czwartek, 20 grudnia 2012

Mielecki szpital najlepszy.



Otwarcie oddziału chirurgii naczyniowej z wysokiej klasy specjalistami i najnowocześniejszym sprzętem, innowacyjne technologie stosowane w operacjach ortopedycznych i kardiologicznych, możliwość skorzystania z „gazu rozweselającego” w trakcie porodu, lądowisko dla helikopterów. To zaledwie część nowości, jakie pojawiły się w ciągu ostatnich kilku miesięcy w Szpitalu Powiatowym w Mielcu. Nic więc dziwnego, że lecznica już po raz siódmy z rzędu zajęła pierwsze miejsce na Podkarpaciu w rankingu dziennika „Rzeczpospolita” na najlepszy szpital w Polsce. Tym razem mielecka placówka uplasowała się na 31. miejscu wśród setki najwyżej ocenionych w kraju.

W mieleckim szpitalu dzieje się naprawdę sporo. Placówka nieustannie się rozwija i unowocześnia, pojawiają się takie metody leczenia, jakich często nie ma nawet w podkarpackich szpitalach wojewódzkich. Dzięki temu pacjenci z okolic Mielca nie muszą daleko szukać pomocy, a nierzadko leczą się tu pacjenci z największych miast w regionie. I jak podkreśla dyrekcja szpitala, miejsce w rankingu ogólnopolskiego dziennika, to potwierdzenie, że obrany dla placówki kierunek jest właściwy. 


całość 

Co ciekawe pracuje tam spora grupka lekarzy z Kolbuszowej....

 

Radzymin-gdzie jest Kolbuszowa? część IV

Na nowoczesnej,dostosowanej do potrzeb mieszkańców stronie internetowej Radzymina, można dowiedzieć się w jaki sposób załatwić podstawowe sprawy w urzędzie.Mało tego, jest elektroniczna skrzynka podawcza i można przesłać tą drogą niezbędne dokumenty.
Szok! 
Gdzie my żyjemy?Kiedy i my będziemy mieć takie (jak widać podstawowe) udogodnienia?
Tu wraca jak bumerang podstawowe pytanie:Czym w UM zajmuje się będący na etacie informatyka pan Jan Wiącek?




środa, 19 grudnia 2012

Magiel listy do burmistrza pisze.

W projekcie dziurawego budżetu ,po stronie dochodów, nie zauważyliśmy  rubryczki z reklamą zamieszczoną na miejskich portalach informacyjnych.Pieniądze więc wyciekają z budżetu i tą drogą.

Ponieważ jako bezrobotni ,oraz studenci mamy dużo wolnego czasu ,a i naiwni jesteśmy niemiernie ,napisaliśmy do burmistrza Zuby list w tej sprawie.Ponieważ nie otrzymaliśmy odpowiedzi ,domyślamy się że urzędnicy nie czytają e-maili od obywateli.Tą drogą przekazujemy więc jego treść.


Szanowny Panie Burmistrzu!

W Stopce strony internetowej Urzędu Miasta,jak również "Fregaty" znajdują
się "linki-reklamy" prywatnych firm,w tym  jednej której właścicielem jest
gminny informatyk ,a drugiej prezesem jest inspektor oświaty.Za to powinny
wpływać do kasy miejskiej odpowiednie opłaty,jak również taka możliwość
powinna być udostępniona innym podmiotom gospodarczym.Ponieważ nie został
zorganizowany przetarg na tego rodzaju reklamę,ani zapytanie ofertowe
chcielibyśmy się dowiedzieć na jakiej zasadzie te linki zostały
zamieszczone na stronie urzędu i jakie wnoszone są za to opłaty do kasy
miejskiej.

Z poważaniem

Kolbuszowski Magiel

P.s. Poniżej link do wpisu na ten temat.

http://kolbuszowskimagiel.blogspot.com/2012/12/prywata-w-urzedzie-miasta.html

Do wiadomości; Marek Opaliński -Przewodniczący Rady Miejskiej
                        Barabara Bochniarz-Sekretarz UM
                        Michał Karkut-Przewodniczacy Komisji Rewizyjnej


Społecznicy z Rady Miejskiej

Radzymin i Kolbuszowa to miasteczka,gminy podobne do siebie .Nawet dochody maja zbliżone .My mamy 69 milionów oni 60.

