czwartek, 17 stycznia 2013

Czesław




Dzisiaj kolejna rocznica śmierci, naszego najwybitniejszego muzyka rockowego.Miał niesamowity głos, którym zachwycał na całym świecie. Warto poznać nieznane szerzej fakty z jego życiorysu. >> kliknij tutaj<<

Za życia niedoceniany należycie,dziś wielu jego zagorzałych krytyków mówi o nim "Czesiek".
Dlatego dla  mnie zawsze będzie Czesławem.
Ostatni koncert na jakim go widziałem rozpoczął od tej piosenki....


 

Wójt Klecha z domu Klecha

Zawsze podejrzewaliśmy że wójt  Dzikowca to jakiś podrzutek, a tu proszę jaka miła niespodzianka.


Czyżby były to przygotowania do objęcia w posiadanie "Perły Dzikowca"?

Przyjrzyjmy się oświadczeniom wójta począwszy od 2008 roku.
Zaczyna skromnie 10 tys oszczędności , 123 tys pensji ,do tego dom, działka + grunty w Płazówce.



W roku  2009 niewielkie zmiany 15 tys oszczędności,i 130 tys pensji ,te same nieruchomości.



Coś jednak zaczyna się dziać w 2010 roku.Dochody skaczą ze 130 tys na 154 tys.Wow, tego to nawet burmistrz Zuba nigdy nie dostanie.Skąd ta nagła hojność rajców?pewnie dlatego wójt oszczędził do 40 tys.





Prawdziwe cyrki zaczynają się jednak dopiero w 2011 roku.Wprawdzie obniżono wójtowi pensyjkę ale tylko do 142 tys -pewnie dlatego żeby burmistrzowi Zubie nie było przykro ze 144 tys zł rocznie.

Teraz policzmy na palcach.Wójt ze 154 tys pensji  zaoszczędził w 2010 roku : 40-15=  25 tys zł.Czyli chłop wydaje na życie rocznie jakieś : 154-25= 129 tys zł. W 2009 roku wydał 125 tys (130 pensja -5 tys oszczędności).
W 2011 roku ze 142 tys zachował już : 90-40=50 tys zł . Jak to jest możliwe skoro w tym czasie jego majątek powiększył się o udział 15/81 w gruntach w Nowym Dzikowcu wartych 20 tys ,oraz o działkę 56 ar wartości 30 tys zł?
Wójt w ciągu jednego roku powiększył swój majątek o 50+20+30=100 tys zł.Czyli do normalnego poziomu życia do jakiego przywykł zabrakło mu : 142-100= 42 tys ,129-42= 87 tys złotych.Oszczędność szanownej małżonki pana wójt budzi podziw.
Mamy nadzieje że ta niezwykła gospodarność, zaciekawi urzędników podległych ministrowi Rostowskiemu -może czegoś się nauczą?







środa, 16 stycznia 2013

Maluchy


W necie ukazała się zajawka pierwszej całkiem niezłej płyty kolbuszowskiej kapeli Exit.

Nam szczególnie przypadł do gustu protest song Bez przemocy.
To będzie hit!

Po co bez przerwy wylewać agresję,
To powoduje duchową recesję
....
 nie patrz ciągle na wartość pieniądza
bo cię dopadnie w końcu jego żądza
Ja ten tekst do wszystkich kieruje
nawet siebie samego do niego przekonuję.



Bezsilność

Co roku biorę udział w kilkunastu  akcjach  zbiórki pieniędzy na leczenie ratujące życie.Brałem też czynny udział w kilku, gdzie zdarłem zelówki  chodząc z puszką po mniej lub bardziej znajomych.Coraz częściej jednak okazuje się, że cały wysiłek poszedł na marne i uczucie frustracji narasta.
Bliska mi osoba umiera,pogodziła się ze śmiercią,mimo iż wie że mogła by żyć,bo medycyna daje jej szanse ,ale ekonomia zabija.:(  W Kolbuszowej znam kilka takich rodzin.Rodzin ,bo dotyka to także bliskich.Wyprzedają wszystko,zapożyczają się, żyją w biedzie ,nie dojadają po to aby ratować bliska im osobę.
Takich ludzi są tysiące,komu pomóc?Do kogo odwrócić się plecami?
Gdybyśmy całą energie którą wkładamy w takie akcje skierowali na działalność społeczną,polityczną,na budowanie solidarności,społeczeństwa obywatelskiego,to uratowalibyśmy życie bardzo wielu ludzi.
Warto się nad tym zastanowić wrzucając pieniądze do kolejnej puszki,

_________________________________________________





Karolinka urodziła się w sierpniu 2011 roku. W piątym tygodniu życia wykryto u niej nowotwór złośliwy – Neuroblastoma wysokiego ryzyka z najgorszym czynnikiem prognostycznym amplifikacją N-MYC. W styczniu 2013 roku kończy się jej leczenie w naszym kraju, nasi lekarze nie mogą już pomóc, a to tylko 40% szans na wyleczenie. Karolinka musi być zdrowa!

