- Lokalne media
- Instytucje
- Kultura
- Sport
- Stowarzyszenia
- Ogłoszenia
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Korso kolbuszowskie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Korso kolbuszowskie. Pokaż wszystkie posty
wtorek, 5 sierpnia 2014
Korso się pyta, Magiel odpowiada.
Kolbuszowskie partie są nieliczne, więc trudno tu mówić o zatrudnianiu z klucza partyjnego.Wyjątkiem jest tu chyba tylko PSL .Tu też jednak była prawdopodobnie tylko transakcja wiązana.Jak wieść gminna niesie, najpierw Opaliński zgodził się na współpracę w radzie miejskiej z frycowymi , a ci załatwili mu robotę w Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa..Dopiero później został przewodniczącym powiatowego PSL i kierownikiem miejscowego oddziału tej Agencji (czy jakoś tak).
Najłatwiej dostać tutaj pracę przez powiązania rodzinno-towarzyskie i za mniejsze lub większe przysługi.Przynależność partyjna jest pomocna, ale nie odgrywa tu największej roli.
Inaczej jest w Rzeszowie, gdzie za zasługi dla partii można znacznie łatwiej załapać się do roboty.
poniedziałek, 2 czerwca 2014
Zuba zamorduje redaktor Serafin?
Redaktor Serafin opisała w Korso zamieszanie z piramidalnym ogródkiem piwnym.Urzędnicy przestawiają sprzeczne ze sobą informacje. Który z nich mówi prawdę?Trudno dociec ,ponieważ nasz magistrat stosuje taktykę nie udzielania informacji-im mniej ludzie wiedzą co robią urzędnicy, tym lepiej dla nich. Wiadomo taki jeden z Maglem siem dorwą do dokumentów i trzeba będzie się tłumaczyć dlaczego ludzie zbierają podpisy pod protestami.
Tak też zrobiono i w tym wypadku. Gdyby burmistrz Zuba i urzędnicy mieli czyste ręce to już w południe we środę na stronie internetowej urzędu ,albo facebookowym profilu magistratu, zamieszczono by stosowne sprostowanie i kopie dokumentów.Dlaczego tego nie zrobiono?Ręce pourywało?
Zamiast tego burmistrz Zuba czekał do czwartkowej sesji, aby osobiście przywalić redaktor Serafin:
Ja nie tłumaczę kierownika Serafina, ja nie znam treści pani rozmowy z panem kierownikiem, ale pani redaktor stawia znak zapytania, kto kłamie. Tak nie wolno robić. To jest nieuczciwe. To jest nierzetelne. W związku z tym zastanawiamy się, jak rozwiązać problem, żeby w przyszłości takie sytuacje się nie pojawiały.Taka forma dialogu z przedstawicielami mediów, to kolejny dowód na to, że nasi lokalni samorządowcy urwali się już (albo im się tak wydaje) spod kontroli społecznej.
Najlepiej więc nie wybierać Zube na następną kadencję żeby w przyszłości takie sytuacje się nie pojawiały.
Tak też zrobiono i w tym wypadku. Gdyby burmistrz Zuba i urzędnicy mieli czyste ręce to już w południe we środę na stronie internetowej urzędu ,albo facebookowym profilu magistratu, zamieszczono by stosowne sprostowanie i kopie dokumentów.Dlaczego tego nie zrobiono?Ręce pourywało?
Zamiast tego burmistrz Zuba czekał do czwartkowej sesji, aby osobiście przywalić redaktor Serafin:
Ja nie tłumaczę kierownika Serafina, ja nie znam treści pani rozmowy z panem kierownikiem, ale pani redaktor stawia znak zapytania, kto kłamie. Tak nie wolno robić. To jest nieuczciwe. To jest nierzetelne. W związku z tym zastanawiamy się, jak rozwiązać problem, żeby w przyszłości takie sytuacje się nie pojawiały.Taka forma dialogu z przedstawicielami mediów, to kolejny dowód na to, że nasi lokalni samorządowcy urwali się już (albo im się tak wydaje) spod kontroli społecznej.
Najlepiej więc nie wybierać Zube na następną kadencję żeby w przyszłości takie sytuacje się nie pojawiały.
piątek, 4 kwietnia 2014
Co nosi Marlena Bogdan-Marut?

No... jest źle, szczególnie z językiem polskiem. Będzie gorzej, bo redaktor Radwański został doktorem (gratulacje!) i wygląda na to, że pani Marlena szuka dla niego roboty w szpitalu.
W Maglu dodatkowo zastanawiamy się, czy pani Marlena ma na drugie imię Bogdan, czy też nie umie napisać prawidłowo swojego nazwiska? My umiemy, bo jesteśmy po solidnej szkole zawodowy, gdzie uczyła nas wybitna polonistka - pani mgr Margańska - dziękujemy.
czwartek, 6 lutego 2014
Co interesuje Kolbuszowian?
Według redakcji Korso
Kolbuszowskie najbardziej nas interesują zwłoki ludzkie i to najlepiej
na pierwszej stronie tego tygodnika.

Uważają, że bez tych populistycznych zabiegów tygodnik z tym, co jest tam w środku, po prostu się nie sprzeda. Złośliwcy pewnie przyznają rację.
Nas to jednak zaniepokoiło. Co bowiem, jeśli braknie jakiego umrzyka? Zaczną mordować na własną rękę? Kto będzie pierwszy?
W zeszłym tygodniu najważniejszym wydarzeniem była debata mieszkańców na sesji Rady Miejskiej w sprawie rozbudowy szkół w Weryni i Kolbuszowej Dolnej. Taka informacja powinna być na pierwszej stronie. Po prostu Korso Kolbuszowskie uważa nas za żądnych krwi ćwierćinteligentów.

Uważają, że bez tych populistycznych zabiegów tygodnik z tym, co jest tam w środku, po prostu się nie sprzeda. Złośliwcy pewnie przyznają rację.
Nas to jednak zaniepokoiło. Co bowiem, jeśli braknie jakiego umrzyka? Zaczną mordować na własną rękę? Kto będzie pierwszy?