Radzymin leży jednak niedaleko Warszawy,wiadomo -Mazowsze to i zarobki większe.W Kolbuszowej w projekcie  budżetu na 2013 rok na funkcjonowanie UM przeznaczono 4 699 tys w tym 2 808 tys na płace dla pracowników.W Radzyminie jest to już odpowiednio 6 780 tys oraz 4 508 tys.

Szokuje jednak co innego. W Radzyminie obsługa rady to koszt 259 tys  w tym płace dla radnych 235 tys



W Kolbuszowej więc, powinno być (analogicznie do płac urzędników) o 1/3 mniej.Nic z tego,nasi społecznicy,  wydają   na siebie więcej pieniędzy,nawet  niż  ci w Radzyminie.




Może wiec  ktoś z radnych, wytłumaczy nam  czym jest to spowodowane?Macie większe wydatki? Więcej musicie jeść niż ci pod Warszawą?
Przewodniczący rady miejskiej w Radzyminie dostaje  1250 zł miesięcznie.Pewnie  dlatego maja tam 5 milionów nadwyżki budżetowej-wiedza jak oszczędzać.


Rostowski na rynku w Kolbuszowej




Na facebookowym profilu posła Stanisława Ożoga wyczytaliśmy:

OPARY ABSURDU PODATKOWEGO MIN. ROSTOWSKIEGO. Organizator spotkania opłatkowego ma obowiązek wystawienia PIT wszystkim osobom biorącym w takim spotkaniu ( nie tylko swoim pracownikom). Musi zgromadzić niezbędna dokumentację wydatków oraz szczegółowa listę gości obecnych na uroczystości. Dotyczy to wszystkich uroczystości ( nie tylko opłatkowych). Fiskus uważa, ze uczestniczący w takich i podobnych spotkaniach uzyskują przychód od którego należy odprowadzić podatek. Interpretacje Izb Skarbowych w : Warszawie z dnia 7.11.2012 r, Katowicach z 30.04.2012r oraz Bydgoszczy z 12.01.2011r nie pozostawiają złudzeń. Rodzi się pytanie. Co jeszcze wymyśli minister finansów , jaki będzie kolejny pomysł Platformy Obywatelskiej ?

Czy oznacza to że skarbnik zuber będzie wydawał w poniedziałek na rynku PIT-y?