O historii Karolinki i o tym jak jej pomóc przeczytacie na blogu:
karolinkaurban.blogspot.com

Jak możemy pomóc?
- przekazując 1% na jej cel (szczegóły na blogu prowadzonym przez Rodziców Karolinki),
- dokonując wpłat na konto fundacji, lub parafii do której należy Karolinka (szczegóły na blogu),
- przekazując wiadomość dalej, publikując info na swoim blogu, facebook'u, naszej klasie, itd.

I tu apel do Bloggerów z Kolbuszowej i okolic (ale nie tylko). Umieśćcie informację od Rodziców Karolinki na swoich stronach! Przekażcie jednocześnie, w ramach możliwości choć niewielką sumę na jej ratunek, dając tym samym świadectwo innym, a sprawiając dobry uczynek sobie!

Karolinka mieszka w Rzeszowie, jednak kwota którą muszą uzbierać jej Rodzice jest zawrotna. Dla porównania - to aż 1% z tego co zebrała WOSP na terenie całej Polski. Oni muszą to zrobić sami... Nie sami, my im w tym pomożemy! Pokażmy, że w Małych Miejscowościach mieszkają Ludzie Wielkiego Serca!

Obiecanki ,cacanki radnego Fryca

W programie wyborczym "Wspólnej Sprawy"  z 2010 czytamy:

Dużym problemem społecznym na terenie Miasta i Gminy Kolbuszowa jest brak mieszkań socjalnych i komunalnych. Miasto musi się włączyć do pomocy w tym zakresie. Powstałe plany budowy bloku socjalnego przy ulicy Wojska Polskiego powinny znaleźć odbicie w planowanym budżecie Miasta i Gminy Kolbuszowa na 2011 r. Liczba osób oczekujących na mieszkania jest długa a czas oczekiwania na mieszkanie nie napawa optymizmem.
całość

 Nie znalazło "odbicia"  w 2011 roku,2012 ani  w 2013.Wiadomo z pustego to nawet radny Fryc nie naleje.Po co więc obiecywał?Czyżby chodziło tylko o dodatkowe głosy w wyborach?Co się stało że 2 lata temu  dla Wspólnej Sprawy budowa bloku socjalnego była ważna a teraz o tym cisza?

 Co ciekawe, w tym samym czasie,znalazły się pieniądze na remont domów mieszkańców Kolbuszowej, mających dużą siłę przebicia.Czyżby radny Fryc zaczął nowomodnie  czytać ewangelie?

Każdemu bowiem, kto ma, będzie dodane, tak że nadmiar mieć będzie. Temu zaś, kto nie ma, zabiorą nawet to, co ma. 
(Mt 25, 29)

Obawiamy się jednak że zbyt dosłowna interpretacja jest w tym  wypadku błędna.



W dalszej  części swojego programu wyborczego radny Fryc zagaja :
 Będziemy pomagać i wspierać w rozwoju wolontariat na terenie naszego Miasta i Gminy.
Społeczeństwo obywatelskie jest podstawą idei samorządności w naszym kraju.

W Maglu odnosimy przeciwne wrażenie.Prowadzimy jako wolontariusze ten blog od ponad roku  specjalnie nie odczuwamy aby nas "Wspólna Sprawa" jakoś wspierała i pomagała.Nie bierzemy pod uwagę faktu  że jesteśmy usilnie przez jej przedstawicieli poszukiwani.Nie sądzimy jednak że chodzi tu o jakąś sutą dotację.
Naszym zdaniem Rada Miejska (w której pan Fryc jest przywódca większości) ,dąży wręcz do minimalizacji aktywności społecznej.

Na terenie gminy nie są wywieszane (do czego zobowiązuje Statut) ogłoszenia na tablicach ogłoszeń ,o mających się odbyć sesjach rady.Na stronach RM nie ma terminów posiedzeń komisji,czego będą one dotyczyły,ani nawet projektów uchwał.(Pracownicy biura rady  nie potrafią nawet wprowadzać danych na tą stronę.)
Nie są przeprowadzane konsultacje społeczne dotyczące ważniejszych decyzji,ba nie ma nawet takiej procedury.Im mniej mieszkańcy wiedzą tym lepiej dla wspólnej sprawy?

O innych obietnicach wyborczych pana Fryca ,przypomnimy w przyszłym tygodniu.

wtorek, 15 stycznia 2013

Gierek wiecznie żywy.



Propaganda sukcesu - rodzaj propagandy wyolbrzymiający sukcesy ekipy rządzącej. Wszystkie problemy zostają zminimalizowane, a odpowiedzialność za nie zrzuca się na poprzednią ekipę, wrogie siły itp.

 
Burmistrz Zuba podsumował ostatni rok.