W zeszłym tygodniu najważniejszym wydarzeniem była debata mieszkańców na sesji Rady Miejskiej w sprawie rozbudowy szkół w Weryni i Kolbuszowej Dolnej. Taka informacja powinna być na pierwszej stronie. Po prostu Korso Kolbuszowskie uważa nas za żądnych krwi ćwierćinteligentów.
niedziela, 17 listopada 2013
Redktor poeta
środa, 9 października 2013
Druga strona bramki,czyli tupot białych mew.
W Korso Kolbuszowskie w dalszym ciągu trwa świętowanie ślubu redaktor naczelnej Marleny Bogdan z redaktorem Przemysławem Marutem.
Trzy razy to czytaliśmy i za cholerę nie wiemy o co chodzi.Wygląda na to że piłkarze Kolbuszowianki.... także byli na tym weselu.Mało tego zaciął się na poniedziałku, nasz ulubiony portal informacyjny Kolbuszowa24 .Jak donoszą zatroskani, nawet redaktor Galek leży w łóżku i to w ciemnych okularach!
Nad to poeta magister Radwański ,utrzymuje że nie pracuje w Kolbuszowej ,tylko w Krośnie.
Ach!
Całe szczęście że my nie dostaliśmy zaproszenia na tą imprezę.

Nad to poeta magister Radwański ,utrzymuje że nie pracuje w Kolbuszowej ,tylko w Krośnie.
Ach!
Całe szczęście że my nie dostaliśmy zaproszenia na tą imprezę.
poniedziałek, 16 września 2013
Nowe Korso Kolbuszowskie-czyli zwłoki
Rodzina,bliscy znajomi, pana Semera zaginionego 22 lipca poszukują go w nadziei że jeszcze żyje.
Korso Kolbuszowskie jednak już na pierwszej stronie rozwiewa wszystkie wątpliwości.
Tygodnik ten sięgnął bruku na kolbuszowskim rynku.
Korso Kolbuszowskie jednak już na pierwszej stronie rozwiewa wszystkie wątpliwości.
Tygodnik ten sięgnął bruku na kolbuszowskim rynku.
czwartek, 29 sierpnia 2013
Sołtys roku (czy jakoś tak)
Redakcja Korso Kolbuszowskie z braku czegoś lepszego do roboty specjalizuje się ostatnio w plebiscytach. .
.
.jpg)
Teraz wybieramy dla odmiany Super Sołtysa.
Sołtys który zbierze najwięcej głosów pojedzie z posłem Chmielowcem do Warszawy.Nagrodą za drugie miejsce będzie podróż ze starostą Kardysiem do Mielca, gdzie mieszka redaktor naczelna Korso Kolbuszowskie-pani Marlena Bogdan.Zdobywca trzeciego miejsca będzie zwiedzał z burmistrzem Zubą, niezwykle atrakcyjną o tej porze roku Specjalna strefę przemysłową w Kolbuszowej.
W przyszłym miesiącu będziemy wybierać Najlepszego Burmistrza Powiatu Kolbuszowskiego.
Umieramy z ciekawości kto nim zostanie.
.
.jpg)
Teraz wybieramy dla odmiany Super Sołtysa.
Sołtys który zbierze najwięcej głosów pojedzie z posłem Chmielowcem do Warszawy.Nagrodą za drugie miejsce będzie podróż ze starostą Kardysiem do Mielca, gdzie mieszka redaktor naczelna Korso Kolbuszowskie-pani Marlena Bogdan.Zdobywca trzeciego miejsca będzie zwiedzał z burmistrzem Zubą, niezwykle atrakcyjną o tej porze roku Specjalna strefę przemysłową w Kolbuszowej.
W przyszłym miesiącu będziemy wybierać Najlepszego Burmistrza Powiatu Kolbuszowskiego.
Umieramy z ciekawości kto nim zostanie.
czwartek, 1 sierpnia 2013
Korso prostuje...

Korso prostując gmatwa jeszcze bardziej...
Pani Marleno kochana...nie jestem jasnowidzem i nie mogę już dziś podać (jak mi pani to sugeruje) wyników sprzedaży z wszystkich miesięcy 2012 i 2013 roku.Będę to mógł zrobić dopiero w styczniu.
Dane liczbowe podałem tylko po to aby zilustrować fakt, że sprzedaż Korso spada. Nie musiałem więc porównywać sprzedaży ze wszystkich miesięcy.
Nawet z pani sprostowania wynika że tak jest:
2012 -3366 egz
2013 - 3223 egz
czyli spadek o prawie 5%-to dużo.
Pozdrawiam serdecznie
Kolbuszowski Magiel
P.s. Dane z serwisu ZKDP nie są niestety publiczne.
wtorek, 30 lipca 2013
W co gra Korso?
W prasie regionalnej ,na portalach internetowych króluje temat nie wywiezionych w Kolbuszowej śmieci.
W świetle ustawy, właściciel każdej nieruchomości, w tym lokalu w bloku, jest zobowiązany zadeklarować, co będzie robił ze swymi odpadami. Na osiedlach Spółdzielni Mieszkaniowej w Kolbuszowej tzw. śmiecie zmieszane raz na dwa tygodnie ma wywozić firma A.S.A. Opróżnianiem kontenerów z odpadami posegregowanymi (plastik, makulatura i szkło) – podobnie jak w latach ubiegłych – zajmuje się Zakład Usług Komunalnych.
A więc mówiąc wprost, pomieszanie z poplątaniem. – Ja te problemy przeżywam razem z mieszkańcami – zapewnia Józef Rybicki (63 l.), prezes Spółdzielni Mieszkaniowej w Kolbuszowej. – Niesamowicie niezrozumiała dla mnie jest częstotliwość wywozu śmieci. Nie może być tak, że odpady z budynków wielorodzinnych wywozi się raz na dwa tygodnie. Dlatego czynimy usilne starania, aby w końcu ten stan rzeczy zmienić – zaznacza.
>>kliknij tutaj<<
W lokalnym Kolbuszowskim Korso króluje za to chamstwo i rękoczyny.

Redaktor Radwański ,codziennie dojeżdża do roboty rowerem, robiąc slalom między workami na rzeszowskiej i ani wiersza na ten temat nie napisał!A może by tak zrobił jaki wywiad ze swoim sąsiadem pracującym na kierowniczym stanowisku w ASA?
Tuszując nieudolność kolbuszowskich samorządowców Korso strzela sobie w stopę.