wtorek, 18 grudnia 2012

ARTYKUŁ NA KONIEC ŚWIATA


21 grudnia według kalendarza Majów kończy się 13 baktun, w ich długiej rachubie czasu zwany także okresem 5 Słońca. Dalszej części kalendarza nie odnaleziono, więc tak jak niektórzy za przepowiednią św. Malachiasza, że po Benedykcie XVI (Gloria olivae) będzie tylko jeden papież – Petrus Romanus, a potem to już będzie koniec Kościoła, a jak koniec Kościoła to i koniec Świata, prorokują mniej lub bardziej świadomie ziemską Apokalipsę! 21 grudnia to także dzień przesilenia zimowego – dzień w roku, w którym Słońce góruje w Zenicie(godzina 12:12 w 2012 roku) w najdalej na południe wysuniętej szerokości geograficznej, co skutkuje czasowo najkrótszym dniem w roku na półkuli północnej. Jednocześnie 21 XII na nieboskłonie powstanie koniunkcja, czyli położenie w jednej linii centrum naszej galaktyki (Droga Mleczna) Słońca i Ziemi. Entuzjaści teorii spiskowych i nie tylko, połączyli wyżej wymienione fakty (koniec kalendarza Majów, godzinę 12:12 przesilenia zimowego oraz położenie Słońca, Ziemi i galaktyki w jednej linii) i oto mamy gotowy koniec Świata anno Domini 2012!
To że kiedyś będzie koniec ziemskiego Świata to jest pewne, tylko już gorzej z wyznaczeniem jego daty. Jest kilka teorii zakończenia całkowitego lub częściowego życia na Ziemi. Najtragiczniejsza teoria, ale i kiedyś tam też praktyka, to wypalenie się wodoru w naszym Słońcu. Gdy nasza gwiazda w schyłkowym stadium swojej egzystencji zmieni się w Czerwonego Olbrzyma, po prostu dosięgnie Ziemi i spali ją na popiół. W tym wypadku mamy jeszcze trochę czasu, co najmniej 5 miliardów lat. Druga teoria mówi o zagładzie naszej cywilizacji jaką jest w obecnym kształcie i sposobie funkcjonowania. Część populacji ludzkiej przeżyje, ale będą zaczynać cywilizacyjnie prawie wszystko od nowa. Do prawie całkowitej zagłady naszego współczesnego Świata ma przyczynić się przebiegunowanie Ziemi. Proces ten trwa od dawna, choć naukowcy o tym nie trąbią w tabloidach, tak jak się to trąbi o plastikowych częściach ciała celebrytek. Północny Biegun Magnetyczny Ziemi oddala się obecnie od Północnego Bieguna Geograficznego z prędkością ok. 60 kilometrów na rok! W historii Ziemi było już 5 przebiegunowań („5 Słońc” - według Majów), co zawsze łączyło się z kataklizmami na skalę globalną w postaci zmiany kształtów kontynentów, wielkich trzęsień ziemi, wybuchów wulkanów, wielkich fal tsunami (biblijny potop), co kończyło się krótszymi lub dłuższymi epokami zlodowacenia! Bezpośrednim, głównym i ostatecznym impulsem przebiegunowania ma być grawitacyjny wpływ tajemniczej planety, która nawiedza nasz Układ Słoneczny co 3600 lat. Nazywa się ją: Planeta X, Nibiru lub Marduk. Występuje ona w przekazach historycznych Majów, Sumerów i Indian Hopi, no i jej wpływ ma się niedługo objawić! Oprócz całego odium końca Świata, przekazują one także pozytywne i budzące nadzieję dla ludzkości treści. Ci co przeżyją kataklizmy odrodzą się duchowo, moralnie i społecznie. Wejdą na wyższy poziom człowieczeństwa. Będą we wszystkich aspektach swojego życia posługiwać się miłością, dobrocią, szlachetnością, bezinteresownością, a nie tak jak teraz, gdzie wszędzie widać „wyścig szczurów” do kariery, dążenie po trupach do celu (co ostatnio widać w polityce, choć nie tylko), kult pieniądza, degrengoladę moralną i pijaństwo, nawet w sferach i instytucjach, które powinny świecić przykładem, zakłamanie i „zamiatanie spraw pod dywan”, totalne schamienie języka i wielka agresywność kontaktów międzyludzkich!
Rodzi się pytanie czy potrzebny jest aż koniec naszej cywilizacji, aby człowiek zaczął kochać, szanować, respektować, rozumieć i akceptować bezinteresownie swoich bliźnich?