Zakończyliśmy kolejny dobry rok dla naszej gminy. Dobra współpraca i umiejętne pozyskiwanie środków z UE zaowocowały kolejnymi inwestycjami, które zmieniają nasze miasto i gminę. Sprawiają, że rozwój staje się coraz szybszy i służy poprawie warunków życia naszych mieszkańców.
...
 Ważnym wydarzeniem była międzynarodowa promocja naszej gminy – projekt współfinansowany przez Unię Europejską pokazujący możliwości inwestycyjne już wywołuje duże zainteresowanie naszą gminą co pozwala z nadzieją patrzeć w przyszłość. 
całość

Ani słowa o 33 milionach długu, 1.7 miliona samych odsetek w tym roku,o cieknącym dachu na MDK, itp itd.
Strach się bać.


poniedziałek, 14 stycznia 2013

Ogłada

Burmistrz Zuba przesadził domagając się dowodów wdzięczności, za robotę  dość godziwe opłacaną.
Komedianci,felietoniści a nawet reporterzy, są po to aby takie zachowanie  wyśmiać.
Radny Marcin  Karkut, postanowił natomiast burmistrza czegoś na dodatek nauczyć.Czego?

Po ostatnim felietonie opublikowanym na łamach Korso słyszę wiele pozytywnych słów. To dobrze, że tak czytelnicy reagują czytając o problemie "dowodów wdzięczności". Muszę jednak stwierdzić, że ja wcale Ameryki nie odkryłem, jedynie przedstawiłem swój pogląd na to zjawisko

To nie jest zjawisko panie Michale ,tylko norma obyczajowa.W takich sytuacjach dziękuje się ponieważ... tak wypada zrobić.Tutaj na wyróżnienie zasługuje radny Fryc Józef, który zawsze dziękuje.(Wprawdzie nie
podziękował  on nam za wysyłane mu maile,ale jak widać każdy ma jakieś wady.)

Kennedy w czasie kampanii wyborczej do senatu wdeptał w ziemię Romney'ego.Kilka lat później
korona z głowy (wtedy już) gubernatorowi z głowy niespadła, kiedy dziękował senatorowi za pomoc w przeprowadzeniu reformy ubezpieczeń zdrowotnych.

Uczyć się i uczyć się,jak uczył jeden rabin w ...Kolbuszowej.





(Od)wieszanie wójta Filii

Prokuratora sprawę umorzyła (chociaż "nośników" nie sprawdziła). Jak widać na załączonym obrazku, raniżowscy urzędnicy, chętnie korzystają w pracy z laptopów, które mogą służyć jako sprzęt  nagrywający-wystarczy tylko podłączyć urządzenie odbiorcze.





W podobnej sprawie...
W czasie październikowej komisji rewizyjnej spod parapetu odpadała skrzyneczka, która okazała się być urządzeniem nagrywającym. Śledczy w sprawie założenia nielegalnego podsłuchu postawili zarzuty Jerzemu S. Od tamtej pory z radnym nie można się skontaktować. Jego komórka została zabezpieczona w postępowaniu. W mieście tymczasem aż huczy od plotek.
źródło

Ciekawe czy ustalono: kto, z czyjego polecenia i po co  te urządzenia zakupił?Kto dysponował tym sprzętem?Kto i po co założył je na szafie w pokoju referatu podatkowego?Odpowiedzi na te pytania są ważne.To za mało ,aby wyskrobać akt oskarżenia,ale wystarczająco, aby nie przyjmować z powrotem (zawieszonego) Daniela Fili w poczet członków PiS.

Wygląda na to że zarząd wojewódzki tej partii ma spory orzech do zgryzienia.Okaże się  jakimi normami etycznymi mierzą oni własnych członków,bo na wójcie z PO nie zostawiono by zapewne suchej nitki.
Życzymy mądrych wyborów.


<

sobota, 12 stycznia 2013

Norman Salsitz- coraz więcej wątpliwości.

Historię Naftali Saleschutza opisała na łamach Przeglądu Kolbuszowskiego skarbnica wiedzy o naszym miasteczku ,profesor historri w tutejszym liceum  Halina Dudzińska.Urzymywała z nim przez wiele lat kontakt listowny ,miała więc informacje z pierwszej ręki dodatkowo (zapewne) uzupełnione relacjami świadków tamtych czasów.

W styczniu 1944r. widzieli ukrywających się braci Zalesziców w swojej końskiej stajni
bracia A. z Kolbuszowej Górnej. Podobno bracia A. z Kolbuszowej Górnej chcieli zabić ukrywających się u nich Zalesziców, by ci nie wpadli w ręce Niemców i nie wydali znajdujących się tam wówczas Akowców. Stało się jednak inaczej. Naftali Zaleszic zastrzelił Jana A., a drugi brat Stanisław A. wpadł kilka dni później w ręce Niemców i został rozstrzelany w Rzeszowie wraz z innymi Polakami, którzy pomagali ukrywającym się Żydom. Zaleszicom udało się uciec do Przedborza, gdzie w sierpniu 1944r. doczekali się przybycia Armii
Czerwonej na te tereny. Bracia Lejbe i Naftali Zaleszicowie udali się po pomoc do Sowietów.