W świetle ustawy, właściciel każdej nieruchomości, w tym lokalu w bloku, jest zobowiązany zadeklarować, co będzie robił ze swymi odpadami. Na osiedlach Spółdzielni Mieszkaniowej w Kolbuszowej tzw. śmiecie zmieszane raz na dwa tygodnie ma wywozić firma A.S.A. Opróżnianiem kontenerów z odpadami posegregowanymi (plastik, makulatura i szkło) – podobnie jak w latach ubiegłych – zajmuje się Zakład Usług Komunalnych.
A więc mówiąc wprost, pomieszanie z poplątaniem. – Ja te problemy przeżywam razem z mieszkańcami – zapewnia Józef Rybicki (63 l.), prezes Spółdzielni Mieszkaniowej w Kolbuszowej. – Niesamowicie niezrozumiała dla mnie jest częstotliwość wywozu śmieci. Nie może być tak, że odpady z budynków wielorodzinnych wywozi się raz na dwa tygodnie. Dlatego czynimy usilne starania, aby w końcu ten stan rzeczy zmienić – zaznacza.
>>kliknij tutaj<<
W lokalnym Kolbuszowskim Korso króluje za to chamstwo i rękoczyny.

Redaktor Radwański ,codziennie dojeżdża do roboty rowerem, robiąc slalom między workami na rzeszowskiej i ani wiersza na ten temat nie napisał!A może by tak zrobił jaki wywiad ze swoim sąsiadem pracującym na kierowniczym stanowisku w ASA?
Tuszując nieudolność kolbuszowskich samorządowców Korso strzela sobie w stopę.
czwartek, 30 maja 2013
Brawa dla Moniki Fryzeł!
Na miejskim portalu z zapartym tchem wyczytaliśmy:
Najlepsi samorządowcy z województwa Podkarpackiego zostali uhonorowani w konkursie „Podkarpackiej Nagrody Samorządowej”. Wyróżnienie dla „Najlepszego Burmistrza” otrzymał burmistrz Jan Zuba a Miasto i Gmina Kolbuszowa tytuł Lidera Samorządności. W tym roku XIII edycja konkursu odbyła się pod hasłem: „Nasza gmina/nasz powiat, na półmetku kadencji”. No... pięknie.Tu nas zastanowiło jednak w jak tragicznej sytuacji są pozostałe miasteczka,skoro tryumfowała Kolbuszowa z 33 milionami długu?Strach się bać.
Odetchnęliśmy z ulga gdy okazało się, że ten "konkurs" to tylko plebiscyt, jakiegoś tam tygodnika gdzie głosowali czytelnicy poprzez smsy.
Trudno jednak uwierzyć, żeby mieszkańcy Kolbuszowej z braku czegoś lepszego do roboty brali udział w czymś takim i jeszcze za to płacili.Jednak urzędnicy miejscy zwłaszcza z działu promocji (gdzie pracuje Pani Monika) rozgrzali pewnie swoje telefony komórkowe do czerwoności.Podejrzewamy że jakieś 2-3 tys złotych wystarczyło by aby taki konkurs wygrać w cuglach.Niewiele prawda?A jaka uciecha dla szefa.
Co ciekawe w tym samym czasie, plebiscyt na Kolbuszowianina roku 2012 wgrała... tadam...
Pani Monika Fryzeł z działu promocji Urzędu Miejskiego.Głosowano ...także smsami.
Po urzędzie krążą plotki że pani Monika szykuje sie na zastępcę burmistrza gdy pan Gil zostanie radnym sejmiku wojewódzkiego (po trupie Ewy Draus). Wygrana w tak prestiżowym plebiscycie to wspaniała promocja i wyrobienie sobie nazwiska.
Co ciekawe w Korso ogłasza się Siedlisko,którego pani Monika jest prezesem (z woli burmistrza Zuby).
Redakcja zgłosiła też panią Fryzeł do nagrody "Złotego lwa Podkarpacia " w dziale gospodarka ,co było szczytem głupoty i świadczy o preferencjach tygodnika.
W tak oto prosty sposób można by urabiać miejscowy motłoch jak się tylko chce.
Czy tak było w rzeczywistości? Ocenę jak zwykle pozostawiamy czytelnikom.
Najlepsi samorządowcy z województwa Podkarpackiego zostali uhonorowani w konkursie „Podkarpackiej Nagrody Samorządowej”. Wyróżnienie dla „Najlepszego Burmistrza” otrzymał burmistrz Jan Zuba a Miasto i Gmina Kolbuszowa tytuł Lidera Samorządności. W tym roku XIII edycja konkursu odbyła się pod hasłem: „Nasza gmina/nasz powiat, na półmetku kadencji”. No... pięknie.Tu nas zastanowiło jednak w jak tragicznej sytuacji są pozostałe miasteczka,skoro tryumfowała Kolbuszowa z 33 milionami długu?Strach się bać.
Odetchnęliśmy z ulga gdy okazało się, że ten "konkurs" to tylko plebiscyt, jakiegoś tam tygodnika gdzie głosowali czytelnicy poprzez smsy.
Trudno jednak uwierzyć, żeby mieszkańcy Kolbuszowej z braku czegoś lepszego do roboty brali udział w czymś takim i jeszcze za to płacili.Jednak urzędnicy miejscy zwłaszcza z działu promocji (gdzie pracuje Pani Monika) rozgrzali pewnie swoje telefony komórkowe do czerwoności.Podejrzewamy że jakieś 2-3 tys złotych wystarczyło by aby taki konkurs wygrać w cuglach.Niewiele prawda?A jaka uciecha dla szefa.
Co ciekawe w tym samym czasie, plebiscyt na Kolbuszowianina roku 2012 wgrała... tadam...
Pani Monika Fryzeł z działu promocji Urzędu Miejskiego.Głosowano ...także smsami.
Po urzędzie krążą plotki że pani Monika szykuje sie na zastępcę burmistrza gdy pan Gil zostanie radnym sejmiku wojewódzkiego (po trupie Ewy Draus). Wygrana w tak prestiżowym plebiscycie to wspaniała promocja i wyrobienie sobie nazwiska.
Co ciekawe w Korso ogłasza się Siedlisko,którego pani Monika jest prezesem (z woli burmistrza Zuby).
Redakcja zgłosiła też panią Fryzeł do nagrody "Złotego lwa Podkarpacia " w dziale gospodarka ,co było szczytem głupoty i świadczy o preferencjach tygodnika.