Ja niezależnie czy będzie, czy nie będzie w najbliższym czasie (piszę ten felieton 18 XII) końca Świata, chciałbym wybaczyć tym wszystkim, co do dzisiejszego dnia mojego życia, wyrządzili mi świadomie lub nieświadomie, mniejsze lub większe zło, tak aby w razie czego, nie odpływać w zaświaty z bagażem złości, gniewu, żalu, bólu i złorzeczeń. Mam nadzieję, że Apokalipsa nie okaże się ofertą last minute!
Oczywiście, że nie zamieszczę tu wszystkich bolesnych psychicznie, fizycznie i materialnie przypadków z mojego życia, ale kilka na pewno się zmieści.
Wybaczam dziekanowi mojej uczelni fakt, że podczas obrony pracy magisterskiej z tematu ochrony środowiska, wypytywał mnie o niemieckie słowa niezwiązane z tematem pracy, kiedy to ja nigdy nie uczyłem się języka niemieckiego, a potem postawił mi stopień dobry, zamiast bardzo dobrego!
Wybaczam pewnemu osiłkowi, który na zabawie ludowej sprawdził wytrzymałość mojej szczęki, tak skutecznie, że do dziś nie lubię muzyki ludowej!
Wybaczam pewnemu prokuratorowi to, że umorzył śledztwo w sprawie nielegalnej ekshumacji moich bliskich. Niech mu ta sprawa lekką będzie!
Wybaczam swojemu kuzynowi, że od 8 lat nie chce, nie potrafi, nie może(niepotrzebne skreślić) oddać mi 4 tysięcy złotych. Rozumiem sytuację. Ktoś mi niedawno mówił, że ceny u psychiatrów idą ciągle w górę!
Wybaczam pewnej pani stomatolog, że w ciągu 3 miesięcy 6 krotnie(usługa w ramach funduszu zdrowia) poprawiała mi wypadającą plombę. Dla mnie to: per aspera ad astra, a dla pani stomatolog to: repetitio est mater studiorum!
Wybaczam pewnemu lekarzowi to, że dwukrotnie wykonywał diagnostyczne USG i dwukrotnie nie wykrył, że posiadam małe co nieco w pęcherzyku żółciowym. Nie ma co marudzić, dwukrotnie czułem się przez chwilę zdrowszy!
Wybaczam pewnemu porucznikowi fakt, że prawie przez pół roku nie chciał dać mi przepustki do domu, więc zafundowałem sobie „samowolkę”, co było bardzo emocjonujące i ekscytujące, zwłaszcza że rzecz działa się w stanie wojennym!
Wybaczam pewnemu weterynarzowi to, że prowadząc, zapewne według swoich najlepszych kompetencji, zmarnował medycznie (piesek zapadł na najgorszą odmianę nosówki) mojego wspaniałego pieska. Straciłem „brata mniejszego”, pieniądze i wiele nerwów. Wybaczam, pies z nim tańcował!
Wybaczam władzom miasta i powiatu, fakt, że ciągle w swoich statutowych i pozastatutowych poczynaniach lub na odmianę w braku tych poczynań, stosują permanentnie zasadę „TKM” nie licząc się z nikim, próbując utrzymać w nieświadomości elektorat i pozostałych mieszkańców, ale tylko zapewne w trosce o ich zdrowie psychiczne. Lud dostaje „chleba i igrzysk”, i to ma im wystarczyć. Ja wybaczam, ale Kolbuszowski Magiel już nie!
Wybaczam wszystkim, obojętnie czy to galeria czy stragan – handlowcom, sprzedawcom, handlarzom i marketerom to, że oszukują co do jakości towaru, ceny, wagi, warunków sprzedaży i reklamacji. Wybaczam im, ponieważ handel obok złodziejstwa i prostytucji to najstarszy zawód Świata!
Wybaczam wszystkim nauczycielom, belfrom, profesorom, pedagogom, mentorom, wychowawcom i tutorom fakt, że w przeważającej większości przypadków, nie potrafili skutecznie, z obopólnym zadowoleniem, nauczyć oraz wychować milionów dzieci i młodzieży oraz wskazać im mocne i dobre strony posiadanej wiedzy i zachowania, a nie tylko szukać błędów i słabych aspektów osobowości ucznia!
Wybaczam wszystko – wszystkim tu nie wymienionym, ponieważ w przeważającej liczbie przypadków byli nieświadomi co czynią i jakie negatywne skutki to niesie dla bliźnich, jak i dla nich samych! Jednocześnie proszę Was o wybaczenie mi moich wszystkich złych, nieetycznych i bolesnych dla Was postępków. Zapewne ten felieton, co najmniej przez tu wymienionych, a może i innych, będzie odbierany jako zły i bolesny, ale racja broni się sama, bo zasada jest znana – uderz w stół, a nożyce …
PS Wybaczam także sobie ten fakt, że dopiero teraz wybaczyłem innym!

SAMARYTANIN

Radzymin-gdzie jest Kolbuszowa? część III

W Radzyminie panuje pełna jawność procesów decyzyjnych.Nawet nagrania z sesji Rady Miejskiej są dostępne w internecie nazajutrz i do tego z ostatnich 6 lat (od czasu kiedy są nagrywane).