Na odmienna wersję tych wydarzeń natrafiliśmy we wspomnieniach Naftali Saleschutza vel Tadeusza Zalewskiego vel Normana Salsitza,w wydawnictwach angielskojęzycznych.


W 1944 r. Norman Salsiz wstąpił  do Armii Krajowej (polskiego podziemia), pomimo  obecności tam silnego antysemityzmu. Chciał tam być bez zatajenia swojego żydowskiego pochodzenia,wiedział jednak że jako Żyd nie będzie wstanie prać udziału w pokonaniu nazistów.Norman pracował w podziemiu, aby pokonać swoich wrogów, aż  do czasu kiedy otrzymano rozkaz  zabicia Żydów którzy  ukrywali się w jakimś gospodarstwie rolnym. Norman zgłosił się do udziału w misji, zabijając Polaków, którzy zostali wysłani z nim i uratował ukrywających się Żydów . Potem uciekł z AK i powrócił do swojego pierwotnego oddziału partyzanckiego, gdzie pozostał aż do czasu, kiedy został wyzwolony przez Rosjan.

Warto dotrzeć do świadków tych wydarzeń i spróbować odtworzyć co tak naprawdę wtedy się stało.



Wygląda bowiem na to, że Normana Salsitz przedstawił co najmniej dwie wersje tych wydarzeń.



piątek, 11 stycznia 2013

Gdzie babcia koszyk nosiła?

Jako miłośnicy recyklingu , (z braku lepszego zajęcia) segregujemy po nocach ,śmieci w  kolbuszowskich koszach .Znajdujemy tam  często ciekawe rzeczy ,które później próbujemy wykorzystać powtórnie.
Oto nasze ostatnie interesujące odkrycie:






Wygląda na to że pan przewodniczący Opaliński mija się lekko ze stanem faktycznym.Prawdą jest,  że pan Fryc "nie prowadzi...".Jednak spółka cywilna której jest współwłaścicielem  jak najbardziej.( Chyba że firma ta zrezygnowała z intratnego kontraktu,w co wątpimy.)
W każdym bądź razie  jeśli się mylimy bardzo chętnie zamieścimy stosowne dementi.Moglibyśmy wprawdzie, zasięgnąć języka u samego burmistrza Zuby,ale jest on jakiś taki (komputerowo) niekumaty i na maile nie odpowiada,a o radnych szkoda nawet wspominać.




Prowadzić działalność gospodarczą w rozumieniu art. 24f ust. 1 ustawy o samorządzie gminnym to nie tylko uczestniczyć w jednostce będącej przedsiębiorcą, choćby biernie, ale też mieć samodzielne kompetencje do zarządzania sprawami przedsiębiorstwa, w którym się uczestniczy.
W spółce cywilnej z mocy wyraźnych przepisów kodeksu cywilnego każdy wspólnik jest uprawniony i zobowiązany do prowadzenia spraw spółki (art. 865 § 1), za zobowiązania zaś wszystkich wspólników („zobowiązania spółki”) odpowiadają oni solidarnie (art. 864 k.c.).
Jest to więc wypadek zobowiązania solidarnego wynikającego z ustawy, a nie z czynności prawnej (art. 369 k.c.). Wprowadzenie solidarnej odpowiedzialności wspólników spółki cywilnej uzasadnione jest ich wspólną sytuacją prawną, której źródłem jest wspólnie przez nich realizowany cel gospodarczy.

źródło

Opinie prawników są w tej sprawie różne.Decyzję w tej sprawie musi podjąć wojewoda.Nie może w tym wypadku tego zrobić, ponieważ  pan przewodniczący Opaliński (ja wynika z pisma) część faktów zataił(?).Na szczęście w Urzędzie Wojewódzkim też czytają Magla i zapewne niedługo usłyszymy, opinię urzędników podległych pani Małgorzacie Chomicz-Śmigielskiej  w tej sprawie.



Zamknij mnie, ale ja i tak będę krzyczeć
Jestem tylko jednym głosem na milion
Ale i tak mi go nie zabierzesz



Czy warto było?

Na miejskiej laurce  internetowej wyczytaliśmy;

Gmina Kolbuszowa znalazła się w setce najlepszych gmin w Polsce. W tegorocznym "Rankingu samorządów", opublikowanym przez Rzeczpospolitą zajęła 32 miejsce w kraju, osiągając tym samym najlepszy wynik wśród gmin miejskich i wiejsko-miejskich województwa podkarpackiego. Wśród wyróżnionych w tej kategorii gmin Podkarpacia znalazły się również Nowa Dęba (71), Iwonicz-Zdrój (86) oraz Ropczyce (93).
Kolbuszowa została dodatkowo wyróżniona w rankingu innowacyjności – zajęła 7 miejsce wśród gmin miejskich i wiejsko-miejskich.


Kosztowało nas to drobne 30 (kilka)  milionów długu oraz (w tym roku) 1 700 000 złotych w odsetkach, ale... warto było wg burmistrza Zuby.


czwartek, 10 stycznia 2013

Wszyscy wiedzą...