W tak oto prosty sposób można by urabiać miejscowy motłoch jak się tylko chce.
Czy tak było w rzeczywistości? Ocenę jak zwykle pozostawiamy czytelnikom.
czwartek, 7 marca 2013
Z cyklu: "Tego nie przeczytacie w Korso".
Wczorajsza sesja Rady Miejskiej była nudna jak flaki z olejem.Radni wałkowali uchwałę śmieciową.Każden zabrał głos,niektórzy nawet po kilka razy tylko po to, aby po 1.5 godzinie wyrzucić wszystko do kosza i przegłosowa to co zostało ustalone w poniedziałek przy stole radnego Fryca.
Właściwie można było się zdrzemnąć ,co niektórzy nawet (o zgrozo) to zrobili.
Z letargu wyrwał wszystkich burmistrz Zuba który ni z tego ni z owego, ryknął do dyrektora MDK :
"Panu chyba pomyliły się role, jutro o godzinie 8 w moim gabinecie".
Sitkę zatkało,radny Długosz skurczył się żeby go nie było widać, a Michno tylko smutno pokiwał głową.
Niestety obecny na sali popularny w Kolbuszowej redaktor, wyskoczył o ułamek sekundy za późno, by zrobić zdjęcie wyrazu twarzy dyrektora MDK.Szkoda bo była ogromna szansa na wygraną w konkursie fotograficznym organizowanym przez Miejska Bibliotekę. >> kliknij tutaj<<
W tym czasie szybko przewertowaliśmy na telefonie komórkowym zawartości Wikipedii.
W Galicji w 1775 zniesiono pańszczyznę w niedziele i święta i zakazano jej zwiększania, zabroniono panom stosowania kar grzywny i ograniczono kary cielesne, w 1781 zezwolono chłopom na odwoływanie się do władz państwowych od wyroku sądu pańskiego i określono minimum pańszczyzny od kmieci na 3 dni w tygodniu.
Uff,użyło nam, jednak feudalizm zlikwidowano, niestety nie we wszystkich głowach .Niektórzy dalej tkwią mentalnie w średniowieczu.
Nie jesteśmy w Maglu miłośnikami talentu dyrektora Sitki,mamy wobec niego długa listę zarzutów ,ale to co zrobił wobec niego publicznie burmistrz Zuba ,budzi niesmak.

piątek, 8 lutego 2013
Kto kocha Marlenę Bogdan?
Z przykrością dowiedzieliśmy się że w czasach kiedy wszystko drożeje ,potaniała miłość.
Za jedyne 2.46 zł (+VAT) można wyrazić jak bardzo kocha się redaktor naczelną Korso Kolbuszowskie.
Powodzenia!
My jako tradycjonaliści wybieramy skromny bukiet kwiatów ,oraz butelkę dobrego wina-zawsze działa. ;)
Za jedyne 2.46 zł (+VAT) można wyrazić jak bardzo kocha się redaktor naczelną Korso Kolbuszowskie.
Powodzenia!
My jako tradycjonaliści wybieramy skromny bukiet kwiatów ,oraz butelkę dobrego wina-zawsze działa. ;)
wtorek, 5 lutego 2013
Marlena Bogdan pisze dla siebie.
Zachęcony hasłem z Korso Kolbuszowskiego -Piszemy dla ciebie,zapytałem się na stronie facebookowej tygodnika:
Dlaczego mieszkańcy Kolbuszowej zostali pozbawieni możliwości komentowania artykułów?Czyżby redakcji nie zależało na opinii czytelników?
Widocznie nie zależy, skoro pytanie zostało wykasowane.
Zapachniało komuną.
Co ciekawe na mieleckim portalu Korso, można komentować ile dusza zapragnie.Czym więc kieruje się redaktor naczelna Marlena Bogdan w swoich cenzorskich zapędach?Jedyna rozsądna odpowiedź to taka, że Korso ma być tylko i wyłącznie tygodnikiem dla ludzi powyżej pięćdziesiątki.
Dlaczego mieszkańcy Kolbuszowej zostali pozbawieni możliwości komentowania artykułów?Czyżby redakcji nie zależało na opinii czytelników?
Widocznie nie zależy, skoro pytanie zostało wykasowane.
Zapachniało komuną.
Co ciekawe na mieleckim portalu Korso, można komentować ile dusza zapragnie.Czym więc kieruje się redaktor naczelna Marlena Bogdan w swoich cenzorskich zapędach?Jedyna rozsądna odpowiedź to taka, że Korso ma być tylko i wyłącznie tygodnikiem dla ludzi powyżej pięćdziesiątki.
środa, 30 stycznia 2013
Piszemy dla ciebie?
Ruszył szumnie zapaowiadany portal informacyjny tygodnika Korso Kolbuszowskie.
Te huki nad ranem w Kolbuszowej to były spadające kamienie z serc właścicieli miejscowych portali informacyjnych.
Redaktor naczelna pani Marlena Bogdan (z Mielca) musi uważać mieszkańców Kolbuszowej za wyjątkowych ćwoków.W macierzystym portalu WWW.Korso.pl można bowiem komentować artykuły.
W Kolbuszowej zdecydowano że nie warto tego robić,bo pani Marlena i tak wie lepiej i reakcja czytelników ją nie interesuje.
Te huki nad ranem w Kolbuszowej to były spadające kamienie z serc właścicieli miejscowych portali informacyjnych.
Redaktor naczelna pani Marlena Bogdan (z Mielca) musi uważać mieszkańców Kolbuszowej za wyjątkowych ćwoków.W macierzystym portalu WWW.Korso.pl można bowiem komentować artykuły.
W Kolbuszowej zdecydowano że nie warto tego robić,bo pani Marlena i tak wie lepiej i reakcja czytelników ją nie interesuje.
poniedziałek, 21 stycznia 2013
Czwarta władza
To co pisze miejscowe Korso o Kolbuszowej, nijak nam się nie zgadza z obrazkiem który widzimy za oknem.Burmistrz Zuba w tygodniku ma znacznie więcej włosów a jego działalność obfituje w same sukcesy.No ...patrzymy i nijak to nam z rzeczywistością nie pasuje.