W Kolbuszowej na nagrania trzeba czekać tygodnie i po kilku miesiącach są archiwizowane.Tudzież w ogóle nie udostępnia się nagrania ponieważ samorządowcy na sesji dali czadu.
Komuś wyraźnie zależy na tym ,aby utrudnić nam kontrolę tego co wyprawiają radni.
Jak widać i pod tym względem odstajemy wyraźnie, nawet od Radzymina.





Burmistrz w biedronkach-cd

Pod poprzednim wpisem ukazał się ciekawy komentarz.

Plany były takie, aby zbudować tam rondo, jednak okazało się, że jest tam za mało miejsca, negocjacje z właścicielami przyległych posesji były prowadzone jednak bezskutecznie, zresztą nie tylko władze prowadziły rozmowy, ale również energetyka, która chciała przenieść tego nieszczęsnego słupa na pobliską posesję, co poprawiłoby widoczność na skrzyżowaniu, jednak właściciel posesji nie wyraził na to zgody. Przez dziwne decyzje, niektórych mieszkańców przyległych posesji cierpimy wszyscy i nic na to nie poradzimy, bo to nie jest Droga Krajowa ani wojewódzka bez dobrej woli właściciela posesji niewiele można zrobić, a może tak w tym miejscu pomogłaby sygnalizacja świetlna?

Na pewno coś z tym należy i to jak najszybciej zrobić.Warto jednak ustalić dlaczego zrobiono taki bubel.
Na którejś z niedawnych sesji burmistrz tłumaczył się że to on wymógł na inwestorze taką a nie inną przebudowę skrzyżowania-nic nie mówiąc o rondzie.Zaczyna być coraz ciekawiej.Czynie można było (dla dobra ogółu) przejąc te działki na rzecz gminy?Jeśli nie można było tam zbudować bezpiecznego skrzyżowania to dlaczego wydano zgodę na budowę Biedronki?

poniedziałek, 17 grudnia 2012

Radzymin -gdzie jest Kolbuszowa? część II

Przeglądając miejska stronę internetową Radzymina, natknęliśmy się na.... skrzynkę w której można zadać pytania burmistrzowi.


Musimy przyznać, że dla nas mieszkańców Podkarpacia, to prawdziwy szok.Tutaj bezczelne zadawanie pytań burmistrzowi,a nawet wójtowi, nie przejdzie!
Co ciekawsze, burmistrz Radzymina, nawet na te pytania odpowiada.To nas już rozłożyło kompletnie.My zadaliśmy burmistrzowi Zubie  tygodnie temu zaledwie 7, i nie odpowiedział bo...nie.Pocieszamy się jednak  że wkrótce noc Wigilijna ,podczas której  nawet  burmistrzowie mówią (podobno) ludzkim głosem.

Jak widać (na załączonym obrazku) i pod tym względem, do Radzymina nam dużo brakuje.Jak jest z innymi sprawami napiszemy jutro (musimy mieć czas, aby ochłonąć po tym jakże szokującym odkryciu).


List otwarty do Fregaty

List otwarty (tak siem jakoś sam nam otworzył) do dyrektora Fregaty.



Szanowny Panie Dyrektorze!

W stopce strony internetowej Fregaty znajdują się linki do komercyjnych
portali.Też chcielibyśmy mieć taką reklamę Kolbuszowskiego Magla,prosimy
więc o przesłanie cennika tej usługi.
Z poważaniem
Kolbuszowski Magiel


niedziela, 16 grudnia 2012

Should I stay or should I go ?

Nowy teledysk Le Moorowców...




Muzyka jak muzyka,ale choreografia potrzebuje dopracowania.Popatrzcie chłopaki na mistrzów


Radzymin-gdzie jest Kolbuszowa? część I

Radzymin – miasto w woj. mazowieckim, w powiecie wołomińskim, miasto położone ok. 10 km od Wołomina i ok. 17 km od granic Warszawy 25 km od jej centrum. Siedziba gminy miejsko-wiejskiej Radzymin. Miasto wchodzi w skład Aglomeracji warszawskiej. W latach 1975-1998 miasto administracyjnie należało do woj. warszawskiego.

