuła napisał:
„Bioenergia Dzikowiec” Sp. z o.o., gdzie 95% to udziałowcy prywatni, a w 5% udziałowcem jest gmina Dzikowiec i tak też w odpowiednim stosunku udziałowcy wnoszą udziały (aporty). W tym konkretnym przypadku gmina będzie posiadać pełną kontrolę w działalności spółki oraz zysk z dochodów w postaci podziału dywidendy oraz zyski z podatku z działalności spółki. Również wynikną dochody gminy z tytułu podatku od nieruchomości, który będzie wynosił rocznie kilkaset tysięcy złotych.
Czyli wg słów pana Pastuły gmina sprzedając tę działkę pozbawia się pełnej kontroli nad działalnością spółki,oraz traci zyski z dochodów w postaci dywidendy.Czyli na naszych oczach miliony złotych wyciekły z budżetu gminy,a wójt Klecha robi dobrą minę do złej gry.
Aliści w słynnym liście do mieszkańców Edward Pastuła napisał:
„Bioenergia Dzikowiec” Sp. z o.o., gdzie 95% to udziałowcy prywatni, a w 5% udziałowcem jest gmina Dzikowiec i tak też w odpowiednim stosunku udziałowcy wnoszą udziały (aporty). W tym konkretnym przypadku gmina będzie posiadać pełną kontrolę w działalności spółki oraz zysk z dochodów w postaci podziału dywidendy oraz zyski z podatku z działalności spółki. Również wynikną dochody gminy z tytułu podatku od nieruchomości, który będzie wynosił rocznie kilkaset tysięcy złotych.
Czyli wg słów pana Pastuły gmina sprzedając tę działkę pozbawia się pełnej kontroli nad działalnością spółki,oraz traci zyski z dochodów w postaci dywidendy.Czyli na naszych oczach miliony złotych wyciekły z budżetu gminy,a wójt Klecha robi dobrą minę do złej gry.
poniedziałek, 18 marca 2013
Agnieszka Tylutki
Ireneusz kogut -człowiek robotny
Lata temu burmistrz Zuba zatrudnił na stanowisku inspektora oświaty pana Ireneusza Koguta.Za zgodą swojego pryncypała pan Ireneusz jest zarazem prezesem Stowarzyszenia Nil,które dobrze robi wszystkim mieszkańcom caluśkiego powiatu,a nawet sobie.
Cool!
Jak już pisałem pan Kogut za pracę w UM dostaje 56 950 zł rocznie ,a w Stowarzyszeniu za marną śmieciówkę wyszarpał 26 880 zł.W jaki sposób godzi ze sobą te dwa etaty? Nie wiem.Idealnym rozwiązaniem byłoby aby społecznie pracował po godzinie 16, ale wtedy jako prezes nic by nie załatwił ponieważ wszystkie urzędy i biznesy są wtedy zamknięte. Burmistrzowi to że jego urzędnicy się rozdwajają, nie przeszkadza,ale efektywność pracy inspektora oświaty powinien sprawdzić przewodniczący Komisji Rewizyjnej - radny Karkut.Ten jednak siedzi cicho, zrobiono mu kanalizacje i drogę pod chałupa to co się będzie rzucał?
Korso o tym też nie napisze, ponieważ zamieszcza ogłoszenia Stowarzyszenia Nil.
Więc maglujmy tutaj.
Na ostatniej sesji rady miejskiej uchwalono dalsze dofinansowanie projektu realizowanego przez Stowarzyszenie Nil :Przeciwdziałanie wykluczeniu cyfrowemu w Gminie Kolbuszowa.Dotychczas Stowarzyszenie dostało na ten projekt dofinansowanie (z funduszy UE) 572 tys ,oraz z UM 85 tys.Z tych pieniędzy Nil pokryje zapewne także swoje koszty administracyjne ,czyli też pensję prezesa Koguta.
Wygląda na to, że burmistrz Zuba za pracę w tych samych godzinach płaci panu Kogutowi dwa razy.Każdy by tak chciał.
Jeśli się mylę, to bardzo chętnie zamieszczę stosowne sprostowanie burmistrza Zuby ,oraz pana inspektora/prezesa Koguta.
O tym dlaczego burmistrzowi to nie przeszkadza ,oraz gdzie jeszcze pracuje pan Kogut napiszę we środę.
Cool!