Zaczęliśmy więc analizować strona po stronie ,numer po numerze,szukając odpowiedzi na pytanie: Dlaczego? Okazuje się że sponsorzy Korso w różny sposób powiązani są z burmistrzem.Może to przypadek ale korelacja zastanawiająca.
Szefowa Siedliska jest pracownicą działu promocji w UM,tak samo jak prezes "Nilu". Żeby pracować na boku (i brać za to dodatkowe wynagrodzenie) musieli mieć pozwolenie burmistrza.Dyrektor Fregaty wygląda na sterowanego ręcznie i za cholerę nie da reklamy poza Korso.Niby to nieduże pieniądze ale dla lokalnego tygodnika chyba bardzo cenne.
Na tyle cenne że Korso zgłosiło nawet prezeskę Siedliska do "Złotego lwa Podkarpacia"
Uzasadnienie jednak tego wyróżnienia rozczula naiwnością a nawet powala na ziemię i to przed wizytą w Galicji (wiadomośc sponsorowana).
Książka i dożynki. Mój Bosze!
Ostatecznie nominacje otrzymali:
Po prawdzie (czego redakcja Korso Kolbuszowskie nie wie) to Siedlisko nie musi pozyskiwać środków z UE.Jest tylko beneficjentem jednego z długoletnich programów,a sposób w jaki "rozdysponowuje" budzi często (przynajmniej wg naszej oceny) wiele kontrowersji.
Reasumując, wygląda na to, że burmistrz Zuba doszedł do słusznego (skądinąd ) wniosku że poprzez ogłoszenia można sobie zaskarbić życzliwość mediów i rządzić w Kolbuszowej do końca świata (albo jeszcze dłużej).W imię hasła ;Aby Korso Kolbuszowskie rosło w siłę a nam żyło się dostatniej.
Na tej samej zasadzie w tym tygodniku, nigdy nie ukaże się żadna wzmianka o Kolbuszowskim Maglu, mimo (a może właśnie dlatego) iż tutejsi notable wychodzą z portek aby się z nami spotkać osobiście.;)
I tak (dla nas) czar o niezależnym kolbuszowskim tygodniku prysł.
Zaczęliśmy więc analizować strona po stronie ,numer po numerze,szukając odpowiedzi na pytanie: Dlaczego? Okazuje się że sponsorzy Korso w różny sposób powiązani są z burmistrzem.Może to przypadek ale korelacja zastanawiająca.
Szefowa Siedliska jest pracownicą działu promocji w UM,tak samo jak prezes "Nilu". Żeby pracować na boku (i brać za to dodatkowe wynagrodzenie) musieli mieć pozwolenie burmistrza.Dyrektor Fregaty wygląda na sterowanego ręcznie i za cholerę nie da reklamy poza Korso.Niby to nieduże pieniądze ale dla lokalnego tygodnika chyba bardzo cenne.
Na tyle cenne że Korso zgłosiło nawet prezeskę Siedliska do "Złotego lwa Podkarpacia"
Uzasadnienie jednak tego wyróżnienia rozczula naiwnością a nawet powala na ziemię i to przed wizytą w Galicji (wiadomośc sponsorowana).
Książka i dożynki. Mój Bosze!
Ostatecznie nominacje otrzymali:
- Marta Półtorak,( Marma Polskie Folie)
- Wojciech Inglot,(właściciel firmy Inglot)
- Wiesław Grzyb-(Romet)
Po prawdzie (czego redakcja Korso Kolbuszowskie nie wie) to Siedlisko nie musi pozyskiwać środków z UE.Jest tylko beneficjentem jednego z długoletnich programów,a sposób w jaki "rozdysponowuje" budzi często (przynajmniej wg naszej oceny) wiele kontrowersji.
Reasumując, wygląda na to, że burmistrz Zuba doszedł do słusznego (skądinąd ) wniosku że poprzez ogłoszenia można sobie zaskarbić życzliwość mediów i rządzić w Kolbuszowej do końca świata (albo jeszcze dłużej).W imię hasła ;Aby Korso Kolbuszowskie rosło w siłę a nam żyło się dostatniej.
Na tej samej zasadzie w tym tygodniku, nigdy nie ukaże się żadna wzmianka o Kolbuszowskim Maglu, mimo (a może właśnie dlatego) iż tutejsi notable wychodzą z portek aby się z nami spotkać osobiście.;)
I tak (dla nas) czar o niezależnym kolbuszowskim tygodniku prysł.
środa, 2 stycznia 2013
Nieobiektywne Korso Kolbuszowskie
Redakcja Korso przyznała się czarno na białym (co podejrzewaliśmy od dawna), że jest w swoich ocenach nieobiektywna ,a nawet kierują nią motywy osobiste.
Łał! Taka szczerość to w dzisiejszych czasach prawdziwa rzadkość.
A poszło oto że pan Michno na swoim blogu napisał;
"Przegląd Kolbuszowski" i "Ziemia Kolbuszowska" to pisma podobne do siebie. Fakt, że biorąc do ręki "Przegląd" czytam go w 10 minut, "Ziemię" czytam nieco dłużej, bo i dwa razy grubsza. "Korso Kolbuszowskie" gdy czytam, schodzi mi do 5 minut. Czy o sprawach miasta, gminy czy powiatu "Korso" napisze tak jak oba wspomniane miesięczniki? Nie. Dlatego, że w nich piszą społecznicy, bezstronnie i żadnych zewnętrznych wpływów, nie bojąc się pisać. "Ziemia" robi to oczywiście nieco ostrożniej, bo inny profil ma to pismo. Oba też nie są tubami propagandowymi ani miasta, ani powiatu. To miasto i powiat chcą, aby ich serwisy umieszczać w tych gazetach. Po za tym znajdziemy tam artykuły, których próżno szukać w "Korso". Ani jedno, ani drugi pismo nie są ani burmistrza, ani starosty. Są po prostu niezależne.
Ciekawe więc, czy wszystkie ostatnie "och i achy" nad pracą burmistrza Zuby są bezstronne i obiektywne ,czy też subiektywne i podyktowane jakimiś osobistymi względami?
Łał! Taka szczerość to w dzisiejszych czasach prawdziwa rzadkość.