Według danych Głównego Urzędu Statystycznego z 2012 roku, miasto liczyło 10207 mieszkańców.


Czyli miasteczko,gmina podobna do naszej .Zaglądnijmy tam i porównajmy się z mieszkańcami Radzymina.

Naszą wizytę zaczniemy od strony internetowej Urzędu miasta   >> kliknij tutaj<< Bardzo nowoczesna,z ładną szatą graficzną i przede wszystkim mnóstwem użytecznych informacji.



Na górze po lewej stronie mamy;wizytówkę miasta, informacje dla mieszkańców,turystów ,przedsiębiorców,oraz o samorządzie.

Gdy klikniemy na zakładke dla turystów otwiera się takie menu



 Pod  "Przewodniki po mieście" mamy:



Pod "Spacerkiem po Radzyminie" mamy interaktywny widok centrum miasta. >> kliknij tutaj<<


Warto wejść na stronę miejską Radzymina.Poklikać,pooglądać i zastanowić się w którym realnie miejscu jest nasze miasteczko.Na nasze oko kolbuszowska miejska strona jest jakieś 10 lat do tyłu.Jak jest z innymi sprawami napiszemy jutro.

Święta u pana Szilera.






sobota, 15 grudnia 2012

Braki w kulturze radnego Karkuta Michała.

Na naszym ulubionym portalu informacyjnym Kolbuszowa24 przeczytaliśmy arcyciekawą wiadomość;

Burmistrz Jan Zuba ma żal do sołtysa Kolbuszowej Górnej, Henryka Chmielowca, i mieszkającego w tej wsi, radnego Michała Kalkuta. O co chodzi? A no o to, że obaj panowie na jednej z ostatnich sesji Rady Miejskiej nie podziękowali publicznie za budowę drogi gminnej i kanalizacji sanitarnej „za rzeką”.

Prawdopodobnie rozchodzi się o tradycyjne pół litra, i tu mamy dla radnego Karkuta ciekawą propozycję:


Kolbuszowa tuż przed stanem wojennym.

W 1981 roku władze dążyły  za wszelka cenę do konfrontacji, po to aby mieć podkładkę do wprowadzenia stanu wojennego.

W tym kontekście ciekawe są wspomnienia pana Tadeusza Kensego:


26. lub 27. listopada 1981 r. przyjechaliśmy w nocy do Kolbuszowej, zobaczyć, jak przebiega tam chłopska okupacja gminnego urzędu. Przed drzwiami stali dwaj zmarznięci wartownicy z biało-czerwonymi opaskami na rękawach, żadnego z nich akurat nie znałem. Pokazałem im swoją legitymację członka prezydium MKR i przedstawiłem się. Usłyszałem: -"Nie wejdziecie!" Zapytałem dlaczego, - "Bo mamy zakaz wpuszczania kogokolwiek, aż do rana!" Ja na to: -"Kto zabronił?" Popatrzyli po sobie niepewnie: - "No, pan rzecznik prasowy, zabronił". Zdziwiłem się: - "To nie przewodniczący komitetu strajkowego (już nie pamiętam teraz, czy był nim Jan Dul, czy też Franciszek Bajor), tylko - rzecznik prasowy?", - "Tak, bo pan rzecznik poszedł spać i nie wolno go budzić!", - "A kto jest tym rzecznikiem?", -" Pan Jacek Hansel*". Już wszystko zrozumiałem: - "Budzić go!" - ryknąłem i wpadliśmy do środka. Usiedliśmy w świetlicy; po jakimś czasie przyszedł rozespany Hansel, za nim prawie wszyscy członkowie komitetu ( jak pamiętam - żadnego z Dulów wtedy tam nie było). Poprosiłem o krótkie sprawozdanie i przede wszystkim o pokazanie strajkowych postulatów. Postulaty bywały różne; czasem, jak na "strajku rzeszowskim" wyraźnie się samoograniczające, ale czasem, jak wtedy właśnie w listopadzie w Łańcucie, Leżajsku i przede wszystkim w Ropczycach - bardzo dobre; jasne, odważne, niektóre szczegółowe, w ważnych ludzkich sprawach, ale niektóre już - systemowe; zmierzające do zmuszenia władzy nie tylko do politycznych ustępstw, ale i do odzyskiwania przez obywateli lokalnej samorządności (pięknym tego przykładem jest tekst porozumienia zawartego w Ropczycach w nocy z 4/5 grudnia, choć rychło stan wojenny jego ustalenia zmiótł). Ale w Kolbuszowej było tej nocy zupełnie inaczej; dostałem wymiętą kartkę z zeszytu, na niej było zapisanych niechlujnie pięć (słownie: pięć!) punktów. Zanim przeczytałem, zapytałem: -"To po to tych kilka gmin strajkuje, dla tych pięciu spraw?" Członkowie komitetu strajkowego popatrzyli po sobie niepewnie; -"Te są najważniejsze" - oświadczył rzecznik prasowy. Zacząłem je czytać; trzy pierwsze dotyczyły - co było jasne, bo wymienione było nazwisko - własnych spraw Hansla (!), postulat czwarty, sprawy (jak udało mi się dopytać) jakiegoś jego szwagra, czy też kuzyna, i tylko jeden, ostatni - jakiejś drobnej sprawy innego człowieka, dla Jacka obcego. Cóż; demokracja jest raczej uznawana (choć nie przez wszystkich) za cenną zdobycz ludzkości ale też - dość trudną w praktycznym stosowaniu ... . 