W najnowszym wydaniu Korso Kolbuszowskie czytamy:

Jak informuje Jerzy Tokarz, dochodzenie w sprawie nieprawidłowości w raniżowskim Urzędzie Gminy zostało umorzone 31 grudnia zeszłego roku. - Z braku znamion czynu zabronionego – stwierdza nasz rozmówca. Podkreśla przy tym, że nie chodzi o używanie podsłuchów. Prokuratura ustaliła, że pluskwy zostały kupione, co nie jest niezgodne z prawem, nie udało jej się natomiast stwierdzić, czy i przez kogo były używane. Pytanie, po co podsłuchy zostały kupione, nie było przedmiotem dochodzenia. Prokurator zaznaczył też, że działania prokuratury nie były prowadzone przeciwko komukolwiek i miały charakter wyjaśniający.

Naszym zdaniem:

Po pierwsze
budzi zdziwienie że  prokuratura w Kolbuszowej podjęła się wyjaśnienia sprawy.W takich wypadkach regułą jest przekazywanie dochodzenia do innego odleglejszego ośrodka.
Dlaczego tego nie zrobiono?

Po drugie,w jaki sposób prokuratura chciała ustalić kto i kiedy używał podsłuchów skoro nie zabezpieczono i nie sprawdzono  komputerów,telefonów komórkowych,laptopów,innych urządzeń nagrywających, należących do osób które zakupiły i dysponowały urządzeniami podsłuchowymi?Być może, niewiele by to( po czasie ) dało ale... przynajmniej byłby to dowód na to że sprawę próbowano należycie wyjaśnić.

Można zapewne jeszcze to umorzenie zaskarżyć do prokuratury wojewódzkiej ,wskazując na powyższe uchybienia.Tylko po co?

Gdybyśmy byli radnymi gminy Raniżów, to na najbliższej sesji ,zgłosilibyśmy pod głosowanie projekt uchwały , o przeprowadzeniu referendum w sprawie odwołania wójta.Ot tak, w obronie godności.Jeśli już nie swojej,to przynajmniej  ludzi ,którym już nie tylko gnie się karki, ale już wyciera się w nich buty.
Wystarczy tylko kilku sprawiedliwych.



Każdy wie jak skończyć miał się bój
Biedak stracił, bogacz zyskał znów
I tak to już jest...


Każdy wie że teraz albo nigdy
Każdy wie że jak nie ja to ty
Każdy wie że zyska wieczną chwałę...

środa, 9 stycznia 2013

Prywata czy samorządność?

Na swoim blogu radny Michał Karkut machnął ciekawe oświadczenie.

Zgadzam się z tym, że osoby publiczne, samorządowcy, posłowie, członkowie rządu, sędziowie, prokuratorzy itp. powinni składać oświadczenia majątkowe. Taki dokument powinno się składać organom uprawnionym do ich weryfikacji i kontroli np do Urzędu Skarbowego lub CBA. Jednak upublicznianie takich deklaracji w moim odczuciu jest złe. Skoro deklaracje sędziów są tajne to czemu deklaracje radnych też takie nie mogą być? A co to kogoś obchodzi co mam w tej deklaracji? Przecież po to człowiek pracuje, żeby coś miał, ale nie koniecznie ma się tym chwalić. Jeśli bym w deklaracji skłamał, to organ mający stosowne uprawnienia odpowiedni by mnie potraktował np odbierając mandat radnego.
Wypełnianie deklaracji majątkowej tylko po to, żeby od czasu do czasu napisała o tym jakaś gazetka ujawniając który radny ma więcej hektarów w gospodarstwie, kto ma nowy ciągnik a kto dom za 500 tys i nowego mercedesa jest głupie.
Reasumując: oświadczenia składane do organów nadzoru TAK, do wglądu dla każdego NIE. Skoro sędziowie się tego boją, to każdy może się bać.
*wytłuszczenia nasze

(Co maja niezawiśli sędziowie do pochodzących z wyboru samorządowców radny niestety nie napisał).

Wara hołocie od naszych portfeli.Takie jest zdanie większości naszych samorządowców.
To tylko przykład myślenia tutejszej elyty politycznej,której wydaje się że stoi ponad prawem i nie podlega nawet ocenie moralnej.
Samorządność to dyspozycja, zasada, która polega na decydowaniu o sobie lub grupie. Jesteśmy samorządni, to znaczy, że sami wyznaczamy sobie cele, stawiamy zadania, sami się kontrolujemy .
Samorząd jest formalną strukturą, która może przybierać różne formy, jest mniej istotna od idei samorządności.
Panowie   Karkut,Fryc, Opaliński,Zuba,Chmielowiec po wyborach bardzo szybko o tym jednak zapomnieli . To  przecież nie święte krowy ,tylko nasi  przedstawiciele we władzach. Do nas więc  należy kontrola i ocena ich działań,nie tylko podczas wyborów,ale podczas całej kadencji.To nasze prawo i obowiązek.
Z tego w Maglu z miłą chęcią korzystamy i wystawimy laurki .Nasi samorządowcy zaś,zamiast się zastanowić czy czasem aby nie mamy racji ,rozpisali za Maglem listy gończe.Zapewne nie po to aby umówić się z nami na wódkę w Galicji. (Wiadomość sponsorowana)









wtorek, 8 stycznia 2013

Co ukrywa wójt Klecha?