A poszło oto że pan Michno na swoim blogu napisał;
"Przegląd Kolbuszowski" i "Ziemia Kolbuszowska" to pisma podobne do siebie. Fakt, że biorąc do ręki "Przegląd" czytam go w 10 minut, "Ziemię" czytam nieco dłużej, bo i dwa razy grubsza. "Korso Kolbuszowskie" gdy czytam, schodzi mi do 5 minut. Czy o sprawach miasta, gminy czy powiatu "Korso" napisze tak jak oba wspomniane miesięczniki? Nie. Dlatego, że w nich piszą społecznicy, bezstronnie i żadnych zewnętrznych wpływów, nie bojąc się pisać. "Ziemia" robi to oczywiście nieco ostrożniej, bo inny profil ma to pismo. Oba też nie są tubami propagandowymi ani miasta, ani powiatu. To miasto i powiat chcą, aby ich serwisy umieszczać w tych gazetach. Po za tym znajdziemy tam artykuły, których próżno szukać w "Korso". Ani jedno, ani drugi pismo nie są ani burmistrza, ani starosty. Są po prostu niezależne.
Ciekawe więc, czy wszystkie ostatnie "och i achy" nad pracą burmistrza Zuby są bezstronne i obiektywne ,czy też subiektywne i podyktowane jakimiś osobistymi względami?
środa, 26 grudnia 2012
Marlena Bogdan puszcza oczko?
Redaktor naczelna Korso bardzo rzadko udziela się na swoich łamach,ale jeśli już to zrobi no to boki ze śmiechu zrywać.
Gdyby tej felietonik ukazał się w kwietniu, gdy Korso publikowało anonimowe zachwyty nad farmami wiatrowymi, miało by to jakiś sens.Teraz tylko obnaża podwójne standardy , jakimi kieruje się w pracy naczelna tego tygodnika.Anonimowe komentowanie rzeczywistości jest brzydkie i nie należy tego robić.Natomiast na łamach Korso za pieniądze,jest to już wtedy szczyt (powiatowej) elegancji.
Jestem zwolennikiem pisania pod swoim imieniem i nazwiskiem, ale nie mam żalu jak ktoś inną drogą jedzie . Ludzie latami budują swoje marki. Tworzą świetne treści bez pisania kto jest autorem. Typowe dla pięknego okresu średniowiecza. Takie skromne, albo ostrożne, albo skalkulowane – do wyboru. Na jakość to nie wypływa, czy ktoś napisze, ze się nazywa Zbigniew Brzeziński, czy też Wolne Kielce. Nie stanowi.
Anonimowość w sieci to temat rzeka. Zresztą trzeba byłoby oddzielić anonimowość względną (czyli używanie stałego nicka), gdzie liczba wpisów w sieci prowadzi z czasem do mniej lub bardziej prawdopodobnego „namierzenia” ofiary (casus kataryny).Tworzenie strony użytkownika – daje także szansę częściowego choćby poznania anonimowego w założeniu człowieka.Tak czy inaczej Kolbuszowski Magiel anonimowy nie jest.
Gdyby tej felietonik ukazał się w kwietniu, gdy Korso publikowało anonimowe zachwyty nad farmami wiatrowymi, miało by to jakiś sens.Teraz tylko obnaża podwójne standardy , jakimi kieruje się w pracy naczelna tego tygodnika.Anonimowe komentowanie rzeczywistości jest brzydkie i nie należy tego robić.Natomiast na łamach Korso za pieniądze,jest to już wtedy szczyt (powiatowej) elegancji.
Co ciekawe, Korso jeździ jak po burej suce ,po władzach biednych gmin,a o Kolbuszowej bardzo delikatnie co by (nie daj Boże) nie stracić profitów z ogłoszeń.Nie przeczytamy więc tam o dymiących kominach miejscowych biznesów,kontraktach urzędu z firmami radnych,czy też podwójnych etatach miejskich urzędników.O tym pani Marlena boi się nawet pomyśleć, i nie jest to (wg jej opinii) "mistrzostwo uników i tchórzostwa" tylko oznaką roztropności.
________________________________
piątek, 14 grudnia 2012
Dziwne lokalne media.
Pisały o nas Nowiny,Super Nowości.obecni byliśmy także w radiu i telewizji.A teraz spotkało nas szczęście niebywale i opisał nas,nasz ulubiony portal informacyjny Kolbuszowa24.
Zuba: - Nie zaczynam pracy od „Magla” >> kliknij tutaj<< to miłe -dziękujemy za zauważenie.Jesteśmy w siódmym niebie. :)
Zuba: - Nie zaczynam pracy od „Magla” >> kliknij tutaj<< to miłe -dziękujemy za zauważenie.Jesteśmy w siódmym niebie. :)
Kolbuszowski Magiel na tutejszym lokalnym rynku internetowym to swoisty (już) fenomen.W ostatnim miesiącu 3,462 różnych osób zaglądnęło tu 14,194 razy, klikając 35,198 razy na nasze strony.Trudno nas nie zauważyć.Nasze wpisy są czytane z zapartym tchem w tutejszych urzędach,szkołach i biznesach od wczesnych godzin porannych.Typowaniem kim są autorzy magla ,stało się ulubioną atrakcją długich jesiennych kolbuszowskich wieczorów.
Przeto dziwi nas niezmiernie,że nasze istnienie jest przemilczane przez miejscowy tygodnik Korso i naszą ulubioną redaktor naczelną, Marlenę Bogdan.Liczyliśmy przynajmniej na jakieś zaproszenie na wywiad z dobra kawą i sernikiem z makiem (naszym ulubionym).A tu kicha.Czyżby na tym polegała maksyma redaktor naczelnej:Zmieniamy rzeczywistość?
niedziela, 14 października 2012
Pogrom Żydów w Kolbuszowej w 1946 roku
W wielu miejscach w internecie powielana jest informacja że w Kolbuszowej w 1946 roku miał miejsce pogrom Żydów.
Wygląda na to na powielaną ciągle bez sprawdzenia informację.
Redaktor Radwański w Korso Kolbuszowskim na podstawie archiwów IPN udowodnił że jest to nieprawda.Warto podjąć próbę nagłośnienia tego artykułu i "wymazania" tej mylnej informacji.
Wygląda na to na powielaną ciągle bez sprawdzenia informację.
Redaktor Radwański w Korso Kolbuszowskim na podstawie archiwów IPN udowodnił że jest to nieprawda.Warto podjąć próbę nagłośnienia tego artykułu i "wymazania" tej mylnej informacji.