*Jacek Hansel (wg zapisów w źródłach IPN) ur. 29 maja 1943 r. w Stalowej Woli, technik-rolnik, pierwszy przewodniczący koło wiejskiego "Solidarności Wiejskiej" w Mazurach. W latach 1973-1974 zarejestrowany przez SB jako TW (tajny współpracownik) "Maria" do operacyjnego zabezpieczenia "Zelmeru". Od stycznia do 14. grudnia 1981 r. zarejestrowany jako TW "Jackowski", a od 10. września 1982 r. - także jako KO (kontakt operacyjny) "Hrabia". W roku 1985 uznany przez SB jako nieużyteczny i usunięty z sieci OZI (osobowych źródeł informacji).


piątek, 14 grudnia 2012

Halina Rogozińska pod Sokołem.

Nasza rodaczka mieszkająca teraz w Głogowie Małopolskim, będzie wystawiała w sobotę w galerii "Pod Sokołem" (w budynku MDK) swoje prace.Warto przyjść i poznać ją także od tej strony. :)






Burmistrz Zuba dementuje...



Nie jest prawdą, iż dzień pracy zaczynam od przeglądania „Magla Kolbuszowskiego” i od picia kawy, bo po pierwsze, … nie pije kawy.








Prywata w Urzędzie Miasta

W stopce strony internetowej Urzędu Miasta znajdują się ciekawe informacje,są to linki do lokalnych stron internetowych.



To samo jest na stronie "Fregaty".




Pod nazwą: Kolbuszowa-Portal Informacyjny,ukrywa się prywatna komercyjna strona internetowa gminnego urzędnika."ekolbuszowa.pl" to także komercyjny portal informacyjny.Dlaczego nie ma tam najpopularniejszego Kolbuszowa24,albo Kolbuszowskiego magla?Stowarzyszenie Rozwoju Powiatu Kolbuszowkiego "Nil",to prywatna organizacja której prezesem jest gminny inspektor oświaty pan Ireneusz Kogut.Za tą społeczną działalność pobiera on sowite wynagrodzenie.
Czy za reklamę na oficjalnej stronie Urzędu Miasta, wymienione podmioty wnoszą do gminnej kasy odpowiednie opłaty?Jakie one są?Czy zorganizowano jakiś przetarg,zapytania ofertowe w tej sprawie?
Czy Kolbuszowski Magiel może też liczyć na podobne przywileje?