Oświadczenia majątkowe samorządowców, mają służyć (wg zamysłu ustawodawcy) do walki z korupcją.Należy je zamieścić na stronach BiP niezwłocznie ,w praktyce w czerwcu ,a najpóźniej w listopadzie.
W Dzikowcu ta zasada nie obowiązuje.



Dlaczego ?Można się tylko domyślać....więc się domyślajmy.
Otóż po wsi krążą plotki że wójt Klecha (tudzież jego szanowna małżonka) stali się w przecudnie cudowny sposób ,właścicielami działek budowlanych które zostały uzbrojone na koszt urzędu gminy.

W oświadczeniu  z 2010 roku  wójt posiadał tylko jedną działkę i to przylegająca do jego domostwa.




Co więc znajduje się w papierach z zeszłego roku?
A może (puszczając wodze fantazji) wójt Klecha jest właścicielem innych gruntów niezbędnych na przykład jakiemuś mającemu powstać w okolicy biznesowi?
Tego nie wiemy ,ale mamy nadzieje że dla dobra ogółu sprawdzi to Urząd Marszałkowski.




poniedziałek, 7 stycznia 2013

Atrofizm moralny

Jak już pisaliśmy wielokrotnie urzędnicy miejscy za wiedzą burmistrza Zuby, zatrudnieni są równocześnie w stowarzyszeniach  i ta dodatkowa ich  praca może powodować konflikt interesów.

Aparat urzędniczy nie rozumie, że pełni rolę służebną wobec obywateli. To właśnie w urzędach jednostek samorządu terytorialnego (gmina, powiat) załatwia się większość spraw obywateli. Takie działania stają się więc szczególnie naganne i utrudniają życie mieszkańcom, zwracającym się do urzędu ze swoimi sprawami. Obywatelowi spotykającemu nieprawidłowości w działalności organów samorządu, łatwo nabrać przekonanie, że podobnie dzieje się w całej administracji publicznej, a co gorsza - że jest to tolerowane. W dalszej kolejności może to prowadzić do kwestionowania samej
idei samorządności i demokracji jako takiej. Skutki tych rozterek obywatelskich to m.in. malejąca frekwencja wyborcza.

Przyzwolenie władz na wykonywanie przez urzędników działalności mogącej 
wywoływać posądzenie o sprzeczność interesów, może zapoczątkować zniechęcenie i myślenie schematyczne, pomawiające wszystkich bez wyjątku urzędników o zmowę i nieuczciwe zachowania. Ludzie dochodzą do wniosku, że nie warto uczestniczyć aktywnie w życiu wspólnoty samorządowej, bo ta nie jest w stanie uporać się nawet z takim problemem.

Trzeba pamiętać, iż w preambule, przyjętej przez Polskę Europejskiej Karty Samorządu Terytorialnego stwierdzono że, „społeczności lokalne stanowią jedną z  zasadniczych podstaw ustroju demokratycznego, a prawo obywateli do uczestnictwa w kierowaniu sprawami publicznymi jest jedną z demokratycznych zasad, wspólną dla wszystkich państw członkowskich Rady Europy”. Utrata zaufania do instytucji demokratycznych jest trudna do odrobienia.


Nie jesteśmy informowani (zgodnie ze Statutem Rady) o mających się odbyć sesjach,o tym co ma się na nich odbywać.Nie przeprowadza się z nami konsultacji ,jak chociażby w sprawie okręgów wyborczych,wywózki śmieci, inwestycji mających duży wpływ na środowisko naturalne.Urzędnicy,radni nie odpowiadają nawet na pisemne zapytania.

Wygląda na to, że po 1989 roku w Kolbuszowej nic się nie zmieniło.

Staczamy się w przepaść.




niedziela, 6 stycznia 2013

Jak to?






Najlepszy kolbuszowski teledysk 2013 roku,promujący  pierwszy longplay grupy Exit.



"Aburd-nonsens" Doriana Pika

Lubie sobie poczytać stare kawałki nie tylko z gazet ,ale tez z blogów.
Lat temu 5 pan Dorian Pik napisał ciekawe wyznanie.Ciekawe czy coś się od tego czasu zmieniło?Niedługo zasiądziemy na trybunach stadionów, naszych lokalnych drużyn i warto się zastanowić nad tym, co tak naprawdę oglądamy.