Ludzie i Żydzi
„Bij Żyda! Zabij Żyda!” – te okrzyki dwa lata po wyparciu Niemców z Kolbuszowej znów zabrzmiały na kolbuszowskim rynku. Czy można mówić o pogromie?
W wielu miejscach można znaleźć wzmiankę o tym, że 24 września 1946 roku w Kolbuszowej doszło do pogromu żydowskiego. Co się wtedy stało? Postanowiliśmy to sprawdzić. Poza wzmianką o pogromie i dacie 24 września 1946 roku nic więcej o wydarzeniu w internecie i publikacjach prasowych i książkowych nie ma. Czy mogło wtedy dojść do pogromu?
Tłum rabował sklepy
Pytanie nie jest bezzasadne, bowiem już w 1918 i 1919 roku chrześcijańscy mieszkańcy Kolbuszowej i okolic bili, rabowali i zabijali swoich żydowskich sąsiadów. Pierwsze niepokoje zaczęły się, gdy ustąpiła austriacka władza, w listopadzie 1918 roku. Już 3 listopada tłum zaczął rabować żydowskie sklepy. - Widziałem w rynku w biały dzień rabujące tłumy chłopów, bab, a najwięcej niedorostków. Gdy wjeżdżałem rabunek trwał. Gdy wieczór wyjeżdżałem rabowano ciągle, wyrzucając ze sklepów towary i dzieląc między siebie. Żydzi poukrywali się w mieszkaniach – czytamy w pamiętnikach Hupki. Żydów oskarżano o bolszewizm, co w wypadku ortodoksyjnej i chasydzkiej w większości Kolbuszowej brzmi kuriozalnie. Chłopi odbijali sobie też chude lata wojenne, kiedy handlowali z żydowskimi kupcami. Najgorsze działo się jednak w pierwszych dniach maja 1919 roku. W Raniżowie i Sokołowie Małopolskim doszło do pogromów, podobnie było w Kolbuszowej. Znów tłum zaczął rabować żydowskie sklepy. - Przyszło wojsko, które po bezskutecznem kilkakrotnem wezwaniu do rozejścia się, dało dwie salwy w górę. Na to z tłumów padły strzały na wojsko i rannych zostało kilku żołnierzy. Wtedy wojsko dało salwę w tłum. Tłum jednak ogromny, odrzuciwszy rannych rzucił się naprzód i rozbroił wojsko odbierając karabiny i amunicję, poczem zaczęła się już bez przeszkody masakra Żydów, z których kilku zamordowano a wielu poraniono. Cała Kolbuszowa splądrowana. Pijani rabusie leżą jak trupy na ulicach – opisuje sytuację Hupka. Rabusie mieli poczucie całkowitej bezkarności, mówiło się, że posłowie pozwolili bić i rabować Żydów z okazji majowego święta. Sytuację uratowało dopiero wejście podhalańczyków, którzy pojmali najaktywniejszych rabusiów, a jednego rozstrzelali po doraźnym sądzie na łąkach nad Nilem. W dwudziestoleciu międzywojennym stosunki układały się już bardziej poprawnie. Jak pisze Naftali Zalesic w swoich wspomnieniach „Jewish boyhood in Poland”, jakkolwiek wśród kolbuszowian byli antysemici, żydowscy mieszkańcy miasta byli pełnoprawnymi jego mieszkańcami i tak też mogli się czuć, gdyż poważniejszych incydentów w międzywojniu już nie było.
Fala pogromów
Podobna jak w czasie odzyskania niepodległości fala pogromów przetoczyła się przez Polskę w 1946 roku. Jeszcze rok wcześniej, w sierpniu 1945 roku w Krakowie doszło do pogromu - mieszkańcy miasta bili i rabowali swoich żydowskich sąsiadów w dzielnicy Kazimierz. W najgłośniejszym i najtragiczniejszym, pogromie kieleckim zginęło ponad czterdzieści osób. Żydów mordowano pałkami i kamieniami, zabijali zwykli mieszkańcy miasta. Wielu tych, którzy przetrwali Zagładę zginęło też tego lata w pociągach. Liczbę ofiar tzw. akcji pociągowej, w czasie której ciągle migrujący Żydzi byli wyciągani z pociągów i mordowani szacuje się na około dwustu osób. W sumie szacuje się, ze wskutek powoijennych pogromó zginęło około tysiąca osób. Wśród antysemickich zajść wymienia się też wydarzenia w Mielcu (okoliczni chłopi pobili kilku Żydów) i w Kolbuszowej 24 września 1946 roku. Trudno jednak na ich ślad natrafić we wspomnieniach mieszkańców Kolbuszowej czy publikacjach na temat powojennej historii naszego regionu. Co się zatem wtedy stało? Aby to sprawdzić skontaktowaliśmy się z rzeszowskim oddziałem Instytutu Pamięci Narodowej. Okazało się, że IPN ma dokumenty dość szczegółowo opisujące tamte wydarzenia.
Bij Żyda!
Jest późne, wrześniowe popołudnie. Izaak Brott, 37-letni rzeźnik z Kolbuszowej siedzi przed domem na rynku, na schodach sklepu, rozmawia ze swoim młodszym bratem, Nissanem, którego jednak wszyscy nazywają Froimem, z zawodu kupcem. Razem z nimi jest Izak Sztub, kolbuszowski szklarz Majer Sztub, urodzony w Żabnie koło Krakowa kupiec. Tuż obok na słupku na trawniku przysiadł Władysław Władysław Staniszewski z Sędziszowa. Codziennie bywa w Kolbuszowej, więc pewnie przysiadł porozmawiać ze znajomymi.
W pewnym momencie z pobliskiej, szumnie później nazywanej w dokumentach sądowych restauracją knajpy „Partyzant” wychodzi trzech pracowników kolbuszowskiego Urzędu Bezpieczeństwa. Andrzej Urban, Władysław Ożóg i Jan Tęcza. Wszyscy mają już trochę w czubie. Kiedy Tęcza będzie zeznawał przed sądem, wielu rzeczy nie będzie mógł sobie przypomnieć. Urbanowi coś nie podoba się w Staniszewskim. Czy to, że siedzi z Żydami, czy też w pijanym widzie bierze go za Żyda (Izak Sztub powie później śledczemu, że krzyczał do Staniszewskiego „ty Żyd!”) – trudno powiedzieć. Podchodzi do mężczyzny i krzycząc „Bij Żyda”, uderza go w głowę. – Jak ja cię uderzę, to cię rodzona matka nie pozna – ostrzega Staniszewski. Tęcza widząc, że zanosi się na awanturę, wciąga kolegów do knajpy. Tam rozrabiają dalej – tłuką szklankę, szarpią listonosza.
