W początku czerwca br. chodzi po Rynku i ulicach naszego miasta mężczyzna
żydowskiego
pochodzenia, urodzony tutaj i wychowany
jako Naftali Saleschutz, a od 1947 roku
zamieszkay w USA pod imieniem i nazwiskiem Norman Salsitz. Przyjecha tutaj do
Kolbuszowej po przeszo 60-letniej nieobecnoúci razem z młodą
kobietą i kilkoma młodymi Żydami trzymającymi w rękach kamery filmowe. Norman
obchodził ze swoim towarzystwem dawne tutejsze
żydowskie domy. Niektórzy Kolbuszowianie
przyglądali się tej grupie. Ja, autorka tych słow
przechodząc przez Rynek podeszłam do tej grupy,
niestety po
to, by doznać przykrości. Poznałam
bowiem w niewysokim, starszym człowieku znanego mi dawniej
Żydowskiego mieszkańca Kolbuszowej,
który nazywał się wtedy - Naftali Saleschutz¸ i przed 16 laty wymieniał ze mną listy. Gdy w
ostatnim liście uznał on Żydów za równorzędnych z
Polakami gospodarzy Polski, poczułam się
boleśnie dotknięta i napisałam, że ja jestem Polką i pragnę
żeby Polska była ojczyzną Polaków, bo
Polacy pierwsi tutaj przed tysiącem lat stworzyli
tutaj państwo i tysiące poległo ich w jego obronie
i walce o jego niepodległość. Żydzi, którzy
opuścili Palestynę między innymi w celu prowadzenia
zyskownego handlu, zaczęli napływać do Polski
od XIV wieku. Królowie polscy pozwolili im się
osiedlić. Opanowali oni szybko miasta i handel, ale zawsze byli mniejszością. W II Rzeczypospolitej
na 38 milionów obywateli polskich stanowili 3 milionową grupę
pochodzenia żydowskiego. Czuli się wówczas pewnie i mówili - Wasze ulice, nasze
kamienice. Według pana Normana popełniłam
przestępstwo mówiąc - Polska dla Polaków Bo
przecież Polska ma być Rzeczypospolitą Narodów świata jak życzą sobie komuniści, państwem
otwartym dla wszystkich ludzi, którzy chcą tu
mieszkać, a tych ludzi jest już teraz u nas nie mało i
nawet rządzą Polską, ojczyzną Polaków. Naftali Saleschut¸ urodził sił w
Kolbuszowej w 1920r. w domu piętrowym przy Rynku mającym dziś nr 42, jako najmłodsze
z dziesięciorga dzieci Izaka i Estery Saleschut
z rodziny kupieckiej. Izaak zniszczony
materialnie w czasie I wojny światowej dorobił się w II Rzeczypospolitej. Naftali miał kupiecki spryt od małego dziecka. Już w szkole sprzedawał
kolegom cukierki i czekoladki. Skończył siedem klas szkół powszechnej i coś uczył siłęw
Jesziwie, szkole żydowskiej w Tarnowie. Wojnę spędził
z rodziną w Kolbuszowej pracując w latach
1939-1942 w oddziałach wystawianych przez Żydów na żądanie tutejszego niemieckiego landrata
Twardonia. Od wiosny 1941 r. do lipca 1942r.
kolbuszowscy Żydzi mieszkali szczelnie ściśnieni i
zamknięci w getcie
ulokowanym przy ulicach Piekarskiej i
Zielonej. Przy ulicy Zielonej było wówczas dużo
małych,
starych żydowskich domów. Naftali
przeżył tutaj w lutym 1942r. zastrzelenie przez Niemców Izaaka Saleschutza. W podobny sposób
Niemcy zastrzelili w kolbuszowskim getcie 21
starszych Żydów. Potem Naftali był w grupie
Żydów, których Twardoń zostawił w Kolbuszowej, po
wywiezieniu wszystkich innych na śmierć do obozów
koncentracyjnych. Pozostawiona grupa żydowskich mężczyzn burzyła wspomniane domy przy
ulicy Zielonej. Ta grupa miała być
wywieziona dopiero do Rzeszowa w listopadzie 1942 r.
