Lubię sobie posiedzieć w
Galicji z redaktorem z jednej z regionalnych gazet (na jego koszt ;) ).Można tam nie tylko przyjemnie spędzić czas,ale też dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy (wiadomość niesponsorowana).
Dzięki temu ,podsłyszałem romantyczną historię z biografii jednego z miejscowych muzyków rockowych.
Ponieważ nie ma na jego temat zbyt dużo (wiarygodnych) opracowań ,postanowiłem w miarę (jakże skromnych) możliwości uzupełnić tą lukę.
Pan Wojciech chcąc zwrócić na siebie uwagę i zaimponować pani Lucynie, wstąpił w szeregi powstającej właśnie szkolnej kapeli rockowej.Po kilku miesiącach żmudnych ćwiczeń, chłopaki dali jeden jedyny publiczny występ, na szkolnej akademii (ku czci...).Pan Wojciech zaimprowizował grając na gitarze położonej płasko na udach.Dzisiaj temu zaprzecza ,ale są jeszcze ludzie którzy to pamiętają. Wzbudziło to histeryczną reakcję wśród licealistek, w tym pani Lucyny .
Niby nic....a tak się to zaczęło...od tej pory stali się nierozłączną parą,uczucie rozkwitło i ....po kilku latach narodził się najpopularniejszy kolbuszowski muzyk rockowy
Dorian Pik.Dzięki muzyce właśnie...
Nic dziwnego, że uspokajały go w kołysce tylko nagrania rockowe i że bryluje dzisiaj na krajowych scenach , wzbudzając histeryczną reakcję.... historia lubi się powtarzać. ;)
Dobrych ludzi, dobrej prasy, samych Lemoorowych sukcesów! Żeby "się działo" pięknie zawsze ;)