Zabij Żyda
Tymczasem na motocyklu nadjeżdżają z Kolbuszowej Górnej Stanisław Piotrowski i Władysław Wilk. Podbiega do nich Izaak Brott i Majer Sztub. Proszą, żeby zrobili porządek z pijanymi kolegami, którzy zaczepiają Żydów. „Naser mater z Żydami” – odpowiada Piotrowski i odjeżdża. Zezna później, że chciał kupić żarówkę do motocykla. Zezna też, że skargi Brotta wcale nie zlekceważył, tylko kazał mu zadzwonić do Franciszka Sołtysa, szefa kolbuszowskiej UB. Froim Brott rzeczywiście zadzwonił na milicję z siedziby komitetu Żydowskiego, ale z zeznań świadków nie wynika, by mundurowi jakoś zareagowali.
W tej sytuacji Izak Brott postanawia załatwić sprawę sam. Może dlatego, że jeszcze przed wojną służył w Kołomyi w huculskim pułku piechoty, może dlatego, że z grupy siedzącej przed jego domem jest najstarszy. Kiedy pijani awanturnicy wychodzą z „Partyzanta”, podchodzi do nich i zwraca im uwagę. Pyta, czemu się awanturują. Andrzej Urban i Władysław Ożóg z okrzykiem „Bij Żyda, zabij Żyda” rzucają się na niego i zaczynają bić po twarzy. Izak Brott chowa się w knajpie. Urban nie goni go, zamiast tego wyjmuje służbowy pistolet i zaczyna strzelać do stojącego nieopodal Froima. Strzela, żeby zabić, pociąga za cyngiel kilka razy. Na szczęście jest zbyt pijany, żeby trafić i Froim ucieka. Słysząc strzały, Piotrowski i Wilk wracają. Widzą zbiegowisko – przed domem Brotta i knajpą zebrało się już sporo gapiów. Wilk próbuje uspokoić Urbana i Ożoga, w końcu udaje mu się zaciągnąć ich na posterunek (obecnie znajduje się tam przedszkole). O wszystkim dowiaduje się Franciszek Sołtys, szef kolbuszowskiego UB. Informuje o wszystkim Wojewódzki Urząd Bezpieczeństwa w Rzeszowie. Wygląda na to, że wszystko rozejdzie się po kościach, ale następnego dnia z Rzeszowa przychodzi rozkaz: aresztować Urbana i Ożoga.
Zarzuty
Na obu mężczyznach ciążą ciężkie zarzuty. Mają odpowiadać za próbę wywołania antysemickich rozruchów, próbę zabójstwa i nieuprawnione użycie broni. Koledzy z UB rewidują ich i zamykają do cel. Jeden z osadzonych chce jednak zadzwonić na milicję do Staniszewskiego, by ta powiadomiła rodzinę, że ich krewniak siedzi i że trzeba zabrać jego rzeczy z UB w Kolbuszowej. Ożóg i Urban idą na wartownię zadzwonić i już, oczywiście nie wracają. Zostaje wysłany za nimi list gończy. Przed sądem stanie też dwóch funkcjonariuszy, którzy mieli służbę w czasie ich ucieczki – Stanisław Piotrowski (szef skarży się na niego, że nic nie robi, żeby rozbić antykomunistyczny oddział „Lisa”, podejrzewa, że jest w zmowie z partyzantami, jak się po latach okaże, niesłusznie) i Józef Sondej (dobry pracownik, ale za często chodzi do domu rodzinnego, jak twierdzi Sołtys; to chodzenie opłaci mu się zresztą, bo kiedy zostanie skazany na rok więzienia za niedopełnienie obowiązków służbowych, chora, 65-letnia i zostawiona bez pomocy w gospodarce matka wstawi się za nim, co razem z podobną prośbą kolegów z oddziału partyzanckiej Armii Ludowej wyciągnie go zza krat). To z akt ich sprawy poznamy przebieg wydarzeń z 24 września. Piotrowski będzie też odpowiadał przed sądem za to, że nie zareagował, gdy usłyszał, że jego podwładni biją ludzi, a gdy po usiłowaniu zabójstwa Fromm Brotta Wilk usiłował zatrzymać niedoszłych morderców, Piotrowski stał razem z gapiami i przyglądał się. W akcie oskarżenia Piotrowskiego trafiamy na kuriozalne zdanie, które wiele mówi o stosunku instytucji państwowych i części ówczesnej społeczności do Żydów: „Funkcjonariusze (…) zauważyli przed restauracją Partyzant dużo ludzi i kilku żydów” (pisownia oryginalna).
Pogrom czy „pogrom”?
Niewątpliwie, wydarzenia, jakie rozegrały się na kolbuszowskim rynku 24 września mogły skończyć się tragicznie i miały podłoże antysemickie. Nie były jednak masowe – sprawców było dwóch, dwóch mężczyzn, z czego jeden był narodowości polskiej zostało pobitych, jeden otarł się o śmierć od kuli, ale tłum, który zebrał się pod restauracją „Partyzant” pozostał obojętny, nikt poza Froimem, który zadzwonił na milicję z Komitetu Żydowskiego, nie wzywał pomocy, nikt też nie posłuchał nawoływań Ożoga i Urbana, żeby bić Żydów. Jeśli wczytamy się w dokumenty tej sprawy, zobaczymy obraz powojennego chaosu i niewątpliwej pobłażliwości, z jaką kolbuszowskie UB potraktowało antysemickie wybryki swoich podwładnych. Przede wszystkim jednak zobaczymy obraz zwykłej ludzkiej społeczności, w której ludzie siadają po pracy przed domami, żeby porozmawiać ze sobą, w której są jednostki pozbawione uprzedzeń, jest większość, która jest obojętna i są jednostki, których złe czyny kształtują opinię całej zbiorowości.
Janusz Radwański
Subskrybuj:
Posty (Atom)