Taka reklama warta jest jakieś 200 zł miesięcznie.Razy 12,razy podmiotów 3, razy 2 strony internetowe.Daje nam to 14400 dochodu rocznie.Wisi to już kilka ładnych lat ,czyli lekko jakieś 50 tys zł nie wpłynęło do kasy miejskiej.Niby niewiele ,ale jeszcze nie dawno (jak twierdzą naoczni świadkowie) za podobna kwotę ,dyrektor MDK pan Sitko, gotowy był udusić prezesa Kolbuszowianki.


Tak burmistrz Zuba dba o nasze interesy.



Dziwne lokalne media.

Pisały o nas Nowiny,Super Nowości.obecni byliśmy także w radiu i telewizji.A teraz spotkało nas szczęście niebywale i opisał nas,nasz ulubiony portal informacyjny Kolbuszowa24.

Zuba: - Nie zaczynam pracy od „Magla” >> kliknij tutaj<< to miłe -dziękujemy za zauważenie.Jesteśmy w siódmym niebie. :)

Kolbuszowski Magiel  na tutejszym lokalnym rynku internetowym to swoisty  (już) fenomen.W ostatnim miesiącu 3,462 różnych osób zaglądnęło tu 14,194 razy, klikając  35,198 razy na nasze strony.Trudno nas nie zauważyć.Nasze wpisy są czytane z  zapartym tchem w tutejszych urzędach,szkołach i biznesach od wczesnych godzin porannych.Typowaniem kim  są autorzy magla ,stało się ulubioną atrakcją długich jesiennych kolbuszowskich  wieczorów.
Przeto dziwi nas niezmiernie,że nasze istnienie jest  przemilczane przez miejscowy tygodnik Korso i naszą ulubioną redaktor naczelną, Marlenę Bogdan.Liczyliśmy  przynajmniej na jakieś zaproszenie na wywiad z dobra kawą i  sernikiem z makiem (naszym ulubionym).A tu kicha.Czyżby na tym polegała maksyma redaktor naczelnej:Zmieniamy rzeczywistość?



czwartek, 13 grudnia 2012

Miękkie serce posła Chmielowca

Ponieważ w maglu wszyscy urodziliśmy się po 13 grudnia 1981 roku, to za wiele nie  wiemy, co się wtedy działo.
Zaglądnęliśmy więc do wspomnień z tego okresu miejscowych  notablów.


– 13 grudnia 1981. Co pan robił tego dnia? Tylko szczegóły proszę, żadnych ogólników – zwróciliśmy się do posła Zbigniewa Chmielowca (PiS).
– Doskonale pamiętam ten dzień.
I przez 10 minut słuchaliśmy, gdzie był, u kogo, jak długo, ile spał, kto go zbudził, co jadł, gdzie pojechał i z kim rozmawiał. Gdy zaczęliśmy zadawać pytania, poseł wyrzucił z siebie wspomnienia, których wyborcy nie znajdą w jego życiorysie.
– W stanie wojennym... myśmy jako wojsko patrolowali ulice... z milicją. Ciężkie czasy to były.
– Nie czuł pan dyskomfortu stojąc po drugiej stronie barykady? Wiemy, że był pan wtedy w „Solidarności”. Z jednej strony działacz opozycyjny, z drugiej zaś ramię w ramię z MO?
– Robiłem, co mi kazali.
– Zgarnialiście ludzi z ulic?
– Jednego pamiętam. Z wesela chłop wracał. Pijany trochę, ale to po godzinie milicyjnej i musiał ponieść jakieś konsekwencje. Zwinęliśmy go na komendę, ale co potem z nim zrobili to nie wiem. Dziś chyba bym tego nie zrobił.
– Chyba? Raczej na pewno!
– Chyba.
– Co jeszcze pan pamięta? Proszę mówić.
– No jeszcze jednego pamiętam. Dostaliśmy cynk, że przestępca jest w jakimś budynku. Szedłem na szpicy, krótką broń ostrą miałem. Dzięki Bogu facet uciekł nam przez okno,
bo chyba... musiałbym go zastrzelić. Ja się nie nadawałem do tej roboty. Za miękkie serce mam.


całość
oryginalne źródło