Obserwuję rozgrywki piłkarskie na wszystkich szczeblach w tym kraju od 15 lat. Byłem w pierwszej klasie podstawówki, kiedy Mama po raz pierwszy zawiozła mnie na trening orlików młodszych Kolbuszowianki. Byłem zdecydowanie młodszy i słabszy od kolegów, z którymi trenowałem, bo to byli bodaj trzecioklasiści, ale zapału nigdy mi nie brakowało. Każdy trening, każdy mecz, wszystkie zawody - zawsze tam byłem. Do tego, umówmy się, zawodnikiem byłem raczej przeciętnym. Moi koledzy przerastali mnie warunkami fizycznymi, byli bardziej sprawni, a ja raczej należałem do tych, którzy mieli piłkę przyjąć i mądrze zagrać. W pojedynkach jeden na jeden raczej nie miałem szans. Wszystko zmieniło się z upływem czasu, bo dziś z tamtej ekipy gra nas tylko dwóch: ja i Szczuru. On w IV lidze, a ja w Okręgówce. Ale nie o tym chciałem..

Gdy już byliśmy trampkarzami młodszymi pojechaliśmy na mecz do Rzeszowa, by powalczyć z tamtejszą Stalą. My, skazani na porażkę, chłopcy z małego miasteczka, postawiliśmy się im dzielnie. Do przerwy 0:0. Zdenerwowany trener Stali zmienił siedmiu zawodników. U nas nie nastąpiła żadna zmiana, bo pojechaliśmy w jedenastu. Pamiętam jak dziś, że walczyliśmy resztkami sił. Sędzia (z Rzeszowa) kartkował nas po kolei. Każda (nawet grzeczne) słowo wypowiedziane w jego kierunku kończyło się kartką. W zasadzie - arbiter dodał nam tym jeszcze więcej sił. Wściekł się i trener. - Jacek, jak masz dostać żółtą kartkę, to upierdol chłopa tak, żeby nogę wziął pod pachę i zszedł z boiska - krzyczał. Koniec końców - z pojedynku, który kończyliśmy w dziesiątkę, wyszliśmy zwycięsko. Jeden do zera po bramce Szczura. Ha! I teraz, drodzy Państwo, najważniejsza informacja. Spotkanie pomiędzy Stalą Rzeszów a Kolbuszowianką obserwował selekcjoner kadry województwa rzeszowskiego roczników 1986 i 1987. Tydzień później do klubów przyszły powołania na zgrupowanie. Niestety, ani ja, ani żaden z moich kolegów nie dostąpiliśmy zaszczytu reprezentowania województwa, zaś taką nominację otrzymało sześciu chłopców ze Stali, którą przecież pokonaliśmy, mimo że z nimi było boisko, trójka sędziowska i nadto mieli wyrównaną, a przede wszystkim szeroką kadrę.

Tak właśnie jest. Mecze sprzedaje się w najniższych klasach rozgrywkowych. Spadki, awanse, poszczególne pojedynki - SĄ USTAWIANE. Ale kiedy ten mało zacny proceder odbywa się już, gdy widzą to maluczcy przecież piłkarze, to znaczy, że polska piłka jest chora. Na dzień dzisiejszy uważam, że nieuleczalnie. Choroba będzie trwać, dopóki nie odejdą tacy ludzie jak Gregor Zima, Andrzej Piętniczek, Włazimierz Kręń (poczytajcie sobie Państwo, jakie koledzy sobie premie przyznali w minionym miesiącu; przecież to zgroza!) i im podobni, którzy każdego dnia wychodzą z małych klubów do tej niby wielkiej piłki w jednym tylko celu.

Przyczyna choroby jest jednak o wiele bardziej skomplikowana. Trenerzy, działacze, starsi piłkarze uczą tego tych młodych. Jak dziś pamiętam, kiedy już w czasach juniorskich mieliśmy dostać obiad za porażkę, bo trenerzy byli kumplami, a nasi rywale walczyli o utrzymanie w lidze. I teraz wyobraźcie sobie Państwo rzecz następującą (choć nie trzeba sobie tego wyobrażać, bo tak naprawdę jest):

W B klasie grają drużyny słabsze niż w C klasie, dzięki właśnie układom. W A klasie grają drużyny słabsze niż w B klasie, bo udało się dogadać z sędziami. W Okręgówce grają drużyny słabsze niż w A klasie, bo Prezes klubu Y jest członkiem Zarządu Podkarpackiego Związku PN i przypilnował kogo trzeba. W czwartej lidze grają drużyny słabsze niż w Okręgówce, bo w Pod.. Związku PN była osoba, która czuwała nad obsadą arbitrów na mecze drużyny X. I tak dalej, i tak dalej.. A kto gra w polskiej reprezentacji? Ten lepszy, czy ten gorszy?

Kocham piłkę nożną. To wspaniały sport. Tylko jak ja mam oglądać mecz w polskiej ekstraklasie, kiedy ja nie wiem, czy moja ulubiona drużyna w ogóle chce wygrać mecz? Jak ja mam oglądać mecz drużyny z mojego miasta, kiedy ktoś ewidentnie "ułożył karty", więc nie wiem, czy wygrana na boisku da nam trzy punkty, czy może przypadkiem nie dostaniemy walkowera, bo ktoś o to zadbał? To niewytłumaczalny absurd udowadniający mi po raz kolejny, że świat dzieli się na ludzi dobrych i złych. Ci źli rządzą polską piłką, niestety.