Tymczasem Naftali uciekł z bratem Lejbą. Uciekinierom, braciom Zaleszic i kilku innym mężczyznom
pierwszej pomocy udzieliła Wiktoria S. z Kolbuszowej Górnej, która pracowała przed wojną u
Zalesziców jako pomoc domowa. Zaprowadziła ich do
swoich znajomych w Brzezówce. Ukrywali siÍępo stodołach
i stajniach. W styczniu 1944r. widzieli
ukrywających się braci Zalesziców w swojej końskiej stajni
bracia A. z Kolbuszowej Górnej.
Podobno bracia A. z Kolbuszowej Górnej chcieli zabić
ukrywających się u nich Zalesziców, by ci nie wpadli w ręce NiemcOw i nie wydali znajdujących się
tam wówczas Akowców. Stało się jednak inaczej. Naftali Zaleszic zastrzelił Jana A., a drugi
brat Stanisław A. wpadł kilka dni później w ręce
Niemców i został rozstrzelany w Rzeszowie wraz z innymi
Polakami, którzy pomagali ukrywającym się Żydom. Zaleszicom udało się uciec do
Przedborza, gdzie w sierpniu 1944r. doczekali się
przybycia Armii
Czerwonej na te tereny. Bracia Lejbe i
Naftali Zaleszicowie udali się po pomoc do
Sowietów.
Naftali Zaleszic został dzięki
Sowietom oficerem Ludowego Wojska Polskiego i używał
polskiego
nazwiska. Będąc wówczas w Krakowie,
jako Tadeusz Zaleski zastrzelił z kolegę oficera UB, Polaka, który przyszedł do urzędu i powiedział gdzie ukrywają się Żydzi. O tym fakcie
pisał Naftali w swej pierwszej książce. Później
Naftali ożenił się z Żydówką, która również
używała polskiego nazwiska i wyjechał w 1947r. do USA. W
Ameryce pracował w budownictwie i z latami
dorobił się majątku. Myślał sporo nad tym czy
zapomnieć o przeszłości. Nie zapomniał że
jest Żydem. Zmienił imię na Norman, a nazwisko uprościł na
Salsitz, wstąpił do międzynarodowych żydowskich organizacji, które utrzymują pamięć
niemieckich zbrodni dokonanych na Żydach, ale i
nienawidzł Polaków. Sieją propagandę że Polacy
pomagali Niemcom w Holokauście. Naftali wywiózł
z Polski nienawiść do żołnierzy AK, którzy
w czasie wojny nie chcieli go przyjąć do oddziału.
Nienawiść ta pogłębił pracując w UB. W USA wydał trzy książki.
W jednej z nich opisuje dzieciństwo
żydowskiego chłopca z Kolbuszowej. W drugiej pod
tytułem
Przeżyli pomimo wszelkich przeszkód
zebrał swoje i żony przeżycia wojenne.
Opisał niektóre
wydarzenia wojenne z naszych stron z
przesadą i niechęcią wobec Polaków. Trzecią książkę
poświęcił pamięci tych żydowskich
mężczyzn, którzy uciekli w listopadzie 1942r. i
ukrywali siÍ
w okolicach Kolbuszowej. Na poczπtku
czerwca br., ja autorka tych słów, poznałam
tego starszego
człowieka, bohatera tego artykułu.
Podeszłam do tego starszego, w dobrej formie
człowieka i zapytałam czy ma trzecią książkę i przedstawiłam
się. On mocno rozgniewany powiedział, że
ma książke
ale nie dla mnie, bo ja pragnę Polski
dla Polaków. Ja również rozgniewana krzyczałam,
że Polska moja Ojczyzna i ja Polka mam prawo
pragnąć, żeby Polska była dla Polaków, a nie
by nią rządziły mniejszości narodowe. Sprawia mi również przykrość to, że są w Kolbuszowej
ludzie, którzy
ulegają wpływom Salsitza i mu
sprzyjają. Niektóre żydowskie organizacje życzą sobie, by Polska
zapłaciła im olbrzymie odszkodowanie
za utracone mienie z którego wyzuli ich Niemcy w
czasie II
wojny światowej. Norman Salsitz będąc
w Kolbuszowej przypomniał i utrwalił wiadomości o tym,
co tutaj było żydowskie.
Halina Dudzińska
/Przedląd Kolbuszowski 2004 r /