Jak już pisałem pan Kogut za pracę w UM dostaje 56 950 zł rocznie ,a w Stowarzyszeniu za marną śmieciówkę wyszarpał 26 880 zł.W jaki sposób godzi ze sobą te dwa etaty? Nie wiem.Idealnym rozwiązaniem byłoby aby społecznie pracował po godzinie 16, ale wtedy jako prezes nic by nie załatwił ponieważ wszystkie urzędy i biznesy są wtedy zamknięte. Burmistrzowi to że jego urzędnicy się rozdwajają, nie przeszkadza,ale efektywność pracy inspektora oświaty powinien sprawdzić przewodniczący Komisji Rewizyjnej - radny Karkut.Ten jednak siedzi cicho, zrobiono mu kanalizacje i drogę pod chałupa to co się będzie rzucał?
Korso o tym też nie napisze, ponieważ zamieszcza ogłoszenia Stowarzyszenia Nil.
Więc maglujmy tutaj.
Na ostatniej sesji rady miejskiej uchwalono dalsze dofinansowanie projektu realizowanego przez Stowarzyszenie Nil :Przeciwdziałanie wykluczeniu cyfrowemu w Gminie Kolbuszowa.Dotychczas Stowarzyszenie dostało na ten projekt dofinansowanie (z funduszy UE) 572 tys ,oraz z UM 85 tys.Z tych pieniędzy Nil pokryje zapewne także swoje koszty administracyjne ,czyli też pensję prezesa Koguta.
Wygląda na to, że burmistrz Zuba za pracę w tych samych godzinach płaci panu Kogutowi dwa razy.Każdy by tak chciał.
Jeśli się mylę, to bardzo chętnie zamieszczę stosowne sprostowanie burmistrza Zuby ,oraz pana inspektora/prezesa Koguta.
O tym dlaczego burmistrzowi to nie przeszkadza ,oraz gdzie jeszcze pracuje pan Kogut napiszę we środę.
niedziela, 17 marca 2013
Przecinanie wstęgi
Przecięcia wstęgi dokonali Zbigniew Chmielowiec Poseł na Sejm RP, Teresa Kubas Hul Przewodnicząca Sejmiku Województwa Podkarpackiego, ks. Lucjan Szumierz Proboszcz Parafii pw. Wszystkich Świętych, Jan Zuba Burmistrz Kolbuszowej, Józef Kardyś Starosta Kolbuszowski, Marek Opaliński Przewodniczący Rady Miejskiej, Waldemar Misiak wykonawca inwestycji, Kazimierz Biesiadecki Prezes Stowarzyszenia na Rzecz Rewitalizacji i Promocji Kolbuszowej, Stanisław Serwatka Dyrektor PGE Dystrybucja o/Rzeszów.
źródło-kolbuszowa.pl
Sejmik wojewódzki współfinansował więc obecność pani Hul jest zrozumiała,Zuba,Opaliński finansowali,nadzorowali, Biesiadecki to formalny "inwestor",Misiak i Serwatka to wykonawcy.Ksiądz ewentualnie się przyda bo i diabłu ogarek postawić należy.
Co tam jednak robią starosta Kardyś i poseł Chmielowiec?W czym się przyczynili do rewitalizacji rynku?
Dlaczego tam nie było pani Ewy Draus,osoby najbardziej zaangażowanej w ten projekt?Czyżby była to ostentacyjny bojkot z powodu niezasłużónego honorowania w ten sposób jej przeciwnika w wyborach do sejmu?
sobota, 16 marca 2013
Złośliwośc ludzka
Jak się dowiadujemy z Korso:
Mieszkanki Kolbuszowej Górnej spotkały się w ubiegłą niedzielę (10 marca), aby wspólnie świętować Dzień Kobiet. Do Centrum Kultury Wsi przybyli również panowie, którzy jak się okazało, w tym dniu obchodzili swój dzień.
Zabawa była podobno przednia.Największa atrakcją były dylematy radnego Karkuta przed talerzem pełnym ciasta. Ile tego zjadł, dowiemy się niestety dopiero we środę w papierowym wydaniu tego tygodnika.
Niestety pech wdalszym ciągu prześladuje nasz ulubiony portal informacyjny Kolbuszowa24.Znowu został zasypany-tym razem śniegiem .:(
Mieszkanki Kolbuszowej Górnej spotkały się w ubiegłą niedzielę (10 marca), aby wspólnie świętować Dzień Kobiet. Do Centrum Kultury Wsi przybyli również panowie, którzy jak się okazało, w tym dniu obchodzili swój dzień.
Zabawa była podobno przednia.Największa atrakcją były dylematy radnego Karkuta przed talerzem pełnym ciasta. Ile tego zjadł, dowiemy się niestety dopiero we środę w papierowym wydaniu tego tygodnika.
Niestety pech wdalszym ciągu prześladuje nasz ulubiony portal informacyjny Kolbuszowa24.Znowu został zasypany-tym razem śniegiem .:(
Subskrybuj:
Posty (Atom)