Los Agentos "Be My Husband"



Andrzej Serafin (ur. w 1975r. w Kolbuszowej na Podkarpaciu) – wibrafonista, kompozytor, aranżer, perkusista, pianista.
Jest absolwentem Akademii Muzycznej im. Ignacego Jana Paderewskiego w Poznaniu w klasie perkusji u profesorów: J. Skrzypczaka, J. Zgodzińskiego, E. Iwickiego.

Nauczyciel perkusji w PSM 1-go stopnia w Kolbuszowej i ZSM nr 1 w Rzeszowie. 

Był założycielem zespołu Editions Quartet oraz członkiem blues-rockowej formacji Blue Ink. Współpracował z zespołem Ad Hoc i orkiestrą „Amadeus” Agnieszki Duczmal.

Jest współautorem muzyki (ze Zbigniewem Łowżyłem) do projektów Orangge i Malta 98.
Przez dwa lata współpracował z Gastspigel Gerhartz GmbH. W tym czasie powstały nagrania płytowe dla niemieckiej firmy Gigolo Records (musicale: Hair i Andrew Lloyd Weber).
Obecnie jego głównym instrumentem jest wibrafon. Gra zwykle solo wykorzystując sample i automat perkusyjny. Jako perkusista koncertował w Polsce, Niemczech i Skandynawii.

Jest laureatem Galicja Blues Festiwal Krosno 2008 oraz BLUES FESTIWAL – FLOWER POWER 2009 w Opatowie.

Od 2008 roku współpracuje z zespołem Los Agentos.

<ifr

sobota, 5 stycznia 2013

Zwalczanie przemocy wobec kobiet




Prof. Monika Płatek z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego o podpisaniu przez Polskę Konwencji Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej:


"Wdrożenie konwencji wymaga od nas m.in. odpowiedzi na pytanie, gdzie działają stereotypy, szkodzące zarówno kobietom, jak i mężczyznom. Konwencja pomoże je wyeliminować.

Jednym z takich stereotypów jest przekonanie, że przemoc domowa to prywatna sprawa. Teraz prawo daje nam instrumenty ochrony przed przemocą, ale nie korzystamy z nich, nie reagujemy na przemoc.


Konwencja ONZ w sprawie likwidacji wszelkich form dyskryminacji kobiet z 1979 r., którą Polska przyjęła w 1982 r., wprowadziła wiele zapisów podobnych do tych, które zawarte są w Konwencji RE. Jednak brakowało instrumentów prawnych, więc wielu jej zapisów w praktyce nie wdrożyliśmy. Konwencja RE daje te instrumenty.

Jedną z najważniejszych zmian w prawie karnym, którą wymusza konwencja, jest - w praktyce - zmiana trybu ścigania gwałtu (który w Polsce ścigany jest na wniosek ofiary, a w myśl konwencji powinien być przestępstwem ściganym z urzędu) oraz - w teorii - podejścia do decyzji, czy gwałt miał miejsce. Przestajemy mówić o wolności seksualnej, a zaczynamy o autonomii seksualnej. Zamiast dochodzić, czy ofiara powiedziała nie, trzeba ustalić, czy powiedziała tak.

(PAP)

Naftali Saleschutz - Norman Salsitz



Historia pana Saleschutza nie jest do końca wyjaśniona,opisana.Zamieściliśmy wspomnienia o nim naszej wspaniałej regionalistki pani Haliny Dudzińskiej >> kliknij tutaj<< ,oraz krótką biografię z amerykańskiego lokalnego dziennika która ukazała się po jego śmierci. >> kliknij tutaj<<

Poniżej jeszcze  inne spojrzenie opisane przez pana Doriana Pika;

Dyrektor opowiedział mi o Naftalim Saleschuetzu, któren urodził i wychował się w Kolbuszowej. W czasie wojny nasz bohater prześladowany przez gestapo uzyskał dzięki życzliwości księdza Dunajeckiego tzw. "aryjskie papiery". Wobec tego cudem uniknął śmierci. Po czym Naftaliemu udało się nawet wstąpić do AK. Panowało wtedy jednak przekonanie, że jeśli Rosjanie wkroczą do Polski, to Żydzi wydadzą akowców w ręce NKWD. Toteż jeden z kolbuszowskich żołnierzy otrzymał zlecenie zabicia Naftaliego. Saleschuetz został ranny. W obronie własnej zabił Polaka, który miał zabić jego. Teraz, po latach, Żyd przyjechał do Kolbuszowej i przywiózł taśmę z nagraniem, o którym wcześniej wspomniałem. Przy tej okazji spotkał się z rodziną pechowego żołnierza z Kolbuszowej. Wszyscy wyjaśnili sobie, że takie były czasy i tak naprawdę, to wielka szkoda, że doszło do takiej sytuacji. Kolbuszowska rodzina i Naftali wybrali się wspólnie na grób nieszczęśnika. Cóż, takie były czasy. W obronie własnej człowiek mógł posunąć się do wszystkiego...